Kirył Bułyczow - Dziewczynka Z Przyszłości.pdf

(1050 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
Kir Bułyczow
Dziewczynka z przyszłości
Diewoczka iz buduszczego
Przełożyła: Elżbieta Zychowicz
Wydanie oryginalne: 1984
Wydanie polskie: 1988
iMN
DZIEWCZYNKA, KTÓREJ NIC SIĘ NIE STANIE
Opowieści z życia małej dziewczynki w XXI wieku, zarejestrowane przez jej ojca
ZAMIAST PRZEDMOWY
Jutro Alicja idzie do szkoły. Zapowiada się bardzo ciekawy dzień. Dziś od samego rana
dzwoni wideofon - to wszyscy znajomi i przyjaciele składają jej życzenia. Prawdę mówiąc,
sama Alicja już od trzech miesięcy nie daje nikomu spokoju - opowiada o swojej przyszłej
szkole.
Marsjanin Bus przysłał jej przedziwny piórnik, którego do tej pory nikt nie zdołał
otworzyć - ani ja, ani moi współpracownicy, między innymi dwaj doktorzy nauk i główny
mechanik ogrodu zoologicznego. Świszczak zapowiedział, że pójdzie do szkoły razem z
Alicją, by sprawdzić, czy będzie miała dobrą, doświadczoną nauczycielkę.
Niesamowite zamieszanie. O ile pamiętam, kiedy ja szedłem po raz pierwszy do szkoły,
nikt takiego szumu nie robił.
W tej chwili rwetes nieco się uciszył. Alicja poszła do ZOO pożegnać się z Brontim.
Póki w domu panuje cisza, postanowiłem nagrać kilka historyjek z życia Alicji i jej
przyjaciół. Prześlę ten zapis nauczycielce mojej córki. Warto, by wiedziała, z jaką
niepoważną osobą będzie miała do czynienia. Być może to ułatwi jej wychowanie Alicji.
Z początku Alicja była dzieckiem jak każde inne. Mniej więcej do trzeciego roku życia.
Świadczy o tym pierwsza historia, którą chcę opowiedzieć. Ale już w rok później, gdy
spotkała Brontiego, w jej charakterze ujawniła się umiejętność robienia wszystkiego, czego
robić nie należy, znikania w najbardziej nieodpowiednim momencie i przypadkowego
dokonywania odkryć, które przekraczały możliwości najwybitniejszych współczesnych
uczonych. Alicja potrafi wykorzystywać ludzka życzliwość, ale mimo to ma mnóstwo
niezawodnych przyjaciół. Niestety nam, jej rodzicom, jest czasem bardzo trudno. Nie
możemy przecież siedzieć wiecznie w domu - ja pracuję w ogrodzie zoologicznym, a jej
mama buduje domy, w dodatku często na innych planetach.
Chcę zawczasu uprzedzić nauczycielkę Alicji - z pewnością jej też będzie niełatwo.
Niechże więc wysłucha uważnie autentycznych historii, które przydarzyły się dziewczynce
imieniem Alicja w różnych punktach Ziemi i Kosmosu w ciągu ostatnich trzech lat.
WYBIERAM NUMER
Alicja nie śpi. Już dziesiąta, a ona wciąż jeszcze nie śpi.
- Alicjo, jeśli natychmiast nie zaśniesz... - odezwałem się.
- To co, tatusiu?
- Zadzwonię do Baby Jagi.
- A kto to taki Baba Jaga?
- No, o tym dzieci powinny wiedzieć. Baba Jaga - straszna, zła jędza, która pożera małe
dzieci. Nieposłuszne.
- Dlaczego?
- Dlatego, że jest głodna i zła.
- A dlaczego głodna?
- Dlatego, że nie ma w chatce spożywczociągu.
- A dlaczego nie ma?
- Dlatego, że jej chatka jest stara, prastara i stoi w głębi lasu.
Alicja tak się zaciekawiła, że aż usiadła na łóżku.
- Pracuje w rezerwacie?
- Alicjo, proszę natychmiast spać!
- Przecież obiecałeś wezwać Babę Jagę. Proszę cię, tatulku kochany, wezwij Babę Jagę!
- Dobrze, wezwę. Ale sama tego pożałujesz.
Podszedłem do wideofonu i dotknąłem na chybił trafił kilku przycisków.
Byłem pewny, że nie uzyskam połączenia i Baby Jagi „nie będzie w domu”.
Przeliczyłem się jednak. Ekran wideofonu rozświetlił się, płonął coraz jaśniej, dało się
słyszeć pstryknięcie - ktoś wcisnął odbiór na drugim końcu linii i zanim na ekranie pojawił się
obraz, czyjś zaspany głos powiedział:
- Ambasada Marsjańska, słucham.
- I co, tatusiu, przyjdzie? - zawołała z sypialni Alicja.
- Ona już śpi - odparłem ze złością.
- Ambasada Marsjańska, słucham - powtórzył głos.
Odwróciłem się do wideofonu. Patrzył na mnie młody Marsjanin. Miał zielone oczy
pozbawione rzęs.
- Przepraszam - powiedziałem. - Musiałem pomylić numer.
Marsjanin uśmiechnął się. Patrzył nie na mnie, lecz na coś za moimi plecami. No jasne,
Alicja wygramoliła się z łóżka i stała boso na podłodze.
- Dobry wieczór - pozdrowiła Marsjanina.
- Dobry wieczór, dziewczynko.
- Czy to u was mieszka Baba Jaga?
Marsjanin spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
- Wie pan - wyjaśniłem - Alicja nie może zasnąć i chciałem zadzwonić do Baby Jagi,
żeby ją ukarała. Pomyliłem jednak numer.
Marsjanin znów się uśmiechnął.
- Dobranoc, Alicjo - powiedział. - Musisz iść spać, bo inaczej tatuś wezwie Babę Jagę.
Pożegnał się ze mną i przerwał połączenie.
- No, pójdziesz wreszcie spać? - spytałem. - Słyszałaś, co ci powiedział wujek z Marsa?
- Pójdę, pójdę. A zabierzesz mnie na Marsa?
- Jeśli będziesz grzeczna, to wybierzemy się tam latem.
Alicja wreszcie usnęła, a ja ponownie wziąłem się do pracy. Zasiedziałem się aż do
pierwszej w nocy. Właśnie o pierwszej rozległ się przytłumiony dzwonek wideofonu.
Nacisnąłem guzik. Patrzył na mnie Marsjanin z ambasady.
- Przepraszam bardzo, że niepokoję pana o tak późnej porze - powiedział - ale nie
wyłączył pan wideofonu, więc pomyślałem, że jeszcze pan nie śpi.
- Słucham.
- Czy nie mógłby pan nam pomóc? - spytał. - Cała ambasada nie może zasnąć.
Przewertowaliśmy wszystkie encyklopedie, przeczytaliśmy od deski do deski książkę
wideofoniczną i nigdzie nie możemy znaleźć informacji, kim jest Baba Jaga i gdzie mieszka
Zgłoś jeśli naruszono regulamin