NAFTA.doc

(96 KB) Pobierz
NAFTA – Unia Pólnocnoamerykańska

NAFTA – Unia Pólnocnoamerykańska

Dodaj komentarzPrzeskoczenie do uwag

Fragment książki Sławomira M. Kozaka pt: „Oko Cyklopa”. Admin

Przebieg superautostrady w Unii Północnoamerykańskiej

23 marca 2005 roku, na Uniwersytecie Baylor w Waco, w Teksasie, powstał pomysł budowy, nowej w założeniu, Unii Północnoamerykańskiej. Odpowiednika Unii Europejskiej.

Wkrótce potem, między 12 a 14 września, w przepięknym zakątku świata, jakim jest najstarszy kanadyjski Park Narodowy wBanff, spotkali się przedstawiciele rządów trzech państw. USA, Kanady i Meksyku.

Spotkali się w największej tajemnicy. Bardzo długo blokowano wszelkie informacje na temat tego mityngu. Agencje mogące uchylić rąbka tajemnicy milczały skrycie, zasłaniając się względami bezpieczeństwa. Wreszcie, po długotrwałych zabiegach udało się uzyskać garść szczegółów fundacji Judicial Watch1.

Okazało się, że budowa Unii została rozpoczęta. Ponad głowami obywateli tych państw zdecydowano o powołaniu swego rodzaju wspólnoty. Zjednoczono transport, prawodawstwo, rolnictwo, bankowość, przemysł, budownictwo, edukację i wojsko. Omówiono szczegółowo kwestie imigracyjne. Unia, nieoficjalnie, bez rozgłosu, stała się faktem.

Organizatorem spotkania było dowództwo armii amerykańskiej z siedzibą w Colorado Springs. Nic w tym dziwnego, jeśli weźmie się pod uwagę, że w poprzednich dekadach Pentagon kilkakrotnie zarządzał wspólne manewry z Kanadą i Meksykiem. W planach jest wykorzystanie wspólnych sil wojskowych w przypadkach katastrof, ale również dla tłumienia  zamieszek. Zresztą armia amerykańska ma o wiele szersze plany współdziałania z innymi  krajami. A raczej z obywatelami tych krajów. Już ponad 100 000 osób w armii USA nie ma obywatelstwa tego kraju. Co więcej, Pentagon zwiększa ilość ośrodków rekrutacyj­nych również w innych państwach. Na Filipinach, w Meksyku i krajach Europy Wschod­niej. Pomysł podchwytują inni. Policja w Santa Fe chce zatrudniać w swoich szeregach obywateli Meksyku.

Teoretycznie Unia Północnoamerykańska (NAFTA2) istnieje już od roku 1994. Nie tworzy ponadpaństwowych ciał rządowych, a jej prawo nie jest nadrzędne w stosunku do prawa narodowego. Teoretycznie.

Już 2 stycznia 1988 roku zawarto porozumienie amerykańsko-kanadyjskie o wolnym handlu. Podobny schemat przećwiczono również w Europie. Umowa weszła w życie 1 stycznia 1989 roku. Przypomnę, że był to rok szczególny. Polska wkroczyła w okres tak zwanej „transformacji”. 4 czerwca tego roku odbyły się u nas pierwsze „wolne” wybory. 9 listopada zburzono berliński mur. Dopiero dzisiaj wszystkie elementy tej układanki zaczynają do siebie pasować. W poważnej, globalnej polityce, nie ma miejsca na improwizację. Pamiętam moje zaskoczenie, kiedy w oddalonym o tysiące kilometrów od Europy, budynku Parlamentu Kanady w Ottawie zobaczyłem z pietyzmem wystawiany kawałek berlińskiego muru. Dzisiaj postrzegam to zjawisko już inaczej.

W następnych latach do porozumienia amerykańsko-kanadyjskiego przystąpił Meksyk. Oficjalnie chodziło o chęć modernizacji gospodarki tego kraju. Z bogatej Północy miał na­płynąć szerokim strumieniem kapitał chętnych do lokowania inwestorów. USA natomiast miały pozbyć się problemu nielegalnych imigrantów. Układ został ratyfikowany przez par­lamenty Kanady, Meksyku i Stanów Zjednoczonych 1 stycznia 1994 roku.

Musiała jednak minąć dekada, żeby koncepcja unii uległa modyfikacji. Można powiedzieć, że zmieniła się ona drastycznie właśnie w 2005 roku. Od tego czasu powstaje super- państwo, wiernie wzorowane na Unii Europejskiej.

Jakby tego było mało, na spotkaniu w Banff zdecydowano o powołaniu do życia tak zwanego„podatku węglowego”, bazując na sztucznie podsycanych obawach społeczeństw przed zmianami klimatycznymi. Podatek ten ma zasilać kasę nowego, wspólnego rządu. Ma go po prostu utrzymywać.

Można więc powiedzieć, że wzorce ze Starego Kontynentu czerpane są wręcz garściami. Z tym, że w tym przypadku zrzeszono bez zbędnych pytań ponad 360 milionów ludzi (!). A plany są jeszcze ambitniejsze. USA planują „zjednoczyć” w tym tyglu pozostałe kraje Ameryki Środkowej i Południowej. Szerzona przez Brzezińskiego3 wizja trójpodziału świata realizowana jest z zegarmistrzowską precyzją.

Informacje o tajnych porozumieniach przedostały się do mediów i dłużej nie można było utrzymać ich w sekrecie. Zorganizowano więc pokazowy szczyt w Ottawie, w Kanadzie. Spotkanie miało miejsce w lutym 2007 roku. Na konferencji prasowej, po spotkaniu, Condoleeza Rice4 mówiła do dziennikarzy:

- Rozmawialiśmy o współpracy w regionie i świecie. To jedyny sposób na uzyskanie bezpieczeństwa i dobrobytu dla wszystkich. Ostatecznie wszyscy zajmujemy wspólną przestrzeń – Amerykę Północną.

Nielicznych protestujących, którym udało się dostać na salę, usuwano bez pardonu.

Jednak NAFTA, to zaledwie początek końca Ameryki. Tak, jak Unia Europejska stała się końcem państw narodowych na Starym Kontynencie. Dziś zresztą w Ameryce trwają już przygotowania do połączenia obu tych ciał w jeden konglomerat.

30 kwietnia 2007 roku, w Białym Domu odbyło się spotkanie, w którym udział wzięli prezydentBush, kanclerz Niemiec Merkel5 i przewodniczący UE Barroso6. Bush mówił o „planach transatlantyckiej integracji ekonomicznej”. Rozmawiano o potrzebie budowy wspólnego rynku. Przypomnijmy, że podobnie wyglądały początki UE. Barroso poszedł jednak jeszcze dalej i przekonywał dziennikarzy do konieczności ustanowienia Trans­atlantyckiej Rady Ekonomicznej. Brzmi znajomo?

Wkrótce potem BBC podała, że UE i USA zaakceptowały pomysł tworzenia wspólnego rynku. Jednak to lapidarne stwierdzenie nie tłumaczy skali porozumienia. Umowa mówi o współdziałaniu w 35 dziedzinach. Dokładnie w ten sam sposób zaczynała się budowa Unii Europejskiej. Trwała dłużej, bo prawie 50 lat. Teraz jednak nie potrzeba już eksperymentować. Rozwiązania są gotowe. I sprawdzone. Architekci Nowego Ładu nie bawią się już w dłu­gotrwałe przymiarki. Korzystają z gotowca. To, że amerykański dolar ma najniższe w historii notowania, nie jest żadnym przypadkiem. To nic innego, jak przymiarki do powołania do ży­cia nowej waluty. Podobnie, jak w Europie wykreowano sztuczny pieniądz o nazwie Euro, tak w państwach NAFTA’y planowane jest wprowadzenie Amero. Wbrew pozorom, nie jest to tak nieprawdopodobny plan, jak mogło by się na pierwszy rzut oka zdawać. Kwestia czasu. Po zwycięstwie w Europie globalni planiści wiedzą, że bezmyślną trzodą można manipulować bez trudu, jeśli ma się do dyspozycji ośrodki indoktrynacji w postaci mediów i pieniądze. Te pierwsze są ich własnością od dawna. Środki finansowe też mają. Jednak po co inwestować własne, skoro można ściągnąć z innych? I jeszcze na tym zarobić. Stąd pomysł owego, wspo­mnianego wcześniej, podatku węglowego. Tym razem postanowiono wyjść z projektem na ze­wnątrz. Bush zauważył odkrywczo, że na świecie „istnieje problem emisji gazów cieplarnianych”. Zebrani na spotkaniu w Białym Domu doszli do wniosku, że jest to poważne zagrożenie dla całej planety. Jedynym wyjściem będzie więc ustalenie limitów emisji tych gazów i określenie ceny dwutlenku węgla, według której obłoży się poszczególne kraje podatkiem. Zaiste orwellowski plan! Obecni na szczycie zobowiązali się wciągnąć do jego realizacji państwa grupy G8 i zaprosić do „debaty” Indie, Chiny, Afrykę Południową, Brazylię, i całą resztę.

Tak scala się pomału całą Amerykę z Europą. Ale wkrótce uderzenie pójdzie jeszcze da­lej. Wiadomo przecież, że już od lat 60. istnieje Unia Afrykańska finansowana przez zupeł­nie nie afrykańskie rządy i korporacje. Afrykę wciągnie ten moloch w sposób niezauważal­ny. A potem przyjdzie czas na Azję. APEC7 i ASEAN8 już ogłosiły plan powołania Unii Azjatyckiej, w skład której wejdą państwa Azji i Pacyfiku, łącznie ponad 3 miliardy ludzi! Spotkanie grupy G8 w roku 2008 odbyto się nieprzypadkowo w Japonii. Już zaczęli.

W ten oto sposób już niedługo ONZ stanie się zalążkiem Rządu Światowego, kierując trzema administracyjnymi regionami. I tak wypełni się jej dziejowa misja. Z pewnością wkrótce po tym zostanie przekształcona w jakiś Rząd Planetarny lub podobnie nazwany twór zarządzany przez dzieci dzisiejszych globalistów. Spadkobierców Klubu Bilderberg.

Póki co, ich rodzice systematycznie realizują swoje plany. Zrzeszeni w tak zwanym Komitecie 300 starają się dojść do władzy bezgranicznej. Jednym z najbardziej znanych osob­ników udzielających się w tym komitecie jest Zbigniew Brzeziński. Wyłożył on jasno plany tego ciała w swojej książce Technotronic Era (Era technotroniczna), gdzie przedstawił rozlicz­ne metody kontrolowania USA i całego świata poprzez Organizację Narodów Zjednoczo­nych. Według osób dobrze poinformowanych Brzeziński jest członkiem tak zwanej Czarnej Szlachty (skąd oni biorą te nazwy?), która działa również w Polsce. W czasach komunizmu niszczyła polski Kościół Katolicki. Ci spośród Komitetu 300, którzy należą do tej Szlachty (!) są bezwzględni w realizacji swoich planów. Wspierają ich potężne siły, ponieważ:

·                      kontrolują największe banki świata mające wpływ na gospodarkę 183 krajów członkowskich ONZ,

·                      decydują o losie ogromnej rzeszy ośrodków badawczych na całym świecie,

·                      mają wpływ na wszystkie duże korporacje medialne,

·                      korzystają z nieograniczonego dostępu do informacji wywiadów różnych państw,

·                      pracuje dla nich cała rzesza inżynierów społecznych,

·                      posiadają ogromne środki nacisku wobec urzędników rządowych w poszczególnych krajach.

Spotykają się regularnie, w tajemnicy przed reprezentowanymi przez siebie „zwykłymi ludźmi”. Wpływowe osobistości świata polityki i biznesu. Grupa Bilderberg po raz pierw­szy zebrała się w roku 1954 w Oosterbeek, w Holandii. Swą nazwę wzięła od nazwy hotelu, w którym odbyło się spotkanie. Zjazd zainicjował holenderski książę Bernard, dzielnie po­magał mu polski Żyd Józef Retinger, w okresie II Wojny Światowej doradca polityczny ge­nerała Sikorskiego. Towarzyszył mu we wszystkich spotkaniach i podróżach. Z wyjątkiem ostatniej, gibraltarskiej, której generał nie przeżył. Retinger, to wyjątkowo mroczna po­stać. Krótko przed wybuchem Powstania Warszawskiego został zrzucony do Kraju, gdzie spotkał się z decydentami Polskiego Państwa Podziemnego. Jego udział w podjęciu przez nich decyzji o Powstaniu jest właściwie pewien. Zainteresowanym polecam książkę pana Henryka Pająka, zatytułowaną „Retinger, mason i agent syjonizmu”. Książę Bernard pro­wadził spotkania do roku 1976, kiedy to wyszły na jaw jego korupcyjne związki z firmą Lockheed. Od tej pory przewodnictwo wziął na swoje barki Douglas Home, były minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii. W następnych latach prowadzeniem grupy zajął się Walter Scheel, późniejszy prezydent Republiki Federalnej Niemiec, Eryk Roli, szef korporacji bankowej Warburga, a także słynny lord Carrington, były sekretarz generalny NATO. Członkiem grupy jest Zbigniew Brzeziński. Na liście zapraszanych gości znaleźć można również Andrzeja Olechowskiego, Hannę Suchocką i Sławomira Sikorę, prezesa Banku Handlowego (CitiBank). Więcej o tej organizacji można przeczytać w doskonałej książce panaHenryka Pająka „Bestie końca czasu”, wydanej przez wydawnictwo „Retro”. W roku 2008Bilderbergowie zjechali do Chantilly w Wirginii. Dyskutowali oczywiście o terroryzmie, sytuacji w Afryce, Rosji, Afganistanie, Pakistanie, Iraku i Iranie. Zebrało się ich 150 z całego świata. Między innymi Hillary Clinton, Henry Kissinger, David Rockefel­ler, ale i James Johnsonreprezentujący Baracka Obamę. Ten ostatni wysłuchiwał pewnie poleceń na najbliższe lata, jakie później zawiózł swemu pryncypałowi. Na sabat przybył również ich wierny towarzyszAleksander Kwaśniewski. I choć ustalali zasadnicze dla świata tematy, także ten mityng okryto milczeniem. Wybrani z woli narodów (!) obstawili się ochroniarzami, zamknęli drzwi przed demokratycznymi, „wolnymi” mediami i radzili. Co może tłumaczyć taką postawę, typową dla wszystkich ich tajnych spotkań?

W Ameryce budują system krwionośny jednego ze wspomnianych regionów. Tworzą super autostradę NAFTA’y.

Pierwsze uderzenie skierowano na Teksas. Buduje się tam tak zwany korytarz trans-teksański. Ponad 12 000 kilometrów istniejących w Teksasie dróg oddano w pacht zagranicznym firmom. Analogia z polską autostradą A2 wręcz modelowa. Podniesiono rękę na nie­zbywalne, amerykańskie prawo własności ziemi. Jeśli uda się ta operacja, wszystko inne będzie dziecinną igraszką.. Dla osiągnięcia celów podjęto decyzję o konfiskacie ziemi far­merów. Zajęto już 584 000 akrów ziemi i przekazano ją we władanie hiszpańskiej firmie bu­dującej tenże korytarz. Będzie on częścią składową autostrady I 35, aorty tego nowego orga­nizmu, która ma zaczynać się głęboko w Meksyku, biec przez środek USA i kończyć w centralnej Kanadzie. Ma go zasilać, niczym krwionośne arterie, ponad 80 istniejących już stanowych i federalnych autostrad amerykańskich. Ukończono już pierwszy odcinek tej super-autostrady, z której czerpie się dochody w postaci opłat. Pomimo, że większość fazy pierwszej istniała dużo wcześniej. Czy nie nasuwa się tu kolejna analogia z naszą polską rze­czywistością? Dochody z tego odcinka wyniosą 200 miliardów USD w ciągu 15 lat. Wybu­dowała go hiszpańsko-amerykańska spółka Cintra-Zachary. A to zaledwie początek. Środki uzyskane z tych przymusowych opłat mają służyć budowie infrastruktury Meksyku. Jednak cała autostrada ma mieć ponad 6 000 kilometrów. I po jej wybudowaniu zyski czerpać bę­dzie jedna firma, do tego wcale nie amerykańska. To właśnie owa Cintra, zarządzana przez socjalistę z Hiszpanii, Dona Carlosa. Ma zagwarantowane 50 lat wyłączności na pobieranie tego haraczu. Cintra już jest właścicielem wielu płatnych autostrad, włącznie ze słynną 407, w kanadyjskiej konglomeracji Toronto.

Prekursorem tego pomysłu był Rzym już 2000 lat temu. Wybudowanych wtedy ponad 15 000 kilometrów dróg używano do przerzucania armii, handlu i podbijania innych państw. Kra­je te zmuszone były do tego płacić podatek za owe drogi, a pozyskane w ten sposób środki służyły jeszcze lepszemu i sprawniejszemu kontrolowaniu podbitych narodów. Nihil novi sub sole!9

Superautostrada I 35 zredukuje granice i stopi kraje na swej drodze w jedną wspólnotę. Teksański Departament Transportu (Texas Department of Transportation) podpisał umowę z hiszpańską Cintra już w 2005 roku. Jej szczegóły do dziś są tajne, nawet dla teksańskich ustawodawców. Kiedy szczątkowe informacje o umowie z firmą Cintra ujrzały światło dzien­ne, jej właściciele postąpili w sprawdzony sposób. Poprzez jedną ze swych spółek, australij­ską firmę Macquarie, wykupili … redakcję wrażej gazety. A potem szli konsekwentnie we­dług tego schematu. Wykupili wszystkie redakcje krytykujące plan, które działały wzdłuż planowanej linii przebiegu korytarza. W sumie około 50 gazet. Przy spodziewanych zyskach wydatek wliczono zapewne w koszta reprezentacyjne.

Ponad 90% ludzi w Teksasie jest zdecydowanie przeciwnych koncepcji superautostrady. Tamtejsi radni głosowali odważnie przeciw tym planom. Jest już 17 rezolucji przeciwnych Unii Północnoamerykańskiej, które zostały przedstawione w 13 stanowych zgromadzeniach ustawodawczych. ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin