Kluczycki Franciszek - WYPRAWA WIEDEŃSKA ROKU 1683 - Opowieść Historyczna.rtf

(381 KB) Pobierz
KLUCZYCKI FRANCISZEK

KLUCZYCKI FRANCISZEK

WYPRAWA WIEDEŃSKA

ROKU 1683

OPOWIEŚĆ HISTORYCZNA

 

Bóg i Pan nasz, na wieki błogosławiony, dal zwycięztwo i sławę naro­dowi naszemu, o jakiej wieki przeszłe nigdy nie słyszały.“ Tak zaczynał Król Jan IIId po odniesionem zwycicztwie Wiedeńskiem ]>ierwszy list swój do Polski, do Królowej zwrócony. W temże samem uczuciu i nam dziś po dwu wiekach wznieść okrzyk: Chwała Bogu! chwała Bogu! że ojcom naszym dozwolił dokonać czynu niespożytej zasługi dziejowej, na którego wspomnienie każde serce polskie żywiej i górniej uderzy, każde czoło jaśniej i w poczuciu sprawiedliwej świadomości wyżej podnieść się może. Prawdziwie wyżej; nie w dumie, nie w pysze i samochwalstwie, lecz w pokornćm a uzacniająeem i wzniosłym uczuciu i przeświadczeniu, żeśmy byli w sposób oczywisty i nie­zaprzeczony dobrem i skutecznym narzędziem w reku Opatrzności kierującej losami ludzkości. Jak kto zdoła i sięgnie, tak czuje i pojmuje. Tylko w uspo­kojonej , a burzą nieczystych uczuć niezawichrzoncj duszy rodzić się mogą czyste i obłędami niezaprawianc pojęcia, rozwijać się może prawdziwa, nie na manowce i pustynie przeczenia wiodąca wiedza; a, nawzajem im jaśniejszą i prawdziwszą jest wiedza, tcm zacniejsze i godniejsze budzi i żywi uczucia. Niewiadomość zasiewa błąd, a z posiewu tego wschodzi i dojrzewa taisz i wszelaka nieprawość. I w sprawie wyprawy Wiedeńskiej, i polskiej w niej zasługi, o tyle mniej bodzie niechęci, zaślepienia i odmawiającej zawiści,

o              ile prawdziwe wiadomości o niewątpliwych czynach i niczmyślonych po­budkach bardziej rozpowszechnione będą. Ku temu niosę, co mogę.

Dwa wieki temu, roku Pańskiego 1683°, dnia 12° września, Wiedeń uratowanym został z pod noża Ottomańskiego, a z nim cale Chrześciaństwo oswobodzonym od nieobliczonych następstw tryumfu i zapanowania Islamizmu. Był to dzień niedzielny; wschodzące z ponad rozłogów Panońskich słońce znalazło miasto już prawie tonące w zatopię hord barbarzyńskich, miasto już

jakby w szponach smoka, serca całego Chrześciaństwa w śmiertelnej trwodze; ale w górze, na grzbietach Kalenbergu refidsit sol in clypeis, odblysly pro­mienie o zbroje armii chrześciańskiej, oświeciły rozwiniętą “czerwoną chorą- j giew o wielkim krzyżu białym,“ zamigotały białoczcrwone proporce u kopii ! rycerzy ze skrzydły orlemi. J>yla to niedziela, tli es Dominica; a gdyby kto mógł był naraz słyszeć wznoszące się w onej chwili śpiewy z każdego ko­ścioła i kościółka na całym katolickim przestworze, a zarazem onego ranka wiedzieć, jaki będzie wieczór dnia tego: to cóż myślicie? czy dusza jego nie upadłaby w pokorze przed majestatem Opatrzności Boga, słysząc ten olbrzymi chór katolickiego świata śpiewający te słowa: “Haec est dies, gnam fecit Dominus! Jioclie Dominus ajjiictionam popidi su i respexit, et redemptionem misit.“ Oto dzień Pański; dziś wejrzał Pan na ucisk ludu swego, i zbawienie mu zesłał.

Wiemyć to wszyscy, ani też ja o tein nic zapominam, że słowa te do­brej wieści odnoszą się do sprawy nieskończenie wyższej nad doczesne wy­padki spraw ludzkich, że odnoszą się do wielkiego dzieła zbawienia czło­wieczeństwa w wieczności, opowiadając wręcz zstąpienie Boga na ziemię: ale czyż i to nie jest prawdą, że słowa z natchnienia Bożego pochodzące mie­wają rozmaite, na wieczność i na doczesność, wielkie i mniejsze, ogólne i szczegółowe, a zawsze jednako prawdziwe znaczenie, w miarę, jak je jaki umysł doścignąć i pojąć potrafia? Toż jak w porządku świata czyn jeden, dnia jednego, bywa środkiem przysługującym do osiągnienia celów wieko­wych, tak aby ludzkość mogła zachować wiarę prawdziwą, a z nią wiado­mość nieomylną, którędy się idzie z ziemi do nieba, potrzeba było zwycięstwa dnia onego. AViec któż zaprzeczy, że odwieczny i nieustający dotąd po wszystkie czasy śpiew kościoła wzniósł się onego ranka pod obłoki jako wy­rocznia i zapowiedź zwycięstwa.

Spólcześni, choć bezpośrednio czynni w wypadkach, choć nawet posta­wieni na wysokich stanowiskach, rzadko kiedy zdołają objąć myślą ogromną ilość zdarzeń, zrozumieć i ocenić ważność obrotów dziejowych, których by­wają świadkami, dojrzeć celów, ku którym Opatrzność ich wiedzie; a to tem mniej, im bardziej w zawiłościach i walkach porywa i unosi ich żądza zni­komych korzyści, zaślepia pycha w zwycięstwie, nienawiść w pogromie. Na­stępni i potomni zamiast naprawić i rozjaśnić te wiedze, często psują ją jeszcze i plączą, puszczając w niepamięć główne powody i wyjaśniające szcze­góły, a zachowując; marne lub nawet zmyślane tylko błyskotki dla dogodzenia jedynie miłości własnej, pysze, niechęci, lub czczej próżności tylko. Z powodzi dziejów pokolenie pokoleniu nie te liche strzępki, siejące tylko niechęci i nie­nawiści podawać winno, ale poważną mądrość życia,, świadomość dróg i ce­lów, wskazanie godziwych środków, przestrogi przed złudami, i naukę oczysz­czania umysłów od zaćmień pychy, nienawiści, i chciwości. Cel to jedynie zacny i wzniosły dla historyi i historyka. A jak dążyć ku niemu V “Bogiem a prawdą!“

_

Stan Europy.

Z zawiehrzeń i walk religijnych wyszła Europa w połowic wieku siedm- nastego (po pokoju Westfalskim), bardziej jeszcze na cząstki poszarpaną, w sobie niezgodną, i przeciw Islamizmowi bezsilną, niż kiedy się te walki w wieku szesnastym zaczynały. Islamizni zaś przeciwnie wzrastał tymczasem zaborami, wzmagał swe siły podbojami, szerzył postrach przed sobą i trwogę, dziką swą bezwzględnością, z jaką każdy opór krwią zalewał., gruzami za­sypywał. Kie jedność państw Ohrześciańskich wyborną podawała mu sposobność przestrzegania nauki korami, aby “niewiernych“ nie naraz wszystkich, nie po kilku nawet, ale zawsze po jednemu, a koleją jednego po drugim, wojować i zgniatać. Wobec porozdzieranych rozmaicie i powaśnionych ludów Chrzęści- j ańskich zwolennicy Islamu przedstawiali się jakoby w jedności, i przechwa­lali się nawet tą jednością. Padiszach w Carogrodzie (dziś to tak przygnę- j biony i przytarty), wówczas potężnym był, i nie bal się nikogo. Floty jego jarzm iły wszystkie wybrzeża od Kaukazu aż głęboko w Adrię, lenne mu roz­bójnicze państwa Afryki północnej, Tripolis, Tunis, Algier, Fez, Maroko (o któ­rych dziś zaledwo kto słuchać raczy), podówczas były postrachem wszystkich przymorskich miast i krajów, a czy śród pokoju czy wojny, były zawsze strasznemi, daleko sięgająceiui, a drapieżnemi, rękami Oarza Turskiego. Na lądzie, na szerokich przestrzeniach od Kaspijskiego jeziora, do Adryatyku, od Dniestru i Dniepru aż poza Eufrat i Nil, zbrojne gromady bez liku prawie, zbiegały się na rozkaz Wysokiej Porty. A oprócz własnych niewolników i brańców cisnęły się do służby bisurmańskiej liczne tłumy bezprawników i awanturników ze wszystkich krajów, którzy (jak i dziś) jako poturnaki często bardzo gorliwie i skutecznie służyli Wysokiej Porcie. Toż nikt nad nią nie miał podówczas liczniejszych zastępów dobrze uzbrojonego, we wszystko dostatnio opatrzonego, i (przyznać też trzeba) bardzo bitnego wojska-, nikt j liczniejszej i straszniejszej artyleryi, nikt ogromniejszyeh we wszelakie po- ! trzeby wojenne zaopatrzonych, a na setkach tysięcy koni i wielbłądów za I wojskami noszonych zapasów. Jak strasznym i ciężkim przeciwnikiem był Turek, doznali po kolei wszyscy sąsiedzi, jużto pogromieni na zgubne imię, jak ludy Peloponezu i Bałkańskiego półwyspu, już tacy, co się wprawdzie odbronić zdołali, lecz z wojen powychodzili zniszczeni i wycieńczeni, jak Polacy z Chocimskiej, jak Cesarstwo Chrześciańskie, ostawszy się tylko przy rąbku królestwa Węgierskiego, jak Weneeyanie z długiej, a w końcu przecie utratą zakończonej, obrony Kandyi. Więc Muzułmanin pod owe czasy “strasz- nym byl całemu światu,“ pysznym, hardym i grubijańskim bez granic, a przy sile i gwałcie niemniej zdolny wszystkich tradycyjnych sztuk i sztuczek pod­stępu, poduszczań, i przeniewierstw “dyplomaekich.“

A po drugiej stronie, w Rzeszach Ohrześciańskich, “iu Rcpuhlica Chri­stiana,“ jak przed reiórmacyą mawiano, jakiż niepoczesny widok?! O prawie

C~~              • • TT ^

I Bożem w sprawach ludzkich już się i wspomnieć nikt nie waży; Chrześci- | anie z imienia, przy budowie nowej wieży Babilońskiej, już słowa Bożego ! zrozumieć nie mogą, właśnie z przyczyny, że je każdy tlómaczyć chce na swój własny sposób. Zamiast zasad sprawiedliwości i prawowitości rozstrzyga korzyść i siła. “Polityką“ nazywa sic, odtąd ta nowa mądrość wyzyskiwania przyjaciół i nieprzyjaciół.

Król Francyi, “najstarszy syn Kościoła,“ najgorszym się stał synem. Ludwik XIV sam jeden pomiędzy Panującymi, bogaty w pieniądze i rozumy, silny, bezpieczny, wszystkich innych dokoła pokrzywdził, ponadszarpywał, pobił i poupokarzał. Doprowadziwszy niedawno (1G7i>°), wszystkich po kolei do przyjęcia wymuszonego pokoju Nimwegskiego, rozpoczął właśnie nowy okres panowania swego, który historycy nazwali okresem pychy. Nie jako przeciwniczka nawet, lecz jako współzawodniczka, stanęła obok pychy bisur- mańskiej w Carogrodzie, pycha pseudo -chrześciańska w Paryżu. Wersalski “Jupiter“ zmusiwszy wszystkich do pokoju, sam jeden go nie zachowywał, zapozywając sąsiadów przed własne trybunały, i zabierając im miasta i kraje, jakie mu się podobały. Wojny nie było chyba tylko dlatego, że się nikt przeciw Ludwikowi XIV1"11 bronić nie śmiał. Dawne po dziadzie i pradziadzie odziedziczone zadanie i dążenie “poniżenia i zgubienia Domu Austryackiego“ nie przestało ani na chwilę być głównym celem. Dla tego celu jedynie, nawet i pysze swojej pewne milczenie nakazać umiał, znosząc raczej pewne i dość wyraźne upokorzenia wobec “pychy i hardości Tureckiej,“ niż aby wydaniem ze swej strony wojny Porcie Ottomańskiej miał przeszkodzić jej w doduszeniu Cesarza Chrześciańskiego. Przeciwnie, ułatwiał jej wszelkiemi sposobami na­jazd na to Cesarstwo, i wszelkie trudności na tej drodze wygładzał. Tak kazał własny “interes.“ Chodziło bowiem Ludwikowi XlVmu o to, aby Ce­sarza Leopolda I i Dom jego tak przytrzeć, i jeżeli nie zgładzić, to przynaj­mniej tak sterać, by ani on, ani nikt już z domu jego nie był w stanie przed­stawiać żadnej siły ani otuchy dla Xiążąt Rzeszy Niemieckiej, a Rzesza ta by przymuszoną została szukać opieki i obrony od ostatecznej zaguby u je­dynego silnego, u Ludwika XIV0. W tym celu, zawierając pokój Nimwegski z Elektorem Brandeburskim, wymógł na tymże zapewnienie, że przy najbliż­szym obiorze Cesarza głos swój da Delfinowi Francuskiemu.

W clnvili więc, kiedy straszna burza nadciągała na Cesarstwo od wscho­du, na zachodzie nie było przyjaciela; był tylko skupiony i dość dobrze uzbrojony, a* na “dziedzictwo“ czychający wróg.

Inne wszystkie Chrześciańskie Królestwa i Xięstwa, ile ich było w Eu­ropie, wszystkie jakby chore i kaleki, kuliły się, bynajmniej na obronę niczyją nie skore, każde rade, że go jeszcze najbliższy sąsiad, “bonus amicus et frater“, nie pochłonął. Hiszpania, niedawno jeszcze najpotężniejsze z mocarstw chrześciańskicli, teraz jakby omdlałe, już ani sił ani odwagi nie miało do bronienia się od napaści, zaborów, i obelg ze strony Ludwika XIV0; Anglia śród niesnasek i walk wewnętrznych pomiędzy parlamentem a królem, sta-

V                                                                                                                                            J

wala sio raczej posługą i narzędziem polityki Ludwika XIV0, niżby pomocą jakąkolwiek Cesarstwu Chrześciańskiemu przeciw Turkom użyczoną planom ; Ludwika przeszkodzić zdolną była,; Szwecya niedawno w służbach Francy i, podówczas podrażniona samowolnym zaborem Xiestwa Dwuinostów, weszła milczkiem w przymierze z Holandyą, rzkomo ku obronie zasad pokoju Nim- wfegskiego, w istocie gotując nowy alians przeciwko przemocy i pysze Lud­wika ; Rzesza Niemiecka wr rozstroju i niemocy zaledwie nieśmiałe, słowne, reklamacye podnieść zdołała, przeciw zaborom Francuskim, przeciw najściu i zabraniu Strasburga i Oasalu śród pokoju; a najpotężniejszy Xiążc tej Rze­szy, Elektor Brandeburski, był teraz, choć na czas krótki, raczej sprzymie­rzeńcem Ludwika XLV°, niż wasalem Cesarza; Carstwo Moskiewskie ubez- władnione poniekąd właśnie wewnętrznemi zamieszkami i nieudolnością rzą­dów pod dwoma, młodymi Carami, choć zagrożone dość wyraźnie przez Porte Ottomańską, i upokorzone niedawno (1(578) niefortunną i niepoczesną wyprawą na Czehryn, o niezem mniej nie myślało, jak o niesieniu pomocy Chrześci- aństwu zachodniemu przeciw Islamowi, ehoć-to ])rzeciw ws])ólnemu wrogowi. Rzeczpospolita Wenecka wyezerpnięta i ])ognębiona, długą, a utratą Kandyi zakończoną, wojną, przeciw Turkom, rada była nie już pokojowi, lecz choć pozorowi pokoju, śród którego choć do czasu wojny prowadzić nie musiała; na obronę Chrześciaństwa ani czynem, ani nawet pieniądzem, choćby pota­jemnie dostarczonym, odważyć się nie śmiała. Jedna tylko Stolica, Apostolska, prosząc Boga odwieczną modlitwą “o pokój i zgodę pomiędzy Pany Chrześci- ańskiemi“, nie ustawała w staraniach i usiłowaniach doprowadzenia do tej zgody- i jedności, nie ustawała, przypominać grożącego a coraz bliżej nasta- ! wającego niebezpieczeństwa zalewu potęgi Ottoinańskiej, i ku spólnej obronie | pobudzać; a choć nie rozporządzając licznemi wojskami, nie mogła czynnie wystąpić na czoło, jednak tein, co z potęgi ziemskiej było w jej ręku, znacz- nemi sumami pieniędzy, gotową była ciągle popierać i zasilać obrońców wiary i wolności Chrześciańskiej, byle siejący “śród Panów Chrześciańskieh“ znaleźli.

Cesarstwo.

A pośród tych Państw Europejskich, ogarnionych spólnem mianem Chrzc­ściaństwa, a rozterezonych i niezgodą, religijną i zachłannością na ziemie i poddanych, zbrojnych wzajem na siebie, a bezbronnych i bezsilnych wobec wroga wszystkim wspólnego, śród nich, “Cesarstwo Chrześeiańskie“, “Święte Rzymsko-Niemieckie Państwo“ czemże się, stało? Już prawie tylko cieniem i wspomnieniem dawniejszej potęgi i świetności. Cesarz Leopold 1 w owych czasach miał tyle potęgi, wojska i zasobów, ile mu “kraje dziedziczne“ do­starczyć mogły. A i te kraje dziedziczne od wschodu mocno i szeroko już przez Turków nadszarpanc. Z krajów korony S. Szczepana, z potężnego nie­gdyś już w samem sobie królestwa Węgierskiego, już tylko skrawek zacho-

^ ' ■                                                                                     "                                          ~

/

dni, prawie rąbek pograniczny wzdłuż resztki Kroacyi, wzdłuż granic Styryi, Arcyksięstwa Austryi i Margrabstwa Morawskiego, przy Doinu Rakuskim po­zostawał; Jawaryn (Raab) i Koniora (Komom) były granicznemi fortecami; w fortecy Nowe-Zamki, (Neuhausel) o li) mil od Wiednia odległej, siedział już bardo Basza Turecki. A czego z krajów Węgierskich Turcy jeszcze zało­gami swemi nie obsiedli byli, to od łat dwunastu wr otwartym było przeciw Cesarzowi rokoszu i wojnie domowej. Sprzysiężenia i zamachy politycznej natury, zajątrzone zatargami religijnemi, a poduszczane i ])opierane ])rzez Ludwika XIV0, zaprowadziły prawie całą ludność królestwa Węgierskiego do obozu Muzułmanów; a Cesarz i Chrześciaństwo nietylko nie mieli z królestwa tego żadnej prawie pomocy przeciw Islamizmowi, lecz przeciwnie najmożniej­szy i najświetniejszy z ówczesnych magnatów Węgierskich, Emeryk Teko]i, jawnie przyjąwszy zwierzchnictwo Wysokiej Borty, i dyplom mianujący go jakby na pośmiewisko “Królem Kuruców,“ niósł go na sztandarze swoim na czele 30 tysięcy “Malkontentów“ przeciw Cesarzowi.

Kilka lat, rok jeszcze, przed wybuchem wojny, Cesarz Leopold i dorad­cy jego łudzili się nadzieją, że zdołają utrzymać pokój z Turkami, że ustęp­stwami i pieniędzmi potrafią okupić w Carogrodzie odnowienie na dalszych lat 20 rozejmu Yaswarskiego zawartego w r. 1GG4 po bitwie pod S1 Oodard;

i i że zabezpieczywszy się jako tako od wschodu, zdołają podjąć przygotowy­waną już z cicha wojnę przeciwko Ludwikowi X1V1,1U. Jeden z Radców Ce­sarza, lir. Kwentyn Jórger, którego memoryaly przechowała nam historya, usilnie radzi wojnę przeciwko Francyi, a wyjednanie pokoju u Porty. “Prze­ciw Francyi, mówi on, konieczna jest wojna, bo pokój z nią nie jest poko­jem,... a śród pokoju więcej zyskuje, niż w wojnie.“ A zaś przeciw Turcy i ? “wszyscy Królowie i Cesarzowie od Zygmunta do Karola, V" radzi byli, kiedy po walkach, zwycięzkich nawet, mogli mieć pokój z Turkami... Potęga Sułtana nad 50 królestwami panującego za wielką jest, niż aby bez pomocy postronnej mierzyć się z nim można. A pomocy trudno znaleść; a choćby się znalazła, toż dopiero stałaby się nowem niebezpieczeństwem; bo ilużto Królów dla obcej pomocy własne potracili Królestwa.... Wydatki na wojnę Turecką przez cztery tygodnie więcej wyniosą, niż to, co zapłacić wypadnie za pozyskanie dworu Tureckiego              Pokój więc u Porty sztuką i pieniędzmi przedłużyć.“

Rada może była dobra, ale zawiodła. Wysłany do Carogrodu Albert Ca- prara, łudzony z początku świetnem przyjęciem, nic nie znaczącem posłucha­niem u Padiszacha, i innemi majakami, jakicmi się dyplomacya Turecka aż po dziś dzień tak zręcznie ku pozyskaniu czasu i przygotowaniu niespodzia­nek posługiwać urnie, w końcu nie otrzymał od Wezyra nic innego, jak tyl­ko żądania, których przyjęcie równałoby się wynikom ostatecznego pogromu. Żądała Turcya, aby Cesarz Leopold przywrócił w Węgrzech stan, jaki zastał wstępując na tron Węgierski, aby rokoszanom oddał wszystkie dobra skonfi­skowane, i poręczył im nieograniczoną amnestyę i wolność religijną, a na dobitek — aby płacił Sułtanowi roczny haracz pół miliona florenów7.

Wojna wiec ze strony Turcyi była nictylko już postanowioną, ale już rozpoczętą, zanim do wypowiedzenia tych żądań i odprawy Posła przyszło. Wojska Tureckie zgromadzone w Adryanopolu, z końcem marca 1683° wy­przedzając nawet, zbyt długo przetrzymanego Posła, ruszyły przez Essek ku Wiedniowi.

Jeszcze na kilka miesięcy przedtem Król Jan III pewne miał wiado­mości o tem, że wyprawa Turecka nic przeciw komu innemu, jak przeciw Wiedniowi się gotuje, i ostrzegł o tem Cesarza. Lecz nie zupełnie snadź wierzono temu, bo ani ogólnego uzbrojenia się na tak ciężką wojuę w do­statecznej mierze nie przedsięwzięto, kiedy cale w obozie pod Kitsee w koń­cu kwietnia zgromadzone Cesarskie wojsko nie więcej jak 40000 wynosiło, ani też wcześnie o utwierdzeniu i zaopatrzeniu Wiednia nie pomyślano. A jed­nak już w grudniu 1082° roku tenże sam powyż wymieniony radca Cesarski Jorger o wielkości i grozie niebezpieczeństwa tak przestrzegał: “Całe Pań­stwo jest w niebezpieczeństwie,.. Naprzód Wiedeń, potem Ratisbona stanie się domem granicznym; zaginie wielkie imię przedmurza Chrześciaństwa, a. z nićm podstawa utrzymania się przy koronie Cesarstwa. Chrześciaństwo utraci nadzieję odzyskania Cesarstwa, wschodniego, czego tylko jakiś Król Węgierski mógłby kiedyś dokonać. Węgry przepadną dla Chrześciaństwa, a w Siedmiogrodzie, w Mołdawii i Wołoszy zamiast Książąt Chrześciańskich Baszowie Tureccy panować będą. A jeśli w razie nieszczęścia stracimy Wie­deń , nigdy go już odzyskać nie zdołamy, jak tego dowodzą przykłady stra­cony cli do Turków miast od Konstantynopola, do Weissenburga i Nowych Zaników. Chodzi tu więc o koronę Cesarską i berło, chodzi nawet o mitrę A rey książęcą.“

Śród takiej toni i takiego niebezpieczeństwa z nikąd Cesarz Leopold nie mógł wyglądać dostatecznej i pewnej pomocy, nigdzie szukać skuteczniej­szego przymierza, juk tylko jedynie w Polsce. Ku tej toż stronic już od je­sioni roku 1082 zwróciły sio wszelkie usiłowania, dyplomaeyi Dworu Wie­deńskiego; a z jakim skutkiem, niebawem opowiem.

Polska.

Od nieszczęsnego roku 1672°, od utraty Kamieńca i Podola , Rzplta Polska, pozostawała albo w otwartej z 'rurkami wojnie, albo (mianowicie od r. 1080) w stanie pognębienia i ciągłego zagrożenia, ze strony Porty, które do wojny co chwila wybuchnąć mogącej, koniecznie prowadzić musiały. Po świetnem wprawdzie, ale bynajmniej nie wyzyskanem zwycięstwie Chocim- skiem, po szczęśliwych poczęści i chwalebnych, ale bynajmniej nie rozstrzy­gających kampaniach lat 1074°, 1075° i 1070°, nastąpił tak zwany pokój Żo- rawiński, który w istocie rzeczy był tylko rozejmem odsyłającym sprawę naj­ważniejszą, odzyskanie Kamieńca i granicy Dniestrowej, od czego bezpieczeń-

stwo Polski zależało, cło “łaski“ Cesarza Tureckiego. Ale wysiany w roku | 1(177 do Carogrodu Poseł wielki, Jan Trach Oniński, Wda Chełmiński? po- ; mimo wszelkich zabiegów i wszelkiego szczerego czy pozornego popierania i przez dyplomacyę Francuską, w tej głównej sprawie odzyskania, Kamieńca, ;

; Podola i zagarnionej części Ukrainy, nic nie uzyskał, i przywiózł “pokój“ |

I z Baszą Tureckim na Kamieńcu, i z Xię,eiem Sarmackim w Niemirowie; po­kój dogadzający Turkom i Francy i, i icłi zamiarom prze«',iw Leopoldowi kno­wanym, ale dla Polski pokój to był jakby -przypojona rana z stereząceni jesz­cze z niej drzewcem strzały. Z jakiem uczuciem pokój ten przez Rzpltą przy­jętym został, niedoczytasz się tego w konstytucyach następnego Sejmu z ro- j ku 1678°, bo tam o tym pokoju ni o przyjęciu jego przez Stany Rzpltej ani i słówkiem nie wspomniano. Ale wyrozumieć to można z pisma do zachowania | w tajemnicy przeznaczonego, z tak zwanego “skryptu ad arcliivum,“ które i I konstytucya Sejmu tegoż pod punktem G, treść jego milczeniem pokrywając, zatwierdza. Owoż skrypt ten mani, znalazłem odpis jego w aktach Szczuki; j a, słowa jego (z opuszczeniem dla krótkości tego, co tu mniej potrzebnem zda, !

się), opiewają:              podejrza.il e mając granice z Państwy Tu recki em i,

nie spuszczając się na Wojska pieniężne, które Rzplta obecnie trzyma, i trzy- j mać może, mocniejszemi je załogami ubezpieczyć umyśliliśmy. l.)o czego aby snadniej przyjść mogło, Pospolite ruszenie              uchwalamy, i one w Oj­cowskie ręce i dispositią Jego Królewskiej Mości dajemy. A że              silami .

naszemi na tak wielką Turecką potęgę wydolaó teraz nam niepodobna, tedy | będzie mia,1 w mocy swojej Król JMość wyprawienie Posłów tak do Ojca j Świętego, jak i do Cesarza JMci Chrześciańskiego, Króla JM ci Francuskiego, ! i i innych Panów Chrześciańskich, pokazując całemu Chrześciaństwu najgroź­niejsze niebezpieczeństwo z upadku strzeż Poże naszego, i posiłków od nich ; na tę wojnę potrzebując... Także do (Jara JMci Moskiewskiego JKrólewska ' Mość osobnego wyprawi Posła, starając się pilno, aby przymierze zbrojne j z tym narodem przeciwko powszechnemu Krzyża świętego nieprzyjacielowi dojść mogło. A za powrotem ty cli wszystkich Posłów7 JKr.Mć... Radę do

boku swego przeznaczoną zwoła,, i z nią              obrady i postanowienia, co

dla dobra Rzpltej potrzebniejszem i skutecziiiejszem obaczą, będzie mieć moc,

i władzę              ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin