Streszczenie Lubiewa.doc

(44 KB) Pobierz

Streszczenie Lubiewa + A. Nęcka: Przegięci. O „Lubiewie” Michała Witkowieskiego.
W: Starsze,nowsze,najnowsze. Szkice o prozie polskiej XX i XXI wieku.

Artykuł A. Nęckiej:
Lubiewo stało się większym hitem niż nawet Wojna polsko – ruska... Masłowskiej. K. Uniłowski upatrywał powodów nie tyle w prowokacyjnej tematyce ale nade wszystko w medialnej „nośności” powieści. Publikacja trafiła na czas w którym problem mniejszości seksualnych często pojawiał się w dyskursie publicznym. Inga Iwasiów tak komentowała dzieło: (…) obserwujemy eskalację kryteriów wyczynu literackiego – im skandaliczniej, „naturalniej”, młodziej, starzej, dziwaczniej – tym lepiej. Lubiewo dopisuje się do tych kryteriów ale jednocześnie bierze je w nawias. Powieść poświęcona w całości tematowi „niszowemu”, mówi nam więcej o życiu społecznym, języku literatury, pamięci historycznej, ideologiach, sentymentach niż wiele innych razem wziętych. Lubiewo nas zabawiło, zainteresowało, wciągnęło.

Sam Witkowski tak komentuje i tłumaczy genezę powieści:
Gazety, tygodniki i TV, słowem-wysokonakładowe media raz na jakiś czas chcą pokazać, że przestrzegają zasad political correctnest i publikują jakiś artykuł o gejach. Sprawa jest atrakcyjna, bo temat fikuśny, a przy okazji można pokazać trochę ładnych ciał, nie mających wiele wspólnego z autentycznym życiowym mięsem. Nigdy jeszcze, czytając czy oglądając tego typu materiały, nie miałem wrażenia, że czytam o sobie i swoich problemach. Są to artykuły nudne i całkowicie zrytualizowane, jak najdalsze od życiowego doświadczenia, zideologizowane i upolitycznione. Realizacja tematu ograniczona zostaje w nich do zasygnalizowania haseł takich jak akcja "Niech nas zobaczą", małżeństwa dla homoseksualistów, adopcja, Holandia, rzadziej - AIDS, seks z gumą itd. A co najgorsze - pisane one są przez etatowych dziennikarzy, naturalnie heteryków.
Trudno się dziwić - media ze swej istoty takie już są, że każdy problem prywatny (mój) zamieniają na polityczny (nie mój) i zamkną w medialnych hasłach. W konsekwencji zamiast o sobie czytam o akcjach, paradach, rzucaniu kamieniami. W takich wypadkach mam ochotę - za Świetlickim - powtórzyć, że "Niczego o nas nie ma w konstytucji". W mediach mówi się o czymś, co zostało przez te media wykreowane, a w życiu mówi się o... obciąganiu! Stąd wziął się pomysł napisania książki, w której konsekwentnie omijałbym wszystkie "medialne" realizacje tematu, a ufał wyłącznie "gadaniu", historiom opowiadanym prywatnie, a także własnemu doświadczeniu. Jest to zabieg podobny do tego, jaki przyświecał Białoszewskiemu, gdy pisał swój "prywatny", "gadany" Pamiętnik z powstania warszawskiego. […] To jest mój pamiętnik z powstania pedalskiego. ( http://free.art.pl/michal.witkowski/dorobek/lubiewo.php )

Witkowski za pomocą reportażowej narracji opisał środowisko „ciot” techniką naturalistyczną. Proza ta została pomyślana jako zbiór luźnych opowieści (różnych pod względem stylu, zasłyszanych i własnych historii, plotek, refleksji, portretów współplażowiczów, wspomnień, parodii towarzyskich ogłoszeń gejowskich) połączonych osobą narratora – bohatera ( alter ego autora?) i posegregowanych w dwie sekwencje. Pierwsza to „Księga ulicy” czyli koncentracja na latach 70 i 80 XX stulecia. W mieszkaniu Patrycji i Lukrecji – starych, żyjących z renty ciot zakotwiczonych mentalnie w PRL-owskiej przeszłości – pojawia się dziennikarz, który chce się dowiedzieć, jak to kiedyś bywało. Lukrecja i Patrycja chętnie opowiadają o dawnym Wrocławiu, rekonstruują geografię homoseksualnych przestrzeni i szczegółowo omawiają niegdysiejsze obyczaje. Z tych opowiastek wyłania się później „Wielki Atlas Ciot Polskich”. Witkowskiego -
nie interesują geje z klasy średniej, tylko właśnie ci "odrażający, brudni, źli", bo im została już tylko konfabulacja, język, zmyślenie i to im musi wystarczyć za cały świat. Geje z klasy średniej mają swoje stałe związki, domki z ogródkami i kosiarki do trawy, a ci nie mają zupełnie nic. To podwójny margines społeczny: nie dość, że geje, to jeszcze ta ich warstwa najbardziej skryminalizowana - złodzieje, prostytutki, wywłoki. Jeśli już mają pracę, to jest to praca siedząca. Siedzą. Siedząc więc w byle dyżurce stróża nocnego, w więzieniu czy gdziekolwiek - śnią i zmyślają o najfantastyczniejszych rzeczach - stąd są tak atrakcyjni jako postaci literackie.
Bohaterowie/bohaterki są „przegiętymi facetami”. Przeginanie się to udawanie kobiet – jakimi je sobie wyobrażają – piszczenie, mówienie „ależ przestań”. Bohaterowie nie chcą być kobietami, chcą być przegiętymi facetami, to jest ich sposób na życie. Zabawa w babę.
Świat w powieści jest brudny, pełny pożądania i upokorzenia. Stałe przebywanie między dworcem, najnędzniejszą pracą, a parkiem w którym był szalet. Cioty mówią do siebie pieszczotliwie: „ kurwo, zdziro, szmato i się cieszą” (L.182). Ich egzystencja obraca się wokół tzw pikietowania. Pikieta służy do wyrywania. Podrywania znaczy. Celem obciągu. Drutowania, znaczy (L.17) i marzeń o luju będącym:
sensem naszego (ciotowskiego) życia, luj to byczek, pijany byczek, męska hołotka, żulik, bączek, chłopek, który czasem wraca przez park (…) Bo przecież ciota nie będzie się lesbijczyła z inną ciotą! Potrzebujemy heteryckiego mięsa! Luj może też być pedałem, byle był prosty jak dąb, nieuczony, bo z maturą to już nie chłop tylko jakiś inteligencik. (L.18)
Bohaterki/bohaterowie często nie ukrywają że chodzi im o coś więcej aniżeli tylko seks. Często jest to obraz sadomasochistycznych i rynsztokowo – szaletowych seksualnych igraszek.
Druga część – Ciotowski Bicz – nie odbiega od pierwszej. Scenerią staje się tytułowa, gejowska plaża w okolicach Międzyzdrojów. Bohaterowie/bohaterki nie udają kogoś kim nie są, najważniejszy w ich życiu jest seks i możliwość opowiadania o nim. Patrycja i Lukrecja tęskniąc za okresem PRLu nadal otaczają się przedmiotami rodem z tamtego okresu. To właśnie wtedy kwitł żywioł konfabulacji – jak opowiada jedna z postaci – wtedy nic nie było w sklepach , pustki, to co pozostało jak nie zmyślać? Ich zmyślonym, urojonym światem zachwiał początek lat 90. Ortodoksyjne cioty nie mogą porozumieć się z gejami „fazy emancypacyjnej”. Michasia (autor?) określa ich mianem zdrajców bo mówią o sobie w rodzaju męskim i twierdzą że są za emancypacją, adopcją, prawem do małżeństw, bezpiecznym seksem. Lubiewo jawi się zatem jako bulwersujący obraz subkultury ciotowskiej. Witkowski chciał oswoić to, co nie mieści się w tzw. dyskursie publicznym. Dyskurs jakiego używa jest dosadny, wulgarny, z drugiej strony wieloznaczny a zatem właściwy ciotowskiej subkulturze. Autor niczego nie upiększa, nie estetyzuje (np. fraza: A chciałoby się wszystko (…) Wciskać język w szuję (…) I dupę lizać i spermę pić! I wszystko, wszystko, wszystko lizać, lizać do woli, do śmierci!).
Witkowski gra również z tradycją literacką. Widoczne są odwołania do Białoszewskiego, Gombrowicza, Iwaszkiewicza, Mickiewicza, Stasiuka. Można odnaleźć tu tradycję romansu, baśni, literatury gotycyzmu, estetykę kampową, ukłon w stronę teorii genderowych i postmodernizmu (K. Uniłowski).
Piszący o Lubiewie recenzenci wielokrotnie zwracali uwagę, że powieść pociąga również tym, czego w niej nie ma. Lubiewo jest powieścią nie tylko o „innym” świecie, ale właśnie o potrzebie zachowania tzw normy, bowiem bez niej wszystkie „przegięcia”, „przekroczenia” byłyby bezzasadne.Stąd proza ta wywołała ferment także w środowisku gejowskim, które interpretowało Lubiewo na dwa sposoby. Jedni na największy plus uznali to, że jego autorem jest zdeklarowany homoseksualista (zatem Michaśka Literatka to Witkowski). Inni traktowali powieść jako odśrodkową krytykę gejowskiego „światka”.

STRESZCZENIE[1]:
I Księga ulicy.
1) Opowieść o tym, jak Patrycja i Lukrecja chodziły pod koszary.
W nocy wdrapywały się na mur, podtrzymując jedna drugą. „-Śnieg padał,księżyc świecił nad murami,takie musisz panu nakreślić tło,bo pan literat!”. Przeskakując mur wskakiwały na wielką hałdę. Wpuszczano je, bo wojskowi brali ich za kobiety. Przynosiły ze sobą pisma pornograficzne, kawę w termosach, bimber. Z zachwytem wspominają, że żołnierze robili zwody, kto najdalej nasika, napluje, albo kto głośniej pierdnie.       ”- Żałuj Michaśka, że Cię wtedy na świecie nie było.” Na pytanie dlaczego nie jeździły do Legnicy, odpowiadają, że istnieją dwie szkoły: legnicka, tutaj cioty przebierają się za kobiety i mówią, że „od przodu nie mogą bo mają akurat te trudne dni” i szkoła wrocławska, „której my jesteśmy założycielkami”, żeby się nie przebierać „bo oni są do cweli przyzwyczajeni, to im wszystko jedno. Nawet się na człowieka wysikali,jak się ładnie poprosiło...” Na to zdanie Lukrecja pobladła i wątpiła czy Patrycja mówi prawdę. Kiedy okazało się że tak, Lukrecja się obraziła, zaczęła się powoli ubierać, co dzień wybiera się na dwudziestą do kościoła.
Na koniec bohaterki opowiadają jak młodzi, piękni chłopcy już odjeżdżają. „I już im tam ciągniemy, ale ich jednocześnie opłakujemy.(...) A wtedy oni, co oni zaczęli nam mówić... Że nigdy nas nie zapomną, że jesteśmy ich pierwszą miłością.(...) Tak oni nas nie zapomną. Oni tam leżą teraz nad brzegiem Donu, mają już żony, dzieci(...). Ale będą patrzeć w niebo i myśleć: tam gdzieś, pod tymi gwiazdami mój Andriusza (Patrycja) pod koszarami, w dalekiej Polszy.”
2) Pikietowanie
Ożywają w nocy. Penetrują ławki pełne żołnierzy, pijaków, narkomanów. Nie proszą o wiele – może być stary albo młody, chory,zdrowy,kulawy. Byle tylko nie był ciotą lub babą! Czasami park penetruje milicyjny wóz, wygląda jak wóz – widmo. Po 10 godzinach pikietowania zasycha w ustach, buty są brudne. Gdy już mają iść do domu zatrzymuje ich jakiś cień, daleki kształt, który okazuje się drzewem – ale wyobraźnia czyni cuda. Kiedy przekraczają wieczorem próg parku czują dreszcze podniecenia, jak narkoman przed wbiciem strzykawki. Cioty wierzą w Boga. Wierzą, że w ostatniej chwili ześle im jakiegoś luja. Nie uważają się za grzesznice – przecież nikomu nie robią krzywdy!
3) Opowieść o Łucji Kąpielowej
słynnej z romansu z kryminalistą, była portierem w saunie w Państwowych Zakładach Kąpielowych. Do każdego mówiła „złociutka”. Wszyscy tam chodzili nadzy, owinięci tylko ręcznikami. Stare cioty, które wyszły już z obiegu obnażały rozkład swoich ciał, oblizywały się lubieżnie, szczypały się za sutki. Rozkład czasu spotęgował rozkład rozwijającego się w nich AIDS. Kiedy na ich ciałach pojawiały się czerwone plamki, rozumiały ze pożegnania nadszedł czas. Gziły się tym bardziej, im mniej czasu im zostało. Doszły do wniosku, że wszystkie są już chore więc nie ma co martwić się o bezpieczeństwo. Próbowali wszystkich perwersji ze śmiercią włącznie. Nie było takiej wydzieliny, której by nie zlizali,nie było takiego ruchu którego by nie uznali za zaproszenie do seksu. Czy to był jeszcze seks?Po pierwszych zgonach dyrekcja nakazała dezynfekcję sauny,basenu i szatni.
Łucja Kąpielowa brała sobie lujów do domu. Kilka razy ją okradli i pobili. Raz, kiedy okradali jej mieszkanie, znaleźli starą legitymację partyjną. Krzyczeli „-Żryj!”. Kiedy odmówiła przypiekali ją jej własną rozgrzaną lokówką. Wtedy zjadła wszystko, a oni wreszcie ją mogli wyruchać. Tą rozpaloną lokówką. Tego już nie mogła przeżyć, zmarła w szpitalu. Teraz najbardziej znaną ciotą w Polsce jest Oleśnicka.

II Ciotowski Bicz
1) Cześć! (ogłoszenie)
Nie wiem czy to ma sens (bo już zwątpiłem w te ogłoszenia), ale trudno, może znajdzie się tu, w tym mieście jakiś fajny, normalny gej, z którym można by stworzyć trwały związek oparty na innych wartościach, niż tylko analne, ja nieprzegięty, fajny, student 175/70/13 ;-), oczy niebieskie (…) Fotka mile widziana.Oj kończę, bo chyba już nie ma miejsca...
2) Błąd numer osiemnaście
Bohater/bohaterka opowiada o spotkaniu z fajnym facetem już na plaży (Lubiewo). Opisuje zasady jakie towarzyszą uwodzeniu, np. nie można dać po sobie poznać że misiek się podoba. Nie odwracać się, nie gapić. To on powinien zdobywać. Błąd polega na tym, ze usiadł za daleko i w takim grajdole że cały się w nim zapada i go nie widać. Nie wypada już wstać. Po chwili jednak bohaterka/bohater przełamuje się i wstaje. Fajny gość niestety znikł. Fatamorgana...
3) Grupa z Poznania
Mówią o sobie w rodzaju męskim. Są z fazy emancypacyjnej. Walczą o prawo do małżeństw i adopcji. Emertyki (cioty) czują się w ich towarzystwie zbyt męsko, nago, szybko spódniczki sobie zrobiły z ręczników, poszły zbierać kwiatki na wydmy. Patrycja została i słucha tej ich emancypacyjnej gadki. Od tego odechciało jej się seksu. Jest za blisko, za czule, jak w rodzinie, a z rodziną jakoś tak nie wypada... I w ogóle z przyjaźnią i z bliskością to ona nie chce, to się kojarzy z mamą. „Ja chcę nieznajomego, co mnie wyrżnie jak burą sukę, sponiewiera...” Mówią o wierności, akcjach społecznych, internecie. Za chwilę Patrycja widzi jakąś dwójkę z nich, których miała nie raz na tych wydmach. A teraz wtuleni w siebie: „Aha, a teraz udają że mnie nie poznają.Taka to ich wierność!”.
4) Duchowny 69,lat 40 (ogłoszenie)
Pochwalony!Duchowny szuka bratniej duszy (aktywnej, z włosami na klatce)! Proponuję niezobowiązujące spotkania u Ciebie, celem uprawiania seksu oralnego i analnego (tylko kondomy). Chętnie żonaci, dzieciaci. Szczęść Boże!
5) Fryz intim...
Rozdzialik o tym jak Michałowi/ Michaśce (Witkowskiemu?) ktoś na plaży doradził, by w końcu ogolił włosy łonowe. Idzie więc do swojego lokum wynajętego jak najbliżej Lubiewa i przy nastrojowej muzyce zaczyna golić. Im mniej włosów tym wydaje mu się że to już nie jego genitalia, że to już nie chuj a prącie, już nie jaja a jądra. Nagle, przystawiając sobie lampę ze stolika zauważa jakieś białe i czarne malutkie kuleczki. Panika - „weszki mnie dopadły, trzeba wszystko ściąć!”. Wszystkie ciuchy trzeba spalić. Tylko jak teraz pójść do apteki? Jak powiedzieć, że potrzebne jest coś na wszy łonowe?
6) Perspektyw ważniejszy od człowieka
Emerytka nr 1: Nie ma już dzikich plaż, w latach 80 to się dopiero działo! Nikt nie wiedział o AIDS, ochoczo go sobie wszyscy przekazywali. Gdzies około 88 roku zaczęło się o tym mówić tu w Lubiewie, ale nikt nie myślał że to może być i w Polsce. To było coś z mitycznego Zachodu, coś jak ananasy, jak narkotyki. AIDS kojarzyła się z ostrą czerwienią. To Zachód przyszedł do nas i przywlókł to ze sobą. A kto go tu zapraszał?
III Wielki Atlas Ciot Polskich
1) Inne
Bo trzeba wiedzieć że o ile istnieją Ciotki Elegantki (typ nieszkodliwy i kulturalny, występujący w dużych miastach), o tyle jest jeszcze dużo innych gatunków ciot. Stare Cioty – od urodzenia są żulowate, dworcowate (przedemancypacyjne); półcioty – ciekawa odmiana, przegięta inaczej, nie powie o sobie w rodzaju żeńskim, nie zapiszczy, ubiera się w miarę normalnie, choć gestem jakim wkłada komórkę do torby, ona z tej torby torebkę (damską) robi. Cioty Gotyckie, Cioty konsumpcyjne, Cioty Szatniary, Cioty Intelektualistki, Ciotka Reprezentantka Gejostwa Wobec Mediów – Ciotka Reprezentantka do której zgłaszają się gazety i TV, mówi w imieniu wszystkich ciot, ale one pewnie by się pod tym nie podpisały. Prócz tego istnieją nawet skrzyżowania gatunków ciot.
2) Udawany luj
Opowiada Paula: Świat się kończy! Przechadzając się parkiem zobaczyła luja. Wszystko ok – męski, morda, dupa. Idzie za nim w krzaki i jest klasyka, luj od razu rozpina rozporek. Ona klęka, ale coś ją tknęło bo nagle to on kuca i chce lachę ciągnąć. A to ona jest ciotą! A on ma być lujem! I on wtedy ściąga spodnie a tam... czerwone, koronkowe pończochy! Paula mało nie umarła ze śmiechu i wymigała się ze spotkania wymówką o kręcących się w pobliżu glinach. Ten „luj” kręcił się jeszcze po parku – mówili na niego „Ta w rajtuzach”.
3) Jak Anna podrywała luja na współczucie
Gdy już nic nie skutkowało, Andzia brała luja na litość. Robiła się bardzo męska i zapraszała go na ławkę na wódkę. Rozmowa o babach, o dupach, że jest ciężko, że trzeba się nachodzić żeby któraś chciała dać. Gdy facet jest dostatecznie pijany, Andzia opowiada że jak to przejebane było w więzieniu, że tam go(ją) „tego” nauczyli. Przejebane tak zostać pedałem – facet okazuje pełne zrozumienie. I już z tego współczucia i chęci pomocy facet mówi : „To chłopie, to już ja może Ci jakoś pomogę. To obciąg mi.”Luje nigdy nie nauczą się prawidłowej odmiany czasownika „obciągnąć”.

Powieść kończy się rozdzialikiem „Telefony w życiu Pauli”. Do Pauli dzwoni Anna i krzyczy że cała Polska grzmi, bo jej listy do Michaśki ktoś znalazł i opublikował. Opowiada, że Michaśkę przez to wywalili z Uniwersytetu, zabrali jej pieniądze, straciła oko, ma pół twarzy w bąblach. Uciekała dyliżansem, który został napadnięty itp. głupoty. ;-)
- Wszystko, wszystko, coście się wygłupiały, wszystko ludzie się dowiedzieli! Wszystko Paula, wszystko!
- Ha! Ha! Ha!
 


[1]              Powieść składa się w większości z krótkich rozdzialików. W artykule A. Nęckiej uwypuklone są najważniejsze problemy więc postaram się je zobrazować streszczeniem niektórych fragmentów Lubiewa. :) Na początku biorę w cudzysłów fragmenty z powieści, natomiast dalej już go nie używam. Większość tekstu to parafraza.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin