NIE MASZ WYBORU KOCHANIE-George Catherine.pdf

(664 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
CATHERINE GEORGE
Nie masz wyboru,
kochanie
834847543.001.png
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Pasażerowie samolotu do Pizy zaczęli szemrać, ponieważ
ogłoszono, że odlecą z opóźnieniem. Uspokajając co bardziej
nerwowych, stewardesy zapewniały, że nie stwierdzono defektu
i nie stało się nic złego; po prostu muszą poczekać na ostatniego
pasażera.
Georgia Fleming przechyliła się i położyła rękę na kolanie
siostry. Charlotte, która źle znosiła podróże i musiała brać środki
uspokajające, niechętnie otworzyła oczy.
Obie jednocześnie zobaczyły wysokiego, czarnowłosego
mężczyznę, zmierzającego do wolnego fotela obok nich. Aż
dwie stewardesy usłużnie pomogły mu ułożyć podręczny bagaż.
Ich przesadna grzeczność rozbawiła Georgię; nie zdołała opa­
nować się i parsknęła zduszonym śmiechem.
- Co one mówią? - półgłosem zapytał Tom Hannay. - Ro­
zumiesz?
- Przepraszają go za to, że nie ma miejsca w pierwszej klasie
i musi lecieć z nami - szepnęła mu na ucho. - Według nich to
skandal.
• Tom powtórzył to żonie, której jednak nic nie interesowało.
Georgia wiedziała, że siostra marzy tylko o tym, by lot się
skończył jak najprędzej. Rozległ się warkot silników, więc Tom
wziął żonę za rękę, aby dodać jej otuchy. Samolot wreszcie
wystartował.
6
Georgia usiadła wygodniej i uśmiechnęła się zadowolona, że
Charlotte zasnęła. Kątem oka widziała, że spóźniony pasażer
wstał, zdjął marynarkę i starannie ją złożył.
W momencie gdy ją odkładał, Georgia poczuła, że coś spadło
jej na kolana. Był to elegancki portfel ze skóry. Poczekała, aż
mężczyzna usiądzie i podała mu zgubę.
- Pański portfel. Proszę.
Nieznajomy spojrzał na nią. błękitnymi oczami, w których
mignął zachwyt.
- Graziel - W jego głosie zabrzmiała nuta, jaką często sły­
szała u Włochów, rozmawiających z piękną kobietą. - Mam
nadzieję, że uderzenie nie było mocne i nie bolało.
- Ani trochę - odparła chłodno.
- Przykro mi, że się spóźniłem. Czy zwłoka bardzo pokrzy­
żuje pani plany?
- Nie.
Odpowiadała niechętnie, gdyż podobne rozmowy ją irytowa­
ły. Szczególnie w obecności szwagra, który potem z niej kpił.
- Jedzie pani tylko do Pizy czy dalej do Florencji?
- Do Florencji.
Otworzyła książkę, aby dać do zrozumienia, że chce skoń­
czyć rozmowę. Przystojny Włoch usiadł wygodniej i nie ulegało
wątpliwości, że ma zamiar z nią pogawędzić.
Georgię denerwowała nie tylko sama rozmowa, ale i sposób
bycia nieznajomego. Był bardzo pewny siebie, jakby uważał, że
zawsze wszyscy są nim zachwyceni.
- To będzie pani pierwszy kontakt z Italią?
- Nie.
Nieznajomy widocznie uważał, że zagadując ją, sprawia jej
przyjemność.
1
- Będzie pani oczarowana. - Przechylił się ku niej, co ją
jeszcze bardziej zirytowało. - Florencja nie jest zwykłym mia­
stem, więc czekają panią niezwykłe przeżycia.
Na tym rozmowa się urwała, ponieważ nadchodziła stewar­
desa z wózkiem. Georgia nie była głodna, więc przez moment
zastanawiała się, co wybrać. Gdy stewardesa poszła dalej, po­
smarowała bułkę masłem, obłożyła serem, zawinęła w serwetkę
i odłożyła na bok.
- To dla Charlotte - rzekła półgłosem. - Na ogół budzi się
głodna.
- Wiem o tym od dnia naszego ślubu. - Tom też przygoto­
wał dla żony kanapkę. - Gdy zajechaliśmy do Paryża, panna
młoda zaczęła miesiąc miodowy od solidnej kolacji.
Georgia Wybuchnęła perlistym śmiechem, ale spoważniała,
gdy zobaczyła, że Włoch przygląda się jej bez żenady. Zarumie­
niła się i odwróciła głowę, lecz zdążyła zauważyć, że nie wziął
nic do jedzenia.
- Wpadłaś mu w oko - szepnął Tom, śmiejąc się pod nosem.
- Z drugiej strony siedzą mężczyźni, więc jestem jedyną
kobietą, do której mógł zagadać. - Prychnęła gniewnie. - Są­
dząc po tym, jak stewardesy mu nadskakują, jest ważną figurą.
- Wydaje mi się, że skądś znam tę twarz, ale nie mogę jej
umiejscowić. Może to jakiś aktor?
Ukradkiem zerknęła na sąsiada, lecz nikogo jej nie przypo­
minał.
- Hm, profil ma odpowiedni - przyznała. - Klasyczny,
rzymski nos. - Rzuciła okiem na duży, złoty zegarek oraz buty
z najdroższej włoskiej firmy. - Wygląda na takiego, co lubi
używać życia i jest przyzwyczajony, że wszyscy wokół niego
skaczą.
8
- Przestań krytykować - ostrzegł szwagier - bo gotów cię
usłyszeć.
Speszyła się i zerknęła w bok; mężczyzna miał zamknięte
oczy, jakby spał.
Krótki lot do Pizy minął niepostrzeżenie. Charlotte zbudziła
się tuż przed lądowaniem i z apetytem zjadła kanapki.
Przystojny Włoch wstał, błysnął zębami w uwodzicielskim
uśmiechu i lekko się skłonił.
-Arrivederci! Życzę pani udanego pobytu.
Przerzucił marynarkę przez ramię i wysiadł, wylewnie żeg­
nany przez stewardesy i pilota.
- No, no - mruknęła Charlotte. - Georgio, kto to był? Jakaś
szyszka?
- Nie wiem, ale chyba jest przekonany o swojej ważności.
Podczas jazdy pociągiem Charlotte była jakby inną osobą;
wszystko ją interesowało i wprawiało w zachwyt.
- Jakie cudowne słońce! Tom, przed nami całe dwa tygodnie
murowanej pogody. - Spojrzała na siostrę i westchnęła: - Szko­
da, że nie jedziesz z nami.
- Ja też żałuję, ale twój mąż chyba się cieszy, bo na pewno
chce być tylko z tobą.
- Oczywiście. - Tom uśmiechnął się filuternie. - Urocza
szwagierko, kocham cię do szaleństwa, ale wolę być z twoją
siostrą sam na sam. - Tom, wstydź się! Jak możesz tak mówić!
- Przecież to prawda - powiedział nie speszony, patrząc na
żonę rozkochanym wzrokiem. - Jesteś moja czy nie?
-Jestem, najdroższy.
Uśmiechnęli się do siebie z czułością.
- Tylko bez publicznych umizgów - surowo upomniała ich
Georgia. - Pamiętajcie, że jestem młoda i niedoświadczona.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin