ISET - eksperyment.docx

(381 KB) Pobierz

iset-test.jpg


 

 

ISET

Eksperyment

 

 

Vampircia

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Polska Baza Fanfiction

 

 


Spis treści

 

Eksperyment I: Joanna              3

Eksperyment II: Chen              9

 


Eksperyment I:
Joanna

Pierwszym skojarzeniem Joanny po przebudzeniu był film „Cube”. Pomieszczenie, w którym się znajdowała, wyglądało jak pusty sześcian, nie większy od jej pokoju w akademiku z czasów studenckich. Zewsząd otaczała ją biel. Nie umiała nawet określić jednego źródła światła. Wydawało się, że sufit emituje jednolitą poświatę, ale Joanna nie znalazła niczego, co wyróżniałoby się na tle białej powierzchni. Nigdzie nawet nie było widać zarysu drzwi. Najbardziej jednak zaniepokoił ją fakt, że nie miała na sobie ubrania. Momentalnie przypomniały jej się wszystkie szalone historie o kosmitach porywających ludzi, by wykorzystać ich seksualnie. Powołując się na logikę, starała się odegnać myśl, że ją mogłoby spotkać coś podobnego. Najprawdopodobniej miała do czynienia z rasą, która nigdy nie widziała człowieka i chciała jej się po prostu lepiej przyjrzeć – tej wersji starała się trzymać. Jednak to jej specjalnie nie pocieszyło. Bóg wie co chcieli jej zrobić.

Gdy minęło początkowe zmieszanie, Joanna spróbowała nieco spokojniej przeanalizować sytuację. Przede wszystkim starała się ustalić, w jaki sposób trafiła do tego miejsca. Pamiętała, że znajdowała się na statku kosmicznym, w całkowicie niezamieszkałej części kosmosu. Nie odebrała żadnych niepokojących komunikatów ani odczytów. Nic nie wskazywało na jakąkolwiek obcą technologię znajdującą się w zasięgu. A potem obudziła się tutaj. Tak po prostu. Nie pamiętała nawet utraty przytomności. Cokolwiek się stało, musiała znaleźć sposób, by się stąd wydostać. Być może kosmici, którzy ją tu umieścili, nie mieli złych zamiarów. Być może chcieli się tylko jej przyjrzeć, oznakować ją i wypuścić, tak jak ludzie robili to z dzikimi zwierzętami, ale nie zamierzała się o tym przekonywać na własnej skórze. Wstała i bacznie przyjrzała się najbliższej ścianie. Podeszła do niej i badawczo przesunęła po niej dłońmi. Nie miała dostępu do żadnych narzędzi, więc mogła polegać jedynie na własnych zmysłach. Obstukała ścianę w różnych miejscach, przyłożyła do niej ucho i powtórzyła czynność z pozostałymi. Starała się nie pominąć nawet najmniejszego skrawka, więc zajęło jej to trochę czasu. Z podłogą obeszła się podobnie. Próbowała znaleźć choćby najmniejsze różnice w strukturze, ale sześcian, w którym się znalazła, zdawał się jednolitą masą. Jeśli jednak istniał sposób, by do niego wejść, musiał też istnieć sposób, by z niego wyjść.

Nagle Joanna usłyszała tąpnięcie. Odwróciła się gwałtownie i natychmiast się ożywiła. Na podłodze znajdował się Abz. Wyglądało to tak, jakby ktoś go tam dosłownie wrzucił, bo właśnie próbował się podnieść, podpierając się o podłoże. Wciąż jednak nie było widać żadnego wejścia, przez które mógłby tu zostać przetransportowany.

Nic ci nie jest? spytała Joanna z niepokojem i podbiegła do kolegi, nie bacząc na razie na nagość ich obojga. Przycupnęła przy nim i położyła mu rękę na ramieniu.

Nie... To nie było jak upadek... Bardziej jak zjechanie bardzo szybką windą – wyjaśnił albinos, po czym usiadł i przysunął kolana do klatki piersiowej.

Kobieta spojrzała w górę, ale tam również nie znalazła niczego, co przypominałoby przejście.

Pamiętasz cokolwiek? spytała.

Tylko że byliśmy na statku, a potem obudziłem się w pokoju takim jak ten – wyjaśnił Abz.

Możliwe, że inni znaleźli się w takiej samej sytuacji – stwierdziła Joanna i wstała. Cholera, może to jakieś kosmiczne zoo, a my robimy za zwierzątka?

Ktokolwiek nas porwał, albo jest zboczeńcem, albo rzeczywiście ma nas za zwierzątka – z tymi słowy Abz również wstał, ale gdy tylko spojrzał na Joannę, natychmiast odwrócił wzrok. Przepraszam, zapomniałem, że w twojej kulturze nagość jest większym problemem niż w mojej – powiedział z zażenowaniem.

Wyglądało na to, że dla niego również stanowiła pewien problem.

Myślę, że teraz mamy większe powody do zmartwień. Kwestie kulturowe muszą zejść na dalszy plan – stwierdziła Joanna.

Nie znaczyło to, że nie czuła zakłopotania. Uznała jednak, że skoro sytuacja tego wymaga, należy zapomnieć o wstydzie. Tak jak w przypadku wizyty u lekarza. Choć w tych okolicznościach było to zdecydowanie trudniejsze. Zauważyła, że Abz stara się uszanować jej godność i nie patrzyć w jej kierunku. Ona resztą podobnie.

Nie wiem, czy trafiłeś tu celowo, czy przez przypadek uruchomiłeś jakiś mechanizm, ale powinniśmy to zbadać – zauważyła, wpatrując się w sufit.

Mógłbym cię podsadzić – zasugerował Abz i kiedy kątem oka zerknął na koleżankę, zauważyła u niego rumieniec.

To było bardzo krępujące dla nich obu, ale jako naukowcy wiedzieli, że nie mogą pozwolić, by prymitywne odruchy zaprzepaściły ich szansę na ucieczkę. Na chwilę musieli zapomnieć o tym, że są nadzy, i skupić się na jasno określonym celu. Abz przykucnął, by Joanna mogła usiąść mu na ramionach, i uniósł się bez większego wysiłku. Przynajmniej treningi coś dały. Kobiecie udało się dosięgnąć sufitu i gdy go dotknęła, zauważyła, że jest równie gładki, co pozostałe ściany. Nigdzie nie znalazła żadnych nierówności wskazujących na istnienie przejścia.

Joanna poczuła, że dłonie Abza, zaciśnięte na jej nogach, zaczynają się pocić. Po chwili mężczyzna zaklął pod nosem. Kiedy uczona na niego spojrzała, zauważyła, że ten wpatruje się w podłogę. Momentalnie ona również poczuła się zakłopotana.

Opuść mnie, nic tu nie ma – powiedziała.

Gdy zeszła, mimowolnie spojrzała na krocze kolegi i zauważyła u niego częściową erekcję. Zrobiło jej się tak głupio, że momentalnie się odwróciła i usiadła w kącie, zasłaniając się kolanami. Abz uczynił podobnie, wybierając przeciwległy róg. Przez chwilę przyjaciele siedzieli w ciszy, analizując sytuację.

Utknęliśmy tu – mruknął mężczyzna z rezygnacją.

Musi istnieć jakieś wyjście. Prędzej czy później się otworzy. Przecież nie zostawią nas tu bez jedzenia i picia. To byłoby bez sensu.

W pewnym momencie Joanna poczuła dziwny zapach. Nie potrafiła nawet określić, czy jest ładny, czy nieprzyjemny. Był po prostu inny niż wszystko, co znała. Jak jakiś obcy związek chemiczny, którego nie potrafiła zaklasyfikować.

Czujesz? spytała i zauważyła, że pomieszczenie wypełniła lekka mgiełka.

Abz nie odpowiadał, jakby sam zachodził w głowę, czym jest tajemnicza substancja w powietrzu. Zacisnął pięści i zaczął głośno oddychać. Wyglądało na to, że starał się za wszelką cenę uspokoić. Joanna czuła się zmieszana. Popatrzyła na ścianę i jej uwagę zwróciły drobne kropelki, prawdopodobnie osadzone przez wilgoć. Zebrała palcem nieco płynu i powąchała. Jej nozdrza uderzył mocny zapach. Ten sam, który czuła wcześniej, tylko zwielokrotniony. Na chwilę zakręciło jej się w głowie, po czym wszystkie impulsy skoncentrowały się w kroczu, jak jedna wielka fala pożądania. Zrobiło jej się gorąco, serce zaczęło walić, a w strefach erogennych poczuła silne mrowienie. To było niczym nagłe podniecenie na widok czegoś frywolnego, ale milion razy silniejsze. Joanna odruchowo skrzyżowała nogi, jakby bardzo chciało jej się do ubikacji, i uświadomiła sobie, że jeśli szybko nie zaspokoi nagłej potrzeby seksualnej, to zwariuje. Jak jednak miała to zrobić? Znajdowała się w pustym pomieszczeniu sam na sam z Abzem. Kiedy zdała sobie sprawę z sytuacji, popatrzyła na kolegę z przerażeniem. Musiał czuć się podobnie, bo jedną ręką zasłaniał twarz, jakby chciał ochronić ją przed słońcem, a drugą wyciągnął w geście ostrzeżenie.

Nie zbliżaj się do mnie – wydyszał.

Joanna przyjrzała mu się dokładniej. Między jego lekko rozchylonymi nogami zobaczyła sztywnego, kapiącego członka, a nieco wyżej, ponad białymi włoskami, szybko unoszący się i opadający pod wpływem przyspieszonego oddechu brzuch. Dopiero teraz zauważyła, jak piękne ciało miał jej kolega. Wyraźnie przybyło mu mięśni od ich pierwszego spotkania. Jego skóra była jak porcelana, bez żadnych przebarwień czy skaz. Kobieta musiała odegnać przychodzące jej do głowy myśli, bo za nic nie chciała poddać się działaniu afrodyzjaku kosmitów.

Specyficzny zapach się nasilił, a pomieszczenie znowu wypełniła lekka mgiełka. Uczucie chuci i niespełnienia zostało szybko spotęgowane. Joannie po raz kolejny zakręciło się w głowie, znacznie bardziej niż poprzednio. Jej ciało płonęło i miała wrażenie, jakby miało zaraz rozpaść się na kawałki. Pragnienie pieszczot stało się tak silne, że przerodziło się w cierpienie. Kobieta zaczęła zatracać kontakt z rzeczywistością, a oprócz niezwykle silnych doznań natury erotycznej odczuwała też otumanienie. Nawet nie wiedziała, kiedy Abz się przy niej znalazł. Dotarło do niej jedynie to, że trzymał ją teraz w uścisku i nachalnie wpychał język między jej wargi. Nie protestowała. Otworzyła usta i odwzajemniła pocałunek. Zarówno jej jak i jego ręce urządziły sobie wędrówkę po ciele partnera, podczas gdy usta pozostały złączone, aż obu kochankom zabrakło tchu. Z pozycji stojącej szybko przeszli do parteru. Joanna nawet nie zadawała pytań. Położyła się na twardej podłodze, a Abz przygniótł ją swoim ciałem i zaczął znowu całować. Najpierw powtórzył eksplorację jej ust, następnie przesunął wargi na biust, co zbliżyło Joannę na skraj szaleństwa. Sądziła, że to niemożliwe, ale pragnienie stało się jeszcze większe. Zanurzyła palce w białych włosach kochanka i zaczęła wydawać urywane westchnienia, kiedy on ssał jej piersi.

Ich gra wstępna nie trwała długo. Abz otarł się kilka razy o partnerkę, co sprawiło, że objęła go nogami, jakby błagając, by w nią wszedł. Była tak mokra i podniecona, że jego członek wsunął się bez najmniejszego oporu, a Joanna jęknęła głośniej niż dotychczas. Abz zaczął poruszać się bardzo gwałtownie, ale jej to nie przeszkadzało, bo marzyła tylko o tym, by jak najszybciej uwolnić się od rozrywającego ciało niespełnienia. Wyszła naprzeciw poczynaniom przyjaciela, wykonując własne ruchy udami i przyciskając go do siebie mocno, by poczuć go jak najgłębiej. Na chwilę zapomniała o tym, gdzie się znajduje i o poprzednich próbach stawiania oporu. Teraz liczyło się tylko zaspokojenie zwierzęcej chuci.

Po kilku wolniejszych, lecz silniejszych pchnięciach, Joanna wreszcie doszła, po czym jej ciało stało się bezwładne. Kiedy Abz skończył, kobieta położyła się na boku. Czując na karku oddech kolegi, zamknęła oczy i pozwoliła, by jej ciało ochłonęło. Nie przeszkadzał jej pot ani lepkość między nogami. Zrobiło jej się błogo i niewiele brakowało, by zasnęła. W tej chwili nie myślała o swym położeniu. Starała się skupić na tym, co sygnalizuje jej organizm. Czuła się lepiej, ale nie do końca zaspokojona. Specyficzne mrowienie, choć słabsze, powróciło i doszła do wniosku, że potrzebuje czegoś więcej, by osiągnąć absolutne spełnienie. Abz jakby czytał w jej myślach, bo nagle poczuła jego palce na swych strefach intymnych. Gładził ją w tym miejscu i raz po raz zagłębiał się w jej wilgotnym wejściu. Druga dłoń pomogła jej się obrócić na brzuch, a następnie Abz uniósł jej uda. Dla Joanny był to wystarczający sygnał, by podeprzeć się rękami i pozwolić partnerowi wejść w nią po raz kolejny. Siła jego pchnięcia sprawiła, że musiała oprzeć się twarzą o podłogę, ale nie przeszkadzało jej to. Wprost przeciwnie, podnieciła się jeszcze bardziej. I tym razem Abz nie zwlekał. Niezwłocznie zaczął się w nią wbijać raz po raz, aż w końcu...

* * *

...Joanna gwałtownie się obudziła i po paru głębszych oddechach oraz chwili na zebranie myśli zdjęła z głowy czarną obręcz, do której podpięte były różne kable. Kobieta szybko omiotła wzrokiem ambulatorium i skupiła spojrzenie na zaniepokojonej Hildzie.

Musiałam przerwać eksperyment. Twoja akcja serca gwałtownie wzrosła i osiągnęła niebezpieczny poziom – wyjaśniła lekarka. Pamiętasz cokolwiek?

Do świadomości Joanny stopniowo powracało coraz więcej faktów, jak to zawsze bywa po przebudzeniu. Przypomniała sobie, że sama zgłosiła się do eksperymentu. Mieli testować obcą technologię, która, jak mniemali, ma jakiś związek z kontrolą snów. Tylko że teraz Joanna nie wiedziała, co powiedzieć, kiedy wszyscy zaczną jej zadawać pytania. Takich efektów się nie spodziewała.

Jak na ironię do sali szybko przybyli pozostali członkowie drużyny, którzy wyglądali nie tyle na zaniepokojonych, co ciekawych. Joanna popatrzyła na nich z trwogą i przełknęła ślinę.

No i co? To rzeczywiście pomaga w świadomym śnieniu? spytał Gareth, jak zwykle bezpośredni.

Pamiętasz coś? dorzucił Chen.

W tej chwili Joanna naprawdę nie czuła się na siłach, by stawić im wszystkim czoła, a już w szczególności Abzowi. Miała nadzieję, że wspomnienia związane ze snem szybko się zatrą, jak to z reguły ma miejsce.

Musisz coś pamiętać – nalegał albinos, chcąc przerwać milczenie koleżanki.

Joanna dostała wypieków, odwróciła wzrok i spojrzała na obręcz, którą wciąż trzymała w dłoniach.

Masz, chciałeś być następny – rzekła i wręczyła Abzowi urządzenie. Ja mówię pas – dodała, po czym zeszła ze stołu i możliwie jak najszybciej zeszła swym przyjaciołom z oczu.

Myślała, że widziała już wszystko, ale wyglądało na to, że obce technologie nigdy nie przestaną jej zaskakiwać.


Eksperyment II:
Chen

Po rozpadzie drużyny dni dłużyły się niemiłosiernie. Wspaniałe przygody ustąpiły miejsce papierkowej robocie i pracy laboratoryjnej. Do tego doszła inwentaryzacja magazynu. Widok każdego obcego urządzenia budził w Chenie i Joannie wspomnienia. Niektóre miłe, niektóre nie, a jeszcze inne dość krępujące.

Pamiętasz? To coś do snów – powiedział geolog, gdy znalazł czarną obręcz. Wszyscy, którzy tego używali, mówią, że nie działa. To prawda? Twój raport był jakiś taki mętny.

Joannie zrobiło się gorąco na samą myśl. Nie chciała o tym rozmawiać.

To prawda – rzekła krótko.

Może po prostu nie umiecie go używać?

A jak twoim zdaniem powinno się go używać?

No nie wiem, może powinno się już znać jakieś podstawy świadomego śnienia, żeby to zadziałało.

A ty znasz?

A znam. Niedawno przeczytałem o tym książkę. I nawet trochę próbowałem.

No to baw się dobrze.

Chen trochę się zdziwił, że Joanna z taką łatwością daje mu przyzwolenie na użycie obcej technologii.

Myślisz, że mogę tego użyć? spytał przezornie.

A co nam pozostało?

Skoro Joanna tak stawiała sprawę, to właściwie czemu miał nie skorzystać.

* * *

Chen obudził się w swojej kwaterze i zauważył, że zamiast piżamy ma na sobie czarną koszulę i skórzane spodnie za sześćset dolarów, które sobie kiedyś upatrzył. Wstał i rozejrzał się dookoła. Wszystko wyglądało normalnie, poza jednym szczegółem. Na ścianie obok łóżka widniało czerwone graffiti, mówiące „rusz głową”. Chen uśmiechnął się od ucha do ucha. W mig pojął, że urządzenie musiało zadziałać i właśnie daje mu wskazówki. Znajdował się w śnie i mógł zrobić wszystko. Czyli jednak należało znać pewne podstawy. A może chodziło o jego inteligencję lub o jakieś inne szczególne zdolności? W każdym razie dopiął swego.

Skoro to sen, znaczy, że mogę wszystko – powiedział sam do siebie. Zacznijmy od zmiany na jakiś ładny apartament.

Chwilę później siedział już na wielkim dębowym łożu, nad którym wisiał oprawiony w antyramę plakat Slayera. Pod stopami czuł mięciutki dywanik, który wyglądał jak białe futerko. Zdziwiła go ilość detali. Urządzenie musiało naprawdę stymulować jego umysł, bo Chen nie był aż tak twórczy. Zauważył żółte, gładkie ściany, dwa fotele w kolorze kremowym, tuż przy zabytkowym stoliku. Na przeciwległej ścianie wisiały półki ze sporym zbiorem minerałów. Teraz jednak nie chciało mu się ich oglądać. W śnie mógł robić znacznie bardziej ekscytujące rzeczy.

Przydałby się szampan – powiedział i po chwili w jego ręce pojawił się pełny kieliszek. I piękna dziewczyna – dodał.

Przed nim pojawiła się postać ubrana w kusą, obcisłą sukienkę, równie czerwoną, co buty na szpilkach, które miała na nogach. Bardzo długich i zgrabnych nogach. Wszystko miała zgrabne. Do tego delikatny makijaż doskonale podkreślał urodę, uwydatniał usta i nieco powiększał migdałowe oczy. Brązowe włosy wyglądały tak, jakby rozwiewał je wiatr, choć w pomieszczeniu nie wiało. Wszystko zdawało się idealne, poza jednym szczegółem, który Chen dopiero zauważył po chwili.

Derks?! wypalił, gdy wreszcie rozpoznał kolegę w tym niesamowitym kamuflażu.

A kogo się spodziewałeś? spytał obcy swym mało dziewczęcym głosem.

Kobiety moich marzeń.

Najwyraźniej jestem kobietą twoich marzeń.

Ty nie jesteś kobietą! uniósł się Chen.

Ale podświadomie musisz mnie pragnąć.

To miał być świadomy sen!

No to świadomie.

Chen się zdenerwował. Odłożył kieliszek na nocny stolik, skrzyżował ręce i zamknął oczy, by lepiej się skoncentrować.

Chcę pięknej dziewczyny. Dziewczyny! Ziemianki! powiedział.

Otworzył oczy i zauważył, że przed nim dalej stoi Derks, który z opartą o biodro ręką patrzy na niego znudzonym wzrokiem. W sukience i makijażu rzeczywiście wyglądał jak piękna kobieta, ale co z tego, skoro nią nie był.

Na rany... To urządzenie naprawdę musi być zepsute – mruknął Chen.

Albo się tak psychicznie zablokowałeś, że przed samym sobą nie chcesz zaakceptować faktu, że na mnie lecisz – rzekł beznamiętnie Derks.

Nie lecę na obupłciowych kosmitów. Chcę idealnej kobiety.

W twoich oczach jestem idealną kobietą.

Ile razy mam powtarzać, że nie jesteś kobietą?!

W takim razie nie istnieje kobieta, która byłaby dla ciebie idealna.

W Chenie rosła irytacja, ale musiał przyznać, że Derks w tym stroju naprawdę wyglądał ponętnie. Nawet nie przeszkadzał brak biustu. Jednak Chen nie chciał czuć podniecenia na jego widok. To było w każdym calu nienormalne i niemoralne. Nawet we śnie.

Sam musisz przyznać, że jestem w twoim typie – oznajmił Derks.

Fakt, był. A przynajmniej byłby jako kobieta. Smukła, wysportowana sylwetka, długie nogi, ciemne włosy... O tak, Chenowi podobały się kobiety o takim wyglądzie. Ale tylko kobiety. Chociaż... nie mógł zaprzeczyć, jak patrzył teraz na Derksa, budziły się w nim pewne żądze, ale wciąż uważał, że zdecydowanie wolałby teraz oglądać piękną dziewczynę. Jednak bez względu na to, ile geolog myślał o tej fikcyjnej kochance, przed jego oczami cały czas stał Derks.

Dlaczego mój umysł nie umie stworzyć wizerunku kobiety idealnej? westchnął Chen.

Bo nie musi.

Nieważne, ile narzekał i zaprzeczał, jedno Chen musiał przyznać: nie umiał oderwać od Derksa wzroku. Gapił się na niego cały czas, gdy ten zaczął powoli zmierzać w jego stronę, kiedy położył mu ręce na ramionach i usiadł na nim okrakiem. Chen mógł zaprotestować, ale tego nie zrobił. Czuł że serce zaczyna mu walić, że robi mu się gorąco. Niepewnie objął Derksa w pasie i przysunął trochę do siebie.

Nie lepiej? Po co we śnie te głupie opory? szepnął mouk i zaczął głaskać Chena po włosach.

Może obcy miał rację? Może rzeczywiście nie było sensu zgrywać świętoszka, skoro to nie działo się naprawdę? Przecież Chen mógł zrobić wszystko bez konsekwencji, i nikt nawet nie musiał się dowiedzieć o jego fantazjach. Z czasem pewnie wspomnienie snu i tak się zatrze. Co mu zależało? Derks wyglądał i pachniał tak cudownie. Może raz dało się przymknąć oko na jego męskie cechy?

Oswoiwszy się nieco z bliskością mouka, Chen przesunął dłonie nieco niżej, na pośladki obcego. Ścisnął je nieco i zdał sobie sprawę, że są miękkie, jak u kobiety. Niepewnie zjechał rękami jeszcze niżej i tym razem wsunął je za sukienkę. Szybko uświadomił sobie, że Derks ma na sobie stringi i jego podniecenie gwałtownie wzrosło, gdy poczuł delikatną skórę jego krągłości. Tym razem ścisnął mocniej i usłyszał ciche westchnienie. Derksowi się podobało. Chen objął go ponownie i zaczął całować jego szyję, dokładnie i czule. Starał się nie pominąć żadnego fragmentu. Przerwał na chwilę, gdy Derks zaczął rozpinać mu koszulę, i zdał sobie sprawę, że nie obchodzi go już, czy ma do czynienia z kobietą, czy z moukiem. Było mu dobrze i tylko to się liczyło.

Dłonie obcego błądziły teraz po odsłoniętym torsie, a Chen nie powstrzymywał się dłużej i pocałował Derksa namiętnie w usta. Wepchnął mu język między wargi i przewrócił się z nim na łóżko, nakrywając go swoim ciałem. Tak, to było bardzo przyjemne. Nie mógł wręcz przestać. Jedną dłoń splótł z dłonią partnera, drugą podwinął mu sukienkę i całował dalej, przy okazji napawając się gładkością uda obcego. Wiedział już, że go pragnie i że chce się z nim kochać tu i teraz. Jednak Chen zamierzał zabrać do t...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin