Początek bajki Wieczór przyjść musi, duszo moja – to daremnie. Patrzysz na mnie z przeczącą niewiarą w uśmiechu? A jednak przyjdzie, chociaż z wolna, bez pośpiechu, Pogodny, słodki, złocąc skośnie źdźbła przyziemne Jeno trzeba, by złoty był, drzew szczyty ciemne Każąc w pochodnie zmieniać dnia późnemu echu. Lecz na to zyć musimy słonecznie, bez grzechu Przeciw własnemu pieknu, co w nas śni – tajemnie. Tak żyć, by kiedy Charon w swa łódź nas zaprosi, Patrzeć cicho, jak fala w oddal nas unosi, A brzeg znika nam z oczu w zachodu ozdobie I abym mógł miłosnym uściskiem cię uwieść I , jak najsłodszą bajkę, ożyciu opowieść Rozpocząć od dziecinnych słów: Byłem raz sobie… ...
Faficzek-10