ŚWIADECTWO O RAJU I PIEKLE TATIANA ONISIMOWA.rtf

(25 KB) Pobierz

ŚWIADECTWO O RAJU I PIEKLE TATIANA ONISIMOWA

 

Posted by Krystian7art w dniu 23 Marzec 2011

Tatiana Onisimowa – Świadectwo o raju i piekle

Nazywam się Tatiana. Mam 53 lata, wierzącą jestem od siedemnastego roku życia. Jako pierwsza w rodzinie przyjęłam Pana Jezusa Chrystusa jako swojego osobistego Zbawiciela.

Wychowywałam się w komunistycznej rodzinie, w której tato i mama byli zagorzałymi komunistami. Tata frontownik-pogranicznik marzył o synu, ale urodziła się córka.

Wychowywał mnie jako bojownika komunistycznego frontu. Strzelałam z różnego rodzaju broni. Miałam bardzo dobre przygotowanie fizyczne. Byłam mistrzem motocrossu, oraz koszykówki. Tata był dumny. Poszłam do uczelni medycznej i tam jako przyszłemu członkowi partii komunistycznej zaproponowano przygotowanie wysoko nakładowego artykułu ośmieszającego Wielkanoc (tak wtedy powiedział sekretarz partii) o popowskim zaciemnieniu śmiejąc się, że Boga nie ma! Nie ma? –Tak nie ma!

Ale jak tata uczył mnie jak zwracać się ku pierwotnym źródłom, to ja zaczęłam szukać Biblii, aby na jej podstawie dowieść, że nie ma Boga. Wyobrażacie sobie tę zawziętość, zawziętość mnie 17-nastoletniej dziewczyny. Tata załatwił mi przepustkę do biblioteki im. Gorkiego. Tam wydano mi tę Księgę w każdym przekładzie, ze srebrzystymi klamerkami. Otworzyłam, zaczęłam czytać, ale niczego nie rozumiem. Mówię do siebie; to niemożliwe, przecież ja jestem taka mądra. Dlaczego teraz nic nie rozumiem? Przekartkowuję kilka stron dalej i czytam; Saulu dlaczego mnie prześladujesz? Zatrzymałam się i naraz słyszę głos;

-a ty Tatiana dokąd mnie będziesz prześladować?

Odwróciłam się do bibliotekarki i mówię;

-czy pani coś do mnie powiedziała?

Ona odpowiada; nie! A co usłyszałaś?

Poczułam się bardzo strasznie, tak strasznie jak nigdy dotąd. Prędko zamknęłam Księgę i oddałam. Wyszłam z biblioteki i myślę sobie; chyba się przesłyszałam. Po prostu przemęczyłam się, muszę odpocząć. I znowu po raz drugi słyszę ten sam głos;

-do ciebie się zwracam, jak długo Mnie będziesz prześladować?

Stanęłam na środku drogi i mówię;

-Kim jesteś? Kim jesteś?

Ogarnęło mnie przerażenie i usłyszałam;

-Jam Bóg twój!

Krzyknęłam; Panie!

-Tak Ja jestem Panem! Jak długo Mnie będziesz prześladować?

-Przecież ja Cię nie prześladuję. Ja Cię nie znam.

-Dlatego Mnie nie znasz, ponieważ Mnie prześladujesz.

-A jakże Cię mogę poznać? Przecież Cię nie widzę?

-Twoje oczy duchowe są zamknięte. Poznaj Mnie, ponieważ Ja wybrałem cię już w łonie matki twojej.

-Panie boję się Ciebie, nie wiem kim jesteś?

-Idź do zboru, a mnie poznasz.

Idę, ale nie wiem dokąd? Idę prosto, gdzie mnie oczy niosą. Widzę nagle, ludzie wchodzą na jakieś podwórko. Odesskie podwórko, takie małe domki. Kobiety w chustkach, sympatyczni mężczyźni, wchodzą na podwórko. Podchodzi do mnie starzec i pyta;

-dziewczynko, a ty do kogo?

Odpowiadam; do Boga! A sama myślę, dlaczego tak powiedziałam? On mówi;

-przyszłaś na dobry adres!

To Bóg mnie zaprowadził na ulicę Kuźnicy, gdzie był zbór pięćdziesiątników (zielonoświątkowcy) Chwała Panu za to, że On się w ten dzień mi objawił! Ja tam pokutowałam. Za kilka miesięcy przyjęłam Chrzest Wodny. Pan oczyścił mnie Duchem Świętym. Otrzymałam dar języków.

Życie moje weszło na właściwą drogę. Nadszedł czas i Pan podarował mi współmałżonka. Sam Pan go wybrał. Chwała Mu za to wszystko! Pan podarował nam piątkę dzieci. Wszystko w życiu szło normalnie. I nagle przyszedł taki czas, kiedy pojawiły się u mnie silne bóle głowy. Prześwietlili mi mózg i lekarze stawiają diagnozę; nowotwór mózgu-rak! Niezbędna jest operacja. Smutno pamiętam jak mnie przygotowywali, jak zaczynała się operacja.

Kiedy otworzyli mi czaszkę, moja dusza porzuciła to martwe ciało. Wyszłam z niego, jak się wychodzi ze starego domu. Nie czułam żadnego żalu. Następnie widzę, że nikt tego nie zauważa. Moje ciało jest rozłożone na stole operacyjnym, lekarz jeszcze mówi parametry, anestezjolog konsultując się mówi; Zatrzymanie! Zatrzymanie akcji serca, zatrzymanie oddychania! Aparat rysuje prostą linię! Profesor krzyczy; Reanimujcie! A ja do niego; nie trzeba, mi to nie potrzebne. Mnie już nic nie boli, mi jest tak dobrze. Przedłużają reanimację ciała. A ja odwróciłam się i wyszłam z Sali operacyjnej. Wyszłam z Sali, przeszłam po korytarzu, gdzie na kolanach stał mój mąż modląc się.

Weszłam do drugiego korytarza, tam modlili się członkowie zboru, ponieważ Pan powiedział; Żyć będzie! I oni z wiarą się o mnie modlili. Przeszłam obok nich i powiedziałam, że ja żyję i jestem szczęśliwa, oni mnie jednak nie usłyszeli. (już po wszystkim mąż mi mówił, że czuł dotknięcie przy swojej głowie) a ja wyszłam z korytarza do tunelu i tam daleko przede mną było światło. Szłam tym tunelem i czułam jak nogi odmawiają mi posłuszeństwa, czułam jak gdyby mnie ktoś zatrzymywał.

Zewsząd rozlegały się głosy; Stój! Stój! Wróć się! Jeszcze nie nadszedł twój czas! Wróć się i powiedz ludziom. Ja w swojej zawziętości odpowiadałam; nie chcę! Nie chcę się wracać! Tam jest źle! JA chcę do Boga, ja jestem Jego dzieckiem. Przez ten tunel weszłam do drugiego światła, wypadłam z niego i wzleciałam. To było przepiękne uczucie polotu, szczęścia, radości. Zewsząd skrzył się świat. Mienił się. Nie ma na ziemi takich kolorów.

Drodzy przyjaciele, mogę to porównać do błękitu ze złotem, ale to porównanie i tak jest blade w stosunku do tego co zobaczyłam. To było takie przepiękne! Tak radośnie zaśpiewałam, zaśpiewałam na chwałę Bogu. Chwała Bogu! Za wszystko Mu chwała. On jest tego godzien. Tam była płócienna zasłona. Zza tej zasłony wychodzili ludzie. Wychodzili w pięknych promieniujących ubraniach i uchodzili w górę, w dal. Do Wieczności. Pomyślałam; oni byli przepiękni.

Naraz niespodziewanie zobaczyłam nagiego człowieka. Przerażenie miał na twarzy, przerażenie i strach. Spróbował wyrwać się z mgły do przodu, ale takie szkaradne łapy, czarne łapy schwytały go za plecy, za biodra, za golenie i poniosły z powrotem w dół. Targnęłam się mu pomóc, ale Anioł wziął mnie za rękę; zatrzymaj się, powiedział do mnie. Te łapska zaniosły z powrotem tego człowieka w mrok tej mgły. On krzyczał, on strasznie krzyczał i nagle krzyk się urwał. Następnie zobaczyłam drugiego takiego człowieka, następnego i jeszcze jednego.

Zatrzymałam się i mówię do Anioła; Powiedz mi kim oni są? Kim są? Czuję się strasznie!

-Nie bój się powiedział do mnie Anioł, nie bój się! Ci którzy są w odzieży to sprawiedliwi, oni idą do Ojca Niebiańskiego. Odzież ich jest czysta!

-A kim są ci nadzy?

-To są ci, którzy mieli nadzieję zbawić się swoimi uczynkami, i nie przyjęli Chrystusa, jako swojego jedynego Zbawiciela. Grzechy ich nie puszczają.

-Gdzie oni ich ciągną?

-W mrok, na oczekiwanie sądu-powiedział Anioł.

Popatrzyłam na siebie; Panie chwała Ci! Chwała Ci, Mój Wszechmogący Boże! Anioł mówi; idź za mną! Ty będziesz musiała się wrócić. Od tej pory milczałam, już nie zaprzeczałam Aniołowi, a zdałam się na niego. I zaczęliśmy wchodzić coraz wyżej i wyżej. Przechodzimy zadziwiająco pięknymi miejscami. Zewsząd rozlegała się przepiękna uwielbiająca muzyka. Szczęście, pokój i radość panowały wszędzie. Uspokoiłam się i pomyślałam; a skąd to światło? Słońca nie ma, skądże to światło.

Nagle zobaczyłam! Światło leje się od tronu Pańskiego, a tam, na tym tronie jest Pan. Jakież piękne było podnóże tronu! Jaka zadziwiająca piękność wykonania. Nie wiem z jakiego materiału stworzono ten tron Pański. Przypomina kość słoniową, wyłożoną brylantami klejnotami. To było majestatyczne i przepiękne zjawisko. Kiedy spróbowałam podnieść głowę, aby popatrzeć w twarz swojemu Panu, Anioł położył mi rękę na głowie i przygiął w dół.

Upadłam na kolana i powiedziałam; chcę ujrzeć twarz swojego Boga. Anioł odpowiedział; ty jeszcze się wrócisz. Nikt z żyjących na Ziemi nie widział twarzy Bożej. Ale ja się nie chcę wracać. Tutaj tak mi dobrze. Usłyszałam głos Boży. To był ten głos, który wezwał mnie do pokuty. To był ten głos, który w młodości mnie nakierowywał. Ręka Pana dotknęła mojego ciała.

-Nie płacz, ucisz się. Powinnaś wrócić i powiedzieć ludziom; jestem u drzwi. Przyjdę wkrótce. Nawróćcie się.

-Panie zrobię tak, jak Ty zechcesz Panie. Ale tak mi się nie chce, tak mi się nie chce wracać na Ziemię.

-Patrz –powiedział Pan.

I nagle zobaczyłam Ziemię. Zobaczyłam Ziemię nie w kartograficznej siatce, jak ją rysują na mapach i globusach. Ujrzałam ją całkiem inaczej. Ujrzałam od razu całą, w jednej chwili; Azję, Afrykę, Amerykę i Australię. Nie tylko kontynenty, ale ujrzałam i lasy i rzeki, widziałam każdy dom. Dachy domów były jakby zdjęte, ponieważ widziałam każdego człowieka oddzielnie. Rozumiałam nie tylko o czym mówią i co robią, ale co myślą. Poraziły mnie twarze ludzi. Jakże mało było ładnych twarzy. Jak mało było twarzy spokojnych.

-Panie! -zapytałam dlaczego oni są tacy smutni? Żyjąc na Ziemi widziałam tyle urodziwych twarzy?

-Ty widziałaś ciało żyjąc na Ziemi, a teraz widzisz ich stan duchowy.

Panie jakże to straszne! Zobaczyłam hordy demonów, które okrążały ludzi i brały ich za ręce i prowadziły. Ludzie zaś szli zadowoleni, brali od nich rzeczy i przynosili je do swoich domów. W tych domach mnie nie ma! Powiedział Pan.

-Panie dlaczego tak mało pięknych twarzy? Dlaczego tak mało modlących się domów, gdzie zebrane są Twoje przepiękne dzieci?

-Żniwa dojrzały, a robotników mało- odpowiedział Pan. A terasz zobaczysz to, co niewielu widziało. Wrócisz na Ziemię i opowiesz o tym.

Anioł wziął mnie za rękę i poszliśmy po niebie. Podnosiliśmy się na poziom Boży, opuszczaliśmy się w dół. Chodziliśmy po takich przepięknych dziewiczych lasach i sadach. Przepiękne zabudowania, ładni ludzie. Oni mieli takie zajęcie, jakiego nie ma na Ziemi; chwalili Boga! Drzewa były piękne jak klejnoty. Każdy kwiatek, każdy płatek dzwonił i śpiewał na chwałę. To było przepiękne. Zaczęliśmy przybliżać się do jakiegoś miasta. Bramy przypominały jednolite perły. Kiedy podeszliśmy do nich, same się otworzyły. Przestąpiłam próg tej bramy, ale Anioł mnie zatrzymał i powiedział; spójrz na swoją odzież!

Popatrzyłam, a na odzieży była plama. Plama była na odzieży mojej! Anioł powiedział; nic nieczystego nie wejdzie przez te wrota! To był Niebiański Jeruzalem. Budynki w tym mieście były przepiękne. Pewnie wszystko kiedyś genialnie zbudowane było tam zebrane. Były zadziwiająco ładne dwory, domy, kopuły, wszystko było upiększone, zdumiewająco ozdobione. Ulice były jakby wyłożone złotymi płytkami. Po nich chodzą weseli, radośni ludzie. Wchodzą do tych domów. Słychać ptaki, zwierzęta, wszystko takie piękne, zdumiewająco dziwne. Zachwycałam się tym. Ludzie mnie zauważyli i zaczęli przybliżać się do wrót, ale Anioł wyciągnął rękę i powiedział; ona się wróci. I oni się zatrzymali.

Widziałam braci i siostry w wierze, tych którzy odeszli do Wieczności. Machali do mnie rękoma i mówili; jeszcze za wcześnie dla ciebie idź i powiedz, że Królestwo Niebieskie jest bliskie. Tak bardzo chciałam do nich, przystąpić tam, ale Anioł trzymał mnie za rękę. Zrobiliśmy krok w tył i brama się zamknęła. Poszliśmy dalej. To było przecudowne, nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się koło jednego domku. Był to domek, jakby z małych ciasteczek. Był taki ładny, taki mozaikowy, mienił się kolorami. Spytałam; kto w nim mieszka? Anioł mówi; zobaczysz.

Weszliśmy do tego domku. Za stołem siedział młody mężczyzna, a kiedy się odwrócił, poznałam swojego ojca. To był mój ojciec, ale nie 50 letni, taki jak zmarł, lecz młody, ładny. Wstał i spytał; Dlaczego, tobie jeszcze za wcześnie? Anioł powiedział; ona wróci. Wtedy odstąpił na krok. Powiedziałam; tato ty tutaj! Chwała Panu! Tak, powiedział. Chwała Panu, że mnie znalazł! Mój ojciec pokutował 15 minut przed śmiercią. Pan dotknął się jego serca, a on przyjął Pan Jezusa, jako osobistego Zbawiciela.

Strasznie mi się zrobiło, kiedy pomyślałam, gdyby ojciec się spóźnił. Tylko 15 min oddzielało go od życia wiecznego w mękach. Było bardzo dobrze. Nie zauważyłam jak znaleźliśmy się obok ściany mroku, obok tej zasłony zza której wyszłam. I nagle doleciał do mnie koszmarny smród. Była to siarka- trupi zapach. To było płonące ciało, takie śmierdzące.

Pośpiesznie odstąpiłam na krok, ale Anioł nie wypuszczał mojej ręki. Powiedział; ty zejdziesz na dół i zobaczysz! Poszłam w krok za nim. Kiedy przestąpiliśmy przez pierwszy próg tej zasłony, gorąco uderzyło mnie w twarz, smród się nasilał. Zobaczyłam ludzi, którzy nie mogli znaleźć sobie miejsca. Miotali się po pewnym obszarze i strach skuwał ich twarze. Nie mogli znaleźć pokoju. Jakieś stworzenia „jeździły” na nich, skakały po nich. Stworzenia potworne, ludzie bali się ich, a te istoty od nowa naskakiwały. Nie mieli oni sekundy spokoju.

-Kim oni są? –zapytałam. Kim są? Ponieważ ujrzałam dużo znajomych twarzy. Ujrzałam kolegów i koleżanki z klasy, przyjaciół z pracy.

-To są ci, którzy odrzucili Chrystusa i mieli nadzieję zbawić się własną pracą. Oni czekają na sąd.

-Co ja mogę dla nich uczynić? Zauważyli mnie i zaczęli wyciągać ręce do mnie, ale Anioł trzymał mnie za rękę, a drugą odganiał. Byliśmy jakby za szklaną szybą.

Poszliśmy dalej. Zaczęliśmy schodzić niżej i niżej. Naraz ujrzałam straszny obraz; ludzie z przywęglonymi, opuchniętymi twarzami, wyciągniętymi językami. Dotykali się rozpalonego żelaza, chwytali i stękali. Te języki puchły, przepalały się i zwęglały. A kiedy były już gotowe, aby odpaść i zakończyć męki, język odbudowywał się i wracał na swoje miejsce.

-Kim oni są?

-Kłamcy! Powiedział Anioł. Oni kłamali, aby zyskać dla siebie chwałę, oni kłamali z przyczyną i bez przyczyny, a teraz odbierają swoją karę.

Boże jakie to straszne! Tutaj także zobaczyłam swoich ziemskich znajomych. Zaczęli wyciągać do mnie ręce, ale Anioł poprowadził mnie dalej. Schodziliśmy z kręgu w krag. Ujrzałam rozrywane na części ciała przez okropne zwierzątka. Rozrywały ich na kawałeczki i te kawałeczki rozrzucały na wszystkie strony, a potem one się zrastały. To ciało odtwarzało się, a te małe zwierzątka na nowo go rozrywały, to przedłużało się w nieskończoność. Krzyk! Jęk, żal i płacz rozlegał się wszędzie. Dlaczego? Dlaczego te wszystkie straszne męki cierpią?

-To są ci, którzy rozdzielali, aby rządzić. Teraz oni w pełnej mierze doświadczają rozdzielenia.

Och jakie to straszne. Szliśmy dalej i ujrzałam kipiące kotły w których kipiało coś podobnego do smoły. Ujrzałam obłoki gazów. W tych obłokach gazu znajdowały się stworzenia człowiecze. Krzyczały one z bólu i strachu, zgrzytały zębami i mocno płakały. A kiedy te ciała rozpuszczały się prawie całkowicie, były prawie niewidoczne i wkrótce miał nastąpić koniec, z powrotem się odtwarzały, a ich męki rozpoczynały się na nowo. Wołali pomocy. Podniosłam głowę i ujrzałam odkryte niebo, błogosławieństwo, które męcząc się musieli oglądać! Widzieli to co stracili, a od tego ich męki się wzmagały. Boże jakież to straszne! Anioł mówi;

-Bóg z tobą, to jeszcze nie wszystko!

Idziemy dalej, a ja rozmyślam; mieszkańcy nieba nie widzą piekła, jest dla nich zakryte, tylko radość panuje w niebiosach. Ale ci w piekle, oni widzieli, oni widzą to co zatracili. Koszmar. Czułam, że mi nie starcza sił, ale Anioł trzymał mnie za rękę i tak jakby wlewał we mnie siły. Opuszczaliśmy się niżej, opuszczaliśmy się ku Jezioru Ognistemu, z którego próbowały wydostać się przywęglone ciała. Ci ludzie próbowali stawać jeden na drugiego, dusili się nawzajem, próbowali się wydostać, a kiedy im się udawało, choć troszkę wydostać się z Jeziora, pojawiały się straszne stworzenia, które spychały ich z powrotem. To straszne! A my schodziliśmy dalej i zobaczyliśmy salę. Salę w której płonął płomień, a nim mieniły się gazy. Ta sala pełna była ludzi, mieli różną odzież, bogatą i biedną. Ubrani dumnie i prosto jak pastuchy. Mężczyźni i kobiety, mieli odpychające, okropne twarze.

- Kim oni są? Jedni wchodzili, inni wychodzili z Sali, byli dość spokojni. Niektórzy wchodzili w drzwi wiodące do drugiego pomieszczenia i wychodzili stamtąd radośni, ożywieni lub przytłoczeni.

-Kim oni są?

-Demony! To pożądanie, wszeteczeństwo i dogadzanie ciału.

Tak przystępowały tutaj obnażone kobiety i mężczyźni. Całe pułki wrogów ludzkich wysyłane na Ziemię, one okrążają Ziemię i jeśli mieszkańcy nie wpuszczają Boga w serce, to wchodzą one. Duch pijaństwa i narkomanii, duch zachłanności i pożądliwości, duch zawiści. Wszystkie one były tam i wszystkie przychodziły zdawać meldunek diabłu. To on siedział za tymi drzwiami i wydawał rozkazy. Jednych chwalił, a drugich ganił, nie chciałam dłużej się tam znajdować. I Anioł powiedział;

Idziemy, twój czas się zakończył, idziemy wrócisz na Ziemię i to wszystko opowiesz!

-Tak ja w pełni się podporządkowuję!

Szłam za Aniołem wyżej i wyżej. Porzucaliśmy te straszne miejsca, porzucaliśmy je! A w ślad za nami niosło się; Opowiedz! Opowiesz im, opowiedz moim dzieciom! Opowiedz mojej żonie. Oni nie powinni się tutaj znaleźć! Niech pokutują!

-Tak opowiem, opowiem!- powtórzyłam. Zrobię co będę mogła, ale czy mi uwierzą na Ziemi, tego nie wiem? Nagle usłyszałam głos Pana;

-A ty mów! –powiedział Pan – A ty mów; pokutujcie, niewiele czasu zostało! Nadszedł czas pokuty! A kto zwleka może się spóźnić!

Pan wielce cierpliwy, ale nadchodzi koniec bezprawia. Wyszliśmy z piekła. Anioł podprowadził mnie do zasłony i lekko popchnął w plecy. Nagle przestąpiłam próg zasłony i zeszłam w dół. Przeszłam tunel, którym tu się dostałam i nabierałam prędkości. Jeśli wchodziłam lekko i swobodnie, to wracałam ze strasznym bólem. Z tym strasznym bólem wracałam do ciała. Krzyknęłam i nagle usłyszałam, że ktoś jeszcze krzyczy. Nie wiedziałam, ze na Ziemi minęło już 3 doby. Przez 72 godziny moje ciało znajdowało się w prosektorium. 72 godziny czekało moje ciało na autopsje. Pan ten czas przeciągał.

I kiedy moja dusza weszła w ciało, a ciało usiadło na betonowym stole, to zakrzyczała sanitariuszka, która przyszła do prosektorium. Przyszła jak zawsze rano przed pracą, przygotować salę, w której będzie odbywała się sekcja. A w tym momencie trup usiadł na stole i zakrzyczał. Biedna kobieta się wystraszyła. Upadła i patrzyła na mnie ze strachem, a ja patrzyłam na nią i mówiłam; wstań, nie bój się. Ona jeszcze bardziej zakrzyczała.

Chciałam wstać i jej pomóc, ale nie miałam szwów na ciele. Trupów nie zszywają przed autopsją, sekcją. Poczułam jak rozeszła się skóra i musiałam ją złapać rękami i trzymać za rozcięcie. Sanitariuszka nie pełzła, ale tak szybko, szybciutko wyskoczyła za drzwi. Powiedziałam do niej; nie bój się, nie bój się, ale ona już nie słyszała. Wtedy zrozumiałam gdzie się znajduję. Zobaczyłam jak siedzę na tym ocynkowanym stole, kamienno-betonowym.

Zobaczyłam na biodrze wypisane imię i nazwisko, oraz datę śmierci. Na drugim biodrze wypisana była historia choroby. Zrozumiałam, gdzie się znajduję i zaczęłam rozmyślać; co mam dalej robić? Stał się dla mnie zrozumiały strach sanitariuszki. W tym momencie otworzyły się drzwi, wszedł lekarz i powiedział;

-Nie! Nie! To niemożliwe! To niemożliwe!

A ja mówię; możliwe! Możliwe!

On mówi; nie przecież ty jesteś martwa!

-Nie! Jestem żywa, jestem żywa!

On był roztrzęsiony.

-Popatrz na swoje ręce!

Ja popatrzyłam; tak trupie plamy, czarne nogi. No i co? Ezechiel głosił o suchych kościach, które obrosły ciałem, a ja mam kości i Pan mnie przywrócił do życia.

-Nie! -powiedział on- To niemożliwe! I szybciutko wybiegł, a drzwi się zatrzasnęły. Zimno mi było siedzieć na tym stole. Zaczęłam okręcać się prześcieradłem i myśleć, co mam dalej robić? Zawołałam do Pana; Panie Ty mnie przecież tak nie zostawisz, nie będą mnie chyba teraz żywej ciąć? Nagle otworzyły się drzwi, wszedł profesor, który mnie operował i powiedział;

-Dużo w życiu widziałem, ale tego jeszcze nie!

On kiedyś wykładał na tej katedrze, gdzie się uczyłam i mnie swoją uczennicę pamiętał. Mówi do mnie; Co mam teraz z tobą zrobić?

Mówię; pewnie trzeba zaszyć. Kiedy popatrzyłam na niego, powiedział; tak, pewnie muszę iść do psychiatry…Panie!

Tak pan powiedział; Panie? Niech pan uwierzy profesorze, On pana kocha

-Ach tak…ja widzę…-powiedział profesor- ubierzcie ją, ubierzcie.

Rzucili się do mnie sanitariusze, ale raptem stanęli, następnie podsunęli wózek; no kładź się! I ja się położyłam.

-Jest mi zimno, dajcie jakieś ubranie.

-Aha, potem.

i tak pchali ten wózek do przodu, czas mijał. Profesor przyszedł do siebie, wziął się w garść i powiedział; tak, no dobrze opiszemy to. Oni uwierzyli, a on przyjął Chrystusa jako swojego osobistego Zbawiciela i po 5 miesiącach stał przed Panem. Odszedł do wieczności. Pan przedłużał mu lata życia, objawił cud i przyjął w swe objęcia. Chwałą Bogu! Tak oto Pan pokazał mi piekło i Raj, dlatego, aby wszyscy ludzie na planecie Ziemia, mogli pokutować za swoje grzechy i przyjąć Pana Jezusa Chrystusa do swego serca. Czas ostateczny! Śpieszcie się wszyscy pojednać z żywym Bogiem!

„Oto przyjdę wkrótce, a zapłata moja jest ze mną,

by oddać każdemu według jego uczynków”

Objawienie 22;12

Zgłoś jeśli naruszono regulamin