Adam Wojciechowski - Śladami Wybitnych Uczonych - Prekursor.pdf

(86 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
http://autonom.edu.pl
Wojciechowski Adam, 1984, Śladami wybitnych uczonych. PREKURSOR . Przegląd
Tygodniowy, nr 9 (100). Warszawa, 26 lutego. Rok III, str. 14.
Przepisał: Mirosław Rusek ( mirrusek@poczta.onet.pl ).
KOPERNIK chciał wiedzieć czym jest świat. Najwybitniejszy polski cybernetyk
Marian Mazur – kim jest człowiek?
Uciekał od chaosu codzienności w tworzenie porządku, w wiedzę. Nie obezwładniony
siłą autorytetów przeczuwał, że może wiele zmienić. Nie dla pieniędzy czy sławy, lecz dla
prawdy.
Stronił od „charakterów rynkowych”, których dewizą było „mieć i manipulować
innymi”. Wiedział bowiem, że głupota nie wynika z braku wrodzonej inteligencji, lecz
z braku wolności.
W jednej z wielu teczek, kryjących jego myśli do kolejnych książek, zatytułowanej
„mój życiorys”, znalazłem życiowe credo profesora. Były w nim m.in. takie imperatywy:
Jeśli jednakowo umiesz klęskę znieść i sukces... Jeżeli w walce umiesz mięśnie sprząc
i nerwy... Jeśli potrafisz widzieć prawdę twą zmienioną w pułapkę, którą łotr na głupców
przygotował lub znaleźć prawdę twą wyśmianą i zniszczoną i nie załamać się i podjąć ją na
nowo... Jeśli potrafisz zebrać wszystko, coś zgromadził, na jednej naraz wszystko to położyć
szali i stracić wszystko i zacząć od początku i ani słowem się nikomu nie pożalić...
prawdziwym jesteś mężem .
Te myśli najwymowniej oddają postawę profesora, która szczególnie przejawiała się
w jego pasji publicystycznej. Książka „Historia naturalna polskiego naukowca” zrobiła
furorę. Stała się bestsellerem roku 1970. Uzyskała nagrodę „kultury”, bo – jak podała
w uzasadnieniu redakcja – odpowiadała społecznemu zapotrzebowaniu . Znakomici naukowcy
wyrażali się o niej w superlatywach: Zgadzam się w zupełności ... (Walery Goetel),
Rzeczywistość jest, niestety, taka jaką widzi ją profesor Mazur (Władysław Markiewicz),
Byłem pod silnym wrażeniem prawdy (Arkadiusz Piekara), Prof. Mazur napisał świetną
i ważną książkę (Klemens Szaniawski).
Sukces książki wypływał z pogłębionych i trafnych diagnoz, popartych rozległą
wiedzą profesora: od inżynierskiej, matematycznej po historyczną, literacką i psychologiczną.
Zajmując się organizacją nauki, wykładając metodologię badań, niepokoił się obniżaniem
poziomu nauki w Polsce. Wskazywał, że spośród różnych motywacji do pracy – doniosłość
celów, awanse, odznaczenia, poczucie obowiązku, zwiększone wynagrodzenie – w zawodach
twórczych najważniejszy jest wyraźny talent. Ludzie utalentowani motywowani są
wewnętrznie. Najchętniej robią to, co wynika z ich zamiłowania i zaspokaja pragnienie
rozwijania talentu.
Jakby na przekór temu, w Polsce organizację instytutów naukowo-badawczych
wywiedziono ze struktury instytucji administracyjnych, ukierunkowanych na podejmowanie
decyzji, mających ściśle określony zakres kompetencji.
Istota nauki nie ma nic wspólnego z realizowaniem rozkazów, sprowadza się do
poszukiwania odpowiedzi na pytania, na które dotychczas odpowiedzi nie znaleziono. Co
gorsze, w instytucjach hierarchicznych znajomość stanu rzeczy maleje wraz ze wzrostem
zakresu władzy. Najbardziej uprawnieni do miana naukowca są ludzie zatrudnieni
w pracowniach badawczych. Oni nadają instytutom sens istnienia. Tymczasem zwykle są
wynagradzani najgorzej, mają ograniczone pole działania. Nie mogą zdecydować o niczym
istotnym.
POŚREDNIO tworzy to niekorzystny klimat w środowiskach naukowych. Ludzie nie
wykorzystują
w
odpowiednim
stopniu
swej
energii
do
rozwiązywania
problemów.
Marnotrawią ją na atakowanie osób mających odmienne poglądy. Symptomem poważnego
schorzenia rodzimej nauki jest unikanie dyskusji i stosowanie „strzałów w plecy”. W ten
sposób niszczeje ogromne bogactwo bo – jak to wyraził Mazur: Nie wydobyta tona węgla, to
strata, ale na pocieszenie można by dodać, że ta tona nie przepadła, jest ona w ziemi, będzie
mogła być wydobyta później. Tymczasem nie wypracowany pomysł, nie znalezione
rozwiązanie problemu, nie wysunięta nowa idea, bo energia i czas badacza zostały
w znacznej części zużyte na jałowe prace urzędnicze i na zabieganie o dodatkowe niezbędne
środki utrzymania, to strata absolutna. Dotyczy bowiem dobra, które przepada bezpowrotnie
wraz z upływającym czasem badacza .
Przytoczona wypowiedź świadczy, że profesor stawał w obronie najwyższych
wartości ludzkich. Potrafił się niejednokrotnie zdobyć na więcej niż inni. Nie brakowało mu
chyba w żadnej sytuacji odwagi. Będąc zaproszonym wraz z gronem ekspertów do wyrażenia
opinii w sprawie zarządzania państwem, zaniepokoił się słowami Edwarda Gierka:
„Dokument ten przestudiujemy, a co uznamy za słuszne, zastosujemy”. Rozległy się brawa.
On jednak nie klaskał. Zrozumiał, że eksperci nie będą traktowani po partnersku, są potrzebni
władzy jedynie do poparcia wcześniej podjętych decyzji.
2
Widząc świat ostrzej, słuchając czujniej, wskazywał różne negatywne zjawiska
społeczne. Przykładem charakterystycznym było uchwycenie niebezpiecznego dla rozwoju
nauki konfliktu między dwiema grupami postaw: doktrynerów i naukowców:
Naukowców interesuje rzeczywistość, jaka jest. Doktrynerów interesuje rzeczywistość,
jaka powinna być. Naukowcy chcą, żeby ich poglądy pasowały do rzeczywistości. Doktrynerzy
chcą, żeby rzeczywistość pasowała do ich poglądów. Stwierdziwszy niezgodność między
poglądami a dowodami naukowiec odrzuca poglądy. Stwierdziwszy niezgodność między
poglądami a dowodami doktryner odrzuca dowody. Naukowiec uważa naukę za zawód, do
którego czuje on zamiłowanie. Doktryner uważa doktrynę za misję, do której czuje on
posłannictwo. Naukowiec szuka „prawdy” i martwi się trudnościami w jej znajdowaniu.
Doktryner zna „prawdę” od początku i cieszy się jej zupełnością. Naukowiec ma mnóstwo
wątpliwości, czy jest „prawdą” to, co mówi nauka. Doktryner nie ma najmniejszych
wątpliwości, że jest „prawdą” to, co mówi doktryna. Naukowiec uważa to, co mówi nauka za
bardzo nietrwałe. Doktryner uważa to, co mówi doktryna, za wieczne. Naukowcy dążą do
uwydatniania różnic między nauką a doktryną. Doktrynerzy dążą do zacierania różnic między
nauką a doktryną. Naukowiec nie chce, żeby mu przypisywano doktrynerstwo. Doktryner
chce, żeby mu przypisywano naukowość. Naukowiec unika nawet pozorów doktrynerstwa.
Doktryner zabiega choćby o pozory naukowości. Naukowiec stara się obalać poglądy
istniejące w nauce. Doktryner stara się przeciwdziałać obalaniu poglądów istniejących
w doktrynie. Naukowiec popiera krytykujących naukę. Doktryner zwalcza krytykujących
doktrynę. Naukowiec uważa twórcę odmiennych idei za nowatora. Doktryner uważa twórcę
odmiennych idei za wroga. Naukowiec uważa za postęp, gdy ktoś oderwie się od poglądów
obowiązujących w nauce. Doktryner uważa za zdradę, gdy ktoś oderwie się od poglądów
obowiązujących w doktrynie.
Profesor nie był koniunkturalistą. Nie uzyskał popularności na miarę swoich zasług.
A zrobił, jak na jednego człowieka, bardzo dużo. Przyczynił się do rozwoju różnych dziedzin
nauki w Polsce i na świecie. Nieprzypadkowo piastował wiele funkcji. Był członkiem Rady
Naukowej Instytutu Elektrotechniki, zastępcą przewodniczącego Międzynarodowej Unii
Elektrotermii,
przewodniczącym
Komitetu
Studiów
Międzynarodowej
Organizacji
Elektrotechnicznej,
sekretarzem
Centralnej
Komisji
Słownictwa
Elektrycznego
SEP,
organizatorem Polskiego Komitetu Elektrotermii, redaktorem czasopisma „Elektrotermia”,
przewodniczącym Komisji Instytutów Naukowo-Badawczych ZNP, prezesem ZNP przy
Polskiej
Akademii
Nauk,
przewodniczącym
Komisji
Instytutów
Resortowych
ZNP,
3
członkiem Komitetu Naukoznawstwa PAN, Polskiego Towarzystwa Cybernetycznego,
Towarzystwa Naukowego Organizacji i Kierownictwa.
NIEWIELE można powiedzieć o jego dzieciństwie, szkole, studiach, początkach pracy
naukowej. Systematycznie wykreślał przeszłość jako temat niegodny uwagi. Gdy reporter
francuski pytał go o dotychczasowy dorobek, profesor odpowiedział, że nie interesuje go
przeszłość i zaproponował rozmowę o przyszłości „napęczniałej szczegółami nurtujących go
problemów i możliwości ich rozwiązania”.
Nie dane mu było kroczyć od najwcześniejszych lat drogą ułatwiającą dostęp do
salonów wiedzy, jak Tatarkiewiczowi czy Kotarbińskiemu. Urodził się w grudniu 1909 roku
w Radomiu, w biednej rodzinie. Ojciec był blacharzem, pracował w warsztatach wagonowych
PKP. Matka handlowała obwarzankami. Była prostą, acz obdarzoną nieprzeciętną energią
i inteligencją kobietą.
Ze wspomnień matki, która zginęła w Oświęcimiu wynika, że był niezwykle
uzdolnionym dzieckiem. Szybko opanował czytanie i polubił rozwiązywanie zadań
matematycznych.
Mając 25 lat ukończył Wydział Elektryczny Politechniki Warszawskiej i rozpoczął
pracę w Państwowym Instytucie Telekomunikacyjnym w Warszawie, gdzie od pierwszego
dnia powierzono mu funkcję kierownika laboratorium pomiarów elektrycznych, które miał
zorganizować. Realizując to pierwsze odpowiedzialne zadanie zawodowe był zdany
wyłącznie na własne siły. Szef nie żądał projektów ani sprawozdań. Udał się do laboratorium
dopiero, gdy zostało stworzone. Takie były obyczaje tego założonego i sterowanego przez
Janusza Groszkowskiego instytutu. Mazur z satysfakcją podkreślał, że jest jednym z wielu
uczniów profesora, od którego dowiedział się, jak powinno wyglądać uprawianie nauki i jak
powinny
być
zorganizowane
placówki
naukowo-badawcze.
Przyzwyczajony
od
najwcześniejszych lat do swobody twórczej, w późniejszym okresie demaskował
zurzędniczenie instytutów, których dyrektorzy – zgodnie z jego określeniem – kontrolę
organu do myślenia utożsamiają z kontrolą organu do siedzenia.
W 1937 r. zlecono mu opracowanie nowatorskiego w skali światowej problemu
automatyzacji telefonicznych połączeń międzymiastowych na linii Warszawa-Katowice.
Opracował model doświadczalny. I zapewne mielibyśmy pierwsze w świecie automatyczne
połączenie międzymiastowe, gdyby nie wybuch wojny.
W czasie wojny tworzył koncepcję układu samodzielnego. Podstawy nowej,
prekursorskiej w skali światowej teorii układów samodzielnych opracował w 1944 roku. Po
wojnie był inspektorem przemysłu i handlu, potem zajął się elektrotermią.
4
W czasie tej pracy zdał sobie sprawę z tego, że w wielu przypadkach stosowane
nazewnictwo nie odpowiada metodom pomiaru. Opracował nowe metody pomiarów
i słownictwo. Definiowanie było dla niego równoznaczne z tworzeniem teorii. W książce
„Terminologia techniczna” przedstawił zasady tworzenia terminów naukowych.
Elektrotermia stała się dla niego punktem wyjścia do rozważań cybernetycznych. Gdy
uzyskał w 1951 r. tytuł doktora, miał w swym dorobku cztery książki i dwanaście innych
publikacji. W trzy lata później jako autor 59 publikacji, został profesorem. Jego dorobek to
170 publikacji, w tym 26 książkowych.
GDY tworzył pierwsze koncepcje cybernetyczne, takiej dziedziny jeszcze na świecie
nie było. Dopiero w 1948 roku ukazała się pierwsza definicja (Cybernetyka, czyli sterowanie
i komunikacja w zwierzęciu i maszynie” – Norbert Wiener).
Oficjalnie uchodził za wybitnego specjalistę w dziedzinie elektrotermii. Nieoficjalnie,
w osamotnieniu, prowadził żmudne nowatorskie poszukiwania. Znakomity matematyk Hugo
Steinhaus zaopiniował jedną z jego prac: Praca jest doskonała. Gratuluję . W ten sposób
odbywało się pasowanie Mazura na prekursora polskiej myśli cybernetycznej i to w czasach,
kiedy
cybernetykę
utożsamiano
z
metafizyczną
pseudonauką,
antyhumanitaryzmem,
ideologiczną bronią reakcji imperialistycznej („Krótki słownik filozoficzny” M. Rosentala
i P. Judina.).
Utworzenie cybernetyki nie oznaczało jeszcze jednej specjalistycznej dziedziny
wiedzy, lecz nowy sposób myślenia, wykorzystujący osiągnięcia logiki matematycznej, teorii
prawdopodobieństwa, elektroniki, teorii systemów i informatyki. Przedmiotem rozważań nie
były już abstrakcyjne układy, jak w przypadku matematyki, lecz realnie istniejące: maszyna,
zwierzę, człowiek, społeczeństwo.
Najwięcej sukcesów przyniosło zastosowanie cybernetyki do nauk technicznych
i ścisłych, m.in. do automatyzacji procesów technologicznych sieci łączności. Opracowane
modele były nieprzydatne do opisu organizmów żywych. Mazur postanowił zmienić tą
sytuację, stworzyć język opisu obiektów sterujących się zgodnie z własnym interesem.
W fundamentalnej pracy „Cybernetyczna teoria układów samodzielnych” oraz „Cybernetyka
i charakter”
wyjaśnił
mechanizmy
zachowania
układów
o
najwyższym
poziomie
samoregulacji. Wykazał, że człowiek stanowi szczególny przypadek układu samodzielnego,
tym samym wszystkie twierdzenia stosowane do tych układów odnoszą się także do niego.
Wspomniane książki nie zawierają bibliografii, bo i wcześniejszych publikacji nie
było. Mazur był prekursorem cybernetyki społecznej w skali światowej. Ukazał nowe
perspektywy badawcze.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin