My house is my castle.pdf

(4905 KB) Pobierz
My house is my castle
O semiologii dziewiętnastowiecznych pałaców czynszowych Wrocławia
Bożena Grzegorczyk
889863970.002.png
Q u art Nr 3(13)/2009
il. 1 Dom Gustava Friderici, G. Trelen-
berg, drzwi wejściowe. Fot. H. Vuijk,
2008
Anatolowi Kaszenowi dedykuję
N ie tak dawno – jesienią 2008 r. – na ulicach Amsterdamu można było
zobaczyć billboardy z widokiem piętnastowiecznej twierdzy, na którą
usiłowali się wspiąć – sądząc po strojach – współcześni obywatele Niderlan-
dów. Pendant do tej dość humorystycznej scenki stanowił napis: „Twój dom
– to twierdza nie do zdobycia”.
Bez wątpienia zarówno hasło, jak i ilustrujące je przedstawienie ściśle
związane są – albo może słuszniej jest użyć określenia: zainspirowane zosta-
ły starym angielskim przysłowiem „my house is my castle”. Dla niniejszych
rozważań szczególnie interesująca jest dwuznaczność wypowiedzi, przed
którą staje adresat, i to zarówno wobec samego przedstawienia, jak i ma-
jącego pomóc w jego trafnym zrozumieniu objaśnienia. Dla kogo bowiem
prezentowana twierdza jest nie do zdobycia? Czy dla starającego się o kredyt
przyszłego mieszkańca, czy też dla osób, które z różnych powodów zechcą
odwiedzić właściciela w ów niekonwencjonalny sposób?
Można oczywiście potraktować to zdarzenie jako błahe qui pro quo, nie-
potrzebnie komplikujące sprawy w gruncie rzeczy znacznie prostsze i prze-
słaniające bardziej jednoznaczną rzeczywistość. Warto jednak owo zdarzenie
potraktować nieco inaczej – jako pytanie, które we wstępie do swojej pracy
„Nieobecna struktura” stawia Umberto Eco. Mianowicie: czy rozsądny jest
zamiar postrzegania wszystkich fenomenów kultury jako fenomenów komu-
nikacji – czyli inaczej mówiąc – jaki może mieć sens badanie semiologiczne,
które postrzega wszystkie zjawiska kulturowe jako fakty komunikacji, gdzie
pojedyncze przekazy są organizowane i stają się zrozumiałe w odniesieniu
do kodów 1 .
Zanim przejdziemy do zagadnień związanych bezpośrednio z propono-
waną przez Eco metodą, należy zwrócić uwagę na dwie kwestie, które w od-
niesieniu do opisanego przykładu wydają się istotne. Pierwsza z nich – dość
prozaiczna – to fakt, że podstawową funkcją billboardu jest reklama. Ta zaś
będzie spełniona wówczas, gdy treść przekazu zostanie w pełni, zgodnie
z projektem zrozumiana. Druga sprawa wiąże się z uprawianą przez nas dy-
scypliną – billboardy pełnią funkcje znaków ikonicznych, i choćby z tej racji
należą do obszaru badań tradycyjnej historii sztuki, podobnie jak i architek-
tura. Zatem by właściwie odczytać przesłanie billboardu – według rozważań
autora „Nieobecnej struktury” – należy znać kody, które go określają.
W przypadku architektury – wykraczając znacznie poza tradycyjne ro-
zumienie tego terminu – Eco sugeruje, że poszczególne architektoniczne te-
maty można rozważać jako znaki. Do znaku podobna jest także dwoistość,
która powstała ze znaczenia ( signiié ) później kreowanego przez kulturę, sta-
nowiąc o oznaczeniu ( signiiant ). Signiié to architektoniczny temat (świąty-
nia, budynek mieszkalny, dom towarowy, teatr) powiązany ze swoją funkcją
kulturowym kodem (przestrzenią czci boskiej, mieszkaniem, przeznacze-
niem handlowym, miejscem spotkania widza i aktora).
1 U. Eco , Nieobecna struktura, Warszawa
1996, s. 27.
/ 36 /
889863970.003.png
Bożena Grzegorczyk / My house is my castle. O semiologii dziewiętnastowiecznych pałaców czynszowych Wrocławia
Jednak badania architektury nie można ograniczyć jedynie do poziomu po-
tencjalnych funkcji, bowiem jak Eco sygnalizuje, obiekt architektoniczny
może denotować swą funkcję lub konotować określoną ideologię tej funk-
cji”. Doskonałym przykładem, do którego się odwołał, jest krzesło używane
do siedzenia. Jeśli bowiem krzesło jest tronem, to staje się siedzeniem, które
powinno służyć „do siedzenia z pewną godnością i do poparcia tego aktu
szeregiem dodatkowych znaków konotujących królewskość [...]. „Bycie” sie-
dzeniem jest tylko jedną z funkcji tronu i tylko jednym z jego znaczeń – naj-
bardziej bezpośrednim, ale nie najważniejszym 2 . Na przykładzie tym ob-
serwujemy więc tendencję przechodzenia od signiié do nowego signiiant .
Zatem Eco wskazał na prymarny i wtórny poziom znaczenia. Na poziomie
prymarnym domy są mieszkaniami, kościoły miejscami kultu itd. Na pozio-
mie wtórnym wzrasta ilość oznaczeń, które są efektem wzajemnych relacji
społecznych rozumianych jako źródło bezpośrednie i historyczne.
Badając budownictwo mieszkalne, wyraźnie możemy zaobserwować
powstawanie domów, które poza tym iż służą do mieszkania, przyjmują sze-
rokie możliwości znaczeń nagromadzonych przez stulecia. Dość wspomnieć
kilka z nich – miejsce wykonywania zawodu, centrum politycznej aktywno-
ści, kulturowy monument służący manifestacji zajmowanego miejsca w hie-
rarchii społecznej, schronienie przed chropowatością rzeczywistego świata
czy wreszcie ową „twierdzę nie do zdobycia”. Znamienne jest, że już te kilka
wybranych przykładów jednocześnie wskazuje na ogromną polaryzację zna-
czeń. O ile bowiem pierwsze z dwóch wymienionych znaczeń jawnie wska-
zuje na pewien aspekt otwartości, o tyle dwa ostatnie przeciwnie – sugeru-
ją mocno ograniczoną dostępność. Nie ulega wątpliwości, że poza izyczną
przestrzenią domu istnieje wiele elementów, które konotują – niektóre wy-
raziście, inne bardziej subtelnie – ukierunkowując na semiotyczną rolę, jaką
odgrywa „dom” w społeczeństwie.
Strategię do analizy owych elementów zasugerował Roland Barthes
w „Elementach Semiologii” (1964) 3 – pracy, która w założeniach rysuje sil-
ne, podobnie jak u Eco, oparcie się na lingwistycznej analizie Ferdinanda
de Saussurea. Saussure wyodrębnia bowiem dwa podstawowe typy relacji
między lingwistycznymi elementami bazującymi na dwóch różnych umy-
słowo aktywnościach, przy czym obie przyczyniają się do tworzenia znacze-
nia. We współczesnej teorii semiotyki określa się je zazwyczaj jako relacje
syntaktyczną (składniową) i paradygmatyczną (systemową). Jeśli rozpatru-
jemy znaczenie słowa w zdaniu, wówczas stosujemy pierwszą z tych analiz
i traktujemy słowo jako element linearnego następstwa w stosunku do ota-
czających go elementów. Drugi rodzaj rozważań dotyczy wzajemnych relacji
między tymi słowami i wielu odrzuconymi alternatywnie, których obecność
może być ewokowana w pamięci, lecz one same nie stanowią części tego wy-
rażenia (np. synonimy, antonimy, homonimy itp). Saussure dla zilustrowania
owych różnic posłużył się architektoniczną metaforą:
Dla obu tych punktów widzenia lingwistyczna jedność jest porównywalna
do części budowli, np. kolumny; w pierwszym przypadku ona podtrzymuje
belkowanie. Jest to połączenie dwóch jednostek, obie obecne w tym miejscu
przestrzeni sugerują relację składniową. W drugim przypadku – jeśli kolum-
2 U. Eco , ibidem, s. 199; Porównaj także
M. Carlson , Places of Performance. The
Semiotics of Theatre Architecture, Itha-
ca, New York 1992, s. 7.
3 Czekalski zwrócił uwagę, że R. Barthes
(Elements of Semiology, trans. A. Lavers ,
C. Smith , New York 1994, s. 49) „propo-
nował widzieć algorytm signiiant/sig-
niié, określający tradycyjnie rozumiany
związek tekstu i jego znaczenia, jako
relację przestrzenną, w której signiié
znajdowałoby się w głębi za powierzch-
nią signiiant. Zob.: S. Czekalski , Inter-
tekstualność i malarstwo. Problem ba-
dań nad związkami międzyobrazowymi,
Poznań 2006, s. 49.
/ 37 /
889863970.004.png
Q u art Nr 3(13)/2009
na jest w porządku doryckim, to wywołuje w umyśle porównanie z innym
porządkiem (jońskim, korynckim itd.), które to elementy są nieobecne. Ten
rodzaj relacji jest skojarzeniowy (paradygmatyczny) 4 .
Umberto Eco bardzo wyraźnie odnosi się do problemu owej dychotomii
w „Dziele otwartym”, gdy pisze o podziale: na komunikat o funkcji referen-
cyjnej, czyli odniesieniowej (przekaz wskazuje na coś jednoznacznie zdei-
niowanego i – w razie potrzeby – sprawdzalnego), oraz komunikat o funkcji
emotywnej (przekaz ma na celu wywołanie reakcji odbiorcy, wzbudzenie
asocjacji, wywołanie postaw przekraczających znaczenie zwykłe rozpozna-
nie rzeczy wskazanej 5 . Dalej zastrzega jednak, że różnica między referencyj-
nością a emotywnością nie wynika z samej struktury danej wypowiedzi, ale
jest efektem sposobu jej zastosowania, czyli zależy od kontekstu, w którym
została użyta. Wprawdzie „Dzieło otwarte” to rozważania ukierunkowane
na sztukę współczesną, jednak niektóre z ustaleń, które autor przyjmuje za
podstawę dyskursu, są ważne również w odniesieniu do ekspresji dzieł z po-
przednich epok. Przede wszystkim Eco postrzega dzieje sztuki jako dążenie
do coraz większej „otwartości”. Przez ową „otwartość” rozumie on pewną
możliwość rozszerzenia pola interpretacji, bowiem formy, które sztuka przy-
biera w poszczególnych epokach, odzwierciedlają – poprzez analogię, meta-
forę, nadanie idei określonego kształtu – sposób, w jaki nauka czy w każdym
razie kultura umysłowa danej epoki widzi otaczającą rzeczywistość 6 .
O ile więc dzieło artysty średniowiecznego odzwierciedlało koncepcję
wszechświata jako raz na zawsze ustalonego hierarchicznego porządku, to
dynamizm baroku poprzez zastąpienie tego, co dotykalne, przez to, co wi-
dzialne, przenosił zainteresowanie ze sfery istoty w sferę zjawiska, apelował
do nowych nurtów w ilozoii i psychologii. W nowożytnej nauce – pisze Eco
–  jak i w architekturze czy malarstwie, wszystkie części mają jednakową
wartość i znaczenie, całość rozszerza się w nieskończoność, a człowiek nie
czuje się związany ani ograniczony żadnymi idealnymi prawami świata
i dąży do odkrywania, do ciągle nowego kontaktu z rzeczywistością . Tym
sposobem dzieła twórców stulecia XIX odzwierciedlają z kolei nowe aspira-
cje kultury do poszerzenia swoich horyzontów.
Druga nie mniej istotna kwestia, która także nie dotyczy li tylko sztuki
współczesnej, to sprawa wartości estetycznej, będąca efektem wzajemnego
oddziaływania podmiotu i przedmiotu w procesie poznania. Jak bowiem
autor „Dzieła otwartego” zauważa: bodziec estetyczny ma taką strukturę, że
kiedy się go odbiera, nie wystarczy dokonać prostego zabiegu jak w przypad-
ku komunikacji o charakterze czysto referencyjnym, to znaczy nie można
oddzielić od siebie komponentów danego wyrażenia w celu wyodrębnienia
pojedynczego desygnatu. W przypadku bodźca estetycznego odbiorca nie
może oddzielić danego oznacznika i przyporządkować go jednoznacznie de-
notowanemu przez niego znaczeniu: musi ująć denotatum globalnie 7 , wyko-
rzystując całe zdobyte uprzednio doświadczenie.
4 Ferdinand de Saussure , Cours de lin-
guistique générale, Paris 1916, s. 171;
cyt. za M. Carlson , op.cit., s. 8.
5 U. Eco , Dzieło otwarte. Forma i nie-
określoność w poetykach współczes-
nych, Warszawa 2008, s. 107.
6 Ibidem, s. 86.
7 Ibidem, s. 119-120.
8 Wydaje się, że należy ten fakt mocno
podkreślić, gdyż w obecnej literaturze
badawczej niezmiennie traktuje się ów
dom jako własność kupca Moritza Sachsa,
por.: A. Zabłocka-Kos , Zrozumieć mia-
sto. Centrum Wrocławia na drodze ku
nowoczesnemu city 1807-1858, Wrocław
2006, s. 348, mimo że już kilka lat temu
A. Tomaszewicz , Wrocławski dom czyn-
szowy 1808-1918, Wrocław 2003, s. 105
zwróciła uwagę, że w momencie wzno-
szenia domu Moritz Sachs już nie żył.
Przedmiotem niniejszej analizy będą trzy wrocławskie kamienice czyn-
szowe, dla których przyjmujemy określenia od nazwisk ich zleceniodawców.
Pierwsza z nich to dom należący do irmy żydowskiej rodziny Sachsów 8
/ 38 /
889863970.005.png
Bożena Grzegorczyk / My house is my castle. O semiologii dziewiętnastowiecznych pałaców czynszowych Wrocławia
il. 2 Część domu Leopolda Sachsa, rzut
parteru. Rys. inw. A. Tomaszewicz, 1999
(1871-73) usytuowany na narożnej działce między placem Teatralnym a ul.
Świdnicką; druga – to komercyjne założenie powstałe z inicjatywy barona
Josefa von Huppmann-Valbelli (1873-75) przy ul. Kołłątaja 31 i trzecia, nieco
skromniejsza, która wzniesiona została u podnóża północnego stoku Wzgó-
rza Liebicha przez radcę miejskiego Gustava Fridericiego (1875-77). Za kry-
terium dokonanego wyboru posłużył czas powstania założeń oraz ich roz-
mieszczenie w przestrzeni miasta. Oprócz wymienionych wyżej czynników
założenia te wiąże ze sobą osoba Carla Schmidta, architekta odpowiedzial-
nego za wykonanie projektów – i co najważniejsze – owe trzy domy cechuje
niebywały rozmach i szczególnie reprezentacyjny charakter. Dla tego ro-
dzaju dziewiętnastowiecznych kamienic w literaturze przedmiotu przyjęto
określenie „zins Palast” – pałac czynszowy 9 .
Nie ulega wątpliwości, że architekci, w których oeuvre można odnaleźć
projekty owych wysoce reprezentacyjnych domów miejskich, poszukiwali
dlań wzorców w architekturze pałacowej. Związki z pałacowym budowni-
ctwem są czytelne zarówno w rozplanowaniu wspomnianych założeń, jak
i w ogólnej dyspozycji przestrzeni oraz charakterze poszczególnych wnętrz.
Nie bez znaczenia jest także sposób, w jaki została rozwiązana komunikacja
oraz stosowana dekoracja, tak na zewnątrz, jak i we wnętrzach poszczegól-
nych budowli. Fakt, że u podstaw owych założeń legło budownictwo pała-
cowe, skłania, by zwrócić uwagę na dość istotną kwestię, a mianowicie: jest
znamienne, że w przypadku architektury pałacowej doby nowożytnej częś-
ciej bywają przywoływane nazwiska zleceniodawców niż autorów projektów.
Dość wspomnieć miejskie pałace Florencji, które do dzisiaj utożsamia się
9 Por.: B. Grzegorczyk , A. Tomasze-
wicz , Wrocławskie pałace czynszowe
Carla Schmidta i Friedricha Barchewitza
powstałe w latach siedemdziesiątych XIX
stulecia, w: „Rocznik Wrocławski”, Tom
6, 2000, s. 179-203.
/ 39 /
889863970.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin