Św. Augustyn a rasizm
Kwestia rasizmu stała się w ostatnich czasach nie tyle modna, ile raczej bardzo żywotna i aktualna, a zidentyfikowała się niemal w całości z palącą kwestią żydowską. Bo gdziekolwiek mówi się dziś o czystości rasy, gdziekolwiek wychodzą ustawy, czy zarządzenia tzw. rasistowskie, wszędzie wchodzą w grę Żydzi, których rozmnażanie się, władztwo i panowanie nad światem jest groźnym memento, zwłaszcza tam, gdzie bez względu na liczebność stali się elementem pasożytniczym i rozkładowym dla środowiska.
Cóż dopiero mówić o tych krajach, które cierpią na hipertrofię Żydów, na ich niesamowity fizyczny i liczebny rozrost! Tu już nie tylko ten ważniejszy czynnik moralny wybija się na plan pierwszy, ale obok niego, może jeszcze z większą siłą, czynnik materialny, kwestia chleba. Takim krajem w pierwszym rzędzie jest Polska, która wprawdzie w załatwianiu kwestii żydowskiej nie pójdzie śladami swego zachodniego sąsiada, ale nie mniej sprawy tej z oka spuszczać nie może i musi szukać dróg i sposobów, by umożliwić falom żydostwa, zalewającym nasze ziemie, odpływ i emigrację.
Zwolennicy rasizmu, zwłaszcza teoretyczni, uzasadniają swe zapatrywania różnymi argumentami, powołują się na różne powagi, nie zawsze trafnie i szczęśliwie, a bardzo często przesadnie. Więcej racji mają rasiści praktyczni, którym idzie o ograniczenie czy zniwelowanie groźnych wpływów moralnych i materialnej zachłanności żydostwa.
Jak religia Chrystusowa tak i jej przedstawiciele rasizmu nie uznają, wychodząc z założenia, że wobec Boga wszyscy ludzie są równi, i że Chrystus wszystkich odkupił i wszystkich do Kościoła swego powołał. Tak też jest i w stosunku do Żydów. Ciekawa rzecz, jak na tę sprawę zapatruje się św. Augustyn, Ojciec i Doktor Kościoła 1).
*
Augustyn (354 — 430) często wspomina o Żydach w swych dziełach. W jego czasach nie tylko w Afryce, ale i gdzie indziej nie było "kwestii żydowskiej" w znaczeniu dzisiejszym, toteż traktuje sprawę z punktu dogmatycznego i historycznego bardzo trzeźwo i spokojnie. W dosadnych słowach wykazuje, że Stary Zakon był etapem przejściowym i przygotowawczym do Zakonu Nowego, i jako taki istniał i rozwijał się pod znakiem doczesności.
Żydzi z nielicznymi wyjątkami usposobieni byli po ziemsku i materialistycznie, i dlatego źle rozumieli ideę mesjańską, oraz posłannictwo przyszłego Zbawcy. Niewielu też wśród nich rozumiało we właściwym znaczeniu, przepowiednie proroków. Toteż opuszczali Boga, a szli na ścieżki bałwochwalstwa2). I ci jednak, którzy ostali się przy Bogu, czynili to z pobudek przeważnie samolubnych, a przede wszystkim ze strachu, by ich Bóg nie pozbawił doczesnych dóbr i powodzenia3). Marzyli o królestwie ziemskim, a pochodziło to stąd, iż dzięki nieustannej opiece bożej byli ludem uprzywilejowanym4). Przywileje te miały swój wyraz w prawie, przykazach i przepisach, danych im przez Boga. Ale trzymali się tylko martwej litery. Dumni byli z posiadania prawa, przykazań i przepisów, ale wypełniali je z przymusu, niechętnie i bezdusznie5). Symbolem ich kamiennego serca były owe kamienne tablice, na których otrzymali przykazania6). Samo Prawo nie miało mocy zbawczej, przeto we wszystkich okresach usprawiedliwiała Żydów wiara w obiecanego Mesjasza7).
Surowa sprawiedliwość Prawa budziła lęk niewolniczy. "Owa bojaźń niewolnicza — timor servilis — w starym człowieku może wprawdzie posiadać psałterz o dziesięciu strunach, bo Żydom cielesnym dane było Prawo dziesięciu przykazań; jednakowoż nie może na nim wygrać pieśni nowej, jest bowiem pod Prawem, i nie może wypełniać Prawa. Nosi sam instrument, ale go nie używa; jest obciążony psałterzem, ale nim nie ozdobiony"8). Żydzi przeceniali własne siły i mniemali, że przy pomocy własnej sprawiedliwości wypełniają Prawo, a przez to coraz bardziej stawali się jego przestępcami9).
Jakkolwiek Prawo nie dawało samo z siebie usprawiedliwienia ani zbawienia, jakkolwiek nie było w nim ciepła łaski, to jednak inny byłby doń stosunek Żydów, gdyby inne było ich subiektywne usposobienie. Nie rozumieli tego, co czytali o Słowie, jak i Ojca tegoż Słowa nie pojmowali. A księgi święte głosiły Boga i Chrystusa, oni je czytali, lecz nie rozumieli; zadowalali się powierzchownym dźwiękiem słów, a nie wnikali w głębię ich znaczenia. Nie rozumiejąc Pisma jak należy, popadli w narzekanie i dochodzili aż do bluźnierstwa10).
Prawo starozakonne było pożyteczne, bo wskazywało człowiekowi, czym jest sam z siebie, i że prawdziwego lekarstwa należy szukać w łasce Jezusa Chrystusa11). "Prawo nie jest złe — pisze Augustyn — skoro wykazuje człowiekowi, w jakich leży więzach grzechowych, aby przez wiarę, wybłagawszy pomoc Zbawiciela, mógł być uwolniony, podźwignięty i silnie utrwalony" 12).
Przykazania i przepisy Prawa, które w St. Zakonie nie mogły być wypełniane przez bojaźń, są w N. Zakonie wypełniane przez miłość13). Ostatecznym celem Prawa starozakonnego było przygotowanie ludzi na przyjście Chrystusa, "bo Chrystus koniec Zakonu" (Rzym. X. 4)14).
Żydzi byli "niejako świętą republiką", wyobrażającą i zapowiadającą przyszłe Państwo Boże — "Civitas Dei", mające powstać ze wszystkich narodów świata, tj. Kościół Chrystusowy. Do tego odnosiły się przepisy i obrzędy liturgiczne, na to wskazywały proroctwa i figury St. Zakonu15). Wszystko to, tzn. proroctwa słowne i figury, znaki i sakramenty, jak: namiot, świątynia, kapłaństwo, ołtarz, ofiary, obrzędy, dni świąteczne.., odnosiło się do służby bożej, zwanej z grecka latreia16). Były to rzeczowe zapowiedzi tego, co na stałe miało nastąpić w N. Zakonie, "albowiem świadectwo Starego zjednywa wiarę Nowemu"17). Ze zmianą Zakonu miały się zmienić i te wszystkie rzeczy, których istnienie tyło czasowe i przejściowe. Niestety, Żydzi zmiany uznać nie chcieli i do dnia dzisiejszego uznać nie chcą, pomimo najoczywistszych dowodów, że w miejsce przepowiedni, figur i cieniów przyszła pełna rzeczywistość 18).
Jakie przedstawia św. Augustyn skutki niewierności Żydów? Zabijając Chrystusa, dopuścili się Żydzi strasznej zbrodni. Nie poprzestali na tym, bo zawsze prześladowali wyznawców Chrystusa19). Za to naród żydowski już teraz jest osądzony. Odrzuciwszy bowiem Chrystusa i jego naukę, poszedł w jarzmo diabelskie, stał się poddanym szatana, którego podszepty we wszystkich przewrotnych i przyziemnych pożądliwościach przeniósł nad zbawienie wieczne, albowiem trwając nadal w niewierze i nieprawościach, skarbi sobie gniew na dzień gniewu i objawienia sprawiedliwego sądu Boga. Nieprzyjaźń bowiem Żydów do Chrystusa i jego nauki złączyła się z nienawistnym uporem20). Modły Żydów są obecnie bezowocne, idą na marne. Co więcej, w grzech się obracają (Ps. 108, 6—15), bo nie odbywają się przez jedynego Pośrednika między Bogiem a ludźmi, Jezusa Chrystusa (l Tym. II, 5) i Kapłana na wieki według porządku Melchizedecha (Ps. 109, 4)21). Przez zbrodnię bogobójstwa utracili Żydzi synostwo Abrahamowe, z którego byli dumni i którym się szczycili22). Za karę przestało istnieć ich królestwo.
Żydzi byli synami królestwa w znaczeniu wyższym, duchowym. Byli we wszystko wyposażeni i mieli obietnice wszystkich przyszłych rzeczy, których figury raz po raz przed oczyma ich się przesuwały23). Za niewierność jednak sprawdziły się na nich słowa Chrystusa: "Powiadam wam, iż wielu ich ze wschodu słońca przyjdzie i usiądą z Abrahamem i Izaakiem i Jakubem w Królestwie niebieskim, a synowie Królestwa będą wyrzuceni w ciemności zewnętrzne" (Mt. VIII, 11 n)24).
Żydzi chełpili się, że nigdy nie chodzili w obcym jarzmie. Kiedy bowiem Chrystus mówił do nich: "Żydowie, jeśli trwać będziecie przy mowie mojej, prawdziwie uczniami moimi będziecie, i poznacie prawdę, a prawda was oswobodzi" — odpowiedzieli mu: "Jesteśmy nasienie Abrahamowe, a nigdyśmy nikomu nie służyli" (Jan, VIII, 31 n). Piętnując tę przechwałkę, woła Augustyn: "O skóro nabrzmiała to nie jest wielkość, lecz nadętość"! I pyta, czy istotnie nikomu nie służyli? Czy Józef nie był sprzedany? (Gen. XXXVIII, 28); Czy nie byli w Egipcie? (Exod. XIII, 3; Deut. V. 6); czy ich Prorocy nie byli w niewoli? (4 Król. XXIV n); Czy nie płacili podatku Rzymianom? (Mt. XX, 15 n). Cóż to za pycha, która skłania aż do kłamstwa?!25). Symbolem utraty przez Żydów królestwa był napis na krzyżu Chrystusa w trzech językach (Mt. XXVII, 37). Różnorodność języków oznacza przejście pogan z królestwa szatana do Królestwa Chrystusa26).
Żydzi utracili wszystkie prawa i przywileje na rzecz pogan, którzy uwierzyli w Chrystusa; Żydzi zwyrodnieli, a poganie się odrodzili27). Za pychę i niewierność zostali odcięci surową ręką Boga, jak zeschłe gałęzie od pnia i korzenia, którym jest Chrystus, a na ich miejsce wszczepieni zostali dobrotliwą ręką pokorni poganie, by mogli uczestniczyć w tłustości oliwki, by, zwołani od wschodu i zachodu na ucztę niebiańską, spocząć mogli z Patriarchami tam, gdzie chlebem jest sprawiedliwość, a napojem mądrość28).
Utracili kapłaństwo, świątynię i ofiary, a w końcu i niezależność polityczną. Za karę zostali przez władców pogańskich wykluczeni i wyrzuceni z miejsca, gdzie ukrzyżowali Chrystusa29). Prawda, że Żydów "nigdzie nie brak", ale formalnego bytu państwowego nie mają, a wygnani z królestwa, w którym zresztą już przed przyjściem Chrystusa panowali nad nimi obcokrajowcy, zostali wykorzenieni i rozproszeni po świecie, skazani na tułaczkę30). Nie mając nigdzie stałej siedziby, mieszkają "w ziemi poruszenia", w nieustannej rozterce, niepewności i strachu. Zabroniono im nawet zbliżać się do świętego miasta Jeruzalem31). Wszystkie klęski i nieszczęścia były, zdaniem św. Doktora, karą bożą za zamordowanie Chrystusa32). Żydzi, wieczni tułacze, chodzą po ziemi z piętnem Kaina na czole. Nie zostali wytępieni i jak Kain pozostają po dokonaniu zbrodni (Gen. IV, 15). Niewola nie ściera z nich owego piętna; nie upodobniają się do swych zwycięzców, czy do środowiska, w którym żyją33).
Za największą karę, jaka spadła na Żydów, uważa Wielki Ojciec Kościoła duchową ślepotę: "Ukryta ślepota Żydów jest jawną pomstą"34). Z własnej winy zaślepieni, nie zasługują na uleczenie i nadal pozostają w chorobliwej gorączce. Nie dając wiary wyraźnym znakom i rzeczom wielkim (Jan XII, 37-40), pozostali w masie, skazanej na zagładę i zostali wykreśleni z księgi żywota35). Żydzi gardzą Chrystusem, gardzą Apostołami i Ewangelią, gardzą Kościołem. Mogą czytać świadectwa o Chrystusie, widzą owoce nauki Kościoła, i mimo wszystko trwają w ślepocie z uporem, który trudno pojąć i zrozumieć36).
W jakim celu, według Augustyna, pozostają zaślepieni Żydzi na świecie? Aby dawać świadectwo prawdzie chrześcijańskiej. Mają księgi święte, czytają je, ale ich nie rozumieją, bo oczy ich i umysł przesłonięte są mgławicą nienawiści. Od wieków chodzą z zaciemnionymi oczyma i istnieniem swym stwierdzają prawdziwość tych świadectw, które ich potępiają, "w księgach pomocnicy, w sercach nasi wrogowie, w kodeksach świadkowie"37). Dlatego zostali rozproszeni, by wszędzie wbrew swej woli byli świadkami tego, w którego nie uwierzyli38). Żydzi istnieją tak, jakby nie istnieli, bo teraz jest już nasze panowanie39). Odnosi się to — rzecz jasna — do istnienia duchowego i moralnego, bo materialnie Żydzi istnieją i po piętnastu wiekach od czasów Augustyna powodzi im się znakomicie.
Żydzi nie są dziś niczym innym, jak pewnego rodzaju bibliotekarzami chrześcijan, dźwigającymi Prawo i Proroków na świadectwo Kościołowi, byśmy uczcili przez tajemnicę to, co oni głosili za pomocą litery40). Oni noszą nasze księgi, a my żyjemy ich księgami41). Rozproszeni wśród wszystkich plemion ziemi, "świadkowie swej nieprawości, a naszej prawdy", mają księgi, w których przepowiedziany był Chrystus, a my mamy samego Chrystusa. Gdyby ktoś z pogan chciał zapytać o naszą wiarę, lub miał niejakie wątpliwości, dajemy mu dowody z ksiąg żydowskich, gdzie wszystko tak długo naprzód było przepowiedziane42).
Cały dotychczasowy nasz wywód streszcza się w następujących dosadnych słowach św. Doktora: "A zatem, gdy Pismu naszemu nie wierzą, spełnia się na nich Pismo, które w zaślepieniu czytają. Nam wystarcza to, co wydobywamy z ksiąg naszych nieprzyjaciół; my ich cenimy z powodu tego świadectwa, które nam niechętnie oddają, mając te same księgi i przechowując je, a także i dlatego, że są rozproszeni po wszystkich narodach, gdziekolwiek się Kościół rozszerza. W psalmach, które także czytają, przepowiedziane było ich rozproszenie na świadectwo dla nas (por. ps. 58, 12).
Bóg okazał Kościołowi w nieprzyjaciołach jego, Żydach, łaskę miłosierdzia swego, ponieważ — jak mówi Apostoł — "ich przestępstwem zbawienie jest poganom" (Rzym. XI, 11). I dlatego ich nie zabił, tj. nie zagubił w nich piętna Żydów, chociaż byli przez Rzymian zwyciężani i uciskani, aby, zapomniawszy Prawa Bożego, nie utracili wartości świadectwa o tym, o czym mówimy. Przeto mało było powiedzieć (Bogu): Nie zabijaj..., by nie dodał: Rozprosz ich. "...Albowiem gdyby z tym świadectwem Pisma pozostali byli tylko w swej krainie, a nie było ich wszędzie, zapewne Kościół, który jest wszędzie, nie mógłby ich mieć wszędzie jako świadków proroctw, jakie o Chrystusie były naprzód dane"43).
Dla pewnej całości tego szkicu należy dodać parę uwag, jak św. Augustyn zapatruje się na kwestię nawrócenia i zbawienia Żydów. Do nawrócenia się potrzebna jest dobra wola, a nawrócenie zawsze jest możliwe, póki człowiek żyje na tym świecie. Przeto woła św. Doktor do Żydów: "Zabiliście Chrystusa, ale jeszcze nie jesteście zgubieni; jeszcze możecie pokutować; trwacie jednak w niebezpieczeństwie zguby. Jeszcze nie skończyły się dni "dla tego, na kogo nie przyszedł dzień ostatni"44). Dopiero cząstka Żydów się nawróciła, a na większość Bóg czeka45). Augustyn wierzy, że gdy będzie w Kościele pełnia pogan i Żydzi nawrócą się do Chrystusa, jak to zresztą oświadcza św. Paweł: "Zaślepienie po części przydało się w Izraelu, ażby zupełność pogańska weszła, a tak wszystek Izrael byłby zbawion" (Rzym. XI, 25—26)46).
Kiedyż to nawrócenie w całości może nastąpić? Na to pytanie mamy odpowiedź w dziele De civitate Dei, XX, 29, gdzie, nawiązując do słów proroka Malachiasza (IV, 5—6): "Oto ja poślę wam Heliasza proroka, pierwej, niźli przyjdzie dzień Pański wielki, a straszny. I nawróci serce ojców ku synom, a serce synów ku ojcom ich, abym snać nie przyszedł, i nie skarał ziemi wytraceniem" — pisze Augustyn: "Utrzymuje się w mowach i sercach wiernych przekonanie, że przez tego Eliasza, wielkiego i dziwnego proroka, w ostatnim czasie przed sądem, po wyłożeniu im Prawa, Żydzi uwierzą w prawdziwego Chrystusa, tj. — naszego. Słusznie spodziewane jest jego przyjście przed przyjściem sędziego Zbawiciela, ponieważ słusznie się wierzy, że i teraz żyje. Albowiem na wozie ognistym porwany został z tej ziemi, co najoczywiściej stwierdza Pismo (4 Król., II, 11)".
Jak z wywodu Augustyna wynika, Żydzi jako całość pozostaną w zaślepieniu aż "do ostatniego czasu" przed przyjściem Chrystusa na sąd. Wtedy za sprawą Eliasza, który według zapowiedzi Chrystusa "przyjdzie i naprawi wszystko" (Mt. XVII, 11, por. Rzym. XI, 2), nawrócą się i przejdą do Kościoła. Do tego jednak czasu trwać będą w opłakanym stanie zwietrzałego zabobonu47). A tymczasem w dalszym ciągu spełniają się słowa Apostoła: "Aż do dzisiejszego dnia, gdy Mojżesza czytają, zasłona leży na sercu ich; a gdy się nawrócą do Pana, będzie odjęta zasłona" (2 Kor. III, 15—16).
Jeśli prawdą jest, że historiozofia i socjologia pozostają ze sobą w bliskim związku, to Augustyn był pierwszym, który temu związkowi dał dobitny wyraz. Wprawdzie już Arystoteles nazwał człowieka "stworzeniem politycznym"48), ale tylko na to, by z tego określenia wyprowadzić pojęcie państwa i potrzebę powszechnego porządku prawnego.
U Augustyna widzimy postęp w pojmowaniu historii, gdyż możliwość historycznego życia opiera na towarzyskim zespole jednostek. Św. Doktor uznał, że o historii tam tylko może być mowa, gdzie są ludzie, którzy się łączą celem współżycia i współdziałania. "Skądże owo Państwo Boże... czy to mogłoby wziąć początek, czy posuwać się w biegu, lub osiągnąć należne cele, gdyby nie było społecznego życia świętych"?49).
Tym jednym zdaniem zdobył sobie Augustyn nieśmiertelną zasługę około filozofii historii. Dopóki będzie istniała filozofia dziejów, zawsze będzie zmuszona powoływać się na wielkiego Doktora Kościoła i z tego punktu wychodzić. Głęboka obserwacja, wyrażona w zdaniu: "Nie ma nic — tak niezgodnego ze słabości, a tak społecznego z natury, jak rodzaj ludzki"50), jako też w słowach o "społecznej łączności"51), naprowadziła go na myśli o pierwszych zawiązkach życia społecznego. Augustyn widzi proces socjologiczny w trzech kolejnych fazach, czy, jak się wyraża, na trzech stopniach. W pierwszej fazie widzimy dom, rodzinę jako pociechę i ucieczkę w kłopotach życiowych52). Rodzina, czyli połączenie mężczyzny z niewiastą, jest zawiązkową, podstawową komórką społeczności: "Połączenie mężczyzny i niewiasty, o ile to dotyczy rodzaju śmiertelnych, jest pewnego rodzaju szkółką państwa"53). W drugiej fazie występuje połączenie rodów w skupisko, które się nazywa "civitas" lub "urbs" — osada, miasto. Z tego rozwija się w trzeciej fazie jeszcze nie naród, jakby się należało spodziewać, lecz jakby państwo międzynarodowe, "orbis terrae"54). I to trzeba z naciskiem podkreślić.
Jaka jest zasadnicza myśl tych rozważań?
Jest nią idea pierwotnej, z woli bożej pochodzącej jedności rodzaju ludzkiego. Najsilniejszym, a zarazem i najpiękniejszym symbolem, czy wyrazem tej jedności, jest pochodzenie ludzi od jednej pary rodziców. Przez to chciał Bóg zaznaczyć, że ludzie należą do siebie i powołani są do wspólnego życia. "Jednego i w pojedynkę stworzył, nie zamierzając go oczywiście samego pozostawić, bez towarzystwa ludzkiego, lecz by w ten sposób silniej mu zalecić jedność samejże społeczności i związek zgodności, jeżeli ludzie łączyć się będą między sobą nie tylko podobieństwem natury, ale także uczuciem pokrewieństwa"55). "Z jednego rozszerzył się rodzaj ludzki dla zalecenia zgody"56).
Ta zgodna jedność, "concors unitas"57), rozciąga się we właściwym sensie na wszystkie narody i narodowości ziemi i należy ją brać ściśle jako artykuł wiary: "Jakikolwiek gdzie rodzi się człowiek, to jest, stworzenie rozumne, śmiertelne, chociażby miał kształt ciała niezwykły dla naszych zmysłów, czy barwę, albo ruch, albo głos, czy też naturę o jakiejkolwiek sile, o jakimkolwiek działaniu, o jakiejkolwiek właściwości, niech nikt z wierzących nie wątpi, że wywodzi początek z owego jednego praprzodka"58). Gdy to czytamy, przychodzi nam na myśl św. Paweł w Atenach przed areopagiem59), jak głosi wesołą wieść o jedności całego rodzaju ludzkiego.
Augustyn nie tylko głosił to, ale ujął metodycznie i wbudował w podwaliny swego najwspanialszego dzieła o Państwie Bożym, De Civitate Dei.
To jest druga myśl, drugie stwierdzenie zasadnicze, przez, które wielki biskup Hippony zapewnił sobie trwałe miejsce w historiozofii. Bo dopiero tam, gdzie się ludzkość widzi nie w Żydach, Rzymianach, czy Grekach, ale w całości narodów, może być naprawdę mowa o filozofii dziejów.
Św. Augustyn nie przypisuje żadnym zewnętrznym warunkom Żydów ich wybraństwa i uprzywilejowania przez Boga. Nie odegrała tu roli ni rasa, ni pochodzenie, ni klimat, ni warunki geograficzne, czy jakiekolwiek inne, lecz jedynie wewnętrzne wartości ich protoplastów. Z woli bożej państwo boże, Civitas Dei, ujawniało się w empirycznej formie po okresie Patriarchów w narodzie żydowskim. Równolegle z nim istniało państwo ziemskie, Civitas terrena, pod konkretną postacią państw pogańskich. Ten dualizm istnieje w dalszym ciągu i będzie istniał aż do dnia sądu ostatecznego, jak długo będzie istniał Kościół Chrystusowy i zwalczające go wrogie potęgi ziemskie.
Synowie państwa ziemskiego żyją według Augustyna w związkach narodowościowych, państwo boże jest międzynarodowe i jest światowym związkiem w najwłaściwszym znaczeniu słowa. Widzimy tu, że nastrój pierwotnego chrześcijaństwa znajduje żywy oddźwięk u Augustyna. Nie myślał on jednak o jakimś kosmopolitycznym obywatelstwie, jak raczej o zneutralizowaniu, myśli narodowościowej przez ideę nadświatową. Jest to kosmopolityzm na akosmitycznej podwalinie, jak to szczególnie wyraźnie występuje już w Liście do Diogeneta: "Cały obcy kraj jest ich ojczyzną, a cała ojczyzna obcym krajem... na ziemi prze...
bzbij