Młodzi rycerze Jedi 4 - Miecze świetlne - Anderson Kevin J.pdf

(634 KB) Pobierz
1035905262.002.png
Kevin J. Anderson
Rebecca Moesta
Miecze świetlne
(Lightsabers)
Przełożył: Andrzej Syrzycki
1035905262.003.png
Rozdział 1
Nad wierzchołkami drzew, porastających Yavin Cztery, ukazała się w końcu tarcza słońca. Luke
Skywalker wsłuchiwał się w szelesty i szmery, dolatujące od strony budzącej się do życia dżungli.
Spiętrzone kamienne bloki starożytnej świątyni, pokryte teraz błyszczącą warstwą rosy, pochłonęły
cały chłód długiej nocy.
Obserwując, jak poranne słońce wznosi się coraz wyżej na bezchmurnym niebie, mistrz Jedi
żałował, że również szybko nie może poprawiać się jego nastrój.
Zdrętwiały z zimna, spędził wiele godzin na wierzchołku ogromnej budowli. Cierpliwie siedział
i rozmyślał, nie przejmując się nieprzeniknionymi ciemnościami. Aby odegnać sen, posłużył się
techniką relaksacyjną Jedi. Prawdę mówiąc, tak bardzo martwił się narastającym zagrożeniem, jakie
stwarzało Imperium dla Nowej Republiki, że od dłuższego czasu nie spał dobrze ani nie
wypoczywał.
Stado barwnie upierzonych ptaków z głośnym skrzekiem poderwało się do lotu, żeby pożywić się
schwytanymi owadami. Na niebie wisiała ogromna pomarańczowa kula gazowego giganta, Yavina
świecącego odbitym blaskiem. Luke, obdarzony wyobraźnią, wybiegał jednak myślami jeszcze dalej.
Usiłował odgadnąć, w jakim mrocznym i tajemnym zakątku galaktyki mogło czaić się Drugie
Imperium...
W końcu wstał i przeciągnął się, aby rozprostować zesztywniałe mięśnie. Nadszedł czas na
poranną porcję ćwiczeń. Może wysiłek fizyczny pomoże mu jasno myśleć i sprawi, że jego serce
zacznie bić żwawiej, a odruchy staną się jeszcze szybsze niż zazwyczaj.
Przystanął na samym skraju tarasu na najwyższym piętrze i popatrzył w dół, na porośnięte dziką
winoroślą kamienne bloki tworzące jeden z boków ogromnego zigguratu. Od następnego piętra,
zajmującego nieco większą powierzchnię, dzieliła go bardzo duża odległość. Na ścianach ogromnych
prostopadłościennych bloków można było dostrzec rysunki i ozdobne wzory. Wyryte w kamieniu
przed wieloma tysiącleciami, podczas budowy starożytnej świątyni, były teraz nieco zatarte wskutek
upływu lat i pożarów szalejących w czasach, kiedy na księżycu toczono zacięte walki. Gęsta dżungla
docierała niemal do samej tylnej ściany wielkiej piramidy, ozdabiała ogromne skalne bloki pnączami
winorośli i ocieniała konarami gigantycznych drzew Massassów.
Luke przez chwilę spoglądał w dół, stojąc na krawędzi tarasu. Głęboko odetchnął, po czym
zamknął oczy, starając się jak najbardziej skupić. Później odbił się i skoczył w przepaść.
Spadał obracając się w locie. Wykonał salto w tył, ale kiedy obrócił się o pełne trzysta
sześćdziesiąt stopni, otworzył oczy i ujrzał popękane kamienne płyty spieszące na spotkanie z jego
stopami. Wtedy posłużył się Mocą, żeby zwolnić prędkość opadania, po czym odbił się od skalnego
progu i poszybował w stronę najbliższego pędu winorośli. Roześmiał się beztrosko i wylądował
1035905262.004.png
miękko na porośniętym mchem konarze drzewa Massassów. Nie zatrzymując się, zaczął biec po
grubej gałęzi, ale kiedy dostrzegł jakąś lukę w listowiu, podskoczył i chwycił za wyższą i cieńszą
gałąź. Na przemian to biegnąc, to się podciągając, wspinał się coraz wyżej i wyżej.
Luke każdego dnia ćwiczył ciało w ten sam sposób. Starał się wyszukiwać coraz trudniejsze
przejścia, doskonaląc własne umiejętności. Rycerz Jedi nie mógł spocząć na laurach nigdy, nawet
w latach pokoju, gdyż wówczas mógłby stać się słaby i bezradny.
Czasy nie należały jednak do spokojnych. Luke Skywalker nie wątpił, że wkrótce przyjdzie mu
stawić czoło niejednemu zagrożeniu.
Przed laty w jego akademii pojawił się nowy uczeń nazywający się Brakiss. Młody mężczyzna
okazał się podstępnym szpiegiem, wysłanym przez Imperium w celu podpatrzenia technik szkolenia
rycerzy Jedi, aby można było wykorzystać je dla potrzeb ciemnej strony. Od pierwszej sekundy
mistrz Skywalker zorientował się, z kim ma do czynienia, ale postanowił podjąć próbę nawrócenia
Brakissa na jasną stronę. Jego starania zakończyły się jednak niepowodzeniem, a nowy uczeń bardzo
szybko opuścił akademię Jedi. Luke przez dłuższy czas nie wiedział, co się z nim stało, aż do
niedawna, kiedy jego były podopieczny porwał Jacena, Jainę i młodego Wookiego Lowbaccę.
Okazało się, że Brakiss sprzymierzył się z Tamith Kai, członkinią nowego zakonu wiedźm zwanych
Siostrami Nocy. Połączywszy siły, oboje założyli Akademię Ciemnej Strony i teraz szkolili w niej
Ciemnych Jedi będących na usługach Drugiego Imperium.
Oddychając nieco szybciej niż zwykle, Luke wspinał się po gałęziach drzew Massassów.
W pewnej chwili spłoszył gromadę drapieżnych stintarilów. Gryzonie rzuciły się ku niemu, szczerząc
długie ostre kły, ale kiedy mistrz Jedi, posługując się Mocą, zwrócił ich uwagę na coś innego,
zapomniały o poprzednim celu. Rozbiegły się we wszystkie strony i wkrótce zniknęły pośród gałęzi.
Luke podciągnął się na najwyższy konar i po chwili znalazł się na samym wierzchołku drzewa.
Kiedy wychylił głowę ponad baldachim liści, promienie słońca omal nie poraziły jego oczu.
Mrugając powiekami, próbował przyzwyczaić źrenice do blasku poranka. Po półmroku, panującym
na niższych poziomach, do których promienie słońca tylko z trudem przedzierały się przez gąszcz
liści, otaczający go świat wydał mu się morzem jaskrawej zieleni. Głęboko oddychając wilgotnym
czystym powietrzem popatrzył za siebie, w stronę wielopiętrowej piramidy gigantycznej świątyni,
w której uczyli się uczniowie Jedi. Pomyślał nie tylko o grupie nowych wojowników, których
kształcił, ale także o uczniach szkolących się w Akademii Ciemnej Strony...
Przed kilkoma miesiącami instruktorzy imperialnej akademii zaczęli poszukiwać nowych
kandydatów pośród mieszkających w podziemiach Coruscant młodych kobiet i mężczyzn, którym nie
wiodło się w dotychczasowym życiu. Widocznie zamierzali kształcić tych „zagubionych”, pragnąc,
żeby służyli kiedyś Drugiemu Imperium jako Ciemni Jedi i szturmowcy. Jednym z takich
nieszczęśników był Zekk, ciemnowłosy i zielonooki kilkunastolatek, przyjaciel bliźniąt Hana i Leii,
a szczególnie Jainy.
Pomyślał też o kłopotach, jakich zaczynał przysparzać pilot myśliwca typu TIE, Qorl, który po
zniszczeniu pierwszej Gwiazdy Śmierci ukrywał się ponad dwadzieścia lat w gęstej dżungli na
Yavinie Cztery. Imperialny pilot dowodził grupą szturmową, która porwała transportowy krążownik
Nowej Republiki wraz z ładunkiem rdzeni jednostek napędu nadświetlnego i baterii do turbolaserów.
Wszystko to doprowadziło Luke’a Skywalkera do przekonania, że Akademia Ciemnej Strony
sposobi się do zadania decydującego ciosu Nowej Republice. Od czasu śmierci Imperatora
Palpatine’a słyszało się o wielu lordach i przywódcach usiłujących przywrócić świetność resztkom
1035905262.005.png
dawnego Imperium. Mistrz Jedi czuł jednak, że obecny nowy wódz był kimś jeszcze bardziej
zdeprawowanym niż jakikolwiek poprzedni kandydat usiłujący przechwycić władzę...
Jaskrawe promienie słońca zaczęły ogrzewać zziębnięte dłonie Luke’a. Wokół jego głowy
krążyło setki różnobarwnych owadów, radosnym brzęczeniem witając nadejście nowego poranka.
Luke, oparty wygodnie o szorstki pień drzewa, głęboko zaciągnął się orzeźwiającym powietrzem,
pełnym woni otaczającej go gęstej dżungli.
Akademia Ciemnej Strony ukryła się w nowym miejscu, ale jej instruktorzy nie zrezygnowali ze
szkolenia Ciemnych Jedi. Luke nie cierpiał przyspieszać tempa nauki tych, którzy postanowili
doskonalić umiejętności jasnej strony. Okoliczności zmuszały go jednak do przygotowania zastępu
obrońców Nowej Republiki szybciej niż imperialna akademia zdoła wyszkolić oddziały nowych
wrogów. Zanosiło się na walkę, do której jego uczniowie muszą być przygotowani.
Mistrz Jedi chwycił długą lianę i zeskoczywszy z gałęzi, zaczął się ześlizgiwać... Kiedy jego
stopy uderzyły o gruby konar drzewa Massassów, puścił się biegiem w stronę akademii.
Dzięki porannym ćwiczeniom był już teraz w pełni rozbudzony. Czuł, że nadeszła pora działania.
Ogłoszono, że odbędzie się kolejne zebranie wszystkich uczniów kształcących się w akademii
Jedi. Jacen Solo wiedział, że jego wuj, Luke Skywalker, chciał powiedzieć coś ważnego.
Zajęcia w akademii nie były nieprzerwanymi seriami wykładów i ćwiczeń, do czego przywykł na
Coruscant, kiedy uczył się pod kierunkiem instruktorów. Akademia Jedi została pomyślana przede
wszystkim jako miejsce indywidualnych studiów, gdzie istoty wrażliwe na działanie Mocy mogły
oddawać się medytacjom i doskonalić własne umiejętności w tempie, które same uznawały za
najwłaściwsze.
Każdy potencjalny rycerz Jedi dysponował zestawem charakterystycznych zdolności. Jacen
wykazywał duży talent do porozumiewania się ze zwierzętami. Starał się poznać ich uczucia i myśli,
wysyłając do ich mózgów wici Mocy. Dla odmiany jego siostra była prawdziwym geniuszem, jeżeli
chodziło o aparaturę elektroniczną i urządzenia elektromechaniczne. Miała intuicję, której mógłby
pozazdrościć jej niejeden inżynier.
Lowbacca, ich przyjaciel Wookie, potrafił doskonale radzić sobie z komputerami. Pozwalało mu
to rozumieć działanie skomplikowanych urządzeń elektronicznych, a także zajmować się ich
programowaniem. Tenel Ka z kolei była silnie umięśniona i zwinna, ale na ogół nie chciała
posługiwać się Mocą jako jedynym środkiem wiodącym do obranego celu. Wolała polegać przede
wszystkim na sprycie, zręczności i sile własnych mięśni.
Jacen słyszał, jak jego egzotyczne stworzenia wiercą się w klatkach, ustawionych w komnacie
pod kamienną ścianą. Pospiesznie je nakarmił, po czym przesunął palcami po niesfornych brązowych,
lekko kręconych włosach. Usiłował wyczesać wszystkie źdźbła mchu czy resztki pożywienia, jakie
mogły się tam znaleźć, kiedy pochylał się nad klatkami. Później zajrzał do komnaty siostry
bliźniaczki, Jainy, która podobnie jak on szykowała się, by wziąć udział w uroczystym zebraniu.
Dziewczyna szybko uczesała proste brązowe włosy, a później umyła dokładnie twarz, żeby jej skóra
stała się różowa i odświeżona.
– Czy wiesz może, co wujek Luke będzie chciał powiedzieć nam tym razem? – zapytała,
ocierając krople wody z brody i nosa.
– Miałem nadzieję, że ty mi to powiesz – odparł nieco zawiedziony Jacen.
Ze swojej komnaty wyskoczył inny uczeń Jedi, jasnowłosy Raynar, odziany w jaskrawe szaty
1035905262.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin