Chantelle Shaw
Szafirowy naszyjnik
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Właściciel galerii sztuki Crispin Blythe wylewnie przywitał się z Tahlią Reynolds.
- Wyglądasz wspaniale! - powiedział. - Te błyskotki musiały kosztować fortunę.
- Żebyś wiedział! Te „błyskotki" to prawdziwe szafiry z Kaszmiru.
- Niech zgadnę! Prezent od tatusia? A może rodowe klejnoty? - spytał Crispin. -
Rozumiem, że interesy kwitną. Miło, że niektórym udało się uniknąć kryzysu.
Słysząc ironię w jego głosie, Tahlia zmarszczyła brwi. Nie chciała się przyznać, że
firma jubilerska jej ojca ma kłopoty. Jeśli zbankrutuje, wszyscy i tak dowiedzą się o problemach
Reynoldsów. Tahlia nadal się łudziła, że zdoła uratować firmę, którą ojciec tworzył
przez trzydzieści lat. Przez ostatnie trzy miesiące pracowała bez wynagrodzenia.
Sprzedała też swój sportowy samochód, który ojciec podarował jej trzy lata temu na
dwudzieste pierwsze urodziny.
W akcie rozpaczy sprzedała także trochę biżuterii i drogich ubrań. Do Crispina
przyszła w sukience pożyczonej od przyjaciółki, która była właścicielką butiku, a szafirowy
naszyjnik wypożyczyła z kolekcji firmy jubilerskiej Reynoldsów. Należał do najcenniejszych
i najpiękniejszych klejnotów w ich sklepie. Ojciec miał nadzieję, że córka
zrobi im reklamę. Była to duża odpowiedzialność i Tahlia co chwilę sprawdzała, czy go
nie zgubiła.
Weszła z Crispinem do galerii, wzięła od kelnera kieliszek szampana i rozejrzała
się. Goście stali w małych grupach, podziwiając obrazy Rufusa Hartmana. Tahlia skinieniem
głowy przywitała kilku znajomych. Nagle jej wzrok spoczął na mężczyźnie, który
stał po drugiej stronie sali.
- Kto to? - spytała szeptem, czując przyspieszone bicie serca.
W pomieszczeniu pełnym przystojnych i bogatych mężczyzn wydał jej się ucieleśnieniem
najwspanialszych męskich cech. Zdecydowanie wyróżniał się z tłumu.
- Domyślam się, że mówisz o tym greckim przystojniaku w garniturze od Armaniego
- odparł z przekąsem Crispin. - To Thanos Savakis, dyrektor Savakis Enterprises.
Kilka lat temu wykupił firmę turystyczną Blue-Sky i ma sieć pięciogwiazdkowych hoteli.
T L R
Savakis ma opinię kobieciarza. Romansuje dyskretnie, ale często. Nie wie, co to wierność
i raczej nie angażuje się w związki. Interesuje go tylko pomnażanie kapitału.
- Pracoholicy i kobieciarze nie są w moim typie - powiedziała Tahlia i wypiła łyk
szampana.
Mimo to Grek wciąż przyciągał jej wzrok. W duchu cieszyła się, że Savakis zajęty
jest rozmową z blondynką, która uwiesiła się na jego ramieniu, bo dzięki temu mogła mu
się przyjrzeć.
Był wysoki, szczupły, ale miał szerokie ramiona. Było w nim coś fascynującego,
co przyciągało spojrzenia wielu kobiet. Jego klasyczne rysy twarzy, ciemna karnacja i
krótko przycięte czarne włosy były kwintesencją południowej urody. Poza seksapilem
bijącym z każdego jego ruchu Thanos Savakis miał coś jeszcze - magnetyzm i pewność
siebie, które wyróżniały go spośród innych mężczyzn. Wyczuwało się w nim również
pewną arogancję. Chociaż starał się być grzeczny dla uroczej blondynki, Tahlia zauważyła,
że zaczął się niecierpliwić jej szczebiotaniem.
Od razu było widać, że dziewczyna zbytnio mu się narzuca. Wiedziała, że mężczyźni
pokroju Savakisa nie lubią, gdy kobieta za bardzo zabiega o ich względy. Wkrótce
Thanos ostrożnie wyzwolił się z uścisku blondynki i przeszedł do drugiej sali.
Przyglądając się nieznajomemu mężczyźnie, Tahlia przypomniała sobie Jamesa
Hamiltona. Rozstali się z hukiem sześć miesięcy temu. Od tamtej pory bezskutecznie
próbowała dojść do siebie i wyleczyć złamane serce.
- Tahlia! Przypominam ci, że pijesz szampana, a nie wodę - usłyszała głos
Crispina. - Przynieść ci następny kieliszek? - zaśmiał się.
Tahlia skrzywiła się, widząc, że trzyma w ręku pusty kieliszek. Nie zauważyła,
kiedy wypi...
porn-bell