Dąbrowski I., ŚMIERĆ.docx

(28 KB) Pobierz

Ignacy Dąbrowski, Śmierć

 

Ignacy Dąbrowski

Śmierć

 

Gatunek: opowiadanie w formie dziennika

Tytuł: początkowo książka miała nosić tytuł „Suchotnik”

Czas akcji: 25 luty - 30 kwietnia

Miejsce akcji: Warszawa, pokój głównych bohaterów

Problematyka:

Dziennik Józefa Rudnickiego wypełniają relacje o objawach i postępach choroby oraz o przeobrażeniach obrazu świata bohatera, stopniowe docieranie do prawdy o sobie, a następnie dramatyczne próby oswojenia się z wyrokiem śmierci i dokonania rozrachunku z życiem.

Cały ten proces psychiczny jest pochodną procesu biologicznego. Wiedza o świecie ograniczona jest zasięgiem widzenia bohatera. Jaskrawo podkreślone są wyobcowanie i samotność bohatera, przyjęta zaś w narracji perspektywa rozpatrywania życia przez pryzmat śmierci ukazuje tragizm ludzkiej egzystencji.

Rudnicki, w swym dzienniku relacjonuje dwa ostatnie miesiące swojego życia. W ten sposób Śmierć stała się nie tylko „powieścią o dekadencie”, ale także „powieścią dekadencką”. Nie jest to opowieść naturalistyczna, autor skupia się na analizie psychologicznego procesu. Dąbrowski sam opisał przemiany zachodzące w człowieku przed zbliżającą się śmiercią. Autor ostatnie dni życia podzielił na: bunt i zgodę na zbliżające się przeznaczenie. Wiele miejsca poświęca Dąbrowski kwestii wiary.

Bohaterowie:

¾    Józef Rudnicki – narrator i bohater, umierający na gruźlicę (suchoty) 23-letni student prawa. Nauczyciel, martwi się o swoich uczniów, którzy postali bez korepetycji. Jako uczeń nie lubił łaciny i greki. Chce pokazać Stachowi, że jego choroba, wcale nie jest taka straszna. Uważa, że Stach i Zosia podkochują się w sobie. Honorowy. Niewierzący. Marzyciel. Tęskni teraz do spacerów po Warszawie. Narzeka na siedzenie w pokoju. Pluję krwią. Ukrywa przed Amelią chorobę. Cieszy go słoneczny dzień, nie lubi deszczu. Narzeka, że choruje i że jest na głowie Zosi i Stacha. Był zły, że nikt mu nie powiedział o przyjeździe Amelii. Męczy go kaszel, z jego płuc słychać „pisk”. Czuł, że umiera.

¾    Stanisław - przyjaciel Józefa. Troszczy się o przyjaciela. Poważny, wypchany dogmatami, nieubłagany dla siebie, poczciwy, prosty i szczery. Zna Józefa od 7 lat, a mieszka z nim od 3. Uważa, ze w swoich poglądach ma zawsze racje. Ma dobre serce. Racjonalista. Nie lubi kłócić się z Józefem. Niewierzący. Troskliwy, czuły.

¾    Zofia - siostra Józefa. Wesoła, utalentowana. Daje lekcje gry na fortepianie. Uważa brata za autorytet. Zapracowana. Katoliczka. Traci swoje lekcje.

¾    Amelia – po spłaceniu długów po matce, chciała pomóc Józefowi i Zosi. Nie jest zadowolona z życia. Koresponduje z Józefem.

¾    Starzeckilekarz

¾    Hormann - uczy Józefa niemieckiego

¾    Putkowscy - Józef pracował u nich

¾    KotowiczeJózef pracował u nich

¾    Sawicka - u niej głowni bohaterowie wynajmowali pokój. Cnotliwa, podejrzliwa.

¾    Łopacki - lekarz, 32 lata, miły, blondyn, elegancki

Streszczenie:

Luty - Narrator zaczyna chorować na płuca. Chorobę tę uważa za drobnostkę. Uważa, że Stach przesadza ze swoją opiekuńczością. Bohater miał później w nocy gorączkę, majaczył. Wezwano doktora. Został na 4 tygodnie w łóżku. Bohater długo nie miał takiej przerwy. Opowiada o szkolnych latach. Miał poprawki, zimował. Nie cierpiał łaciny i greki. Teraz jest na III roku prawa. Starzecki mówi, że krwotok może być spowodowany wadą serca. Wstał z łóżka mimo sporego osłabienia. Chce pokazać Stachowi, że jego choroba nie jest wcale taka straszna. Odwiedziła go siostra - Zosia.

Stach i bohater uzupełniają się w swoich cechach. Znają się od 7 lat, a mieszkają od 3. Stach - poważny, wypchany dogmatami, nieubłagany dla siebie, poczciwy, prosty i szczery. Uważa, że tylko on ma rację w swoich poglądach, ale ma bardzo dobre serce. Często dyskutują ze sobą. Kiedy kładą się do łóżek, marzą o przyszłości - Stach bardziej racjonalnie, bohater bardziej mistycznie. Czasami są na siebie urażeni przez kilka dni. Bohater - "Józik" wie o tym, że jest tego powodem. Stach zwykle szuka sposobu na pojednanie. Stach, gdy nie może spać przychodzi do łóżka Józika, by pomarzyć trochę. To taka romantyczna zachcianka, której się wstydzi ze względu na swój racjonalizm.

Stach uchodzi za tęgą głowę wśród kolegów. Ważne jest dla nich wzajemne zdanie o sobie. Planują wspólną przyszłość. Mają ambitne plany. Stach i Zosia zajmują się Józefem. Józik uważa, że się kochają, mimo, że tego nie wiedzą. Przychodzi do niego starowina Hofmann, który uczy go niemieckiego i chwali, że za rok będzie mówił doskonale. Józik nie wierzy i narzeka na ten język. Kiedy był w 8 klasie, napisał coś, co było pomiędzy "poematem, nowelą, szkicem, obrazkiem...", ale redakcja, do której to wysłał, napisała, że nie rozumieją jego utworu. Wtedy ponownie coś napisał, ale znowu został odrzucony. Wstydzi się tej przeszłości. Żal mu Zosi, że dziś odrabia podwójnie lekcje, by jutro mieć czas na zakończenie karnawału. Przecież ona go nawet nie rozpoczęła - jest taka zajęta.

 

Marzec - Czuje się jeszcze gorzej. Dostał pensję od Putowskich i Kotowiczów, którzy nie wytrącili ostatniego tygodnia, gdy nie mógł pracować. Chciał zwrócić, ale Stach doradził mu, by tego nie robił. Za luty zapłacił za Sawicką i Hofmanna. Sawicka wynajmowała im pokój. Józik stołuje się u Sawickiej. Jest bardzo cnotliwa i podejrzliwa.

Józik dostał list od Amelki, która spłaca długi po matce. Obiecała pomóc potem i jemu i Zosi. On tego nie chce. Amelka nie jest zadowolona z życia. Józik ma wahania nastrojów.

Zosia wstała wcześniej, by iść na nabożeństwo popielcowe. Jest wierząca, ale nieświadomie, stąd jej wiara jest czysta i bez bigoterii. Stach i Józik są niewierzący, ale Zosia o tym nie wie. Przyniosła Józikowi popiół z kościoła. Józik nie rzucił wiary, ale stracił, pomału. Do 16 roku życia był wierzący przez wychowanie. Potem wpływ rówieśników to zmienił. Zaczął im udowadniać swoją postawę i dostosowywać do swoich czynów swoje zasady. Przyjemną rzeczą jest burzenie. Burzył więc cząstkami swoją duszę: zaniechał kolejno: zdejmowania czapki przed kościołem, modlitwy, postu, chodzenia do kościoła, spowiedzi. Przecież prawdziwy mężczyzna "tego nie robi". Przypomina sobie klasę szóstą, gdy przygotowywał się do egzaminu z łaciny (bał się zostać w tej samej klasie) i ostatnia noc nauki - do rana, gdy przysypiał. Zaczął się mocno, z płaczem modlić o zdanie egzaminu. Kiedyś modlił się o zdrowie matki (bezskutecznie), ale teraz chciał o wiele mniej. Nie zdał i miał wielki żal do Boga. Ogarnęła go pycha i krnąbrność. Potem zobojętniał. Dogmaty zaczęły się sypać, czytał książki niereligijne (o Wolterze i Darwinie). Wierzył w Istotę Boga i nieśmiertelność duszy dopóki nie zapytał siebie czemu w to jeszcze wierzy. Wtedy i tę wiarę stracił. Niczym tej luki nie zapełnił.

Gdy skończył gimnazjum i wstąpił na uniwersytet, poczuł wolność i zaczął hulać. Ledwo przeszedł "na drugi kurs". Później dopiero się uspokoił i znowu zaczął się uczyć. Stracił jednak wiarę i zdrowie. Zosia go nie odwiedziła. Stach u niej był i powiedział, że Zosia nie chciała go martwić swoją sytuacją, że straciła dwie lekcje (chociaż mało płatne). Ma przyjechać do Warszawy Amelka. Józik jest zły, że mu tego nie powiedzieli o przyjeździe Amelki. Obudził się dziś w dobrym humorze, ale papieros spowodował wielki, nieludzki kaszel. Przychodzi Zosia. Józef pokaszluje, z płuc słychać „pisk”. Wtedy przyszedł lekarz, który przepisał kolejny lek. Zaczyna myśleć o śmierci. Lekarz uspokaja go. Chce jak najwięcej dowiedzieć się na temat swojej choroby. Wszyscy oszukują go, że zaczyna zdrowieć. Chce dowiedzieć się prawdy od innego doktora. Domyśla się, że ma suchoty. Namawia Stacha, by wypił jego herbatę. Ten po naleganiach zgadza się pić z jego filiżanki. Potem Józik odwraca się do ściany i obserwuje cień Stacha. Ten płucze sobie po jakimś czasie gardło, a przynajmniej tak się wydaje Józikowi. Nagle odwraca się do Stacha i robi mu wyrzuty. A więc to suchoty? Chce dowiedzieć się prawdy. Pisze do doktora Łopackiego. Choroba postępuje. Oczekuje na przyjazd Łopackiego.

Planuje wyjazd wiosną na wieś, rzucenie palenia i picie mleka. Lekarz nie powiedział mu dosłownie prawdy. Stach pomaga mu chodzić po pokoju, dojść do okna, przez które żegna świat. Czuje, że ukojeniem dla niego jest to pisanie. Ma bardzo wychudłe ciało, palce. Od 3 tygodni, odkąd usłyszał o swojej śmierci, nie może przestać o niej myśleć. Uważa, że śmierć jest dla człowieka tym, w jaki sposób o niej myśli. Jeśli wg kogoś jest marzeniem, będzie ona marzeniem; jeśli cierpieniem, będzie cierpieniem. Dla Józika śmierć jest "ciemnością, zagadką, niepojętością..." Widzi, że Stach i Zosia pogodzili się z jego śmiercią i nie przejmują się, że mijają jego chwile. Są tylko smutni. On też się już pogodził. Drażni go nienaturalność, która istnieje w zachowaniu Stacha i Zosi. W pierwszych dniach prowadził długie rozmowy ze Stachem o śmierci, potem wracały dawne czasy - aż nagle, podczas rozmowy, znowu dochodziło do załamania. Dali więc spokój dyskusjom. Nie mają o czym rozmawiać. Józik nie widzi sensu przedłużania swojego życia. Widzi, że jego bliscy zrezygnowali ze swoich zajęć dla niego i czekają tylko na jego śmierć. On nie chce dłużej im kraść czasu.

 

Kwiecień - Józef dostaje listy na prima aprilis, które sprawiają mu radość. Czuł się zaliczany jeszcze do świata żyjących. Stach opowiedział mu o planach budowy bulwarów przy Wiśle. Józef jest zawiedziony, że nie zdarzy ich zobaczyć. Nie chce do końca życia pozostać w tym pokoju. Ta bezczynność go nudzi. Chciałby korzystać z życia. Żałuje, że nie potrafi wykorzystać każdej minuty życia. Uważa, że śmierć jest największym złem na ziemi, natomiast Stach, że jest ona złem koniecznym, które jest wliczane w rachunek życia. Józik nie rozumie dlaczego wszyscy pracują, starają się, skoro wiedzą, że i tak umrą. Stach się z nim nie zgadza. Sądzi, że tak, jak jest, jest dobrze. Józef zapisuje w swoim pamiętniku, że mimo ciężkiej pracy nigdy nie możemy być pewni awansu, ponieważ może nas zaskoczyć śmierć.

Bohater nie chce, aby ktokolwiek się nim opiekował. Zachowuje się okropnie wobec Stacha i Zosi. Robi to celowo, ponieważ chce aby go opuścili. Swoje zachowanie zrzuca na śmierć, która go zmienia. Nie lubi deszczowej pogody. Boli go całe ciało. Budzi się z myślą, że jeszcze żyje (i radością). Wyobraża sobie śmierć. Starzecki ciągle przepisuje mu leki. Czyta książki o śmierci. Jednej jednak nie rozumiał, a druga wydała mu się stekiem bzdur polanych naukowym sosem. Przeprasza bliskich za swoje zachowanie. Wie jednak, że jutro będzie tak samo. Poddaje się z wyczerpania. Starzecki powiedział mu, że na jego chorobę nie ma lekarstwa.

Odwiedziła go ciotka. Powiedziała, ze może mu pomóc i pożyczyć pieniądze. Józik odmówił. Gdy sie żegnali - oboje czuli jednak, że to jest już na zawsze. Zaczęli płakać. W nocy ma przyjechać Amelka. Stwierdza, że pewnie chce się pożegnać, ponieważ wszyscy oczekują na jego śmierć. Widzi, że im już ciąży. W pokoju jest zaduch, zgnilizna, zapach lekarstw i potu. Narzeka na bezsenne noce.

Odwiedza go Amelka. Czuł się przy niej bezpieczny, nie samotny. W Niedzielę Palmową Amelka przyniosła mu palemkę i zawiesiła nad łóżkiem. Amelka rozsiewa dokoła radość - nawet na Stacha i Zosię. Józik boi się śmierci. Chciałby umrzeć przy pięknym, dzisiejszym słońcu. Nastały Święta Wielkanocne. Namawia Stacha, by jechał do matki, ale ten się uparł, że nie. Widzi, że Stach i Zosia mają się ku sobie. Amelka zostaje na 2 miesiące w Warszawie. Chce umrzeć, męczy się. Chce się pożegnać ze światem, być przytomnym.

W niedzielę zjedli śniadanie wielkanocne ze święconką. Podzielili się jajkiem. Otworzyli butelkę wina i pił nawet Stach, abstynent. Było wesoło. Potem Józik zasnął. Gdy się obudził zobaczył: kwiaty przy fotelu, przemeblowanie. Zosia grała na fortepianie. Potem usiedli do wystawnej kolacji. Amelka to wszystko obmyśliła, a Józik był jej za to bardzo wdzięczny. Zosia zaczęła grać coraz smutniejsze melodie. W końcu na oklepanej: "O gwiazdeczko, coś błyszczała" popłynęły mu łzy. Wszyscy klękli przy nim, a on przepraszał za wszystko, pocieszał, Stacha i Zosię złączył i powiedział, by się zawsze kochali. Wiedział, że to ostatnie pożegnanie. Patrzył na słońce jakby ostatni raz. Przyjaciele namawiali go do spowiedzi. Józef nie chciał się wyspowiadać. Chce szanować cudze świętości, a kłamać nie chce. Nie chce być hipokrytą nawet wobec Boga, w którego nie wierzy. W końcu uległ namowom bliskich. Teraz może spokojnie umierać. Tak powiedział mu kapłan. Rozgrzeszył go, a on się żalił na to jak się męczył przez swoje życie, że nie korzystał z życia. Ten powiedział, że cierpiał, a takich Bóg przyjmuje. Pocałował krzyż, powiedział, że kocha Jezusa, bo też cierpiał. Dostał ostatnie namaszczenie.

Czuł, że ma ołówek po raz ostatni w ręce. Majaczył w nocy. Wtedy przyszły Zosia i Amelka. Nocują i spodziewają się niedługo jego śmierci... Żegna ich. Amelka przyniosła mu fiołki. Józik żałuje, że nie może podziwiać przyrody, ale nawet przez okno nic nie widać. Stach ma przynieść mu gałązkę kasztana. W nocy konał. Oni przy nim klęczeli. Nie mógł nic powiedzieć. Gromnica się paliła. Poprosił o wino. Czuł się naprawdę lepiej. Czuł, że będzie żyć. Wszyscy jednak płaczą. Powiedział Amelce, że wszyscy razem z nim wyjadą. Chce mieć wszystkich przy sobie i pić słońce. Pewnie grusze już kwitną. Szkoda, że z okna nie widać słońca. Pewnie wyjadą już pojutrze, bo bardzo wracają mu siły. Chce rzucić uniwersytet i poddać się pracy na roli, w zieleni, przy słońcu. Stwierdza, że lekarze się pomylili. Zmarł nad ranem dnia 30 kwietnia. Umierał bezprzytomnie.

 

4

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin