szukanie_boga.pdf

(331 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
A.W. Tozer
SZUKANIE BOGA
„Jak łania pragnie wody ze strumieni,
tak dusza moja pragnie Ciebie Boże!”
(Psalm 42,2)
1
844730997.002.png
Słowo wstępne
„Dołóżmy starań, aby poznać Pana;
Jego przyjście jest pewne jak świt poranka".
(Ozeasza 6, 3)
W dobie ciemności zalegającej nad całym światem pojawia się pewien we-
selszy promyk: w zamkniętym kręgu konserwatywnego chrześcijaństwa można
znaleźć coraz większą liczbę ludzi, których życie religijne cechuje rosnący głód po-
znania samego Boga. Spragnieni są prawd duchowych. Nie dadzą się zwieść samy-
mi słowami i nie zadowoli ich prawidłowa „interpretacja" Prawd. Pragną oni
Boga i nie zaznają spokoju, dopók i nie napiją się z głębi Strumienia Wody
Żywej.
Jest to jedyny zwiastun przebudzenia, jaki mogłem dostrzec na religijnym
horyzoncie. Być może jest to tylko chmurka wielkości dłoni, której wypatrują święci
w różnych miejscach świata. Lecz może ona doprowadzić do wzbudzenia życia w
wielu duszach i do uchwycenia na nowo tego promieniującego cudu, który powi-
nien towarzyszyć wierze w Chrystusa, od którego Kościół w obecnym czasie jak-
by uciekł.
Nasi przywódcy religijni muszą zauważyć ten głód. Głoszenie Dobrej Nowiny
w naszych czasach postawiło ołtarz i podzieliło ofiarę na części, a teraz wydaje się
zadowalać liczeniem kamieni i zmianą ułożenia ofiary na nim, bez żadnej tro-
ski o to, że nie ma żadnego znaku ognia na wzniosłej górze Karmel. Lecz niech
Bogu będą dzięki za to, że są jeszcze ludzie, którzy się o to troszczą. To są ci,
którzy chociaż kochają ołtarz i rozkoszują się ofiarą, jednak nie mogą się pogo-
dzić z ciągłym brakiem ognia. Pragną Boga ponad wszystko. Spragnieni są sma-
ku przeszywającej słodyczy Miłości Chrystusa, o której pisali prorocy i śpiewali
psalmiści.
W dzisiejszych czasach nie brakuje nauczycieli biblijnych, którzy prawidłowo
wykładają zasady nauki o Chrystusie, lecz zbyt wielu zadowala się samym tylko
nauczaniem wiary rok po roku, będąc dziwnie nieświadomymi braku w ich służbie
obecności Pana, ani niczego niezwykłego w ich osobistym życiu. Nieustannie
głoszą Słowo Boże wierzącym, którzy wewnątrz odczuwają pragnienie, jakiego ich
służba nie zaspokaja.
Wierzę, że to, co mówię, wynika z miłości, lecz muszę przyznać, że naszym
kaznodziejom rzeczywiście czegoś brak. Milton wypowiedział kiedyś cierpkie zda-
nie, które doskonale pasuje zarówno do naszych czasów jak i do okresu jego ży-
cia. Brzmi ono: „Głodne owce spoglądają do góry i nie są nakarmione". Jest to po-
ważna rzecz i niemały skandal w Królestwie, skoro Boże dzieci siedzą przy stole
Ojca i są głodne. Również sprawdzają się słowa Wesley'a: „Prawowierność lub
słuszne poglądy w najlepszym wypadku są znikomą częścią religii. Choć prawidło-
wy sposób życia nie może istnieć bez prawidłowych poglądów, to jednak można
mieć prawidłowe poglądy bez prawidłowego życia. Można mieć właściwe zdanie o
Bogu, nie mając ani miłości do Niego, ani też prawidłowego sposobu życia. Szatan
jest tego dowodem".
Dzisiaj, dzięki naszym aktywnym towarzystwom biblijnym i wielu innym
skutecznie działającym organizacjom zajmującym się rozpowszechnianiem Słowa
2
844730997.003.png
Bożego, bardzo wielu ludzi ma „prawidłowe poglądy". Prawdopodobnie jest ich
więcej, niż kiedykolwiek w historii Kościoła. Jednak ciekaw jestem, czy prawdzi-
we duchowe uwielbienie przechodziło kiedykolwiek taki kryzys, jak obecnie. W
większej części Kościoła sztuka uwielbiania całkowicie zanikła, a w jej miejsce
pojawiła się dziwna i nieznana rzecz określana słowem „program". Zapożyczo-
no to słowo ze sceny i z fałszywą mądrością zastosowano w publicznym usługi-
waniu i przyjęto wśród nas jako uwielbienie.
Prawidłowe wyjaśnianie Biblii w Kościele Żywego Boga jest niezbędną ko-
niecznością. Bez tego żaden kościół nie może się nim stać w ścisłym znaczeniu
tego słowa. Ale wyjaśnienie może zostać tak przedstawione, że słuchający po-
zbawieni zostaną jakiegokolwiek prawdziwego pokarmu duchowego. Dzieje się tak
dlatego, że nie same słowa karmią duszę, ale Bóg osobiście, i dopóki słucha-
jący ich nie odnajdą Boga w osobistym przeżyciu, nie staną się lepsi przez
samo słuchanie prawdy. Biblia nie jest celem samym w sobie, ale narzędziem
do prowadzenia ludzi do intymnego i dającego zadowolenie poznania Boga po to,
aby mogli wejść w Niego, by mogli rozkoszować się Jego obecnością, by zakosz-
towali i poznali w głębi swych serc słodyczy samego Boga.
Książka ta jest skromną próbą pomocy głodnym dzieciom Bożym w odnale-
zieniu Boga. Nic z tego, co tu przedstawiam, nie jest nowe, z wyjątkiem może
tego, że jest to odkrycie dokonane przez moje własne serce. Odkrycie wspania-
łych duchowych prawd. Byli już inni przede mną, którzy zagłębiali się bardziej niż ja
w tych świętych tajemnicach. A choć mój ogień nie jest zbyt duży, niemniej jednak
jest prawdziwy. I być może znajdą się tacy, których świece zapalą się od mego
płomienia.
A.W. Tozer Chicago, III., 16 czerwca 1948 r.
3
844730997.004.png
1. Pragnienie Boga
„Do Ciebie lgnie dusza moja,
Prawica Twoja mnie wspiera''.
(Psalm 63, 9)
Teologia chrześcijańska naucza o uprzedzającej łasce, co w skrócie ozna-
cza, że zanim człowiek zacznie szukać Boga, najpierw Bóg musi go odnaleźć.
Zanim grzeszny człowiek jest w stanie dobrze pomyśleć o Bogu, musi być w
nim dokonana praca oświecenia go przez Ducha Świętego. Może to być niedoskonałe,
niemniej jednak musi być prawdziwe; wtedy dopiero może powstać głębokie pra-
gnienie szukania Boga i wołanie do Niego.
Szukamy Boga tylko i wyłącznie dlatego, że On pierwszy włożył nam do serc
to dążenie, które pobudza nas do szukania Go. „Nikt nie może przyjść do Mnie" —
powiedział nasz Pan — „jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał" 1 . Wła-
śnie dzięki temu uprzedzającemu pociągnięciu, Bóg pozbawia nas jakichkolwiek
myśli, że to my sami chcemy się zbliżyć do Niego. Impuls szukania Boga pochodzi
od Niego samego, a to skłania nas do dalszego szukania Go. Przez cały ten
czas, gdy szukamy Pana, jesteśmy w Jego ręku: „Prawica Twoja mnie wspie-
ra".
W tym boskim „wspieraniu" i ludzkim „lgnięciu" nie ma sprzeczności.
Wszystko jest z Boga, bo jak mówi von Huegel: Bóg zawsze nas uprzedza. W
praktyce jednak (to znaczy tam, gdzie Boże uprzedzające działanie wychodzi na-
przeciw reakcji człowieka) człowiek musi szukać Boga. Z naszej strony musi na-
stąpić pozytywne odwzajemnienie się, jeśli to skryte pociągnięcie Boże ma doprowa-
dzić do konkretnego, możliwego do stwierdzenia poznania Jego świętej Istoty.
W Psalmie 42,2-3, wyrażone jest to w pięknych słowach: „Jak łania pragnie
wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże! Dusza moja pragnie
Boga, Boga Żywego: Kiedyż więc przyjdę i ujrzę oblicze Boże?". Pragnące serce
na pewno zrozumie to głębokie wołanie.
Nauka o usprawiedliwieniu przez wiarę, biblijna prawda, wspaniałe uwol-
nienie od jałowego legalizmu i bezskutecznych własnych wysiłków — w naszych
czasach wpadła w tak złe towarzystwo i przez wielu jest tak niewłaściwie interpre-
towana, że praktycznie stoi na przeszkodzie w poznaniu Boga. Całą sprawę na-
wrócenia się zamieniono na mechaniczną i pozbawioną Ducha rzecz. Wiarę można
teraz praktykować bez wprowadzania niepokoju i zmian w swoim życiu moralnym,
oraz bez naruszenia statusu własnego „ja", pochodzącego od Adama. Chrystusa
można „otrzymać" bez wzbudzenia w duszy otrzymującego jakiejkolwiek szczególnej
miłości do Niego. Człowiek taki jest zbawiony, ale nie odczuwa głodu i pragnie-
nia Boga. Faktycznie zaś, celowo uczy się go, jak poprzestawać na małym.
Współcześni naukowcy zgubili Boga wśród cudów Jego świata. My, chrze-
ścijanie, znajdujemy się w prawdziwym niebezpieczeństwie utracenia Boga w
taki sam sposób wśród cudów Jego Słowa. Prawie zapomnieliśmy o tym, że Bóg jest
Osobą i że tak samo może być poznawany jak każda inna istota ludzka. W czło-
wieku tkwi wrodzona umiejętność poznawania innych ludzi, ale pełnego poznania
innej osoby nie da się osiągnąć po jednym spotkaniu. Można tego dokonać po dłu-
gim i pełnym miłości duchowym obcowaniu ze sobą.
4
844730997.005.png
Wspólne duchowe obcowanie pomiędzy istotami ludzkimi jest odpowiedzią
jednej osobowości na drugą, poczynając od przypadkowych spotkań, aż do pełnej,
najintymniejszej duchowej społeczności, do jakiej zdolna jest dusza człowieka.
Religia, na tyle, na ile jest szczera, jest w zasadzie odpowiedzią stworzonych
osobowości na osobowość Boga — Stwórcy. „A to jest życie wieczne: aby znali
Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystu-
sa" 2 .
Bóg jest Osobą i w głębi Swej potężnej natury myśli, chce, raduje się,
czuje, kocha, pragnie, cierpi jak każdy z nas. Objawiając się nam, przedstawia się
według znanego nam wzoru osobowości. Porozumiewa się z nami poprzez nasze
sposoby myślenia, poprzez nasze pragnienia i wzruszenia. Ciągła, niezakłócona
wymiana miłości i myśli między Bogiem a duszą odkupionego człowieka stanowi
sedno religii Nowego Testamentu.
Nasza indywidualna świadomość zna to obcowanie Boga i człowieka. Jest
to coś osobistego: to znaczy nie przychodzi przez zgromadzenie wierzących, lecz
najpierw poznaje je jednostka, a potem zgromadzenie składające się z jednostek.
Dzieje się to również świadomie: to znaczy, że nie pozostaje poza obrębem
świadomości i nie działa bez wiedzy duszy, ale wchodzi w zasięg świadomości,
gdzie człowiek może „poznać" w taki sam sposób, w jaki poznaje inne rzeczy.
Ty i ja, stanowimy (z wyjątkiem naszych grzechów) cząstkę tego, kim jest
Bóg w pełni. Stworzeni na Jego podobieństwo mamy w sobie zdolność poznawania
Go. Ta zdolność jest jednak martwa z powodu grzechu, który jest w nas. W mo-
mencie, gdy Duch Święty ożywia nas do nowego życia, nasze całe jestestwo
odczuwa pokrewieństwo z Bogiem i cieszy się w radosnym poznaniu. To są te
niebiańskie narodziny, bez których nie możemy oglądać Królestwa Bożego. Nie
jest to jednak koniec, ale zaledwie początek, ponieważ teraz dopiero zaczyna się
wspaniałe podążanie, radosne poznawanie w naszych sercach nieskończonych bo-
gactw Pana. Tu właśnie dopiero zaczynamy, jak już wspomniałem, ale żaden czło-
wiek jeszcze nie odkrył dokąd dojdziemy, bo nie ma granicy, ani końca pozna-
nia wielkich i tajemnych głębi Trójcy.
Oceanie bez końca, kto zgłębił Ciebie?
Twoja wieczność otacza Cię,
Boży Majestacie!
Znaleźć Boga i ciągle Go szukać — oto paradoks miłości duszy! Paradoks po-
gardzany przez wierzącego, który zbyt łatwo daje się zadowolić swoją religijnością,
ale rozumiany i uznany w radosnym doświadczeniu dzieci o płonących sercach.
Święty Bernard wyraził ten święty paradoks w refrenie pieśni, którą każda dusza
uwielbiająca Boga natychmiast zrozumie:
Zakosztowaliśmy Cię, Żywy Chlebie,
I pragniemy ciągle zasiadać do uczty z Tobą,
Piliśmy z Ciebie, ze Źródła,
I pragniemy ciągle nasycać Tobą nasze dusze.
Przyjrzyjcie się świętym ludziom, którzy żyli w dawnych czasach, a wkrótce
odczujecie ciepło pragnienia ich serc, by szukać Boga. Płakali za Nim, modlili się
żarliwie i szukali Go dniem i nocą, o każdej porze, a gdy Go znaleźli, było to
tym słodsze, im dłużej Go szukali. Mojżesz używał faktu, że znał Boga, jako
5
844730997.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin