Muszynski Beniamin_Megiddo.rtf

(6858 KB) Pobierz

 

BENIAMIN MUSZYŃSKI

 

Megiddo. Opowieść

o władzy

 

WYDAWNICTWO WIELOKROTNEGO WYBORU


Spis treści

 

 

Prolog

Rozdział I - Nieproszeni goście

Rozdział II - Pochopne decyzje

Rozdział III - Błąd

Rozdział IV - Spiskowiec

Rozdział V - Niech żyje król!

Epilog


Prolog

 

 

Pierwsze promienie wschodzącego ca padły na galopującego poprzez wninny, z rzadka porosły trawą, teren jeźca. Budzący się do życia, nowy dzień wyłonił z cienia cel jego drówki: oto na horyzoncie widoczny był zarys miejskich murów. Teraz już nic nie powinno mu przeszkodzić w wypełnieniu misji. Zerknął na swego wierzchowca i widząc, nieszczęsne zwierzę biegnie ostatkami sił, obficie brocząc pianą z pyska, pozwolił mu zwolnić tempo.

- No mały rzekł, klepiąc rumaka po karku w mieście sobie wypoczniesz. O ile można jeszcze nazwać to miejsce miastem...

Mężczyzna czuł się nieswojo, wjeżając do naznaczonego bezlitosnym bem czasu Megiddo. Nie na darmo nazywano to miejsce Upadłym Miastem. Ta, niegdyś potężna, metropolia rozmiarem dorównująca stolicy, jeśli nawet jej nie przewyższająca, teraz przedstawiała obraz niemal całkowitego zniszczenia. Za główną bramą, a raczej tym co niegdyś nią było, rozpościerało się morze ruin. Z większości kamiennych budowli pozostały jedynie fundamenty, zaś nieliczne ocalałe budynki straszyły zapadniętymi dachami, zionącymi czernią oknami i wszechobecnym żółtawym mchem, który porastał każ ścianę. Prawowici mieszkańcy opuścili to miejsce przed przeszło sześciuset laty, podczas Ostatniej Wojny, oddając je na pastwę natury i czasu. Zaiste ponury żart losu: przetrwali oblężenie tylko po to, aby porzucić całkowicie zrujnowane domostwa i udać się na tułaczkę w głąb królestwa.

Jeździec musiał odstąpić od rozmyślań o przeszłci i ponownie skupić swoją uwagę na powierzonym mu zadaniu, oto bowiem dojeż do otoczonej niskim, niedbale postawionym murem części, stanowiącej niegdyś centrum miasta. Była to dawna dzielnica możnych, która najmniej ucierpiała podczas krwawych walk przed setkami lat. Obecnie całe to miejsce, znajdujące się na samym krańcu ziem królestwa, bezpośrednio siadując z nieurodzajnymi ziemiami Wschodniego Pustkowia, stanowiło azyl dla wszelkiego rodzaju banitów i innych wyrzutków, którzy z tych czy innych powodów woleli nie pokazywać się na ziemiach, gdzie królewskie prawo cokolwiek znaczyło. Po chwili wahania mężczyzna zsiadł z konia i energicznie zakoł...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin