Jordan Penny - Podwójna gra.pdf

(664 KB) Pobierz
1157585574.001.png
Penny Jordan
Podwójna gra
ROZDZIAŁ PIERWSZY
„Cassietronics”. Na widok nowej metalowej tabliczki z nazwą firmy wiszącej w holu eleganckiego
biurowca, w którym niedawno wynajęła powierzchnię, Cassie poczuła przyśpieszone bicie serca.
Gdyby trzy lata temu ktoś jej powiedział, że zajdzie tak daleko dzięki swojej pasji do gier
komputerowych, roześmiałaby mu się w twarz.
W wieku dziewiętnastu lat, osierocona i bardzo samotna, stanęła do konkursu i wkroczyła na drogę
prowadzącą do sukcesu. Konkursu nie wygrała; zajęła drugie miejsce. Teraz nawet z tego się
cieszyła, zwycięzca bowiem w nagrodę został zatrudniony w Howard Electronics, podczas gdy ona...
Ponownie popatrzyła z dumą na tabliczkę z nazwą swojej firmy.
Gdyby nie przypadkowe spotkanie z Davidem Bennettem, który wręczał jej dyplom... Ale nie ma co
gdybać. Po prostu poznała Davida, finansowego geniusza, który zachęcił ją do otwarcia własnego
biznesu.
1157585574.002.png
Prowadziła firmę już trzy lata. David nie pomylił się: miała niesamowity talent. Zaledwie tydzień
temu licząca się gazeta poświęcona finansom zamieściła artykuł o Cassietronics, chwalący jego
właścicielkę Cassie za pracowitość i pomysłowość, które to cechy pozwalały jej wypuszczać na
rynek oryginalne gry komputerowe.
Sukces sukcesem, ale...
Cały ten szum wokół jej osoby miał również wiele negatywnych stron. Uśmiechnąwszy się, Cassie
zerknęła z zadumą na brylant połyskujący na jej palcu. Pierścionek zaręczynowy. Jeszcze miesiąc.
Potem Cassietronics trafi pod skrzydła większej spółki należącej do ojca Petera, a wtedy nic jej nie
będzie groziło ze strony Howard Electronics.
Przypomniała sobie zniecierpliwienie, ba, wściekłość Davida, kiedy oznajmiła mu, że nie ma
zamiaru rozważać warunków oferowanych przez Howarda. Ależ, skarbie, Howard Electronics to
potęga w tej dziedzinie, próbował ją przekonać, bije Pentaton na głowę...
W głębi duszy wiedziała, że David ma rację. Joel Howard, właściciel Howard Electronics, cieszył
się opinią geniusza komputerowego; w porównaniu z nim Peter był tylko niezłym technikiem. No cóż,
wiedziała, że David nigdy nie zrozumie, co ją ciągnie do Pentatonu - drugorzędnej firmy, która
szybko traci swą pozycję, jak oznajmił z pogardą w głosie. Jednakże w przeciwieństwie do niej nie
rozmawiał z Peterem, który z entuzjazmem opowiadał o tym, jak dzięki jej pomocy i talentowi
Pentaton znów stanie na nogi.
Oczywiście ona, jako jego żona i założycielka Cassietronics, będzie miała wolną rękę i decydujący
głos w sprawach swojej firmy; to po pierwsze, a po drugie, będzie mogła koncentrować się na
twórczej pracy, a nie na walce z takimi rekinami jak Joel Howard, którzy chcą zawładnąć jej
królestwem.
Ale nie ma nic za darmo. O tym Cassie przekonała się dawno temu, obserwując swego zgorzkniałego
ojca, który przez wiele lat patrzył bezradnie, jak jego niekompetentny szwagier doprowadza do
bankructwa spółkę odziedziczoną po swoim ojcu; ten - w myśl zasady, że bliższa koszula ciału niż
sukmana - wolał ją przekazać własnemu synowi niż zięciowi. Cassie nie wiedziała, czy rodzice
pobrali się z miłości, czy może ojcem kierowały względy merkantylne - miała nadzieję, że nie - w
każdym razie z roku na rok ojciec, utalentowany matematyk, który poślubił swoją studentkę i
zrezygnował z obiecującej kariery naukowej, aby pracować w spółce teścia, stawał
się coraz bardziej rozczarowany tym, co wokół siebie widział.
Kiedy Cassie miała dziesięć lat, spółka zbankrutowała. Matka Cassie przeżyła załamanie nerwowe, a
ojciec wrócił do nauczania.
Niestety, nie dostał posady na uniwersytecie, która to praca wiązała się z uznaniem, szacunkiem i
pewnymi przywilejami, lecz w zwykłej szkole powszechnej, do której uczęszczała jego córka.
Dziewczynka codziennie widziała, jak żal, poczucie zawodu i frustracji powoli niszczą najbliższą jej
osobę.
Matka umarła trzy lata później; umierała codziennie po trochu, aż któregoś dnia pękła cieniutka
niteczka utrzymująca ją przy życiu.
Cassie została z ojcem, człowiekiem zranionym i zgorzkniałym, który ku swemu zdumieniu odkrył, że
córka odziedziczyła po nim talent matematyczny.
Tenże talent oboje szlifowali, aż dziewczynka wysunęła się w naukach ścisłych na czoło szkoły.
Oczywiście miało to swe negatywne strony. Nie wypadało, aby dziewczyny dostawały dobre stopnie
z matmy; Cassie zaś nie tylko była lepsza od swoich kolegów z klasy, ale nawet od uczniów ze
starszych klas. Z początku czuła się rozdarta: z jednej strony chciała, by ojciec był z niej dumny, z
drugiej pragnęła zyskać akceptację innych dzieci. W końcu pogodziła się z myślą, że pomiędzy nią a
jej rówieśnikami zawsze będzie przepaść.
Większość kolegów i koleżanek traktowała ją jak przybysza z obcej planety; wytykali ją, dręczyli, a
ona stopniowo zamykała się, otaczała murem, stawała niewrażliwa na docinki i krytykę.
Gdy inni chodzili na randki i godzinami flirtowali, Cassie z pasją rozwiązywała zadania. Miłość do
matematyki rozbudziła w niej zainteresowanie komputerami i informatyką. Ojciec zmarł na zawał,
kiedy miała dziewiętnaście lat. Po jego śmierci, rozgoryczona życiem, postanowiła podjąć wyzwanie
i stanąć do konkursu.
Własna umiejętność wymyślania i projektowania gier komputerowych wciąż ją zadziwiała. Okazało
się bowiem, że oprócz wybitnych zdolności matematycznych Cassie posiada ogromnie bogatą
wyobraźnię. To zaś sprawiało, że jako projektantka gier biła rywali na głowę.
- Nie zapominaj o jednym - ostrzegł ją David. - Teraz jesteś na topie, ale grami komputerowymi
pasjonują się głównie młodzi.
Musisz przygotować się na to, że któregoś dnia zabraknie ci świeżości, zapału i młodzieńczej weny.
Była zabezpieczona finansowo. Zarobiła wystarczająco dużo, aby nie bać się przyszłości, a jako żona
Petera... Zmarszczywszy czoło, westchnęła cicho i wsiadła do windy. Ostatnia gra, którą
zaprojektowała, odniosła oszałamiający sukces; zyski firmy się pomnożyły. Właśnie wtedy Cassie
zdała sobie sprawę z zagrożeń, jakie niesie z sobą sukces.
Znane, liczące się na rynku spółki, zwłaszcza dwie największe -
Howard Electronics oraz należ ący do ojca Petera Pentaton -
natychmiast zaczęły czynić podchody, by przejąć Cassietronics. Na myśl o swoim pierwszym i
jedynym spotkaniu z Joelem Howardem Cassie wciąż trzęsła się z oburzenia.
Wparował do jej biura, uśmiechając się ujmująco. Metr osiemdziesiąt pięć wzrostu, szeroki w
ramionach, przystojny.
Odruchowo się skuliła. Przypomniały się jej kpiny i szykany kolegów szkolnych, którzy zapewne
wyrośli na takich facetów jak Joel Howard: aroganckich, pewnych siebie bufonów. Kiedy wbił w nią
swoje niebieskie oczy, poczuła się jeszcze mniej atrakcyjna niż zwykle. Nigdy nie grzeszyła urodą:
była średniego wzrostu, chuda, blada, nieumalowana, o potarganych ciemnoblond włosach i
przeraźliwie nijakich zielonych oczach ukrytych za wielkimi okularami, których potrzebowała stale,
choć czasem oszukiwała się, że tylko do czytania małego druku.
Jedno spojrzenie, którym zmierzył ją od stóp do głów, wystarczyło, by wyrobił sobie o niej opinię.
Obłudnie serdeczny uśmiech sprawił, że serce ścisnęło się jej z bólu. Tylko raz w życiu Cassie była
zakochana, choć może powinna to nazwać młodzieńczym zauroczeniem. Niestety, na obiekt uczuć
wybrała najpopularniejszego chłopca w szkole. Chłopca, który oczywiście wyśmiewał się z niej
bezlitośnie, ku uciesze kumpli. Na widok Joela Howarda wszystkie te wspomnienia odżyły, dlatego
też popatrzyła na intruza z ledwo tłumioną nienawiścią w oczach.
- Czy to ja konkretnie czymś się pani naraziłem? - spytał
ironicznie. - Czy też wszyscy przedstawiciele płci brzydkiej wzbudzają pani wrogość? - Na moment
zamilkł. - Przyszedłem zobaczyć się z pani szefową - kontynuował, już bez uśmiechu. -
Spodziewa się mnie. Moja sekretarka umówiła nas telefonicznie.
Zerknął ponad ramieniem Cassie na zamknięte drzwi, za którymi mieścił się jej gabinet. Akurat
wyszła do sekretariatu, by coś sprawdzić. No tak, pomyślała, wziął ją za sekretarkę; stąd jego
ironiczne spojrzenie i pogarda w głosie. Nie krył się z tym, że uważa się za lepszego od niej.
Kiedy dowie się, że popełnił błąd, na pewno użyje wszystkich znanych mu i dostępnych środków, aby
ją oczarować, a przy okazji osiągnąć cel. Mimo bólu, jaki czuła, ogarnął ją pusty śmiech. Tacy
mężczyźni jak Joel Howard nie zadają się z szarymi myszkami.
Gustują w porażająco pięknych modelkach i aktorkach, o czym świadczą liczne zdjęcia Howarda w
kolorowej prasie. Komputerowy playboy, taki nosił przydomek.
Był człowiekiem, który zanim skończył dwadzieścia pięć lat, dorobił się fortuny; potem stopniowo
powiększał swe imperium, aż stał się właścicielem jednej z dwóch największych spółek w kraju.
Druga, która należała do rodziny Petera, istniała znacznie dłużej, ale zdaniem Davida Bennetta
rozwijała się o wiele wolniej. Cassie jednak wolałaby sprzedać duszę diabłu, niż sprzymierzyć się z
Joelem Howardem.
Starała się wyrzucić z pamięci spojrzenie, jakim ją obrzucił, kiedy zdradziła mu swoją tożsamość.
Bez skutku; nadal je pamiętała.
Howard stał nad nią w doskonale skrojonym ciemnym garniturze z najlepszej gatunkowo wełny, oraz
białej jedwabnej koszuli. Sprawiał
wrażenie kulturalnego człowieka, któremu się w życiu powiodło. Ale Cassie nie dała się na to
nabrać; wiedziała, że w głębi duszy facet jest myśliwym, groźnym, okrutnym drapieżcą, który po
trupach dąży do celu. A tym razem jako cel wyznaczył sobie przejęcie jej firmy.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin