Marek Zalewski - Formy pamięci.rtf

(1565 KB) Pobierz
OD AUTORA

Formy pamięci, Marek Zalewski

OD AUTORA

Jesteśmy tworem naszych wspomnień i nasza świadomość jest funkcją naszej pamięci. Ta nasza przeszłość domaga się od nas upamiętnienia i pragnienie upamiętniania przeszłości stale znajduje wyraz w naszych poczynaniach. Między innymi, znajduje go w literaturze. W tej książce zajmują mnie właśnie różne sposoby obecności przeszłości w literaturze współczesnej. Pamięć stanowi medium owej obecności na równi z językiem. Jej rola jako tworzywa i pośredniczki (poprzez związek z wyobraźnią) w kształtowaniu obrazu tak przeszłości, jak teraźniejszości, lub wręcz jej udział w tym, co współtworzy formę artystycznego czy literackiego przedstawienia, były podkreślane od zarania historii estetyki i teorii literatury (Mnemosyne mater musarum), ale stały się przedmiotem niewspółmiernie częstszej uwagi w naszej szeroko pojętej współczesności. Zapewne kariera introspekcji, autobiografizmu, intronizacja życia wewnętrznego jako tematu literackiego i tematu naukowych dociekań, przyczyniły się do tego w przeszłości, z kolei dziś naszą uwagę stymuluje żywo dyskutowana dialektyka pamięci i zapomnienia i jej udział w tworzeniu "tradycji tradycji" współczesności. Również zagadnienia związane z problemami rekonstrukcji przeszłości w narracji literackiej czy w narracji historyka lokują się w centrum zainteresowania dzisiejszej humanistyki. Często też one same stają się tematem gry literackiej. Zastanawia też, jak wielu współczesnych (str.5) nam pisarzy czyni pretekstem swoich utworów przypomnienie i rekonstrukcję tego, co zanurzone w prywatnej bądź zbiorowej pamięci. Nie ulega wątpliwości, że przyczyna tego zjawiska leży w splocie przemian cywilizacyjnych, wydarzeń historycznych i politycznych, a więc zewnętrznych wobec literatury okoliczności, od których jednak abstrahować nie podobna: odmowa pamiętania, a potem rehabilitacja kaleczonej pamięci, błądzenie, gubienie i odnajdywanie utraconego bądź zakwestionowanego wzoru ciągłości, tożsamości jednostkowej i zbiorowości stanowi dla nas dzisiaj doświadczenie kluczowe. Ale nie są to powody jedyne. Dla mnie samego inspiracją w poszukiwaniu genealogii i uzasadnień dla mojego przekonania, że literatura żywiąca się pamięcią i zmagająca się z pułapkami rekonstrukcji przeszłości pozostaje w najbliższym związku z tym, co stanowi istotę i funkcję literackiego przedstawienia, było spostrzeżenie Goethego wynotowane przez badacza pamięci, Edwarda S. Caseya. Goethe powiada, że "przy bliższym wejrzeniu, dzieła artystycznego geniuszu są tworem przypomnienia"[1]. Goethe nie jest oczywiście jedynym pisarzem, który zwraca na to uwagę. Tomasz Mann wyznaje: "Bardzo uważnie czytałem książkę [...] James Joyce Harry'ego Levina. [...] Niektóre zdania w tej książce Levina wywarły na mnie dziwnie głębokie wrażenie: Najlepsze utwory pisarzy współczesnych powstały nie na zasadzie aktu twórczego, lecz  aktu ewokacji i są szczególnie przepojone reminiscencjami”[2].

˛              Co sprawia, że przypomnienie jest tak niezwykle istotną kategorią, i co przesądza o jego artystycznej doniosłości? Owym powodem jest, jak sądzę, właściwa dla literackiego powtórzenia (poprzez przypomnienie) zdolność czynienia (str.6) obecnym tego, co jest nieobecnością. "Od czasów starożytnych po dążenia awangardowe - powiada Roland Barthes - literatura zabiega o przedstawienie czegoś. Czego? Odpowiem brutalnie: rzeczywistości. Rzeczywistość jest niemożliwa do przedstawienia i dlatego ludzie ustawicznie chcą przedstawiać ją przez słowa, dlatego istnieje historia literatury. Że rzeczywistości nie sposób przedstawić - a tylko da się ją pokazać - powiedzieć można na wiele sposobów: czy to za Lacanem określając ją jako n i e m o ż l i w e, jako to, co nie może być doścignięte, co wymyka się dyskursowi - czy też w terminach topologicznych, twierdząc, że nie można uczynić współbieżnym porządku wielowymiarowego (rzeczywistości) i porządku jednowymiarowego (mowy). Ale w istocie właśnie tej nieodpowiedniości topologicznej literatura nie chce, nie chce nigdy się poddać. Ludzie nie przyjmują do wiadomości, że zupełnie nie istnieje paralelizm między rzeczywistością a językiem, i to wyparcie, może równie stare jak sam język, tworzy przez nieustanną krzątaninę literaturę"[3]. Dodajmy, że w przypadku prób przedstawienia rzeczywistości minionej, ów stopień niekompatybilności zwiększa się jeszcze, bo nawet najbardziej drobiazgowa i wierna narracja zdolna jest pomieścić w przedstawieniu jedynie ułamek przeszłości poddanej oglądowi: już sam fakt, że przeszłość to coś, co minęło bezpowrotnie, wyklucza prawdziwą rekonstrukcję. W naszym oglądzie przeszłość to zawsze mniej niż to, co było, ale zarazem i więcej, bo do rekonstrukcji przystępujemy wiedząc, co było potem. A już na pewno owa rekonstruowana przeszłość to coś innego niż przeszłość, która była, bo pamięć jest zawsze fragmentaryczna, stronnicza i skłonna do cenzurowania niewygodnych dla nas faktów, czyli do amnezji. Już zresztą sama autonomia pamięci jako władzy umysłu - co podkreślają jej badacze - przesądza o tym, że kiedykolwiek sobie coś przypominamy, za każdym razem uzyskujemy tę samą, a zarazem inną przeszłość. A zatem, co wobec teraźniejszości staje się przeszłością, nie stanowi istoty tego, co było. "Inaczej mówiąc, Hegel mylił się, kiedy utrzymywał, iż "Wesen ist was gewesen ist« (istotą jest to, co było). Raczej tak, jak (str.7) utrzymywał Husserl, istotą jest to, co jest nieskończenie powtarzalne w aktach naszego poznania, zwłaszcza w oglądzie eidetycznym"[4]. Rzeczywistość, powracająca w pamięci, jawi się w powtórzeniu (i tym samym w opóźnieniu). Poprzez opóźnienie właściwe powtórzeniu to, co przedstawione, istnieje w y r a ź n i e j. Ale nie tylko: powtórzone, odsyła do tego, co było wcześniej, afirmuje więc obecność rzeczywistości (teraz już minionej). "Reminiscencja - od Platona do Husseria - jest ostatecznym potwierdzeniem tożsamości bytu, a przynajmniej normatywnym programem ontologii"[5]. Jeśli więc literatura zabiega o przedstawianie rzeczywistości, to najbliższa sukcesu jest tam, gdzie posługuje się figurą powtórzenia-przypomnienia. Być może tak należałoby rozumieć obserwację poczynioną przez Goethego.

Gdybym miał odpowiedzieć najkrócej na pytanie, czym jest w tej książce literatura, odpowiedziałbym, ze jest właśnie rodzajem szczególnego powtórzenia: powtórzenia, które dąży do tego, aby być przedstawieniem rzeczywistości. Sformułowanie tego rodzaju zdaje się sugerować, iż będzie tu mowa o przygodach estetyki mimesis. Upowszechniające się w poststrukturalizmie przekonanie, iż język ludzki nie ma zewnętrza: to drzwi bez klamki" (by odwołać się do sformułowania cytowanego już raz Barthesa)[6], nadwątliło mniemanie, endemicznie w nas ugruntowana potrzeba rzeczywistości znajduje swoje zadośćuczynienie w językowym, a tym bardziej literackim przedstawieniu. Tu czytelnika zainteresowanego losami kategorii przedstawienia w dzisiejszej wiedzy o literaturze spotka zawód: podążam innym tropem. Równie obrosłym lasem bibliografii, mnie jednak bardziej interesującym. Zajmują mnie relacje pamięci i literatury, dające asumpt do myślenia o naturze literackiego przedstawiania przeszłości oraz o jego funkcjach. Sprawę samego przedstawienia pozostawiam tutaj na boku: staje się ona dzisiaj zresztą dzięki filozofującym teoretykom i krytykom literatury przedmiotem wielkiej dyskusji i musiałaby być tematem osobnej książki. Mając ją więc na (str.8) względzie, odwołuję się do niej tylko wtedy, gdy związane z nią kwestie zaczynają jawić się w polu uwagi tak, jak je wyznacza mój temat, a raczej moje do niego przybliżenia.

Interesuje mnie tutaj zatem problem, jak nasza potrzeba rekonstrukcji i reinterpretacji przeszłości przesądza o sposobach jej przedstawienia. I to w rozmaitym wymiarze: zarówno, gdy chodzi o zapis jednostkowej, jak zbiorowej pamięci. A zatem, w rozprawie Świat powtórzony zajmuje mnie dwudziestowieczna kariera wrażliwości nostalgicznej i jej literackie exempla - w szczególności obraz zatrzymany w kadrze literackiej fotografii. W kolejnych studiach przed- miot uwagi stanowią: problem referencjalności autobiograficznych metafor oraz gra literacka mająca za temat daremność prób rekonstrukcji sensu zdarzeń z przeszłości. W szkicu Piosenki niewinności i doświadczenia interesuje mnie poetycko zapisana figura dyskursu (a meter making argument, jak ją określają anglosascy badacze[7]), stanowiąca repetycję z pamięci gatunkowej wierszy-piosenek. Trzy ostatnie teksty traktują o rekonstrukcjach dokonywanych w warunkach procesu zrywania historycznej ciągłości i stanowiących próbę przeciwdziałania postępującej katastrofie pamięci.

Większość pomieszczonych w książce tekstów była drukowana w swoich pierwszych wersjach bądź we fragmentach w czasopismach i książkach zbiorowych. I tak część pierwsza rozprawy Świat powtórzony drukowana była w "Res Publice Nowej" (nr 6 z 1994 roku); wstępna wersja szkicu Niekończqca się opowieść: spowiedź dziecięcia wieku w literaturze lat ostatnich w książce Współczesna literatura lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, Instytut Polski, Lipsk, 1993; szkic Piosenki niewinności i doświadczenia w "Tekstach Drugich" (nr 1/2 z 1991 roku); Zagubiona szansa w "Biuletynie Polonistycznym" (zeszyt 3/4 z 1990 roku) - pod tytułem Wrzesień 1939 - zagubiona szansa; pierwsza część studium Różnica w Res Publice Nowej" (nr 7/8 z 1994 roku) (str.9); Naprzód w przeszłość w książce Inni wśród swoich, Instytut Badań Literackich PAN, Warszawa 1994. (str.10)

 

ŚWIAT POWTÓRZONY

 

1. Nostalgia, siostra melancholii

Nostalgia to rodzaj wrażliwości, który dzisiaj w literaturze pojawia się częściej niż inny. Chyba dlatego, że jest rodzajem postawy wobec rzeczywistości i zarazem sposobem jej doświadczenia, dobrze odpowiadającym duchowi współczesności (czy ponowoczesności) z jej demokratyzmem, synkretyzmem estetycznym i sofistyką wynoszoną do rangi obowiązującego stylu filozofowania (choćby w wywodach dekonstrukcjonistów o niemożności ustalenia znaczenia).

              Nostalgia umieszcza ideał w przeszłości i jest to jedyna rzecz pewna, jaką można o niej powiedzieć. Zaraz potem zaczynają się komplikacje. Raz jest figurą wyobcowania, dotkliwego braku i płynącego stąd poczucia nieprzystosowania, dziś zresztą przybierającego formy, o jakich się nie śniło twórcy tego pojęcia, medykowi Johannesowi Hoferowi z Bazylei, który w roku 1688 z dwóch greckich słów nóstos – powrót i algós- cierpienie, utworzył nazwę choroby, na jaką zapadali ludzie opuszczający rodzinne strony[8]. Innym razem znowu jest figurą zadowolenia, a nawet szczęścia, u źródła jakiego leży zapomnienie, pamięć pozbawiona bólu. Jako taka stanowi znak intymnego porozumienia pięknoduchów, ale i znak plemiennego poczucia wspólnoty (czego nie mógł przewidzieć Kierkegaard, kiedy w roku 1841 (str.11) pisał o tym, że zapomnienie nie ma nic wspólnego z zepchnięciem w niepamięć, choć trzeba najpierw zapomnieć, aby zachować we wspomnieniu[9]). Nie jest też rodzajem artystycznego oglądu, który krępowałyby rygory jakiejś poetyki Wrażliwość nostalgiczna odwołuje się do empatii, do język: uczuć, do tego, co umyka racjonalizacji. Jest więc rodzajen wrażliwości dostępnej każdemu.

Nostalgiczność nie jest cechą przedmiotu. Jest rodzajem oglądu świata. Stąd powinniśmy mówić raczej o nostalgicznym uczuciu, aniżeli o poczuciu nostalgiczności. Mówiąc o nostalgii, mówimy o stosunku do przeszłości i do zanurzonych w niej przedmiotów, a więc o czyjejś percepcji. Parafrazują słowa Montaigne'a o melancholii, można powiedzieć, że nostalgia leży nie w naturze rzeczy, lecz w zapatrywaniu. Fenomenolog nostalgii natychmiast skonstatowałby, iż w rezultacie taki stan rzeczy sprawia, że trudno tu o konceptualizację: na ogół sięgamy po metafory. Idąc tym tropem należałoby dopowiedzieć, że nostalgia żywi się właśnie niedoskonałością swego przedstawienia, a nawet wygrywa jego niemożność w tym względzie. Bowiem nostalgiczny ogląd przesuwa naszą uwagę z kwestii technicznych (poetyka, retoryka z jej instrumentarium) na sprawy związane ze stylem odbioru, rodzajem doświadczenia przeszłości, aurą, jaka towarzyszy obcowaniu z przedstawieniem owej rzeczywistości. Nadrzędną cechą artystycznej wrażliwości nostalgicznej jest iluzja i obietnica, że przeszłość powróci jako echo estetyczne i jako aura tej przeszłości. Samo zaś przedstawienie - czy to tekst literacki, czy to obraz, film etc. - pełni w tym wypadku jedynie rolę medium dla rzeczywistości odsłaniającej się za jego pośrednictwem. Wszystko, co naprawdę drogie i istotne, znajduje się poza nim. Nostalgik nie zagłębia się w myślenie, czym szczególnym wyróżnia się ogląd rzeczy, które należą do przeszłości. Liczy się dla niego przede wszystkim uczucia związane z owej przeszłości doświadczaniem[10]. (str.12)

Estetyka nostalgii jest zmącona: to piękno, które rodzi melancholię, przyjemność, która sprawia ból.

Przyczyną bólu jest świadomość utraty przeszłości. Bo- wiem przeszłość oferuje nam przyjemności i frukta, jakich nie może dostarczyć teraźniejszość. Jest rzeczą daremną szukać w naszym realnym świecie obrazów drogiej nam przeszłości: "zawsze im będzie brakowało czaru, którego użycza sama pamięć" - powiada narrator Prousta[11]. Ale ból to nie tylko bolesna słodycz rozpamiętywania. Sączy się również z pęknięcia w pamięciowym przedstawieniu, a mówiąc dokładniej ze świadomości tego pęknięcia. Obraz przeszłości dostępnej w naszym o niej wyobrażeniu i jego intensywność to zawsze mniej aniżeli przeczucie naszej o niej pamięci cząstkowej i spowitej kirem zapomnienia. Z kolei nasza 'pamięć poddana władzy, jaką sprawuje nad nią teraźniejszości, jest zawsze uboższa od przeszłości danej intuicyjnie w nieprzekładalnych na obrazy pomyśleniach o niej. To pewność dnia dzisiejszego sprawia - powiada David Lowenthal - że wczoraj jest tak nieuchwytne, i cytuje fragment eseju D. J. Carne Ross:

Głównym powodem, że przeszłość jest tak słaba, jest nadzwyczajna moc teraźniejszości. Usiłowanie, by prawdziwie "zrozumieć przeszłość", podobne jest do wyglądania o zmierzchu z okna jasno oświetlonego pokoju. Wydaje się, że coś jest w ogrodzie, widać zarys drzew kiwających się na wietrze, ślad ścieżki, być może nawet błysk wody. A może jest to tylko obraz namalowany na szybie, tak jak Furie ze sztuki Eliota? Może za oknem nie ma niczego, a jedyna rzeczywistość to ten oświetlony pokój?[12]

Gdyby szukać jakiegoś dyskursu spełniającego wobec przedstawienia nostalgicznego rolę metajęzyka, należałoby chyba uznać, że estetyka nostalgii jest w istocie estetyką wzniosłości. Piękno, które sprawia ból, jest właśnie rodzajem piękna nieodłącznie związanym z doświadczaniem uczucia wzniosłości. Wykład na temat istoty tego (str.13) doświadczenia znajdujemy w Kantowskiej Analityce wzniosłości, stanowiącej rozdział Krytyki władzy sądzenia. Dla Kanta wzniosłe jest to, co jest nieprzedstawialne, to znaczy to, co dając się pomyśleć, nie pozwala się uobecnić przedstawieniu powstałym w wyobraźni. Owo fiasko ekspresji, mające swoją przyczynę w dysonansie między tym, co może być uchwycone pojęciowo, a tym, co może być wyobrażone i przedstawione, powoduje ból. Wszelako jest to ból przyjemny, zaznacza filozof, jako że jest to rodzaj wzruszenia, który charakteryzuje patos wzniosłości (w przeciwieństwie do spokojnego odczuwania piękna, gdzie obie władze poznawcze - umysł i wyobraźnia, pozostają w harmonii i to, co pomyślane, daje się wyobrazić, bo daje się przedstawić).

"Pięknu towarzyszy bezpośrednio poczucie intensywniejszego życia" - pisze Kant[13]. Zaś uczucie wzniosłości jest rozkoszą powstającą tylko pośrednio, mianowicie w ten sposób, że zostaje wytworzona przez uczucie chwilowego zahamowania sił życiowych i następującego zaraz potem silniejszego ich napływu,...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin