Powstanie Wielkopolskie. Mieszkańcy Swarzędza w zwycięskim zrywie.pdf

(10069 KB) Pobierz
POWSTANIE WIELKOPOLSKIE
Mieszkańcy Swarzędza w zwycięskim zrywie niepodległościowym
1918 -1919
© Scenariusz: Florian Fiedler, Wojciech Nawrot, Witold Tkaczyk
© Rysunki: Jacek Michalski, Wojciech Nawrot
© Projekt okładki: Wojciech Nawrot
Redaktor wydania: Witold Tkaczyk
Konsultacja: Katarzyna Stróżyńska
Wydano staraniem Urzędu Miasta i Gminy Swarzędz
© 2007 Urząd Miasta i Gminy Swarzędz
Współpraca wydawnicza
© 2007 Zin Zin Press
Druk: „Drukarnia Swarzędzka” Sp. j. Stanisław i Marcin Witecki
62-020 Swarzędz, ul. Pogodna 24 a
tel. 061 817 27 64, fax 061 817 27 64
http://www.drukarniaswarzedzka.pl
drukarnia@drukarniaswarzedzka.pl
Cech Stolarzy
Swarzêdzkich
Oœrodek Kultury
w Swarzêdzu
Aeroklub
Poznañski
Patronat medialny
Autorzy i Wydawcy zastrzegają, że wszelkie teksty, fotografie i rysunki zamieszczone w niniejszym wydawnictwie mogą być publikowane w formie przedruków,
w tym w formie elektronicznej, wyłącznie za ich pisemną zgodą.
ISBN 978-83-924259-6-0
Wydanie pierwsze
Swarzędz 2007
W 1918 roku miałem niespełna 16 lat. Mieszkałem w Swarzędzu, miasteczku położonym o 13 km na wschód od Poznania,
słynącym już wówczas ze znakomitych rzemieślników – stolarzy i tapicerów. liczyło ono niecałe 3500 mieszkańców:
Niemców, Polaków i Żydów.
Nacje te przez wieki żyły obok siebie w przyjaźni i bez większych konfliktów. jednak później pozycja Niemców – wszak
Swarzędz należał do zaboru pruskiego – bardzo wzrosła.
bawiliśmy się ze sobą bez względu
na pochodzenie, dbaliśmy o język
polski i polskie tradycje.
należałem wtedy do polskiej drużyny skautów, organizacji młodych
chłopców i dziewcząt, którą po latach nazwano harcerstwem. Razem
bawiliśmy się, organizowaliśmy wyprawy do lasu, letnie obozy pod
namiotami. Śpiewaliśmy polskie pieśni, poznawaliśmy historię
Polski, której od ponad 100 lat nie było na mapie Europy,...
... a która wcześniej była potęgą
gromiącą najeźdzców - krzyża-
ków, Szwedów, kozaków, Turków...
To były piękne czasy…,
beztroskie...
Ale nie wszystko było tak radosne i dobre. Rządzili Niemcy i oni wszelkimi metodami starali się nas – Polaków – sobie podporządko-
wać. Jak wtedy, gdy byłem jeszcze mały, w pierwszej klasie, a w szkole kazano nam uczyć się religii i modlić się po niemiecku. Po nie-
miecku mówić o Bogu i do Boga! Niesłychane!. Zaprotestowaliśmy milcząco. Rodzice nas poparli. Było ciężko, nie raz dostaliśmy trzcin-
ką po palcach… Bardzo bolało. Ale udało się. Po latach upamietniła te wydarzenia tablica umieszczona przy Kościele św. Marcina .
3
Nasi rodzice,dorośli, zrzeszali się w organizacjach, gdzie kultywowano narodowe
tradycje, mowę ojczystą, historię. Śpiewaliśmy w chórach, słuchaliśmy o dziejach
Polski, gdy była wolna i potężna.
Nikt się chyba wtedy nie spodziewał, że Chór
św. Cecylii przetrwa aż 100 lat!
Moim najlepszym przyjacielem był o dwa
lata starszy ode mnie Józek kunert.
Ja – leoś – urodziłem się w roku 1903.
Mój wujek Staszek – opowiadałem józkowi
– jest marynarzem! Pływa na wielkim, stalo-
wym pancerniku. Pokazywał mi zdjęcia.
A mój ojciec pracuje na
lotnisku – odpowiedział mi
józek – Obiecał mnie kiedyś
zabrać samolotem w górę! To
musi być uczucie – latać jak
ptak, A nie pływać jak ryba.
Twój wuj niech uważa, by go
rekiny nie zjadły, ha, ha…
Jak poznasz wuja, to będziesz inaczej mówił.
On jest wspaniały. Zawsze jak przyjeżdża do
nas bierze mnie na ręce i wyrzuca wysoko do
góry. Wtedy czuję się jakbym latał!
4
i tak potrafiliśmy spierać się przez wiele godzin,
co jest lepsze, samolot czy okręt.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin