niebezpieczne_przyzwyczajenie.pdf

(100 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
I. W. NIEPRASZ
Niebezpieczne przyzwyczajenie
Koszalin
Tytuł oryginału: „Oпасная привычка” – И.В.Непраш.
Tłumaczenie i skład: Krzysztof A. Wojnikiewicz.
(Do użytku wewnętrznego)
2
Kiedy Pan Bóg stwarzał świat, wykorzystywał jeden środek – SŁOWO. Czyta-
my w 1 rozdziale księgi Rodzaju: „Rzekł Bóg... i tak się stało”. Słowo, zgodnie z
planem Najwyższego, ma moc Wszechmocnego. Kiedy On mówi, każde Jego
słowo jest wyrażeniem Jego woli. „Bo On rzekł – i stało się, On rozkazał – i stanę-
ło” Ps.33:9.
Wszystko, co ulega woli Bożej, ulega Jego słowu. Przyroda, która nie ma woli,
żeby sprzeciwiać się woli Stwórcy, ulega Mu całkowicie. Jedno słowo Chrystuso-
we uciszyło burzę, spowodowało uschnięcie drzewa figowego, uzdrowiło chore
ciało, zwróciło życie w rozpadające się zwłoki Łazarza itd. W Jer.23:29 powie-
dziano: „Czy moje słowo nie jest jak ogień – mówi Pan – i jak młot, który kruszy
skałę?”. I jeszcze: „Tak jest z moim słowem, które wychodzi z moich ust: Nie wra-
ca do mnie puste, lecz wykonuje moją wolę i spełnia pomyślnie to, z czym je wy-
słałem” (Iz.55:11). Tak jest dosłownie.
Stworzywszy człowieka na obraz i podobieństwo Swoje, Bóg dał mu wolę,
która może wybierać dobro i zło. Na tym polegało kuszenie w raju; bez kuszenia
człowiek nie miałby możliwości okazywania swojej wolnej woli. Wąż nie powie-
dział Ewie, żeby sprzeciwiła się przykazaniu, danemu przez Boga; wiedział on, że
dopóki jej serce jest czyste, ona z radością ulega słowu Bożemu i Jego woli. Dla-
tego postanowił kusić ją, pociągnąć jej serce obietnicami fałszywej wolności.
Obiecał jej, że ona i Adam wzniosą się do poziomu Bożego. Szatan nie mógł
zmusić Ewy do jedzenia zakazanego owocu. Musiał zrobić tak, żeby ona sama
zechciała tego. Osiągnął to za pomocą fałszywych obietnic. Ewa wzięła owoc
(dobrowolnie) i jadła, dała też do jedzenia swemu mężowi.
Tak dokonał się pierwszy grzech nieposłuszeństwa Bogu. Ta skłonność do
samowoli i nieposłuszeństwa Bogu, weszła w krew i ciało wszystkich pokoleń.
Bóg nie unicestwia za to człowieka tylko dlatego, że On „nie ma upodobania w
śmierci bezbożnego, a raczej, by się bezbożny odwrócił od swojej drogi, a żył”
(Ez.33:11). Słowo Boże nie straciło swojej mocy, chociaż ludzie nie ulegają mu i
nie czynią tego, co ono mówi. Jego wykonanie zostało tylko odłożone. Dla ludzi
jest jeszcze „dzień zbawienia”, chociaż oni w swojej nierozumności tego nie wie-
dzą i nawet odrzucają istnienie samego Boga.
O początku stworzenia napisano: „I widział Bóg, że to było dobre”. Po stwo-
rzeniu wszystkiego, czytamy: „I spojrzał Bóg na wszystko, co uczynił, a było to
bardzo dobre”. Lecz grzech wszystko wypaczył. W przyrodzie dotąd „wszystko
wzdycha”. Wśród ludzi znalazł się tylko Jeden, Który był „posłuszny aż do śmier-
ci, i to śmierci krzyżowej” O Nim Bóg mówi: „Ten jest Syn mój umiłowany, którego
sobie upodobałem, jego słuchajcie!” Gdzie grzechy i bezprawie nie zabiły życia
duchowego, Tam Słowo Boże ma moc, niekiedy – niezwykłą moc. O ludzie izrael-
skim, który odszedł daleko od Boga, lecz ciągle szukał oblicza Jego, mówi On:
„Zabijałem ich słowami moich ust” (Oz.6:5). Każdy wierzący zna tę moc słów,
szczególnie kiedy Bóg napomina. Słowa działają, jak uderzenia.
Błogosławiony człowiek, który jest posłuszny napominającemu go Słowu, na-
wet jeśli ono przynosi cierpienia! Póki Słowo działa, jest nadzieja na poprawę.
Lecz kiedy sercem całkowicie zawładnął grzech, kiedy stało się niewygodnie
zmieniać kierunek i ulegać Bogu, kiedy społeczność z Nim przerwała się i świa-
domość swojego grzechu przytępiła się, wtedy Słowo Jego przestaje działać. Lud
Boży Starego Testamentu nieraz popadał w taki stan. Bóg daje jego opis, zwra-
3
cając się do proroka (Ezch.33:31-32) – „I przychodzą do ciebie gromadnie jak lud
na zgromadzenie, siadają przed tobą, słuchają twoich słów, lecz według nich NIE
POSTĘPUJĄ, bo kłamstwa są w ich ustach, przytakują im, lecz ich SERCE
LGNIE DO NIEUCZCIWYCH ZYSKÓW. I oto ty jesteś dla nich jak piewca miłości
z pięknym głosem i pełną wdzięku grą na strunach lutni; oni wprawdzie słuchają
twoich słów, lecz według nich nie postępują”.
Z nawyku ludzie mogą chodzić tam, gdzie czyta się i głosi Słowo Boże, z na-
wyku słuchają je, lecz ono nie oddziałuje na nich, nie doprowadza do przemiany
życia; wszystko pozostaje po staremu. Ludzie przywykli do świętych słów i one
już na nich nie działają. Zgubny nawyk!
W 1 rozdziale Księgi Izajasza widzimy, do czego prowadzi taki nawyk. Cały
lud stał się formalnie religijnym, tylko zewnętrznie wierzącym. Jest to gorsze od
bezbożnictwa. Pan mówi: „Co mi po mnóstwie waszych krwawych ofiar – mówi
Pan. Jestem syty całopaleń baranów i tłuszczu karmnych cieląt, a krwi byków
i jagniąt, i kozłów nie pragnę. Gdy przychodzicie, aby zjawić się przed moim obli-
czem, któż tego żądał od was, abyście wydeptywali moje dziedzińce? Nie skła-
dajcie już ofiary daremnej, kadzenie, nowie i sabaty mi obrzydły, zwoływanie uro-
czystych zebrań – nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości. Waszych nowiów
i świąt nienawidzi moja dusza, stały mi się ciężarem, zmęczyłem się znosząc je.
A gdy wyciągacie swoje ręce, zakrywam moje oczy przed wami, choćbyście po-
mnożyli wasze modlitwy, nie wysłucham was” (Iz.1:11-15). Te słowa rzeczywiście
„zabijają”. Niektórym naśladowcom Swoim Pan Jezus zmuszony był powiedzieć:
„Dlaczego mówicie do mnie: Panie, Panie, a nie czynicie tego, co mówię?” (Łk.6:
46). Oni słuchali Go, modlili się do Niego, lecz Jego słowa nie miały wpływu na
nich, nie doprowadzały ich do zmiany swoich działań.
Mogą być różne przyczyny takiego stanu. Na przykład, Słowo nie przyjmuje
się, jeśli ono wydaje się nieprawdopodobne, niemożliwe lub nie odpowiada na-
szemu rozumieniu. Aniołowie obwieścili Lotowi, że Pan posłał ich, aby zniszczyć
Sodomę i Gomorę. Kiedy Lot przekazał tę wiadomość swoim zięciom, to zdawało
się im, że on żartuje. Jak taka rzecz miała się stać? Nigdy tego nie było i ani je-
den geolog tego jeszcze nie przepowiedział i nie wyjaśnił. Jak można temu wie-
rzyć? Jest to częstą przyczyną też współczesnej niewiary w Biblię.
W domu Jaira, gdzie zmarła jego córka, a obecni opłakiwali zmarłą, Jezus po-
wiedział im: „Nie płaczcie, nie umarła, lecz śpi”. „I wyśmiewali go”. Przecież oni
lepiej od Niego wiedzieli, że ona umarła. Pycha rozumu i wiedzy! Dziewczyna
rzeczywiście „spała” dla Chrystusa, gdyż On szybko wskrzesił ją, lecz oni nie mo-
gli zrozumieć sensu Jego słów i dlatego nie uwierzyli. Sceptyk i materialista mówi:
„Czego nie rozumiem, w to nie wierzę”.
Nawet o apostołach powiedziano, kiedy siostry doniosły im o zmartwychwsta-
niu Pana: „Lecz słowa te wydały im się niczym baśnie, i nie dawali im wiary”
(Łk.24:11). Ból tak przygniótł ich, że zapomnieli oni nawet słowa Samego Pana
o Swojej śmierci i zmartwychwstaniu. Wierzący i obecnie zasmucają Pana i Jego
posłańców swoją niewiarą.
Niewiara w słowa czyni te słowa pustymi – one więcej nie działają. Człowiek
zawsze znajdzie przyczynę, aby usprawiedliwić swoją niewiarę, lecz w oczach
Bożych niewiara jest grzechem. Jest to główny grzech, z powodu którego Duch
Święty potępi świat, kiedy przyjdzie na ziemię, tak powiedział Pan. Niewiara jest
4
strasznym grzechem, gdyż swoją niewiarą człowiek zasmuca Boga, jakby Bóg
nie mógł uczynić tego, co mówi, tj. że Bóg mówi nieprawdę. Kłamstwo jest sza-
tańską rzeczą, bo on jest kłamcą i ojcem kłamstwa. Nie wierzyć Bogu, oznacza,
obwiniać Go o kłamstwo. Czyż to nie jest strasznym grzechem?
Taką sytuację niewierzący może poprawić. Kiedy w nim zwiększa się pozna-
nie Boga i Jego mocy, zwiększa się też wiara w słowa.
Lecz jak o wiele gorszy jest stan wierzącego człowieka, który z doświadczenia
zna wielkość Bożą, zakosztował, jak jest On dobry, a na którego jednak Jego sło-
wa nie oddziałują. Może je czytać lub słuchać, lecz one rzadko dotykają jego ser-
ca. Stopniowo dochodzi on do tego, że nie chce się mu i Biblii czytać, gdyż już ją
przeczytał i nic więcej z tego nie ma.
Przez cały ten czas głową uznaje on Boga, wie, że On jest wielki i świadomie
nie występuje przeciwko Niemu. Podczas rozmowy przypomina, jak kiedyś po na-
wróceniu, w czasie pierwszej miłości do Niego, nie mógł oderwać się od Biblii,
kiedy każde słowo jakby haczyk, czepiało się serca. Siedząc wtedy w zgromadze-
niu, nawet nie myślał, kto mówi, bo słowa miały taką moc, że dusza napełniała się
nimi; nic innego nie miało tam miejsca. Jedno napomnienie ze Słowa Bożego wy-
starczyło, żeby doprowadzić go do upamiętania. Jedno słowo o miłości Bożej jak-
by otwierało okna niebiańskie i społeczność z Bogiem była na tyle żywa, że całe
wnętrze rozpływało się od tego. Jak łatwo było mu wtedy świadczyć innym o
Chrystusie! Z pełni serca mówiły usta. Sam mówiący wierzył w swoje słowa o
Zbawicielu i dlatego one oddziaływały też na serca innych. Jego życie było świa-
tłem dla otoczenia, gdyż on cały był napełniony Tym, Kto jest życiem.
Później ogień słów o Chrystusie, które czytał lub słyszał, zaczął słabnąć. Do-
szło do tego, że nawet słowa o Golgocie, o cierpieniach Jezusa straciły moc
i stały się jakby puste. W czym rzecz? Z jakiego powodu zaszła tak zgubna
zmiana?
Odpowiedź na to może dać ten, kto przeżył taki upadek... Najpierw serce było
otwarte na każde słowo i dlatego każde wchodziło tam i działało. Nie było powo-
du, aby ukrywać cokolwiek przed Panem. Jaki był to błogosławiony czas! Nawet
jeśli zdarzał się grzech, Słowo szybko działało i doprowadzało wszystko do po-
rządku.
Tak trwało do tej pory, zanim wierzący pierwszy raz zdecydował się nie ulec
Słowu, sprzeciwić się jego działaniu na serce. Wola zamknęła serce na przyjęcie
Słowa - inaczej trzeba byłoby to lub coś innego naprawić. Człowiek najpierw jak-
by powiedział Bogu: „To Słowo mi nie smakuje; nie chcę przyjąć go, bo jest
w moim życiu lub w moich planach coś, co nie zgadza się z tym Słowem, i ja nie
chcę tego usunąć”. Tak najpierw zostało odrzucone słowo napomnienia.
Bóg za ten grzech zasmucenia Jego Bóstwa nie uderzył od razu kijem. Zlek-
ceważenie Jego wielkości i świętości pozostało jakby nie ukarane. A wierzący po-
stanowił, że można słuchać słów Bożych, nie przyjmować ich, nie ulegać im
i że nic za to mu nie będzie. Krew Chrystusa wszystko zakryje. Po takiej śmiertel-
nej myśli bardzo łatwo przyzwyczaić się do świętych słów. Nie pragnąc śmierci
grzesznika, Duch Święty drugi, trzeci, piąty i dziesiąty raz posyła słowa, lecz one
do serca nie są dopuszczane, nie oddziałują, wchodzą tylko do uszu i są zapomi-
nane. W najlepszym wypadku ze słyszanego wybiera się tylko to, co najbardziej
odpowiada, co podoba się i co nie przeszkadza żyć starym życiem. Te słowa
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin