Poprzez swiatlo - Artykul.pdf

(154 KB) Pobierz
Poprzez światło - przypadek śmierci klinicznej
Poprzez światło
Mellen-Thomas Benedict
tłumaczyła INDYGO
Mellen-Thomas Benedict jest artystą, który przeżył śmierć w 1982r. Był
martwy przez ponad półtorej godziny, w ciągu której opuścił ciało i udał się
w kierunku Światła. Ponieważ ciekawił go Wszechświat, został zabrany w
jego odległe rejony, a nawet dalej - w energetyczną Pustkę Nicości poza
Wielkim Wybuchem. Komentując jego doświadczenie, Dr. Kenneth Ring
powiedział: "Jego historia jest jedną z najbardziej niezwykłych, z jakimi
zetknąłem się w trakcie swoich rozległych badań nad doświadczeniami
śmierci klinicznej" .
Droga ku śmierci
W 1982 doświadczyłem śmierci spowodowanej nieuleczalnym nowotworem, którego nie można
było zoperować, a z kolei jakakolwiek chemioterapia zrobiłaby jedynie ze mnie warzywo. Lekarze
dawali mi sześć do ośmiu miesięcy życia. W latach 70-tych interesowałem się informacją, czytając
o kryzysie nuklearnym, ekologicznym i innych, stopniowo traciłem nadzieję i ogarniało mnie
zniechęcenie. Ponieważ nie miałem podstaw duchowych, zacząłem wierzyć, że natura pomyliła się
i że prawdopodobnie byliśmy rakiem na naszej planecie. Nie widziałem rozwiązania żadnego z
problemów, które sami stworzyliśmy sobie i naszej planecie. Uważałem wszystkich ludzi za raka i
dostałem raka. Właśnie to mnie zabiło. Uważaj, jaki masz pogląd na życie. Może się on odbić na
tobie, zwłaszcza jeśli jest negatywny. Mój był bardzo negatywny. To właśnie doprowadziło do
mojej śmierci. Wypróbowałem różne rodzaje alternatywnych metod leczenia, ale nic nie
poskutkowało.
Tak więc postanowiłem, że to sprawa tylko miedzy mną a Bogiem. Nigdy wcześniej nie stanąłem
twarzą twarz z Bogiem, nigdy nie miałem z nim do czynienia. Nie interesowałam się wówczas
duchowością, ale wyruszyłem w podróż, by dowiedzieć się jak najwięcej na ten temat oraz na
temat alternatywnych metod leczenia. Zacząłem czytać wszystko, co wpadło mi w ręce i
zagłębiłem się w to, ponieważ nie chciałem, by spotkała mnie niespodzianka po drugiej stronie.
Zacząłem więc czytać o różnych religiach i filozofiach. Wszystkie były bardzo interesujące i dawały
nadzieję, że jest coś po drugiej stronie.
Z drugiej strony jako niezależny artysta tworzący witraże, nie miałem żadnego ubezpieczenia
zdrowotnego. Oszczędności całego mojego życia wydałem w jednej chwili na badania medyczne.
Następnie leczyłem się, nie mając ubezpieczenia. Nie chciałem narażać rodziny na problemy
finansowe, zdecydowałem więc, że sam się tym zajmę. Ból nie trwał bez przerwy, ale były chwile,
kiedy byłem zamroczony. Doszło do tego, że bałem się jeździć i w końcu wylądowałem w
hospicjum. Miałem tam swoją opiekunkę, która była przy mnie w ostatnich chwilach. Obecność
tego anioła, zesłanego mi przez Boga, była dla mnie błogosławieństwem. Trwało to około 18
miesięcy. Nie chciałem jednak brać leków przeciwbólowych, bo pragnąłem zachować świadomość
na tyle, na ile to było możliwe. Następnie doświadczyłem takiego bólu, że nie istniało nic poza
nim, na szczęście ataki trwały tylko po kilka dni.
Światło Boga
989219279.001.png
Światło Boga
Pamiętam, że obudziłem się któregoś ranka w domu około 4:30 i po prostu wiedziałem, że
nadszedł koniec. To był dzień, kiedy miałem umrzeć. Zadzwoniłem do kilku przyjaciół, aby się
pożegnać. Obudziłem swoją opiekunkę z hospicjum i uprzedziłem ją. Ponieważ przeczytałem, że
kiedy się umiera dzieją się różne ciekawe rzeczy, umówiłem się z nią, że po mojej śmierci zostawi
moje ciało na sześć godzin. Znowu zasnąłem. Następne, co pamiętam, to początek typowej
śmierci klinicznej. Nagle byłem w pełni świadomy i stałem, choć moje ciało spoczywało w łóżku.
Otaczała mnie ciemność. Kiedy byłem poza ciałem, wszystko było bardziej wyraźne niż normalnie.
Było tak wyraźne, że widziałem każdy pokój w domu, strych, okolice domu, i to, co znajdowało się
pod nim.
Zobaczyłem Światło i zwróciłem się ku niemu. Było bardzo podobne do tego, które ludzie opisują
w swoich relacjach o śmierci klinicznej. Było takie wspaniałe. Można go dotknąć, można go
poczuć. Przyciąga do siebie - chcesz podejść do niego, tak jak podszedłbyś do idealnej matki lub
ojca, by Cię przytulili. W miarę jak zbliżałem się do Światła, wiedziałem intuicyjnie, że jeśli wejdę
w nie, to umrę. Tak więc zbliżając się, powiedziałem: "Proszę, poczekaj chwilę, moment. Chcę to
przemyśleć; chciałbym z Tobą porozmawiać zanim pójdę dalej" .
Ku mojemu zaskoczeniu, całe doświadczenie zatrzymało się w tym punkcie. W rzeczywistości
mamy kontrolę nad swoją śmiercią. To nie jest karuzela, której nie można zatrzymać. Moja
prośba została spełniona i odbyłem klika rozmów ze Światłem. Światło przybierało różne postacie,
np. Jezusa, Buddy, Kriszny, mandali, archetypów i znaków.
Zapytałem Światło: "Co tu się dzieje? Proszę, Światło, wyjaśnij mi, kim jesteś. Chcę wiedzieć, co
jest rzeczywiste" .
Nie potrafię przytoczyć dokładnych słów, bo to był rodzaj telepatii. Światło odpowiedziało,
przekazując mi informację, że to, co dzieje się, kiedy spotykamy się ze Światłem, zależy od
naszych poglądów. Jeśli jesteś Buddystą, Katolikiem lub Muzułmańskim fundamentalistą, to
dostajesz to, w co wierzysz. Masz szansę, by przyjrzeć się temu i zbadać to, ale większość ludzi z
niej nie korzysta. Gdy objawiło się Światło, uświadomiłem sobie, że w rzeczywistości widzę
matrycę Wyższego Ja. Mogę tylko powiedzieć, że przybrało postać matrycy, mandali ludzkich
dusz, i ujrzałem, że to, co nazywamy Wyższym Ja, jest matrycą. Jest to również nasze połączenie
ze Źródłem; każdy z nas pochodzi bezpośrednio ze Źródła, jest jego bezpośrednim
doświadczeniem. Wszyscy mamy Wyższe Ja, coś, co stoi ponad naszą duszą. Objawiło mi się ono
w swojej najprawdziwszej formie energetycznej. Mogę to jedynie opisać w taki sposób, że Wyższe
Ja przypomina połączenie/przewód. Nie przypominało go z wyglądu, ale jest to bezpośrednie
połączenie ze Źródłem, które jest w każdym z nas. Jesteśmy bezpośrednio połączeni ze Źródłem.
Tak więc Światło pokazało mi matrycę Wyższego Ja. I uzmysłowiłem sobie wyraźnie, że wszystkie
Wyższe Ja są połączone ze sobą w jedno, wszyscy ludzie są jednością, jesteśmy w rzeczywistości
jedną istotą, różnymi jej aspektami. Nie chodziło tu o jakąś konkretną religię. Właśnie takie
informacje dostałem. I zobaczyłem tę mandalę ludzkich dusz. To była najpiękniejsza rzecz, jaką
kiedykolwiek widziałem. Wszedłem w nią i całkowicie mnie pochłonęła. To było jakbyś otrzymał
całą miłość, jakiej kiedykolwiek pragnąłeś, i to taką miłość, która leczy, uzdrawia i regeneruje.
Kiedy tak prosiłem Światło o wyjaśnienia, zrozumiałem, czym jest matryca Wyższego Ja. Wokół
Ziemi istnieje sieć stworzona ze wszystkich połączonych ze sobą Wyższych Ja. To jak wielkie
przedsiębiorstwo, kolejny wyższy poziom energii subtelnej otaczającej nas, jeśli można tak
powiedzieć. Następnie, po kilku minutach, poprosiłem o dalsze wyjaśnienia. Naprawdę chciałem
wiedzieć, o co chodzi we Wszechświecie, i tym razem byłem gotów do podróży.
Powiedziałem: "Jestem gotów, zabierz mnie" .
Wtedy Światło zamieniło się w najpiękniejszą rzecz, jaką kiedykolwiek widziałem: w mandalę
ludzkich dusz na tej planecie. Wcześniej podchodziłem do wszystkiego, co działo się na Ziemi,
bardzo negatywnie. Kiedy więc poprosiłem Światło o wyjaśnienia, ujrzałem dzięki tej cudownej
mandali, jak piękni wszyscy jesteśmy w swej istocie. Jesteśmy najpiękniejszymi stworzeniami.
Ludzka dusza, ludzka matryca, którą wspólnie tworzymy jest absolutnie fantastyczna, elegancka,
egzotyczna, jest wszystkim. Nie jestem w stanie wyrazić, jak zmieniło to mój pogląd na istoty
ludzkie w tej chwili.
Powiedziałem: "Oh, Boże, nie wiedziałem, jacy jesteśmy piękni" .
Na jakimkolwiek jesteś poziomie, wysokim czy niskim, jakąkolwiek postać przybrałeś, jesteś
najpiękniejszym stworzeniem, naprawdę. Zaskoczyło mnie to, że żadna dusza nie była zła.
Zt ł "J k t żli
?"
najpiękniejszym stworzeniem, naprawdę. Zaskoczyło mnie to, że żadna dusza nie była zła.
Zapytałem: "Jak to możliwe?" .
W odpowiedzi usłyszałem, że żadna dusza nie jest z natury zła. Straszne rzeczy, które
przydarzają się ludziom, sprawiają, że robią oni złe rzeczy, ale ich dusze nie są złe. Światło
powiedziało mi, że to, czego wszyscy szukają, to, co daje im siłę, to miłość. To, co ich niszczy, to
brak miłości.
Wydawało mi się, że objawieniom pochodzącym od światła nie ma końca i wtedy zapytałem Je:
"Czy to znaczy, że ludzkość zostanie zbawiona?" .
Wtedy, jakby w dźwięku trąby pośród deszczu spiralnych świateł, Wielkie Światło przemówiło:
"Pamiętaj i nigdy o tym nie zapominaj; sami się zbawiacie, ocalacie i leczycie. Zawsze tak było.
Zawsze tak będzie. Zostaliście stworzeni tak, byście mieli tę moc jeszcze zanim powstał świat" .
W tej chwili zrozumiałem nawet więcej. Zrozumiałem, że JUŻ ZOSTALIŚMY ZBAWIENI, ocaliliśmy
siebie, ponieważ zostaliśmy stworzeni tak, byśmy się sami udoskonalali i "naprawiali", podobnie
jak reszta Boskiego Wszechświata. Podziękowałem Boskiemu Światłu z całego serca. Przyszły mi
jedynie na myśl te proste słowa absolutnej wdzięczności: "O drogi Boże, drogi Wszechświecie,
droga Wspaniała Jaźni, kocham swoje Życie" . Wydawało się, że Światło wdycha mnie coraz
głębiej. To było uczucie, jakby Światło wchłaniało mnie całkowicie. Po dziś dzień nie potrafię
opisać Światła Miłości. Wszedłem w inny wymiar, jeszcze głębszy, i stałem się świadomy czegoś
więcej, o wiele więcej. Był to potężny strumień Światła, wielki i pełny, głęboko w Sercu Życia.
Zapytałem: "Co to jest?" .
Światło odrzekło: "To jest RZEKA ŻYCIA. Wypełnij nią swe serce po brzegi" .
Tak zrobiłem. Wziąłem jeden duży łyk, potem następny. Pić Samo Życie! Byłem w ekstazie.
Wtedy Światło powiedziało: "Masz życzenie" .
Wiedziało wszystko o mnie, znało całą moją przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.
"Tak!" - wyszeptałem.
Chciałem zobaczyć resztę Wszechświata; to, co jest poza układem słonecznym, poza ludzkimi
iluzjami. Wtedy Światło powiedziało mi, że mogę dać się ponieść Nurtowi. Tak zrobiłem i Światło
przeniosło mnie na koniec tunelu. Poczułem i usłyszałem całą serię bardzo delikatnych uderzeń
dźwiękowych*. Co za szybkość!
Pustka Nicości
Nagle zacząłem oddalać się z zawrotną prędkością od Ziemi z nurtem Życia, widząc, jak planeta
znika mi z oczu. Układ słoneczny, w całym swym majestacie, śmignął mi przed oczami i zniknął.
Poruszając się z prędkością szybszą od prędkości światła, przeleciałem przez środek galaktyki,
dowiadując się po drodze nowych rzeczy. Przekonałem się, że ta galaktyka, jak i reszta
Wszechświata, tętni ŻYCIEM, różnymi jego odmianami. Widziałem wiele światów. Dobra
wiadomość - nie jesteśmy sami we Wszechświecie! Kiedy płynąłem strumieniem świadomości
przez środek galaktyki, przekształcił się on w niezwykłą falę energetyczną zbudowaną z fraktali.
Mijałem wielkie grupy galaktyk, zawierające w sobie starożytną mądrość. Najpierw myślałem, że
dokądś zmierzam, podróżuję. Ale wtedy zrozumiałem, w miarę jak strumień powiększa się i
rozszerza, poszerza się również moja świadomość, obejmując wszystko we Wszechświecie!
Mijałem wszystko, co zostało stworzone. To był niewyobrażalny cud!
Wszystko, co zostało stworzone, zdawało się mijać mnie z zawrotną prędkością i znikać w
Świetlnych cętkach. Niemal natychmiast pojawiało się kolejne Światło. Nadchodziło ze wszystkich
stron i było tak odmienne; Światło stworzone z czegoś więcej niż wszystkie częstotliwości
Wszechświata. Ponownie czułem i słyszałem kilka razy aksamitne uderzenia dźwiękowe. Moja
świadomość, czy też istota, rozszerzała się, by połączyć się z całym Wszechświatem
Holograficznym, a nawet czymś więcej. Kiedy mijałem drugie Światło, pojawiła się we mnie
świadomość, że właśnie przekroczyłem Prawdę. Nie potrafię tego lepiej wyrazić słowami, ale
po t
m ię to
j śnić Kied k o łem t efę dgiego Ś itł
edłem po
pie
e
świadomość, że właśnie przekroczyłem Prawdę. Nie potrafię tego lepiej wyrazić słowami, ale
postaram się to wyjaśnić. Kiedy wkroczyłem w strefę drugiego Światła, wyszedłem poza pierwsze
Światło. Znalazłem się w głębokim bezruchu, poza wszelką ciszą. Widziałem i postrzegałem
WIECZNOŚĆ, poza Nieskończonością.
Byłem w Pustce.
Byłem w tym, co istniało przed stworzeniem, przed Wielkim Wybuchem. Przekroczyłem początek
czasu - Pierwszy Świat - Pierwszą Wibrację. Byłem w Oku Stworzenia. Czułem się, jakbym dotykał
twarzy Boga. To nie było doznanie religijne. Po prostu stanowiłem jedność z Najwyższym Życiem i
Świadomością.
Mówiąc, że widziałem lub postrzegałem wieczność, mam na myśli, że doświadczałem całego
stworzenia tworzącego samego siebie. Nie było początku ani końca. To myśl, która poszerza
umysł, prawda? Naukowcy uważają, że Wielki Wybuch był pojedynczym wydarzeniem, dzięki
któremu powstał Świat. Ja widziałem, że Wielki Wybuch jest tylko jednym z nieskończenie wielu
takich samych Wybuchów, poprzez które Wszechświaty stwarzane są nieustannie i jednocześnie.
Jedyne obrazy w miarę bliskie naszym kategoriom, które to oddają, to obrazy tworzone za
pomocą superkomputerów przy użyciu równań geometrii fraktali.
Starożytni wiedzieli o tym. Twierdzili, że Bóg co jakiś czas stwarza nowe Wszechświaty poprzez
wydech i de-konstruuje inne poprzez wdech. Te epoki nazywane są Jugami. Współczesna nauka
nazywa to Wielkim Wybuchem. Przebywałem w absolutnej, czystej świadomości. Widziałem,
obserwowałem wszystkie Wielkie Wybuchy czy też Jugi tworzące i de-konstruujące siebie.
Natychmiast wszedłem w nie wszystkie jednocześnie. Ujrzałem, że każda najmniejsza cząsteczka
stworzenia posiada moc, by tworzyć. Bardzo trudno to wyjaśnić. Wciąż brak mi słów, by to
wyrazić.
Dopiero po wielu latach od powrotu znalazłem jakieś słowa, które oddają doświadczenie Pustki.
Teraz mogę wam powiedzieć: Pustka to mniej niż nic, a jednak to coś więcej niż wszystko, co
istnieje! Pustka jest zerem absolutnym; chaosem, w którym powstają wszystkie możliwości. To
jest Absolutna Świadomość; coś o wiele więcej niż nawet Uniwersalna Inteligencja.
Gdzie jest ta pustka? Wiem. Ta Pustka jest wewnątrz i na zewnątrz wszystkiego. Ty sam, właśnie
teraz, choć żyjesz, zawsze jesteś jednocześnie wewnątrz i na zewnątrz pustki. Nie musisz nigdzie
iść ani umierać, by się do niej dostać. Pustka jest próżnią lub nicością istniejącą pomiędzy
wszystkim, co posiada formę fizyczną. PRZESTRZEŃ pomiędzy atomami i ich składnikami.
Współczesna nauka zaczęła badać tę przestrzeń pomiędzy wszystkim. Nazywają to punktem
zerowym (Zero-point). Gdy tylko próbują go zmierzyć, wskaźnikom przyrządów zaczyna brakować
skali, innymi słowy - zmierzają ku nieskończoności. Jak na razie nie znają sposobu, by dokładnie
zmierzyć nieskończoność. Więcej jest przestrzeni zerowej w twoim ciele i całym Wszechświecie niż
czegokolwiek innego!
To, co mistycy nazywają Pustką, nie jest nią. Jest tak pełna energii, energii innego rodzaju, która
stworzyła wszystko, czym jesteśmy. Od czasu Wielkiego Wybuchu wszystko jest wibracją,
począwszy od pierwszego Słowa, które jest pierwszą wibracją. Po biblijnym "Jam Jest" w
rzeczywistości jest znak zapytania. "Jam Jest - Czym Jestem?" Tak więc to, co istnieje, jest
Bogiem, który poznaje Własną Jaźń w każdy sposób, jaki można sobie wyobrazić, w nieustannym
nieskończonym procesie poznawania poprzez każdego z nas. Poprzez każdy włos na twojej
głowie, poprzez każdy liść na każdym drzewie, poprzez każdy atom Bóg bada Boską Jaźń, wielkie
"Jam Jest". Ujrzałem, że wszystko, co istnieje, jest Jaźnią, dosłownie, twoją Jaźnią, moją Jaźnią.
Wszystko jest wielką Jaźnią. Właśnie dlatego Bóg wie, nawet kiedy opada liść. Jest to możliwe,
ponieważ gdziekolwiek jesteś, tam jest centrum Wszechświata. Gdziekolwiek znajduje się
jakikolwiek atom, tam jest centrum Wszechświata. Jest w nim Bóg i jest Bóg w Pustce.
Kiedy poznawałem Pustkę i wszystkie Jugi, czy też całe stworzenie, istniałem całkowicie poza
czasem i przestrzenią w takiej formie, w jakiej my je znamy. W tym stanie poszerzonej
świadomości odkryłem, że to, co zostało stworzone, jest Absolutnie Czystą Świadomością lub
Bogiem Doś id
j
m Ż i t kiego j kim je n m
P
tk
m obie po b
ion je t
świadomości odkryłem, że to, co zostało stworzone, jest Absolutnie Czystą Świadomością lub
Bogiem, Doświadczającym Życia takiego, jakim je znamy. Pustka sama w sobie pozbawiona jest
doświadczenia. To stan przed-życiem, sprzed pierwszej wibracji. Bóg to coś więcej niż tylko Życie
i Śmierć. Dlatego we Wszechświecie można doświadczać czegoś więcej niż tylko Życia i Śmierci!
Byłem w Pustce i byłem świadomy wszystkiego, co kiedykolwiek zostało stworzone. To było jakby
patrzenie oczyma Boga. Stałem się Bogiem. Nagle nie byłem już sobą. Jedyne, co mogę
powiedzieć, to to, że patrzyłem oczyma Boga. Nagle znałem przyczynę istnienia każdego atomu i
widziałem wszystko. Interesujące jest to, że kiedy wszedłem w Pustkę, powróciłem ze
zrozumieniem, że Bóg nie istnieje gdzieś tam. Bóg jest tutaj. Właśnie o to chodzi. Ludzie ciągle
gdzieś szukają Boga... a Bóg dał nam wszystko , wszystko jest tutaj, właśnie tutaj. I teraz
jesteśmy Bogiem, który poprzez nas poznaje Samego Siebie. Ludzie są tak zajęci, próbując stać
się Bogiem, że powinni zrozumieć, iż już jesteśmy Bogiem, a Bóg staje się nami. Właśnie o to
chodzi w rzeczywistości.
Kiedy pojąłem to, nie miałem już co robić w Pustce i chciałem wrócić do stworzenia lub Jugi.
Wydawało się to być naturalną koleją rzeczy. Wówczas nagle powróciłem poprzez drugie Światło
lub Wielki Wybuch, słysząc kolejne aksamitne odgłosy uderzeń dźwiękowych. Poruszałem się wraz
ze strumieniem świadomości z powrotem poprzez wszystko, co istniało - co to była za
przejażdżka! Wielkie skupiska galaktyk przechodziły przeze mnie, a ja doświadczałem jeszcze
więcej. Przekroczyłem centrum naszej galaktyki, które jest czarną dziurą. Czarne Dziury to wielkie
procesory lub też urządzenia do przetwarzania Wszechświata. Wiecie co jest po drugiej stronie
Czarnej Dziury? My; nasza galaktyka, która została przetworzona z innego Wszechświata. W swej
całkowitej konfiguracji energetycznej galaktyka wyglądała jak fantastyczne świetlne miasto. Cała
energia po tej stronie Wielkiego Wybuchu jest światłem. Każda cząsteczka, atom, gwiazda,
planeta, nawet sama świadomość stworzona jest ze światła, posiada częstotliwość i/lub jest
cząsteczką. Światło żyje. Wszystko stworzone jest ze światła, nawet kamienie. Tak więc wszystko
żyje. Wszystko zostało stworzone ze Światła Boga; wszystko jest bardzo inteligentne.
Światło miłości
Kiedy tak podążałem z nurtem strumienia, zobaczyłem w końcu, jak zbliża się wielka Światłość.
Wiedziałem, że to było Pierwsze Światło - Świetlna Matryca Wyższego Ja naszego układu
słonecznego. Wtedy cały układ słoneczny pojawił się w Świetle, czemu towarzyszyły aksamitne
uderzenia dźwiękowe.
Ujrzałem, że nasz układ słoneczny, w którym żyjemy, jest naszym większym, lokalnym ciałem. To
nasze ciało lokalne i jesteśmy o wiele więksi, niż nam się wydaje. Zobaczyłem, że układ słoneczny
to nasze ciało. Jestem jego częścią, a Ziemia jest nami, częścią tego czegoś wielkiego, co zostało
stworzone, a my jesteśmy częścią tego, co wie, że istnieje. Ale jesteśmy tylko częścią. Nie
jesteśmy wszystkim, ale jesteśmy tą częścią, która wie, że istnieje.
Widziałem całą energię, jaką wytwarza nasz układ słoneczny, i jest to niewiarygodny pokaz
świetlny! Słyszałem Muzykę Sfer. Nasz układ słoneczny, podobnie jak wszystkie inne ciała
niebieskie, wytwarza unikalną matrycę światła, dźwięku oraz energii wibracji. Zaawansowane
cywilizacje z innych systemów gwiezdnych umieją dostrzec we Wszechświecie życie, takie jak my
je pojmujemy dzięki wibracyjnemu lub energetycznemu odciskowi matrycy. To dziecinna zabawa.
Cudowne Dzieci Ziemi (ludzkie istoty) obecnie wytwarzają mnóstwo dźwięku, jak dzieci bawiące
się na podwórku Wszechświata.
Bezpośrednio z nurtem strumienia dotarłem do środka Światła. Poczułem, jakby Światło mnie
objęło, kiedy znowu wchłonęło mnie ono swym oddechem, po czym nastąpiła seria delikatnych
uderzeń dźwiękowych.
Przebywałem w tym wielkim Świetle Miłości, a strumień życia przepływał przeze mnie. Muszę to
powtórzyć: to najbardziej pełne miłości Światło, w którym nie ma ni cienia krytyki. To idealny
rodzic dla Cudownego Dziecka.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin