Link do oryginału: http://hpfandom.net/eff/viewstory.php?sid=19708
Tłumacz: Elfikowa do 27 r., monalo4 od 28 r. do 44 r.
Beta: unbelievable
Do tłunaczenia:
Do 27 r. - http://www.fanfiction.net/s/5697176/27/Jablon
Od 28 r. - http://chomikuj.pl/monalo4/Galeria/Harry+Potter/HPSS+Jab*c5*82o*c5*84+(moje+t*c5*82umaczenie+od+r28)
Zgoda: Jest
Romance/Angst - Harry P. & Severus S.
Rating: MA, PG - 18
Ostrzeżenia: przemoc, sceny erotyczne
Długość: 44 rozdziały
Pewnego dnia Harry Potter spotyka w barze Severusa Snape'a. Ich spotkanie zapoczątkuje serię zdarzeń, których żaden z nich się nie spodziewał. Tym bardziej, że Harry ukrywa się pod maską Aleksa Johnsona.
Jabłoń
1. Niespodziewane spotkanie.
Harry wszedł do Dziurawego Kotła i oparł się o ścianę. Drzwi zamknęły się za nim z głuchym stuknięciem. Czekał chwilę, by jego oczy przyzwyczaiły się do słabego oświetlenia. Delektował się mocnymi zapachami czarodziejskiego tytoniu i ostrego, cierpkiego w smaku Ale. Wdychał woń ciał czarodziejów, ich naturalne zapachy, nie kolidujące z żadnymi chemicznymi substancjami. Były jedynie podkreślone delikatnym zapachem przypraw ziołowych i korzennych.
Nonszalancko oparł nogę o ścianę, regulując pasek sportowej torby wiszącej na jego ramieniu. Magicznie skanował tłum ludzi przebywających w barze. Była to jego nowa umiejętność i używał jej, kiedy tylko miał okazję. Częściowo, ponieważ to lubił, ale również ze względu na ostrożność. Dobrze było wiedzieć, czy w pobliżu nie ma nikogo niebezpiecznego.
Najsłabsze magiczne poziomy stanowiły większość. Było też kilka na średnich. Harry zauważył, że Blaise Zabini ma właśnie taki. Przesunął wzrokiem po stolikach stojących w głębi pomieszczenia, skanując metodycznie od lewej do prawej strony.
Stop!
Ponownie przesunął wzrokiem po stolikach z tyłu. Interesujące. W pobliżu trzeciego stolika poczuł zaklęcie maskujące. Stamtąd był doskonały widok na drzwi. Odsunął się od ściany i ruszył spokojnie w stronę baru. Czekał cierpliwie, aż zostanie obsłużony. Personel robił co mógł, by jak najszybciej i z jak największym entuzjazmem spełnić żądania klientów.
Harry oparł się o ladę, obracając głowę, by rzucić okiem na stolik stojący w głębi. Zwiększył siłę uroku, skupiając się na jednej, jedynej osobie. Jej aura była zaciemniona. Musiała być wyjątkowo silna magicznie. Chłopak poczuł ucisk w żołądku, a adrenalina zaczęła krążyć w jego żyłach.
- Aleks! – Barman uśmiechnął się do Harry'ego, polerując szklankę gotową do napełnienia. – Przepraszam, że kazałem ci czekać.
- Nic się nie stało, Tom. Widzę, że masz urwanie głowy.
- Dzieciaki wracają jutro do Hogwartu. Wiele rodzin zostawia zakupy na ostatnią chwilę. Robią z tego niezły wypad, doprawdy.
Chłopak kiwnął głową. Mężczyzna skrzywił się.
- Mogę cię prosić o przysługę?
Harry uniósł brew. Barman wskazał dłonią na parę w podeszłym wieku siedzącą przy stoliku niedaleko baru. Właśnie kończyli obiad.
- To stary Bernard i Matylda Franks. Minęło kilka dekad, od kiedy mieli cokolwiek wspólnego z Hogwartem. Nigdy nie przyszło im do głowy, że mogę być odrobinę zajęty w tym tygodniu – prychnął.
- Nie masz wolnych pokoi?
- Mam. Rzecz w tym, że pani Franks nie może pokonać więcej niż jednych schodów.
- Chcesz, żebym ją przelewitował? – zgadywał Harry.
- Nie. Sam zrobiłbym to bez problemu, ale ona nalegała. Mówiła, że jest chora i jej brzuch jest bardzo delikatny w tym wieku…
- Chcesz, żebym oddał im pokój?
- Mam jeden wolny na trzecim piętrze. Mógłbyś się tam zatrzymać – powiedział szybko Tom. – Jesteś młody i wysportowany. Poza tym, tamten jest tańszy…
- Jak dla mnie, brzmi nieźle. – Potter uśmiechnął się.
- Jest jedno ale. Będziesz musiał dzielić łazienkę z innym gościem. – Tom spojrzał na niego z miną winowajcy.
- Nie ma sprawy – uspokoił go Harry. – Chcesz, żebym z nimi porozmawiał?
- Mógłbyś? Mówiłem im, że cię o to zapytam, ale nie dałem żadnej gwarancji.
- Nie ma problemu. Powiedz mi tylko, kim jest ten mężczyzna siedzący przy trzecim stoliku z tyłu?
- Co? – Tom wychylił się zza baru, by spojrzeć na owego człowieka. – Och, to Severus Snape. Zapomniałem, że tam jest. Rzucił zaklęcie maskujące, prawda? Cholera! W moim barze! Wziął dla siebie cały stolik, kiedy jestem taki zajęty! I przez cały wieczór zamówił tylko jedno piwo!
Harry uśmiechnął się. Gdy tylko usłyszał imię, od razu rozpoznał hogwarckiego profesora eliksirów. Siedział z głową ukrytą w książce i pusty kuflem po piwie stojącym na stoliku przed nim.
- Dosiądę się do niego. Co pije?
- Ale.
- Podaj mi dwa, Tom. Jadł już coś?
- Chyba nie zamierzasz kupić mu obiadu? – powiedział Tom, zgorszony tym pomysłem.
- Nienawidzę jeść sam, kiedy ktoś siedzi naprzeciwko mnie. Znajdzie się jakiś stek i paszteciki Stiltona? – zapytał Harry z nadzieją.
- Szefowa zawsze upewnia się, że je mamy, kiedy wynajmujesz u nas pokój – powiedział barman z uśmiechem. – Dwa razy?
- Tak.
Potter ruszył w kierunku pary w podeszłym wieku. Matylda Franks była najniższą i najbardziej pomarszczoną osobą, jaką kiedykolwiek widział. Miała idealnie białe włosy, które spięła w ciasny kok z tyłu głowy oraz przenikliwe, ciemne oczy. Na jej ustach, przecieranych właśnie serwetką, błąkał się wymuszony uśmiech. Harry przykucnął obok jej krzesła, a jego twarz znalazła się na wysokości oczu kobiety.
- Pani Franks? Jestem Aleks Johnson. – Chłopak posłał jej przyjazny uśmiech i wyciągnął dłoń. Patrzyła na niego świdrującym wzrokiem.
- Pan Johnson? – Chrapliwy głos należał do Bernarda. Prawdopodobnie miałby więcej problemów z wschodzeniem po schodach niż jego żona.
Może dlatego zawracała Tomowi głowę, pomyślał Harry.
- To pański pokój?
- Nie, należy do państwa – zapewnił chłopak, wstając i odwracając się do raczej pucołowatego, małego czarodzieja z oczami pełnymi łez i uroczą tiarą na głowie.
Dumbledore'owi spodobałaby się ta czapka, pomyślał Potter ze zdławionym chichotem.
- Jesteś pewny, że go nie potrzebujesz? – zapytał Bernard Franks z niepokojem.
- Tak. W zasadzie wyświadczyli mi państwo przysługę. Tom umieścił mnie w tańszym pokoju. Nawet nie wiedziałem, że takie ma! Nie omieszkam poprosić o jeden następnym razem. Nawet nie wiedziałem, że zdzierał ze mnie pieniądze cały ten czas! – Harry uśmiechnął się i rzucił okiem na bar, by sprawdzić, czy barman go słucha.
- Udostępniam trzecie piętro tylko wtedy, kiedy to jest naprawdę koniecznie, panie Johnson! – zawołał Tom, zaprzeczając oskarżeniu.
Chłopak posłał mu uśmiech. Mężczyzna postawił dwa kufle piwa na ladzie.
- Obiad będzie niedługo. Mam trochę zaległości – burknął. Potter roześ...
kaira12212