Komputer w...,Wychowawca 12, 2001 r.doc

(31 KB) Pobierz

KOMPUTER  W  ŻYCIU  RODZINNYM

Świadectwo matki

    Mamy sześcioro dzieci (20, 18, 16, 11, 7 i 1,1 lat) i muszę przyznać, że czułam ogromną obawę, gdy postanowiliśmy kupić na raty komputer. Jesteśmy oboje z mężem fizykami, więc komputer jest naszym narzędziem pracy - ale w domu? Nasłuchałam się i naczytałam wiele na temat zgubnego wpływu komputera na dzieci, stąd moje obawy. Komputer jednak pojawił się w domu, i o dziwo, żadnej rewolucji nie sprawił. Może dlatego, że od razu ustaliliśmy reguły używania: godzina gier, a programy użytkowe i dydaktyczne bez ograniczeń - jak dotąd, nie jest to nadużywane, nawet w dobie wszechpanującego Internetu. Przez pewien czas była wydawana rodzinna gazetka "TRYBIK", w której umieszczaliśmy artykuły bieżących spraw rodziny. Okazuje się, że najważniejszy w korzystaniu z dobrodziejstw nauki i techniki jest zdrowy rozsądek. Mimo wielkiego pędu do nowości rodzice muszą sobie uświadomić, że pewne ograniczenia i zakazy są potrzebne dla dobra naszych dzieci. Zdaję sobie sprawę, że wygodniej jest pozwolić dziecku na siedzenie przed komputerem czy telewizorem, bo wtedy jest ono spokojne, nie hałasuje - ale to nie jest sposób na wychowanie. Nawet jestem gotowa postawić tezę, że w szkołach coraz trudniej pracuje się z dziećmi, ponieważ w domach rodzinnych najczęściej rozmowy zastępuje telewizor, a wolny czas wypełniają gry komputerowe czy buszowanie po Internecie. Te formy kontaktu ze światem też rozwijają młodego człowieka, ale ograniczają jego rozwój uczuciowo-emocjonalny w kontaktach z drugim człowiekiem. Dotyczy to także wzajemnego porozumiewania się w rodzinie, z rodzicami i rodzeństwem.
    Powróćmy do szkoły. Te, grzeczne w domu, dzieci w szkole realizują wszystkie swoje pomysły, niekiedy szalone, ponieważ takie jest prawo młodych, że mają tysiące pomysłów i dobrze byłoby, gdyby choć część z nich realizowały w domu. Wiąże się to często z hałasem i nieporządkiem, dlatego gdy widzę dom wysprzątany i poukładany, w którym są dzieci, wydaje mi się to podejrzane i żal mi tych dzieci. Dziecko potrzebuje ruchu i pewnej kontrolowanej swobody. Często pytam dzieci: co łatwiej zrobić: wcisnąć przycisk włączający telewizor, komputer, czy wymyślić coś wypełniającego wolny czas? Oczywiście, ta druga czynność jest trudniejsza dla dzieci jak i dla rodziców, ale ileż satysfakcji mamy z dobrej zabawy z siostrą, bratem, koleżanką czy kolegą. Rodzice muszą nauczyć dzieci, jak zagospodarować wolny czas, np. pograć w gry planszowe, w których są przegrani i wygrywający żywi ludzie, a nie - jak w komputerze - ktoś bliżej nieokreślony, z którym nie trzeba się liczyć, bo jeśli wygra, to można go wyłączyć, poza tym z komputerem nie można się pokłócić.
    Nie zapomnę doświadczenia z moimi dziećmi i dziećmi z podwórka, z którymi tworzyliśmy "Słoneczne podwórko". Mieliśmy własną bibliotekę, wystawę rysunków robiliśmy na klatce schodowej, na której też wystawialiśmy sztuki, a gdy pojawiało się wypożyczone wideo, wszystko zamierało. W naszym domu jest zawsze gwarno i bywa tu o wiele więcej dzieci niż mamy zapisane w dowodzie osobistym. Przeraża mnie moment, gdy niekiedy włączamy wideo, wówczas gwar milknie, jest ogólna hipnoza. Dzieci wpatrzone w ekran TV czy w monitor komputera przestają ze sobą rozmawiać, dyskutować, nawet się sprzeczać, zupełnie jak w ostatniej scenie "Wesela" Wyspiańskiego. Nie ma z nimi kontaktu. Możemy pozwolić na to, żeby nasze dzieci weszły w taki stan tylko od czasu do czasu. Ileż radości sprawia dzieciom włączenie starego projektora wyświetlającego bajki, które trzeba przesuwać scena po scenie i czytać komentarz. Komputer nie zastąpi rozmów przy wspólnym stole, przy gorącej herbatce czy kawie. Musimy zdać sobie sprawę, że jak zaniedbamy od wczesnego dzieciństwa potrzebę rozmowy, to w sytuacjach, kiedy nasze nastolatki będą miały potrzebę porozmawiania, nie będziemy potrafili z nimi rozmawiać, i one z nami też. Bo cóż z tego, gdy nasze mądre dzieci będą rozmawiać z ludźmi na całym świecie dzięki Internetowi, a nie będą potrafiły porozmawiać z najbliższymi? Często zastanawiam się, czy będą zdolne zaopiekować się swoimi rodzicami, gdy zajdzie taka potrzeba. Przecież komputerowe pokolenie inaczej odbiera ten świat, tak jakby nie był ich światem. A to właśnie oni mają tworzyć ten lepszy świat, gdzie dostrzega się drugiego człowieka, jego potrzeby, zainteresowania, radości i troski. Ja przez całe życie bawię się z dziećmi, nie tylko swoimi. Mam dla nich czas, aby ich wysłuchiwać i dzielić się swoimi doświadczeniami. Razem organizujemy podwórkowe podchody, ogniska, olimpiady, a w czasie Wielkiego Postu mamy swoją Drogę Krzyżową i wiele innych rzeczy, o których kiedyś napiszę.
    Zachęcam wszystkich rodziców, aby nie obawiali się kontrolowania i ograniczania kontaktu dziecka z komputerem. W zamian muszą mu coś zaproponować, a najlepszą ofertą jest czas poświęcony przez rodziców wyłącznie dziecku - nie przy okazji, ale tylko dla niego.

Małgorzata Trybuła

Zgłoś jeśli naruszono regulamin