Józef Wittlin - sylwetka twórcza.doc

(142 KB) Pobierz
JÓZEF WITTLIN

JÓZEF WITTLIN- SYLWETKA TWÓRCZA

 

1.       Biografia + twórczość

Urodził się 17 sierpnia 1896 r. w Dmytrowie koło Radziechowa w Małopolsce Wschodniej. Zmarł w 1976r. w Nowym Jorku.
              W latach 1906-1914 uczęszczał do gimnazjum o profilu klasycznym we Lwowie. Już wtedy, w 1912 r. na łamach czasopisma "Wici" debiutował wierszem "Prolog ku czci Zygmunta Krasińskiego", w setną rocznicę urodzin poety. Maturę zdał w Wiedniu w 1915 r. i tutaj zaczął studiować germanistykę, romanistykę oraz historię sztuki. Tutaj także poznał Józefa Rotha i Reinera Rilkego. Ich utwory będzie później przekładał na język polski.
              Wojna przerwała Wittlinowi naukę. Jesienią 1914 r. najpierw zgłosił się jako ochotnik do organizowanego w Galicji Legionu Wschodniego (po jego rozwiązaniu w 1915 r. zdał maturę), a potem, w 1916 r. został wcielony do armii austriacko-węgierskiej w charakterze „jednorocznego  ochotnika” piechoty. W wojsku przebywał do 1918 r. Po wojnie powrócił do Lwowa. Tutaj podjął dalsze studia tym razem polonistyczne i filozoficzne. W tym samym czasie pracował jako nauczyciel języka polskiego w gimnazjum.
              W latach 1918-1920 powstawał debiutancki tom poezji Hymny, które ukazały się nakładem poznańskiego „Zdroju” w 1920 r. Od 1919 do 1920 r. Wittlin był związany z ekspresjonistami skupionymi wokół tego czasopisma. W tym czasie tłumaczył też epos starobabiloński „Gilgamesz”(wydany w 1922r.).
              W 1922 r. Wittlin przeniósł się do Łodzi i został kierownikiem literackim Teatru Miejskiego. Wspólnie z dyrektorem tego teatru, Henrykiem Barwińskim założył Szkołę Dramatyczną i przez 2 lata w niej wykładał.  Był także recenzentem teatralnym dziennika łódzkiego "Głos Polski".  Współpracował z wieloma czasopismami- najpierw ze „Zdrojem” w latach 1919-1920, od 1920 r. ze „Skamandrem” i następnie z „Wiadomościami literackimi” oraz z innymi gazetami codziennymi. W swoich tekstach wielokrotnie podejmował wątki pacyfistyczne. Pisarz należał do tego pokolenia, które szczególnie silnie i boleśnie przeżyło dramat pierwszej wojny światowej. Antywojenną wymowę miały już jego "Hymny", teraz Wittlin włącza się w różnego rodzaju akcje protestacyjne, podpisuje listy, na łamach "Wiadomości Literackich" występuje w sprawie Brześcia[1]. Wittlin stał się, podobnie jak i inni pisarze "Skamandra" pod koniec epoki międzywojennej, celem ostrych ataków ze strony publicystów ONR-u (Obozu Narodowo-Radykalnego).
              W 1936r. przeniósł się do Warszawy, gdzie mieszkał do 1939r. Sporo podróżował; zapisem tych podróży jest tom quasi- reportaży „Etapy”(1933r.). Jego związki z ekspresjonistami już wcześniej uległy wyraźnemu rozluźnieniu, bliższe natomiast stały się kontakty ze Skamandrytami.

W lipcu 1939 r. Wittlin wyjechał z Polski do Francji. W następnym roku znalazł się w Portugalii, skąd w zimie 1941 udał się do Stanów Zjednoczonych i zamieszkał w Nowym Jorku.

W latach 1941-1943 współredagował razem z Janem Lechoniem, Kazimierzem Wierzyńskim   i Zenonem Kosidowskim ukazujący się w Ameryce "Tygodnik Polski". W 1952r. Wittlin nawiązał współpracę z Radiem Wolna Europa.
              Resztę życia Józef Wittlin spędził na emigracji w Stanach Zjednoczonych, pisząc i zajmując się pracą przekładową. Zmarł 28 lutego 1976 roku w Nowym Jorku.

 

Niewątpliwie najgłośniejszym utworem Wittlina była niedokończona powieść "Sól ziemi"  wydana w końcu 1935 r. (z datą 1936). Autor, jak sam wspomina, zaczął pisać ją jeszcze w połowie lat dwudziestych, mając w pamięci lata pierwszej wojny światowej. Ta niezwykle piękna opowieść o końcu pewnej epoki, o załamaniu się porządku świata przynosi ostrzeżenie przed śmiercią i zagładą kultury. Echa kataklizmu docierają niespodziewanie do Galicji, na daleką prowincję, która do tej pory żyła własnym, niespiesznym rytmem. Jest w tej powieści nakreślona wielka, epicka panorama przemian ludzkich losów i całej rzeczywistości. Oto bezduszna machina wojenna staje naprzeciwko skromnej, lecz tylko pozornie, osobowości bohatera. Ale zdziwienie, pytania, nieporadne reakcje "prostaczka", Piotra Niewiadomskiego budują dystans do wydarzeń wojennych. W ten sposób Wittlin obnażył cały absurd "rzeczy niby racjonalnych, jak wojny, zabijanie, służba cesarzom i królom".
              Autor nosił się z zamiarem napisania dalszych części "Soli ziemi". Zachowały się pewne fragmenty kolejnych tomów, a w 1972 r. w "Kulturze" nr 198 ogłoszono nawet jeden z nich - z zamierzonego tomu drugiego - pod tytułem "Zdrowa śmierć". Niestety, te plany nigdy nie zostały zrealizowane.
              Za tę powieść Józef Wittlin otrzymał w 1936 roku nagrodę redakcji i czytelników "Wiadomości Literackich". Rok później autora uhonorowano Złotym Wawrzynem Polskiej Akademii Literatury. W 1939r. "Sól ziemi" była przedstawiona do nagrody Nobla. W 1943 r. Wittlin otrzymał również za tę powieść ważną nagrodę American Academy of Arts and Letters oraz National Institute of Arts and Letters.
              Stosunkowo wcześnie, bo jeszcze w 1922 r. ukazał się pierwszy duży przekład dokonany przez Wittlina: starobabiloński epos "Gilgamesz". A już w 1914 r. pisarz rozpoczął pracę nad przekładem "Odysei". Pierwsza wersja tłumaczenia ukazała się w roku 1924. Dla Wittlina epos Homera był wiecznie młody, był opowieścią o każdym, historią dziejącą się zawsze. Pisał w przedmowie, stosując nieco patetyczny styl: "...tęsknicie w zadymionych kawiarniach, w ciasnych biurach i pracowniach, za Waszą Itaką, jak ten Odys, o którym dzisiaj będzie pieśń". Pierwsze tłumaczenie "Odysei" poeta ujął w miary zbliżone do heksametru, używając przy tym nieco archaicznych zwrotów i wyrażeń. Na tym jednak nie poprzestał. Nad tekstem pracował nadal i w 1931r. ukazało się drugie, zmienione tłumaczenie - Wittlin otrzymał za nie nagrodę polskiego PEN Clubu w 1935 r.. Wersja trzecia - stylistycznie stonowana - pojawiła się w Londynie w 1957 r..
              Wittlin tłumaczył także poetów hiszpańskich - Francisco Brinesa czy Miguela Hernandeza, włoskich - Salvatore Quasimodo, angielskich - Williama Carlosa Williamsa, W. H. Audena i innych. Spośród prozaików Wittlin wybrał do przekładów wspominanego już Josepha Rotha, Hermana Hessego i jego "Wilka stepowego". Przekładał również utwory Rilkego.
              Po wojnie, w 1946 r. ukazał się tom, w którym pojawiły się bardzo osobiste akcenty i wątki. Wittlin nie miał już złudzeń - wiedział, że resztę życia przyjdzie mu spędzić poza granicami Polski. Zresztą nie było już nawet na mapie tej Polski, z której wyjeżdżał w 1939 r., jej granice zostały przesunięte daleko na zachód. Tom nosi bardzo znamienny tytuł: "Mój Lwów". Wittlin wraca w nim do swojego dzieciństwa, do czasu młodości, mówi o niby błahych szczegółach, ale potrafił dzięki nim odtworzyć niezwykły koloryt i charakter tamtego świata. Ta bardzo "prywatna" książka kryje w sobie uniwersalną prawdę o przemijaniu, ale mówi zarazem o potrzebie pamięci.
              Wittlin pisał powoli, z namysłem i rozwagą. Jego szkice i eseje były prawie zawsze sumą wielu doświadczeń. W 1933 r. ukazał się tom esejów zatytułowany "Etapy". Znalazły się tutaj relacje z podróży do Włoch, Francji i Jugosławii. Owe - jak sam Wittlin mówił - "reportaże literackie" są dzisiaj obrazem czasów niewyobrażalnie odległych, bije z nich jeszcze optymizm i radość życia.
              W 1963 r. w Paryżu ukazał się tom zbierający cały eseistyczny dorobek Wittlina. To jedno z ważniejszych świadectw ostatniego stulecia w literaturze polskiej nosi tytuł "Orfeusz w piekle XX wieku". Ta książka jest - powiada autor - rodzajem autobiograficznego portretu. Składają się nań myśli, uwagi, spostrzeżenia uważnego i wrażliwego obserwatora.. Wittlin dostrzegał znaki kryzysu moralnego i kulturowego Europy. Zanik wartości był dla niego dowodem na duchowe zubożenie współczesnego człowieka. Z tym autor "Orfeusza..." nie chciał pogodzić się nigdy. Szukał ocalenia.

              W ostatnich latach przygotował oszczędny wybór swoich wierszy zatytułowany Poezje, który ukazał się w Warszawie w 1978r. Oprócz Hymnów znalazły się w nim wiersze zbierane „po drodze” całego życia- zatytułowane Z wierszy przygodnych- oraz pochodzące z ostatniego okresu życia Esencje”, zamykające tom.
 

Twórczość:

·         Hymny (1920)

·         Wojna pokój i dusza poety. Szkice literackie i przemówienia (1925)

·         Ze wspomnień byłego pacyfisty (1929)

·         Etapy: Italia- Francja- Jugosławia (1933)

·         Sól ziemi (1936, właściwie 1935)

·         Mój Lwów (1946)

·         Orfeusz w piekle XX wieku (1963)

·         Poezje (wyd. pośmiertne, 1978)

 

2.       Doświadczenie wielkiej wojny- Józef Wittlin

Wittlin należał do generacji pisarzy, których przeżyciem pokoleniowym była I wojna światowa. Stała się ona doświadczeniem podstawowym i określającym wszystko, co nastąpiło później. Cała twórczość pisarza z niej wyrasta- zarówno Hymny, większość esejów z tomu Wojna, pokój i dusza poety, jak i Powieść o cierpliwym piechurze, Sól ziemi.(znana część pierwsza; z drugiej nad którą pracował w drugiej połowie dwudziestolecia, opublikowano fragment Zdrowa śmierć). Wittlin był jedynym pisarzem polskim w takim stopniu związanym z przeżyciem wojny. Wielu innych jak skamandryci, Broniewski czy Kaden Bandrowski, którzy również przeżyli wojnę na froncie, w euforii po odzyskaniu niepodległości szybko odeszli od tematu wojny pogrążając się w problemach codzienności. Tymczasem każdy nowy utwór Wittlina był związany z tamtą sprawą, notował także przygotowania do drugiej wojny i ostrzegał przed nią.

Hymny były dla niego niezwykle ważne. Całe życie poprawiał je i niejako przekładał na język bliższy młodszym generacjom odbiorców. Ta wielokrotna i wieloletnia praca nad ostatecznym kształtem wiersza była zresztą cechą pisarskiej osobowości Wittlina, jego dążenia do doskonałości. Pośmiertne wydanie Hymnów (1978r.) jest oczyszczone z dawnego ekspresjonistycznego                     i młodopolskiego stylu, skondensowane i surowe w braku ozdobności:

Jeszcze drga we mnie gorącość pożarów

Otchłannych piekieł i jeszcze mnie dławi

zmiana na

Jeszcze mam w płucach gaz i proch i pożar

Świata, co w gardle każde słowo dławi.

(Przedśpiew)

W tym opętaniu wojną był w dwudziestoleciu Wittlin samotny i wyprzedzający swój czas. Miał świadomość sformułowaną znacznie później, że nasz wiek przejdzie do historii jako wiek wojen i rewolucji. Hymny stały się „krzykiem pokolenia”, które zbyt łatwo uwierzyło, że miniona wojna światowa była zarazem ostatnią wojną. Utożsamiony z milionami żołnierzy I wojny zapisywał poeta ich doświadczenia oraz pamięć. Pamięć, która może być różna. W Polsce była to wojna o odzyskanie niepodległości i siłą rzeczy znalazła odzwierciedlenie w poezji sławiącej bohaterską walkę i heroiczną śmierć. Wielu pisarzy omijało temat codziennej mordęgi i brzydoty żołnierskiego życia oraz śmierci. Powtarzali piosenkowy szablon, tworzyli legendę opartą o wzorce romantyczne. Przykładem jest twórczość wojenna J. Kaden- Bandrowskiego. Natomiast Wittlin, który w ochotniczym polskim Legionie Wschodnim był tylko miesiąc, następnie uczestniczył w wojnie jako żołnierz armii cesarskiej(Austro-Węgierskiej), a na koniec doświadczył walk bratobójczych w Małopolsce wschodniej nie uległ potrzebie krzepienia serc. Zapisał obraz wojny odarty z rycerskiego                      i piosenkowego stereotypu. W eseistycznej książce Wojna, pokój i dusza poety pisał:

Żyją ludzie, którym jeszcze w uszach szumi wrzawa rzezi wszechbraterskiej[…]Nie przekazali narodowym muzeom wspomnień wielkiej wojny, bowiem sumienia swego nie można ustawić na pokaz w oszklonej gablotce, na pokaz kształcącej się młodzieży.[…]Przywołują oni uciekające w niepamięć widmo wojny, aby mu odważnie zajrzeć w ślepia i opanowawszy przerażenie wydrzeć mu jego tajemnice.

Pierwszą tajemnicą, którą Wittlin wydzierał wojnie było jej doznanie przekazane z pozycji żołnierza frontowego, który tkwił miesiącami w okopach i skazany był na umieranie od ciosów nowoczesnej broni. Wittlin odrzucił upiększające obrazy wojenne, odrzucił jej pochwałę. Sławie wojennej przeciwstawił doznanie upodlenia i zwyczajnej męki wynikającej ze zmęczenia, głodu, brudu czy zimna. W słynnym Hymnie o łyżce zupy pisał:

Ja ci chcę dać łyżkę ciepłej zupy,

Zamarznięty w obcej ziemi bracie!

Co się wlokłeś przez trzy długie zimy,

coś wędrował przez trzy skwarne lata

obszarami nieobeszłych pól - - -

i  szedł i szedł

i  bez końca ciągleś jeno szedł

i  na mokrej grudzie głowę kładł

              i  w wagonach na bydlęta gnił

              i spleśniałe chleby w rowach jadł

i  tabakę z krowich gnojów żuł

i z  cuchnących bagien -  wodę pił -  -

              I  szedł i szedł - -

              A wciąż ciebie jadły rude wszy

              I  kąsały ołowiane kule…

              W Powieści o cierpliwym piechurze, Sól ziemi  przeprowadził analizę dwudziestowiecznej wojny. Pokazał jak odziera człowieka ze wszystkiego, czym żył, zabiera mu myśli, nawyki i bliskich. W oczach prostego i naiwnego Piotra Niewiadomskiego wojna przedstawiała się tak:

Armia ludzi wracających z frontu wyglądała jak armia pogaszonych latarni. I nawet wagony, które ją przenosiły[…]dźwigały na sobie piętno klęski. Były zabłocone, odrapane, śmierdzące śmiercią.[…]ujrzał wozy znaczone olbrzymimi, czerwonymi krzyżami.[…]z ich wnętrza ział ostry smród chemikalia. Piotr wiedział, że w tych wagonach jedzie zmasakrowane mięso ludzkie.

Zewnętrznemu zapisowi obrazów wojny towarzyszy opis reakcji człowieka wepchniętego w wojnę. Na przykładzie Soli ziemi pokazał Wittlin jak ubezwłasnowolniony i „skazany na żołnierstwo” jest współczesny człowiek. Udziałem tego człowieka jest nie tylko samo cierpienie fizyczne, ale i strach przed tym cierpieniem i śmiercią. Tak jak skonwencjonalizowanej sławie i chwale wojny przeciwstawiał brzydotę żołnierskiego życia, tak odwagę opiewaną przez literaturę, skontrastował       z lękiem przed śmiercią i biologiczną, zwyczajną chęcią istnienia:

                            Panie! Ja nie chcę umrzeć!- -

              Widziałem jak okropnie wyglądają trupy,

              Widziałem  - jak straszliwie zimne groby są.

              Słyszałem jak przeciągle lamentują matki,

              Kiedy swych synów w mroźny kładą grób.

                            Panie! Ja nie chcę umrzeć!

              Co mi tam prawią o nicości życia,

              Co mi tam głoszą wieczność zagrobową! - -

              Wiem: bohaterstwo jeno pocieszeniem

              Dla tych, co padli w służbie u nikczemnych,

              Sami – szlachetni.

                            Ja nie chcę umrzeć!

              Bom widział szkliwo ócz, co niegdyś były

              Jako twe niebo – o Panie- błękitne

I siały blaski pogody na wszystkich;

A dzisiaj straszą dzieci swoje własne

Tem lodowatem, tem martwem spojrzeniem

Z trumny!

Mnie – trupa: nie chce znać ma własna matka,

Mnie – trupa: moja żona się wypiera,

[…]

Prędko - gdy stęgnę- rozkaże mnie wynieść

Za dom, gdziem kochał ją po tysiąc razy,

I dom wykadzi, by nie cuchnął mną,

I dom wykadzi, jak po czemś, co przykre,

A nie – kochane!              

(Trwoga przed śmiercią)             

Fragment ten podkreśla biologiczne strony życia. Podmiot utworu – rówieśnik skamandryckich, zwykłych ludzi tak jak i oni doznaje życia na wskroś biologicznie. Tylko tamci stawiani w zwyczajnych, codziennych sytuacjach doświadczali programowo radości istnienia. Bohater Wittlina „rzucony w wojnę” musi doznawać wszystkimi zmysłami przerażenia cielesnością i śmiertelnością człowieka.

              Wiele utworów zbudowanych na zasadzie przeciwstawienia wojny i pokoju, eksponuje również cielesne, biologiczne doznanie czasu niewojennego. Tak jest na przykład w Grzebaniu wroga, w którym trupowi zmysłowo przeciwstawia  się wizję  jego dawnego życia:

              Wypastowała cię matka

              dobra, troskliwa –

wyhołubiła cię dziewka

kraśna, wstydliwa –

Wykołysała cię ziemia

rodna, pachnąca. - -

 

Latem chodziłes na pole,

s...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin