kościół katolicki na białorusdi i ukrainie.docx

(22 KB) Pobierz

Wstęp

Pierwszy etap odrodzenia Kościoła katolickiego na Białorusi i Ukrainie po straszliwych zniszczeniach w czasie panowania komunizmu, jest bardzo charakterystycznym potwierdzeniem prawdy, dziś pomijanej, że dwa najgłębsze źródła duchowej siły i wytrwania, stanowi wiara w Boga i miłość ojczyzny. Fenomenu tego nie można ukazać i należycie zrozumieć bez przypomnienia jego losów pod panowaniem tego systemu. Pod koniec lat 30., na terenach zajętych przez ZSRS przestał on tam istnieć jako instytucja, podobnie jak i gdzie indziej w tym państwie.

Zamknięte zostały wszystkie kościoły i ani jeden ksiądz katolicki, z tych którzy w nim pozostali, nie przebywał na wolności1. Był to okres krwawych prześladowań i męczeństwa duchowieństwa i wiernych. Życie religijne trwało jednak w podziemiu.

Nieoczekiwana zmiana sytuacji nastąpiła w czasie II wojny światowej.

Na Kresach Wschodnich I Rzeczypospolitej, które po 1921 r. znalazły się w granicach ZSRS, , pod okupacją niemiecką, szczególnie na prawobrzeżnej Ukrainie, odrodziło się, z inicjatywy wiernych, około stu dawnych parafii.

Pomimo ponownego zamknięcia ok. połowy z nich przez władze sowieckie po zakończeniu wojny, miało to wielkie znaczenie dla zachowania życia religijnego w okresie powojennym. Tego rodzaju proces nie zaistniał na Białorusi za przedwojenną granicą Polski, co było skutkiem bezwzględnego sprzeciwu władz niemieckich i współpracujących z nimi nacjonalistycznych ugrupowań białoruskich. Kilku księży z archidiecezji wileńskiej, ktуrzy podjęli tam pracę duszpasterską, zostało rozstrzelanych. Walka z Kościołem katolickim prowadzona była w ZSRS, zarówno w okresie międzywojennym, jak i po II wojnie światowej, na podstawie oskarżeń o rzekomą działalność kontrrewolucyjną jego duchowieństwa. Ich bezpodstawność została oficjalnie stwierdzona pod koniec istnienia Związku Sowieckiego.

Dnia 16 stycznia 1989 r. Prezydium Najwyższej Rady ZSRS wydało dekret O dodatkowych środkach w celu przywrуcenia sprawiedliwości w stosunku do ofiar represji, które miały miejsce w latach 30-tych i 40-tych oraz na początku 50-tych. W rozpoczętych na jego podstawie procesach rehabilitacyjnych wspomniane oskarżenia uznano za nie mające podstaw.

Kościół katolicki na Białorusi i Ukrainie po II wojnie światowej

W nowych, pojałtańskich granicach sowieckich Republik Białorusi i Ukrainy, przesuniętych na zachуd niekiedy o ok. 300 km, znalazło się ok. tysiąca parafii katolickich. W pierwszej z wymienionych republik pozostało 370 parafii, należących uprzednio do archidiecezji wileńskiej oraz diecezji pińskiej i łomżyńskiej. W Ukraińskiej SRS znalazło się natomiast 414 parafii archidiecezji lwowskiej, ok. 160 diecezji łuckiej (wszystkie jakie istniały) i 75 parafii diecezji przemyskiej. Po powojennych przesiedleniach ludności, na włączonych do wspomnianych republik wschodnich ziemiach II RP, spis ludności ZSRS z 1959 r., wykazywał ponad 900 tys. osób narodowości polskiej. Nie były to dane w pełni wiarygodne, ponieważ oświadczenia w tym względzie często nie były respektowane lub w ogóle nie pytano o nie. Dopuszczalną liczbę osób narodowości polskiej na określonych terenach, ustalano odgórnie, w zależności od celów politycznych, które miały być na nich realizowane.

W okresie powojennym władze ZSRS kontynuowały realizację ważnego dla nich celu, którym była likwidacja Kościoła katolickiego na zajętych terenach, w pierwszym rzędzie na Białorusi i Ukrainie, gdzie katolicyzm był wyznaniem mniejszościowym. W latach 1944-1953 główna metodą jego realizacji była fizyczna eliminacja duchowieństwa katolickiego i zamykanie świątyń. Około 90% księży, którzy ze względu na wiernych pozostali na byłych terenach wschodnich Polski, zostało aresztowanych i skazanych na roboty przymusowe w łagrach. Przytłaczająca większość kościołów, często o wielkiej wartości historycznej, została zamknięta i skazana na zniszczenie. Bezwzględnie egzekwowany był zakaz nauczania religii i uczestniczenia w życiu religijnym dzieci i młodzieży do lat 18. Ta groźna dla Kościoła sytuacja uległa zdecydowanej zmianie na lepsze w połowie lat 50., w czasie tzw. odwilży za panowania Nikity Chruszczowa. Uwolnieni bowiem zostali wówczas z łagrów więźniowie polityczni, a wśród nich także duchowni katoliccy i inni. Tylko jednak niewielka część z nich otrzymała pozwolenie na pracę duszpasterską. Reszta była zmuszona wyjechać do PRL.

Jeśli na Litwie i na Łotwie tolerowane było istnienie, choć w ograniczonym stopniu, hierarchii kościelnej, a nawet dwóch niewielkich liczebnie i ściśle kontrolowanych seminariów duchownych (Kowno i Ryga), to na Białorusi i Ukrainie mogła istnieć jedynie niewielka liczba kościołów i parafii, bez odniesienia do określonego biskupa i bez dopływu nowych kadr duchowieństwa. To ostatnie w indywidualnych wypadkach dopuszczano niekiedy na Ukrainie, lecz dopiero od połowy lat 70.

Na Białorusi w jej nowych, powojennych granicach i na terenach b. II RP, istniało w latach 80. zaledwie 96 parafii, a więc 1/4 istniejących tam w 1945 r.

Z tego tylko 52 miały stałych duszpasterzy. W niektórych kościołach wierni przez ponad 30 lat modlili się sami, gdyż żaden z duszpasterzy nie miał prawa pełnić w nich funkcji duszpasterskich. Były to jednak dość rzadkie wypadki. Dla ponad miliona wiernych w całej republice białoruskiej pracowało zaledwie 54 księży starszego pokolenia. Represyjne i nękające działania administracyjne władz wobec duchowieństwa były kontynuowane przez ponad 40 lat. Podobna sytuacja istniała na Ukrainie. Z ponad 600 parafii diecezji lwowskiej, łuckiej i przemyskiej, ktуre po 1945 r. znalazły się w Ukraińskiej SRS, czynnych pozostało zaledwie 11. Pokazuje to stopień zniszczenia budowanej od czasów średniowiecza struktury duszpasterskiej Kościoła. Natomiast za Zbruczem, czyli za przedwojenną granicą Polski, istniało, łącznie z Kijowem, 35 parafii.

Ogromne i nieodwracalne straty poniósł Kościół katolicki obrządku łacińskiego w obydwu wspomnianych republikach, gdy chodzi o jego bazę demograficzną.

Diecezja lwowska, erygowana na początku XV w., liczyła w 1939 r. ponad milion wiernych10. Reaktywowana po 46 latach w 1991 r., liczy obecnie, łącznie z Bukowiną, 160 tys. osób i 253 parafii, lecz liczba wiernych w wielu z nich jest znikoma i nie rokują one żadnych widoków na przyszłość. Licząca przed wybuchem II wojny światowej 370 tys. osób, 165 parafii i 325 kościołów diecezja łucka, po reaktywowaniu w 1996 r. (po 51 latach), posiada zaledwie ok. 30 tys. wiernych i 36 parafii.

Odrodzenie struktur duszpasterskich i instytucji kościelnych

W drugiej połowie lat 80., w wyniku tzw. pierestrojki, rozpoczęły się korzystne zmiany w sytuacji Kościoła katolickiego ZSRS, a pod koniec istnienia tego państwa kierunek polityki centralnych jego władz w stosunku do religii zmienił się o 180o. W tym samym czasie rozpoczął się spontaniczny renesans życia religijnego w postaci wytrwałych i ofiarnych staraniach wiernych o odzyskanie świątyń, odbudowy świątyń i poszukiwania kapłanów. W ich wyniku na Białorusi i Ukrainie odzyskano większość kościołów, a niekiedy budowano nowe.

Wspomniany renesans stał się możliwy dzięki wielostronnej pomocy Kościoła w Polsce, personalnej i materialnej, a nierzadko dzięki finansowemu wsparciu katolickich organizacji z Europy Zachodniej.

Poczynając od końca lat 80. do pracy we wspomnianych republikach wyjechało z Polski ok. 400 księży diecezjalnych i zakonnych oraz ponad 100 zakonnic. Otwarte na początku lat 90. seminaria duchowne w Grodnie, Gródku Podolskim (diec. kamieniecko-podolska), a później we Lwowie i w Worzelu k. Kijowa (diec. żytomierska), mogły rozpocząć swoją działalność jedynie dzięki kadrze wykładowców z Polski.

W 1991 r., tuż przed rozwiązaniem się ZSRS, zostały reaktywowane dawne historyczne diecezje, a w następnych latach powołane do życia nowe i mianowani zostali ich biskupi. W 1992 r. Białoruś i Ukraina nawiązała stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską. W stolicach tych republik powstały Nuncjatury Apostolskie oraz ich Ambasady przy Stolicy Apostolskiej.

W chwili obecnej (2007) Kościół katolicki na Białorusi posiada cztery diecezje: mińsko-mohylewską (archidiecezja), grodzieńską, witebską i pińską. Istnieje w nich 416 parafii, pracuje ok. 330 księży i ok. 250 zakonnic. Obok wspomnianego już seminarium duchownego w Grodnie, istnieje białoruskojęzyczne seminarium w Pińsku. Według Annuario Pontificio na 2003 r. liczba wiernych Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego przekracza tu milion osób. Kościół rzymskokatolicki na Ukrainie liczy 7 diecezji i 8 biskupów. Są to: archidiecezja lwowska, diecezja kijowsko-żytomierska, kamieniecko-podolska, łucka, charkowsko-zaporozka, odesko-symferopolska i mukaczewska. Istnieje w nich nieco ponad 800 parafii, w których pracuje ok. 500 księży. Katolicy obrządku łacińskiego na Ukrainie, zamieszkujący Ukrainę środkową i zachodnią czyli Kresy Wschodnie I i II Rzeczypospolitej, liczą obecnie, według informacji podanych przez Annuario Pontificio na 2003 r., ok. 790 tys.

Zmieniła się dawna koncentracja przestrzenna wiernych. Na Białorusi największe ich skupiska istnieją na terenie jej obecnej, zachodniej części, czyli na dawnych ziemiach pуłnocno-wschodnich II RP. W nowopowstałej (1991) diecezji grodzieńskiej wymienia się ponad 600 tys. osób wyznania katolickiego. Natomiast na Ukrainie istnieją one obecnie, w przeciwieństwie do sytuacji przed II wojną światową, za przedwojenną granicą Polski. Jedynie w diecezji kamieniecko-podolskiej Annuario Pontificio na rok 2003 wymienia 300 tys. wiernych. Dzięki odrodzeniu się i powstaniu nowych struktur duszpasterskich wybitnie poszerzył się zasięg oddziaływania religijnego. Znakiem zwyczajnego stanu religijnej misji Kościoła jest powrót na Białoruś i Ukrainę zgromadzeń zakonnych męskich i żeńskich, choć istnieją one tam jeszcze w stadium początkowym. Od kilkunastu lat ukazują się także diecezjalne pisma religijne. W jednym wypadku (diec. grodzieńska) także w wersji polskiej.

Trudnym problemem duszpasterskim, przed ktуrym stoli Kościół w tych republikach jest proces laicyzacji, będący wynikiem panowania systemu komunistycznego.

Jest on widoczny w wysokim odsetku rozwodуw, rodzin bez jakiejkolwiek rejestracji małżeństwa, licznych aborcjach i w innych negatywnych zjawiskach18. Wierność zasadom chrześcijańskim zachowało najstarsze pokolenie i ta część młodszego, ktуra pozostawała w zasięgu regularnej opieki duszpasterskiej. Na Ukrainie w niektуrych diecezjach nie zwrócono Kościołowi świątyń. Odrodzenie Kościoła katolickiego na Białorusi i Ukrainie, zapoczątkowane przez wiernych i duszpasterzy w latach 80., ma swoje duchowe źródło w ofiarnej pracy tych kapłanów, którzy w latach 1944-1948, ryzykując wolność i życie, pozostali na swoich placówkach w granicach ZSRS i przetrwali łagry oraz w heroicznym często trwaniu wiernych przy Kościele. W okresie prześladowań wyznawali oni wiarę w Boga, przekazywali ją swoim dzieciom, ofiarnie dbali o swoje świątynie i wspomagali duszpasterzy.

Kościół białoruski i ukraiński versus Kościół na Białorusi i Ukrainie

Na dawnych Kresach Wschodnich I i II RP (a także w Rosji) Kościół katolicki obrządku łacińskiego był od stuleci reprezentowany w ogromnej większości przez ludność wybierającą polską przynależność narodową i bardzo stanowczo jej broniącą. W okresie rozbiorów władze carskie, dążąc do rusyfikacji zajętych ziem, już w latach 30. XIX w. zlikwidowały rozwinięte tam przez Komisję Edukacji Narodowej szkolnictwo polskie i wyrugowały język polski ze wszystkich instytucji państwowych.

Ta sama sytuacja panowała w czasach ZSRS. W rezultacie powstało tam specyficzne zjawisko kulturowe, nieznane w centralnej Polsce, polegające na tym, że pomimo braku czynnej znajomości języka ojczystego i nie używania go na co dzień, zachowana została polska świadomość narodowa. Opierała się ona o język polski w życiu religijnym - w kościele (obok łaciny) i w domu rodzinnym. W ten sposób powstały na wspomnianych ziemiach dwie sfery językowe: komunikacji codziennej i życia religijnego. W pierwszej na Białorusi panuje na wsi język „prosty" (gwara białoruska), a w miastach i miasteczkach rosyjski, na Ukrainie zaś język ukraiński, a na wschodzie tego kraju, rosyjski.

Druga sfera istnieje w życiu religijnym. Ogromna większość wiernych w obydwu krajach modli się w kościele i w domu w języku polskim, niezależnie od stopnia jego znajomości w mуwieniu, czytaniu i pisaniu. W czasach ZSRS wierni przepisywali modlitewniki ręcznie w języku polskim, lecz alfabetem rosyjskim. Po nastaniu wolności religijnej w takiej samej postaci wydawano je drukiem na Ukrainie i na Białorusi. Cieszyły się one i cieszą nadal, wielką popularnością.

Ponieważ Kościół katolicki obrządku łacińskiego był na Wschodzie reprezentowany głównie przez Polaków, powstał tam znany stereotyp „katolik-Polak" - „Polak-katolik", powodujący utożsamianie katolicyzmu z polskością.

Zmiany w tym względzie rozpoczęły się po II Soborze Watykańskim przez wprowadzenie do liturgii, zamiast łaciny, najpierw języka polskiego, a następnie innych języków miejscowych: białoruskiego, ukraińskiego i rosyjskiego, w zależności od terenu. Powoli ujawniły się też zmiany w narodowościowym składzie jego wiernych, będące wynikiem wynarodowienia Polaków.

Najważniejsze czynniki, powodujące zmiany w dotychczasowym, polskim samookreślaniu się wiernych Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego na Białorusi i Ukrainie, to: trwająca przez kilka pokoleń izolacja od kultury polskiej; zapis w dowodzie osobistym innej niż polska narodowości; obawa przyznania się do niej w czasach represji stalinowskich i później; sytuacja mniejszościowa Polaków oraz liczne, mieszane małżeństwa.

W wyniku działania tych i innych czynników, w społecznościach katolickich obrządku łacińskiego, niegdyś niemal całkowicie polskich, są obecnie także wierni o białoruskiej i ukraińskiej świadomości narodowej. Przeprowadzone badania wskazują, że na Ukrainie jest to 71%21, a na Białorusi 63%, (na Grodzieńszczyźnie 83,3%), choć 82% katolików podaje tu pochodzenie polskie. Wskazuje to na paradoks polegający na tym, że mniejszość narodowa, którą w tych krajach stanowią Polacy, jest większością w Kościele katolickim.

Dla przybywających do pracy na Białorusi i Ukrainie duszpasterzy i sióstr zakonnych z Polski, z reguły bez znajomości dramatycznych dziejów miejscowego Kościoła i skupisk polskich, ich kulturowa specyfika, widoczna w istnieniu wspomnianych wyżej dwóch sfer językowych, była nieznana i niezrozumiała.

Z tego względu uznali za konieczne szybkie wprowadzenie do liturgii, paraliturgii i nauczania języka białoruskiego i ukraińskiego, zamiast polskiego. Tam, gdzie wprowadzano osobną liturgię w różnych językach, zostało to przyjęte ze zrozumieniem. Tam natomiast, gdzie w sposób odgórny eliminowany był język polski na rzecz białoruskiego czy ukraińskiego, działania te były to dla ogółu wiernych zaskakujące, niezrozumiałe i niezwykle dotkliwe. Obecny od niepamiętnych czasów w kościele religijny język polski, był dla nich bowiem całkowicie zrozumiały i stanowił szczególną wartość emocjonalną. W nim bowiem wyrażali swoją wiarę w czasach prześladowań, był on dla nich zasadniczym czynnikiem wyróżniającym w społeczeństwie ruskim i widzieli w nim najważniejsze ogniwo łączące ich z narodowością polską.

Obecnie w kościołach na Białorusi i Ukrainie sytuacja, gdy chodzi o język liturgii, jest zróżnicowana. Zależy ona od położenia geograficznego parafii (zachodnia lub wschodnia część tych krajów), od opcji narodowej duszpasterza, a przede wszystkim od stopnia jego szacunku dla oczekiwań i duchowych potrzeb wiernych. Ogólnie mówiąc, na zachodnich terenach tych republik obecny jest w kościołach język polski oraz inne języki miejscowe. W ich części wschodniej, gdzie ogół wiernych nie zna już języka polskiego, jest on tam w liturgii, poza wyjątkami, nieobecny.

W stolicy Białorusi, Mińsku, gdzie katolicy niemal w całości przybyli z Kresów Wschodnich II RP, w ogromnej większości są polskiego pochodzenia i liczą ponad 300 tys., liturgia w języku polskim istnieje jedynie w niewielkim wymiarze. Na Ukrainie za przedwojenną granicą Polski istnieją parafie, gdzie został on zastąpiony przez ukraiński, choć ogół wiernych nie wyrażał nigdy takiego życzenia. Istotną sprawą jest jednak wszędzie nie aktualny stan faktyczny, lecz kierunek zmian dotyczących języka liturgii w kościołach, będący wynikiem białoruskiej lub ukraińskiej opcji narodowościowej duszpasterzy.

Na Białorusi białorutenizacja języka w Kościele postrzegana jest przez dużą część duchowieństwa jako działanie w duchu czasu, a język polski w kościele jako element przeszłości. Nastawienie to, zapoczątkowane przez księży przybyłych z Polski, przyjęła znaczna część młodego pokolenia księży miejscowych. Są oni zwykle polskiego pochodzenia. Ich opcja narodowościowa jest jednak najczęściej białoruska, a na Ukrainie ukraińska. Stanowi to naturalną konsekwencję izolacji intelektualnej kilku pokoleń Polaków od historii i kultury polskiej oraz poznawania z podręczników szkolnych jedynie historii i kultury Białorusi i Ukrainy w jej budzącym dumę narodową ujęciu.

Niezwykle ważną rolę w samookreślaniu się narodowym ludności polskiej odgrywa nauczanie szkolne i historiografia tych krajów. Na Białorusi przyjmuje ona tezę, że wszyscy obywatele tego kraju są Białorusinami i upowszechnia bardzo negatywne opinie na temat losów Białorusi i Ukrainy w czasach, gdy stanowiły one część wschodnią Rzeczpospolitej oraz pejoratywny stereotyp Polaków.

Nie pozostaje to bez negatywnego wpływu na stosunek młodego pokolenia duchownych do oczekiwań wiernych narodowości polskiej, dotyczących języka polskiego w liturgii i paraliturgii.

Charakterystycznym zjawiskiem są opinie niektórych przedstawicieli hierarchii Kościoła greckokatolickiego na Ukrainie, według których Polacy, żyjący w tym kraju i znający miejscowy język państwowy, powinni mieć liturgię jedynie w tym jezyku. Tego rodzaju poglądy wyraża także hierarchia Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Kijowskiego Patriarchatu i uzasadnia ją potrzebą wzniesienia się Kościoła ponad partykularyzmy narodowe. Postulat ten kierowany jest jednak wyłącznie do Polaków.

Kard. Lubomyr Huzar, głowa Kościoła greckokatolickiego, z okazji wizyty papieża Jana Pawła na Ukrainie w czerwcu 2001 r., postulował określenie się Kościoła rzymskokatolickiego, czy chce on być na Ukrainie Kościołem katolickim obrządku łacińskiego czy Kościołem polskim. Jeśli wypowiedź ta została właściwie zanotowana, to odmawia ona katolickiego charakteru istniejącemu od stuleci Kościołowi obrządku łacińskiego z tego względu, że jego wierni modlą się po polsku. Relacjonujący tę wypowiedź publicysta polski dodał, że Kościół obrządku łacińskiego stoi przed podstawowym dylematem wyboru pomiędzy wiernością swej dawnej polskiej tradycji a ewangelizacją społeczeństwa ukraińskiego w jego własnym języku. Jest to w istocie żądanie od wiernych narodowości polskiej, obecnych od wieków w tym Kościele, rezygnacji z ojczystego języka w modlitwie, a więc wyrzeczenia się własnej tożsamości, stanowiącej dla ludzi zasadniczą wartość. Można to określić jako postulat popełnienia przez Polaków w Kościele samobójstwa etnicznego. Jest to, jak się wydaje, przenoszenie na grunt religijny i kościelny wschodniego, absolutystycznego pojmowania władzy, która nie liczy się z wolą podwładnych i nie zna pojęcia praw człowieka, w tym prawa do wolności religijnej, która, jak przypomniał papież Jan Paweł II, w XXXII Orędziu na Światowy Dzień Pokoju z 8 grudnia 1998 r., stanowi [...] samo serce praw człowieka (nr5).

Liczne dokumenty papieskie zwracają uwagę, że w gestii biskupów kierujących diecezjami, w których są różne grupy narodowe, pozostaje sprawa zapewnienia każdej z nich możliwości korzystania z liturgii w ojczystym języku. Decyduje więc o tym nie miejsce ich zamieszkania, lecz pragnienie i oczekiwania wiernych. Na omawianych tu terenach jest to problem szczególnie aktualny. Jego rozwiązywanie utrudnia używana w tym względzie terminologia w rodzaju: Kościół ukraiński, białoruski, litewski. Prowadzi ona bowiem do nadawania Kościołowi katolickiemu zamkniętego charakteru narodowego i odmawiania innym, w tym wypadku polskim mniejszościom narodowym, prawa do własnego języka w życiu religijnym. Tego rodzaju tendencje eliminuje określenie: Kościół katolicki na Białorusi, na Ukrainie, na Litwie, w Polsce itp. Wskazuje ono bowiem na zasadę, że wierni każdej narodowości mają w Kościele jednakowe prawa do liturgii w języku ojczystym, zgodnie z jego misją.

Postulat językowej ukrainizacji i białorutenizacji Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego nasuwa to pytanie o ewentualną reakcję ich autorów w wypadku postulatu w stosunku do wiernych mniejszości narodowych w Polsce, Białorusinów i Ukraińców, wprowadzenia języka polskiego do ich kościołów, z racji jego znajomości przez nich wszystkich i z racji miejsca zamieszkania. Nietrudno przewidzieć, że wywołałby on gwałtowne i głośne protesty na forum międzynarodowym. Tymczasem tego rodzaju postulaty dotyczące Polaków we wspomnianych krajach, nie ich budzą ich zastrzeżeń. Eliminacja języka polskiego z kościołów w omawianych krajach oznacza ich zamierzoną białorutenizację i ukrainizację.

Związek Polaków na Białorusi, występując 1992 r. w sprawie języka polskiego w kościołach sformułował zasady, które pozostają aktualne, niezależnie od terenu. Brzmiały one: Na Białorusi są Polacy. Mają oni prawo modlić się do Boga w języku ojczystym. Takie samo prawo mają do języka białoruskiego parafianie Białorusini. Prawo wyboru języka należy wyłącznie do wiernych, a nie do osób z zewnątrz. Powyższe zasady powinny być respektowane przez Kościół i państwo, zainteresowane osoby i instytucje.

W Polsce mniejszości narodowe - niemiecka, ukraińska, białoruska, litewska inne, mają swobodę posługiwania się w życiu religijnym swoimi językami ojczystymi. Na Ukrainie w regionie Zakarpacia w kościołach panuje język słowacki i węgierski. W Rumunii węgierska mniejszość narodowa bez przeszkód korzysta w duszpasterstwie ze swojego języka. W Szwajcarii w życiu państwowym i religijnym używane są trzy języki (francuski, niemiecki i włoski), choć istnieje jeden naród szwajcarski.

Zakończenie

W wyniku zmian kościelnych, narodowościowych i politycznych, Kościół katolicki obrządku łacińskiego, istniejący od niemal 700 lat na obecnej Białorusi i Ukrainie, zmienia swój dotychczasowy charakter. Z Kościoła pod względem kulturowym polskiego, stał się już również kulturowo białoruski i ukraiński, jakkolwiek większość jego wiernych utożsamia się nadal z narodowością polską. Jej zawdzięcza on tam swoje przetrwanie i odrodzenie. Dokonujące się zmiany wymagają stanowczego stwierdzenia, że mają oni w Kościele takie same prawa dotyczące języka, jak inne grupy narodowościowe. W okresie istnienia Rzeczypospolitej Obojga Narodów na ziemiach omawianych, od w. XIV poczynając, powstała rozwinięta struktura duszpasterska, w postaci kilku biskupstw i kilkuset parafii katolickich obrządku łacińskiego, później grekokatolickiego i ormiańskiego oraz diecezji i parafii wyznania prawosławnego. Jej uzupełnieniem i rozwinięciem było kilkaset klasztorów kilkudziesięciu zakonów męskich i żeńskich katolickich obu obrządków oraz prawosławnych, prowadzących pracę duszpasterską, kulturową (szkolnictwo) i charytatywną. Po rozbiorach Polski dorobek materialny i religijny Kościoła obrządku wschodniego, a w wielkiej mierze i łacińskiego, przejęła, w wyniku represyjnych działań rosyjskich władz państwowych, Cerkiew prawosławna.

Obecnie na ziemiach wschodnich dawnej I i II Rzeczypospolitej posiada ona większość swoich parafii istniejących w całej Federacji Rosyjskiej i stąd, w ogromnym stopniu, pochodzi jej duchowieństwo. W ten sposób korzysta ona z dziedzictwa religijnego wspomnianej Rzeczypospolitej, które powstało dzięki wyróżniającej ją w Europie wolności religijnej.

Dążenie do eliminacji języka polskiego z życia religijnego na Białorusi i Ukrainie oznacza odrzucenie wiekowej tradycji Rzeczypospolitej oraz trudne do przewidzenia jej skutki dla Kościoła i zamieszkującej wspomniane kraje narodowości. Tam bowiem, gdzie przez wieki sięgały granice I i II Rzeczypospolitej, jej kultura, tam zachowała się białoruska i ukraińska kultura i świadomość narodowa. Tam natomiast gdzie panowała Rosja, język rosyjski i wschodnia filozofia władzy, dokonała się skuteczna tej świadomości rusyfikacja.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin