Przyjaciele i znajomi o Edycie Stein------------------------------------------------------------- "Zachowała się bardzo dawna znamienna wypowiedź Edyty Stein, pochodząca jeszcze z jej czasów gimnazjalnych odnośnie do wiernego przekładu: tłumacz musi być jak szyba okienna, która przepuszcza całe światło, lecz sama nie jest widoczna. Można by powiedzieć, że Edyta Stein nie uczyniła niczego, co by w tym pięknym, określonym przez nią samą znaczeniu, nie było takim właśnie przykładem - obojętnie czy filozofowała, czy oddawała się twórczości religijnej czy też pisała listy. Jej niezwykle jasny umysł odznaczał się jakąś absolutną przepuszczalnością, przekładowczością w pierwotnym znaczeniu tego słowa. W najdojrzalszym z jej dzieł, w Wiedzy Krzyża - studium o św. Janie od Krzyża - jej pozornie chłodna obiektywność sposobu przedstawienia kwestii jest dla kogoś, kto ma wyczucie tych spraw, jak płomień wewnętrznego oddania, którego źródłem może być tylko własne doświadczenie mistyczne. Tutaj wielka i w sobie samej tak tajemnicza Ťobiektywnať mistyka Karmelu zbiega się z osobistym przeżyciem Edyty Stein. Analogicznie ma się rzecz z jej listami. To, co się w ich prostej obiektywności odzwierciedla, jak Ťprzez szybę okiennąť - przy czym sama autorka pozostaje niewidoczna - jest jej najgłębszą własnością, rdzennie chrześcijańskim duchem jej duszy i duchem Karmelu. Kiedy teraz ponownie czytałam te listy, byłam całkowicie pod urokiem emanującej z nich czystości i niewinności. Charakteryzuje je spokojny, nigdy nie rwący albo choćby tylko wzburzony tok ich wypowiedzi na przestrzeni przecież wielu lat, obejmujących zarówno szczęśliwe, jak też bardzo bolesne wydarzenia". Jadwiga Conrad-Martius (1888-1966), uczennica Husserla, była żoną Hansa Teodora Conrada, jednego z koryfeuszy szkoły getyńskiej. Jako filozof-fenomenolog posiadała pokaźny dorobek naukowy. W jej domu w Bergzabern Edyta Stein zdecydowała się zostać katoliczką; mimo iż Jadwiga była protestantką, obrała ją (za dyspensą biskupa) swą matką chrzestną. W 1966 Jadwiga Conrad-Martius opublikowała listy otrzymane od Edyty Stein. Była jej najlepszą przyjaciółką. *******************************8 "Edith Stein była filozofem-uczonym; pozostała nim nawet w klasztorze, nie przestając pracować naukowo w niewątpliwie trudnych warunkach. Widzieliśmy się ostatni raz w kwietniu 1929 roku na jubileuszu Husserla, na jego siedemdziesięciolecie, ale pozostawałem z nią w korespondencji aż do wybuchu wojny. To, że ona była w klasztorze, nie zmieniło wcale stylu naszego umysłowego przestawania ze sobą. Wskutek tego miałem może pewien wgląd zarówno w jej tendencje naukowe, jak i w jej losy intelektualne. Myślę, że te losy intelektualne były trudne w rozmaitych fazach jej życia. Kiedy widywaliśmy się codziennie, był to czas, kiedy znaleźliśmy się jako dwoje Ge-tyngeńczyków u Husserla we Fryburgu i to nas naturalnie bardzo zbliżyło do siebie (...). Prócz tego był cały szereg kwestii, tematów, które nas bardzo wiązały swoją problematyką". "Edith Stein była osobą wybitnie uzdolnioną, poważną i odpowiedzialną. Widziałem w niej zawsze człowieka czystego, o bogactwie wewnętrznym i powadze, któremu we wszystkim można zaufać. Swą drogę filozoficzną i naukową, a później religijną wybrała świadomie i czuła się na niej prawdziwie szczęśliwa, choć w swym prywatnym życiu nie doznała tego, na co zasłużyła". Roman Ingarden (1893-1970), studiował fenomenologię u Edmunda Husserla w Getyndze i we Fryburgu, profesor filozofii i docent Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, a także w Krakowie na UJ. Napisał bardzo wiele prac tłumaczonych na różne języki. Był przyjacielem Edyty Stein i prowadził z nią rozległą korespondencję (jak dotychczas opublikowaną tylko we fragmentach). -----------------------------------------------------"Miała już "nazwisko", a brak jej było jakiejkolwiek pozy. Niezapomniane pozostanie dla mnie jedno jej powiedzenie: krótko, ale trafnie scharakteryzowała filozofię Heideggera jako filozofię nieczystego sumienia. Ile znajomości człowieka kryje się w tych słowach. Jak bardzo też świadczą o czystości jej duszy otwartej na prawdę". Josef Koch, profesor teologii na Uniwersytecie Wrocławskim. -------------------------------------------------------------"Im nędzniejszy był człowiek, tym głębsza jej radość w doszukiwaniu się ulubieńców Bożych w takich właśnie ludziach; a znajdowała ich tam, gdzie my w rzeczywistości widzieliśmy jedynie nędzę i nic więcej". Hrabina Tes von Bissingen -------------------------------------------------------------------------------- "Miałem sposobność ocenić nie tylko jej uzdolnienia filozoficzne, lecz także jej cechy charakteru, np. jak umiała łączyć umiłowanie prawdy z miłością bliźniego". Jean Hering, (1890-1966), starszy uczeń Husserla, jeden z najbliższych przyjaciół Edyty Stein z czasów studiów w Getyndze, później profesor zwyczajny teologii protestanckiej w Strasburgu. -------------------------------------------------------------------------------- "Prałat Josef Schwind widział w swojej penitentce (Edycie Stein) tak czystą duszę, tak bezbłędną logikę i nade wszystko dobre serce, że sam powierzał jej wiele swoich trosk i staranie o swoich podopiecznych". Ks. dziekan Konrad Schwind, bratanek ks. Józefa Schwinda (kierownika duchowego Edyty Stein w latach 1922-1927). -------------------------------------------------------------"Można jej było wszystko powierzyć; u niej wszystko znajdowało najlepszą opiekę". "Była dojrzałą osobowością, w której dary naturalne, etyczne i religijne stopiły się w doskonałą harmonię". Emilie Bechtold, koleżanka Edyty Stein z okresu wspólnej pracy pedagogicznej w zakładzie św. Magdaleny w Spirze. -------------------------------------------------------------"Jej osobowość i to, co z niej emanowało, miało zbawienny wpływ nie tylko na moje studia, lecz także na cały mój wysiłek etyczny. W jej obecności pozostawało się w atmosferze czegoś szlachetnego i czystego, co nieodparcie pociągało". S. Kaliksta Kopf OP, dominikanka w Spirze, studiowała germanistykę, historię i anglistykę na Uniwersytecie w Monachium i Würzburgu. Obszerna korespondencja Edyty Stein z siostrą Kalikstą obejmuje lata 1927-1938 i urywa się krótko przed przesiedleniem E. Stein do Karmelu w Holandii. Listy te posiadają szczególną wartość, nie tylko biograficzną. -------------------------------------------------------------"Posiadała wewnętrzną powściągliwość właściwą ludziom o bogatym życiu duchowym, kształtowaną przez zdyscyplinowanie ducha i doskonale opanowanie siebie". "Lubiła pewną filuterną złośliwość i kiedyś wyraziła się: co złośliwe - to dowcipne, a co dowcipne - to złośliwe". Maria Schweitzer (z domu Brück), doktor filozofii w Saarbrücken. -------------------------------------------------------------"Edyta wiedziała, że nigdy bym nie odstąpiła od mojej wiary żydowskiej i przez całe życie bardzo skrupulatnie pilnowała się, by mnie od niej nie odciągać. Tylko w ten sposób mogła się ostać nasza przyjaźń. Nie zamykała się też wobec moich problemów estetycznych, jak zresztą nigdy, nawet w ciągu swojego życia w Karmelu, nie zamykała się przede mną ani nie odnosiła się do mnie z rezerwą. Z przejrzystą otwartością oddawała się swym przyjaciołom, widziała jasno ich pracę i życie. Szukała, w czym mogłaby im pomóc. Ponieważ sama była otwarta, każdy się przed nią łatwo otwierał. Praktykowała szczerą krytykę, która jednak nie raniła, lecz dopomagała, gdyż Edyta nie podkreślała własnej wyższości. Jej szczere odkrywanie przed tymi, którzy do niej przychodzili; własnych doświadczeń, czyniło spotkanie z nią jedynym w swoim rodzaju przeżyciem. Szła po swojej drodze samotna, lecz ktokolwiek przed nią stanął, znajdował w niej pomocnika i towarzysza. Nie istniało dla niej nic, co mogłoby dzielić. Usuwała na bok różnice społeczne i wszystkie inne, odnosząc cale swoje działanie do Wiekuistego". Gertruda Hoebner -------------------------------------------------------------"(...) Była uosobieniem prostoty i naturalności. Pozostała w pełni kobietą o subtelnej, owszem, macierzyńskiej wrażliwości (...) Obdarowana mistycznie w prawdziwym tego słowa znaczeniu, nie miała w sobie nawet pozorów sztuczności czy wyniosłości. Była prosta z prostymi, a uczona z uczonymi bez jakiejkolwiek wyższości; z szukającymi była szukająca i chciałoby się niemal dodać: z grzesznymi -grzeszna. (...) Edyta Stein odznaczała się niezwykłą prostotą: zupełnie jasna, przejrzysta dusza, podatna na każde tchnienie łaski, bez cienia lęku. Słowa o niej mogą raczej zniekształcić, niż ukazać jej charakter. Pierwsza śmiałaby się z pobożnej przesady swych wielbicieli. (...) Na zewnątrz nic nie zdradzało głębi jej duchowego życia, chyba tylko doskonała harmonia między przymiotami serca i umysłu, powaga wobec problemów czasu i żywe zrozumienie oraz współczucie dla innych. Emanowała z niej przede wszystkim cisza i spokój. Stała po tamtej stronie spraw. Z przyjemnością odnoszę do niej słowa, którymi brewiarz zakonny określa taki duchowy spokój: fuit et ąuietus. Tak, i ona trwała w spokoju. Nie leżało w usposobieniu tej skromnej kobiety odsłaniać najgłębsze tajemnice serca. W listach pisaliśmy sobie o rzeczach zaledwie zasługujących na wzmiankę. (...)." Rafał Walzer OSB, opat Beuron. -------------------------------------------------------------"Rzeczywiście dała nam wszystko. Byłyśmy jeszcze bardzo młode, ale żadna z nas nie zapomni oczarowania jej osobowością. Dla nas, będących w krytycznym wieku, była dzięki swej postawie wzorem. Nie potrafiłabym powtórzyć żadnej jej maksymy, może nie tyle dlatego, iż jej nie zapamiętałam, ale raczej dlatego, że była cichą, milczącą kobietą, która prowadziła innych samym swym istnieniem. Gdy krytykowała, dobro i sprawiedliwość były połączone w sposób doskonały." Jedna z uczennic-------------------------------------------------------------"Kto tylko mógł zetknąć się z tą kobietą, czy to w kontaktach osobistych, czy w salach, w których wygłaszała żywe i klarowne wykłady, ten nigdy nie zapomni twarzy rozjaśnionej wewnętrznym spokojem. Największe wrażenie w jej postaci robiło połączenie niezwykłej skromności z niezależnością duchową i pełna siły harmonia płynąca z tego połączenia. W jej późniejszym życiu mimo welonu karmelitańskiego spoglądała na nas twarz, której głębia nasycona była taką prawdą, taką powagą i takim cierpieniem, że dostrzec w niej można było doczesne i wieczne oblicze człowieka." Marie Lorraine, Leuven, 15.08.1947. -------------------------------------------------------------Świadectwa z obozu:" Wśród więźniów obozu w Westerbork Edyta Stein wyraźnie wyróżniała się wielkim spokojem i opanowaniem. Trudno opisać krzyki, skargi i zdenerwowanie świeżo przybyłych. Edyta Stein chodziła pośród kobiet, niosąc pociechę, pomoc i uspokajając jak anioł. Wiele matek było bliskich obłędu; całymi dniami siedziały patrząc przed siebie w niemej rozpaczy, nie troszcząc się o swe dzieci. Edyta Stein zajmowała się małymi dziećmi, myła je i czesała, pielęgnowała i zdobywała dla nich pożywienie." Juliusz Marcan"Wielka różnica pomiędzy Edytą Stein a pozostałymi siostrami polegała na tym, że ona była milcząca. Odnosiłam wrażenie, iż była głęboko zasmucona, jednak nie przerażona. Nie umiem tego lepiej wyrazić, ale wydawało się, iż dźwiga tak wielki ciężar cierpienia, że nawet gdy się uśmiechała, to napawało to jeszcze większym smutkiem. Nie rozmawiała prawie wcale, spoglądała tylko często z niewypowiedzianą troską o swą siostrę, Różę. Kiedy to piszę, przychodzi mi na myśl, że przewidziała to, co ją i innych ludzi czekało." Pani Bromberg "Gdy spotkałem tę kobietę w obozie Westerbork, wiedziałem od razu, że jest to naprawdę wielki człowiek. W tym kotle czarownic, jakim był ów obóz, żyła przez kilka dni, chodziła, rozmawiała i modliła się niby święta. Tak, taka właśnie była. Obraz starszej kobiety, która wyglądała tak młodo i była taka prawdziwa i taka autentyczna. Podczas jakiejś rozmowy powiedziała: "Świat składa się z sił przeciwstawnych. W ostatecznym rozrachunku nie pozostanie jednak nic z owych przeciwieństw. Przetrwa jedynie wielka miłość." (...) Rozmowa z nią była podróżą do innego świata. W takich chwilach Westerbork przestawał istnieć. (...) Gdy już nie było żadnej wątpliwości, że Edyta Stein zostanie wraz z innymi więźniami odtransportowana gdzieś dalej, zapytałem ją, kogo mam o tym powiadomić i w jaki sposób mógłbym jej pomóc. Może powinienem zatelefonować do jednego z zaufanych żandarmów w Utrechcie. - Nie - odpowiedziała. - Niech pan tego nie robi. Dlaczego ja albo nasza grupa mielibyśmy być wyjątkiem? Czyż nie na tym właśnie polega sprawiedliwość, byśmy nie odnosili korzyści z tego, iż zostaliśmy ochrzczeni? Gdybym nie dzieliła losu z innymi, moje życie byłoby jak unicestwione." Pan Wielek ------------------------------------------------------------- Opracowano na podstawie: - Św. Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein), Pisma, t. II (Autobiografia w listach 1916-1942), wyd. II, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 2000 tłumaczenie i opracowanie: s. Immakulata Adamska OCD; - W. Herbstrith, M. D. Richard, Edyta Stein. Ofiara naszego czasu, Wyd. Verbinum, Warszawa 1998. za: http://www.stein.cad.pl/znajomi.htm
ddorotass