Aradhana (1969).txt

(72 KB) Pobierz
00:00:01:movie info: XVID  512x384 23.976fps 1.5 GB|/SubEdit b.4072 (http://subedit.com.pl)/
00:00:03: Do wersji: 699 MB i 700 MB
00:00:05: Tłumaczenie: IGA
00:00:10: Z dedykacjš dla wszystkich forumowiczów bollywood.pun.pl
00:00:14: Aradhana
00:02:07: W wietle prawa, morderstwo jest najstraszliwszš ze wszystkich zbrodni!
00:02:11: Kobieta powinna dawać życie, a nie odbierać je komu.
00:02:14: To obrzydliwe.
00:02:16: Proszę sšd, by nie litował się nad oskarżonš...
00:02:20: tylko dlatego, iż jest kobietš.
00:02:22: Powinna zostać surowo ukarana za swój czyn. To będzie lekcja nie tylko dla niej,
00:02:25: ale również dla wielu innych kobiet.
00:02:30: Czy oskarżona chce co powiedzieć na swš obronę?
00:02:35: Nie.
00:02:38: Po dokładnym rozpatrzeniu sprawy, sšd stwierdza iż...
00:02:44: panna Vandana popełniła morderstwo z pełnš wiadomociš.
00:02:48: Zgodnie z punktem 302 indyjskiego prawa...
00:02:52: sšd skazuje oskarżonš na 14 lat więzienia.
00:08:45: - Tato.|- Kochanie!
00:08:50: - Mam nadzieję, że dobrze ci minęła cała ta podróż.|- Tak, tato.
00:08:52: Chodmy! |Zabierz jej bagaż.
00:08:58: - Jeszcze go nie zwolniłe?|- Robiłem to już kilka razy,
00:09:02: Ale bezskutecznie. Wracał ze łzami w oczach.
00:09:12: - Tikaram!|- Idę, sir.
00:09:15: Pospiesz się.
00:09:19: Witaj w domu.
00:09:22: Sir, proszę potrzymać.
00:09:25: - Tikaram, co ty robisz?|- Pragnę dostać od panienki błogosławieństwo.
00:09:29: Zanim panienka wejdzie, proszę położyć swš dłoń na mej głowie i dać mi swe błogosławieństwo.
00:09:34: Chcę tu pozostać do końca swych dni.
00:09:40: Ledwo się zjawiłam, a już się podlizujesz.
00:09:42: Wstawaj i przynie moje bagaże z samochodu.
00:09:46: Chodmy tato.
00:09:51: Spójrz ile tu kurzu.
00:09:54: Tato, dlaczego nie zwracasz uwagi Tikaramowi?
00:09:57: Idzie tu. |Może ty mu co powiesz?
00:10:00: - Kto w tym domu tu sprzšta?|- Ja.
00:10:03: - Kiedy ostatnio to robiłe? |- Robię to codziennie.
00:10:06: Więc dlaczego na tym stoliku jest tyle kurzu?
00:10:08: Pewnie sobie pominšłem...
00:10:09: - Zamknij się! Tato, odelij go.|- Dobrze.
00:10:12: Wezmę tydzień wolnego. Pojadę do swej wioski i zobaczę się z mamš.
00:10:17: Nie musisz już wracać. |Możesz wyjechać na wieczne wakacje.
00:10:21: Nie. Nie pojadę. |Nigdzie nie jadę.
00:10:24: Jak mnie zwolnicie to położę się pod waszymi drzwiami.
00:10:30: Umrę z głodu, ale nie opuszczę tego domu.
00:10:33: W porzšdku. Zanim umrzesz, może podasz nam herbaty...
00:10:36: Zaraz jš przyniosę panienko.
00:10:39: Tikaram, zacznij przygotowywać kolację dla mego taty.
00:10:44: Co? Czy pani ojciec kiedykolwiek wrócił do domu przed 23.00?
00:10:48: Dzi wróci. Powiedz mu, że kolacja będzie dzi podana przed 21.00.
00:10:53: W porzšdku.
00:10:55: I powiedz ogrodnikowi, by przyszedł jutro do pracy.
00:11:01: Dobrze.
00:11:03: - Jeszcze jedno.|- Tak, panienko?
00:11:06: Powiedz praczce, by przyszła jutro po południu po ubrania.
00:11:10: A co miałem powiedzieć pani ojcu?
00:11:13: Że kolacja będzie o 21.00 w klinice?
00:11:18: Głupek! Nie w klinice, tylko w domu.
00:11:22: Rozumiem.
00:11:27: Praczka rano, a ogrodnik po południu?
00:11:31: Nonsens!
00:11:32: Ogrodnik rano, a praczka po południu.
00:11:34: Jeli znów o co zapytasz to...
00:11:38: - Głupek.|- Panienko...
00:11:49: Szkoda, że nie mam aparatu, bo zrobiłbym przepiękne zdjęcie.
00:11:54: Ja...
00:11:57: Dobrze, że nie rzuciła we mnie wiadrem...
00:12:04: Proszę mi wybaczyć. |Popełniłam strasznš gafę.
00:12:07: - Wzięłam pana za mojego służšcego.|- Co?!
00:12:11: To znaczy... |Zdenerwowałam się na mojego służšcego.
00:12:15: Dlatego wylała na mnie kubeł zimnej wody?
00:12:19: Proszę wejć.
00:12:21: Mogę się ogrzać? |Naturalnie.
00:12:27: Proszę mi dać swoje ubranie, to je wysuszę.
00:12:36: - Koszulę też.|- Co!
00:12:38: Proszę zaczekać.
00:12:55: Wyprasuję wszystko.
00:12:56: - Przepraszam.|- Tak?
00:12:59: A jeli złapię zapalenie płuc?
00:13:02: Nic panu nie będzie. |To dom lekarza.
00:13:08: - A ty jeste...|- Jego córkš.
00:13:12: Czy mogę dostać filiżankę goršcej herbaty?
00:13:14: Herbaty?! Jasne!
00:13:29: - Witam! Jest pan lekarzem?|- Tak. A ty kim jeste?
00:13:33: Pilotem sił powietrznych.
00:13:35: Czy tak wyglšda uniform pilota?
00:13:39: Właciwie...|Pana córka zabrała mi moje ubranie.
00:13:44: - Moja córka?|- Tak.
00:13:50: Zapomniałem, że przyjechała.
00:13:55: O już jeste? |Kto przyszedł się z tobš zobaczyć.
00:13:57: Tak... Pilot, który siedzi w moim ręczniku i trzęsie się jak galareta.
00:14:02: Co? Co masz na myli?
00:14:04: Co?! Dlaczego nie powiedziała mi o nim wczeniej?
00:14:08: Jak ma na imię? Czy studiuje w twoim collegu?
00:14:11: Kto? Nawet go nie znam.
00:14:15: A ta koszula? |Dlaczego się miejesz?
00:14:17: Przez przypadek wylałam na niego kubeł zimnej wody.
00:14:21: Pomylałam, że wysuszę jego ubranie prasujšc je żelazkiem.
00:14:23: - To wszystko? |- Poprosił o filiżankę goršcej herbaty.
00:14:27: Mylałam, że go lubisz i...
00:14:31: mój problem zostanie wkrótce rozwišzany.
00:14:35: O czym ty mówisz?
00:14:43: Twoja herbata.
00:14:44: - Dziękuję. Niepotrzebnie cię kłopotałem.|- Wcale nie.
00:14:48: Zrobiła mi herbaty i wysuszyła moje ubranie.
00:14:52: Proszę powiedzieć doktorowi, że czekam na niego na zewnštrz.
00:14:55: Nie. Tata jest zmęczony. |Teraz nigdzie nie pójdzie.
00:14:59: Co?! Możemy mieć kłopoty.
00:15:01: Mój przyjaciel i ja, pojechalimy na małe wakacje bez pozwolenia.
00:15:05: Mój kolega nagle le się poczuł.
00:15:07: Jeli przed naszym powrotem nie dojdzie do siebie...
00:15:09: będziemy mieć kłopoty.|- Co ja na to poradzę?
00:15:12: - Doktorze, byłbym niezmiernie wdzięczny, jeli...|- Wszystko słyszałem. Chodmy.
00:15:16: - Ok. Chodmy.|- Przynajmniej dopij herbatę.
00:15:23: Dziękuję za herbatę i za osuszenie ubrania.
00:15:27: Chodmy.
00:15:40: Sir, przyniosłem pana herbatę.
00:15:42: - Połóż jš.|- Dobrze, sir.
00:15:43: - Czy mój współlokator też dostał herbatę?|- Pana kolega wyszedł wczesnym rankiem.
00:15:47: Wyszedł?! Gdzie?
00:15:49: Poszedł do domu doktora i prosił, by pan do nich dołšczył.
00:15:53: - A jego rzeczy?|- Zostawił je.
00:15:55: Prosił mnie bym je spakował i bym panu powiedział, żeby je pan ze sobš zabrał.
00:15:58: - Zapłacenie rachunku też panu zostawił.|- Drań!
00:16:01: - Co!|- Nic.
00:16:02: - Zostawił jeepa?|- Tak, stoi na zewnštrz.
00:16:04: Wrzuć wszystkie rzeczy do auta.
00:16:10: - Już nigdy nie będzie miał pan goršczki.|- Panno Vandano, jakże by mogło być inaczej?
00:16:13: Po lekach, które dostałem od pani ojca, goršczka znikła mi momentalnie.
00:16:16: Dzięki niemu piję teraz tę przepysznš herbatkę razem z paniš.
00:16:19: - Kto panu powiedział jak mam na imię?|- Arun.
00:16:22: - Twój przyjaciel ma na imię Arun?|- Tak. Nie przedstawił ci się?
00:16:27: - Dupek!|- Przyjechałe?!
00:16:30: Nazywam się Madan Varma. |Jestemy pilotami.
00:16:34: On jest ode mnie o rok młodszy.
00:16:35: Dlatego stoisz? |Usišd.
00:16:39: Nie. Dziękuję. |Spieszymy się.
00:16:41: Widzę, że lepiej się czujesz.
00:16:45: - Może napijesz się herbaty?|- Tak. Po co ten popiech...
00:16:48: Nigdzie nie dostaniesz tak pysznej herbaty jak tu.
00:16:50: Chcesz jeszcze jednš?
00:16:52: Jeli to nie problem...
00:16:55: Zaraz wam jš przyniosę.
00:17:01: Madan, dlaczego przyjechałe tu tak wczenie rano?
00:17:04: Nie potrafisz wykorzystać sytuacji.
00:17:06: Widziałem w jakim byłe wczoraj stanie.
00:17:10: - Przyszedłem zobaczyć tę dziewczynę.|- Juz się napatrzyłe?
00:17:15: Mam być szczery? |Będzie wspaniałš bratowš.
00:17:17: Czyjš? |Mojš.
00:17:20: - Musisz jš polubić.|- Nawet jej nie znam.
00:17:23: Pomogę ci.
00:17:31: A ty?
00:17:34: Piję tylko 2 filiżanki dziennie. |Nadmiar herbaty może zaszkodzić.
00:17:37: Słyszałe? |A ty pijesz 40 filiżanek dziennie.
00:17:40: 40 filiżanek dziennie?
00:17:42: Tak. 40 filiżanek herbaty i 150 cygar dziennie.
00:17:47: Wiesz co mówi jak mu zwracam uwagę?
00:17:51: Mówi: "Gdybym zmarł to i tak nikt nie przyszedłby na mój pogrzeb"
00:17:56: Dlaczego? Nie masz nikogo?
00:18:00: Ja...
00:18:02: Nikt na niego nie czeka...
00:18:05: Ale gdyby kogo miał...|Chodmy już.
00:18:09: - Dopij herbatę.|- Dziękuję, ale musimy już jechać.
00:18:12: Chodmy. |Do widzenia.
00:18:18: Panie Arun. Proszę słuchać swego przyjaciela.
00:18:21: Zbyt duża iloć herbaty i cygar szkodzi. Do widzenia.
00:18:28: Co ty znowu wymylił?
00:18:29: Wiem co robię. |Toruję ci drogę do jej serca.
00:18:32: Zaufaj mi, będzie twoja.
00:18:35: Daj mi swojš papieronicę.
00:18:39: Będziesz potrzebował pretekstu by móc znów tu przyjechać.
00:18:41: Przyjedziesz by poszukać swej papieronicy.
00:18:45: Ojej! Skšd to spadło?
00:18:51: Sir!
00:18:54: Sir, pana papieronica!
00:19:00: Odjechali.
00:19:08: Sir, pana papieronica!
00:19:28: Sir, pana papieronica!
00:19:32: Masz swš utorowanš drogę.
00:19:35: - Co to za dziwolšg?|- Tikaram, ich służšcy.
00:19:39: - Czeć, Tikaram!|- Witam, sir!
00:19:41: Jeste czarodziejem. Byłe szybszy od naszego jeepa.
00:19:45: Sir, biegłem skrótami.
00:19:50: Dlatego zjawiłem się tu pierwszy.
00:19:55: - Wsiadaj do auta.|- Ja?
00:19:56: Zwróciłe naszš papieronicę.
00:19:59: Musisz się z nami napić herbaty.
00:20:02: Gdzie można tu wypić dobrš herbatę?
00:20:03: Pół mili stšd, na końcu drogi jest wištynia.
00:20:06: - wištynia?|- Tak. Blisko niej, pewna bogini podaje przepysznš herbatę.
00:20:10: Jeżdżę tam co wtorek, by jš zobaczyć.
00:20:14: Wtorek?! Dzi jest wtorek.
00:20:16: - Możesz jš dzi spotkać.|- Dobrze.
00:20:18: Wskakuj. |Co ty kombinujesz?
00:20:20: Aby wejć do czyjego domu, musisz najpierw "urobić" służšcego.
00:20:25: - Dla mnie...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin