Marciniakówna Anna - SŁOŃCE OD PÓŁNOCY - LAPONIA.rtf

(92 KB) Pobierz

Marciniakówna Anna

SŁOŃCE OD PÓŁNOCY – LAPONIA

 

 

LAPONIA

to kraina geograficzna położona w północnej Skandynawii i zachodniej części półwyspu Kola, rozciągająca się na te­rytoriach Norwegii, Szwecji, Finlandii i ZSRR. Powierzchnia regionu wynosi około 400 tys. km2. Na obszarze tym ży­je 1 min mieszkańców, w tym zaledwie 50 tys. osób to Lapończycy.

Klimat Laponii jest umiarkowanie chłodny, a na północy subarktyczny. Tereny w większości górzysto-wyżynne porośnięte są lasami świerkowymi i sosnowymi, ku pół­nocy przechodzącymi w niskie lasy brzozowo, a następnie w tundrę.

Laponia obfituje w bogactwa mineralne. Do najważniej­szych należą rudy żelaza, niklu, miedzi oraz ołowiu. Występują także niewielkie Ilości złota i srebra.

Główne zajęcia Lapończyków to hodowla renów, gospo­darka leśna i rybołówstwo.

Ważniejsze miasta Laponii — Narvik,Troms0 (Norwegia). Kiruna (Szwecja), Rovaniemi (Finlandia), Murmańsk (ZSRR).

Pociąg nie zatrzymuje się. Zwalnia tylko bieg i gwiżdże, ale też nie ma pewności, czy do­kładnie w tym miejscu, co trzeba. Wzdłuż linii kolejowej nie ma żadnych wyraźnych oznako­wań. Przekraczamy koło podbiegunowe bez ja­kiejkolwiek ceremonii. Znajdując się tu po raz pierwszy jesteśmy bardzo rozemocjono- wani. Wieczorem zanudzaliśmy konduktorkę, żeby nie zapomniała nas obudzić. Normalnie nikt się takimi sprawami nie przejmuje. Ludzie tu jeżdżą do pracy, w interesach, co im tam krąg polarny — linia na mapie.

Zaspani tkwimy przy oknie I wypatrujemy Dalekiej Północy. Stacja Murjek — ostatnia stacja przed kręgiem polarnym. Kilka starych drewnianych budynków, jakieś sklepy. To już Laponia. Jeszcze niedawno w okolice Murjek schodzili jesienią z gór ze swoimi stadami la- pońscy pasterze. Tu były zimowe pastwiska.

Laponia w sierpniu jest jak film w techni­ko lorze, pełna złota, żółci, szafirów, brązu może nawet w nie najlepszym guście. W naszych wy­obrażeniach Północ jest szara, a za kręgiem polarnym rozciąga się tundra, przeważnie zresztą pokryta śniegiem. Tymczasem zanurzamy się w krajobraz o niezwykłej intensywności barw, największej właśnie jesienią, która jest

              wedle tutejszej rachuby czasu — szóstą porą roku. Lapończycy mają ich osiem, a najdłuższa jest zima — od grudnia do marca. Pierwsze śniegi padają już we wrześniu, ostatnie by-

5

jeśli już świeci, to zawsze jakoś na wysokości oczu. Potem przychodzą jesienne niepokoje, bóle głowy i nostalgie, które miejscowy lekarz nazywa lapońską melancholią. Wtedy słońce już się nie pokazuje, a jedynie w południe na parę kwadransów wschodnia strona nieba jaś­nieje jakby przed świtaniem, ale zaraz potem znowu się ściemnia, pokazują się gwiazdy i księ­życ toczy się dookoła horyzontu. Podczas wiel­kich mrozów w nocy świeci zorza polarna — białe i niebieskie, różowe i seledynowe, falują­ce zimne światło, układające się po północnej stronie nieba.

Powrót słońca, pierwsze po nocy polarnej krótkie wschody. Lapończycy czcili zawsze jako wielki# święto i nietrudno zrozumieć uczucia, które kazały im padać na twarz przed ogromną amarantowoczerwoną tarczą, ukazującą się

nad horyzontem. Nawet teraz, w luksusowych warunkach skandynawskiego dobrobytu, kilku­miesięczną ciemność bardzo trudno przetrwać. Potem, gdy nadejdzie midnattso/en (czas półno­cnego słońca trwający tu od maja do lipca), życie trwać będzie całą dobę. Nie ma wtedy ucie­czki od słonecznego światła, jasnego w porze dnia i pomarańczowego w porze nocy, kiedy to słońce świeci od północnej strony.

Liczący obecnie około pięćdziesięciu tysięcy osób naród lapoński, zamieszkujący najdalej na północ położone ziemie Europy, ostatni koczo­wniczy lud Europy nie ma i nigdy nie miał wła­snego kraju. Laponia jest pojęciem geografi­cznym z grubsza jedynie pokrywającym się z te­renami zamieszkałymi przez Lapończyków. Leży ona w granicach czterech państw: Szwecji, Norwegii, Finlandii i Związku Radzieckiego. Obecnie najwięcej Lapończyków żyje w Nor­wegii — około trzydziestu tysięcy, w Szwecji — około siedemnastu tysięcy, w Finlandii — około pięciu tysięcy i w Związku Radzieckim — około

trzech tysięcy osób. Zajmują ziarnie od'najbar­dziej na wschód wysuniętych części półwyspu Kola w Związku Radzieckim, poprzez północne tereny Finlandii, północną Norwegię I północ­ną Szwecję. Ale jeszcze do niedawna ziemie La­pończyków sięgały znacznie dalej na południe obejmując północne wybrzeża Zatoki Botni- ckiej.

Lapończycy, wypierani coraz bardziej na pół­noc, usunęli się prawie całkowicie za koło pod­biegunowe. Przez wieki, a może nawet tysiącle­cia, byli koczowniczymi hodowcami reniferów, łowcami zwierząt futerkowych I rybakami. Trud­no z takim wianem wejść do cywilizowanego świata i zachować narodową I kulturową odręb­ność, zwłaszcza w warunkach dyskryminacji — raz jawnej, raz cokolwiek kamuflowanej, oraz konfliktów z przybyszami. Lapończycy są — zwłaszcza w Szwecji — tematem wstydliwym. Także sytuacja prawna Lapończyków nie jest ja­sna. Bez wątpienia są mniejszością narodową, ale praw mniejszościowych nie uzyskali. I choć

w Europie języW gWPWMi dowlą reniferów, rozpłyną się w masowej kultu­rze.

W różnych okresach lud ten nazywany był różnie. Laponia, Lapończycy (w języku szwedz­kim lapp, a w norweskim finn) to nazwy przez nich samych nie uznawane. Dla nas jest to pro­blem mało zrozumiały. Tam, na Północy, jest to sprawa drażliwa. Mówić lapp, znaczy — w naj­lepszym razie — okazywać Lapończykom brak szacunku. Oni nazywają swój kraj Sameatnam, od Same — Lapończyk i atnam — kraj, o sobie mówią Same i tego też wymagają od innych.

Pierwsze wzmianki o dalekim północnym kra­ju i zamieszkujących go dzikich plemionach prze­kazał grecki podróżnik Pyteasz w roku 300 p. n. e. W czasach Cesarstwa Rzymskiego legendy o dzi­kim narodzie na Dalekiej Północy były dość po­wszechnie znane. Tacyt w „Germanii" w r. 98

mów, ubierają się w skóry, nie uprawiają ziemi, zadowalają się tym, co zdołają zebrać, a po­słania swoje rozkładają na gołej ziemi. Ubogie szałasy z chrustu są im jedyną ochroną przed zwierzętami i niepogodą. Nie znają żelaza, a strzały do łuków robią z zaostrzonych kości. Są myśliwymi, a kobiety towarzyszą mężczyznom w polowaniach i mają swój udział w łupach.

To, co w czasach nowożytnych przede wszy­stkim zwracało uwagę świata, to były lapońskie czary. Opowieści o nich rozeszły się tak daleko, że za granicami poczęto mówić, iż Szwedzi wy­grywają wojny dzięki lapońskim czarownikom.

0              lapońskich żołnierzach w służbie króla szwedz­kiego wspomina też Henryk Sienkiewicz w „Po­topie".

Historia pochodzenia Lapończyków i ich mi­gracji jest jak dotychczas nie wyjaśniona. Na­ukowcy przypuszczają, że lud ten przybył ze wschodu, z terenów scytyjskich, i z Azji i że moż­na założyć jego pokrewieństwo zarówno z Fi­nami (czyli Suomi), jak i z Samojedami. Przez długi czas jednak Lapończycy uważani byli za naród tubylczy, który od wieków zamieszkiwał polarne pustkowia. Odrębności antropologiczne w porównaniu z narodami Europy tłumaczono odrębnością warunków, w jakich przyszło im żyć.

Uważano ich za mongoloidów lub też sądzo­no, że są pozostałością rasy paleoarktycznej, swego rodzaju mieszanką ras żółtej i białej. La­pończycy są niewysocy, krótkonodzy, mają sze­rokie twarze z silnymi łukami brwiowymi, nosy siodełkowate, wysunięte podbródki, skórę jasną, lecz oczy brązowe, włosy czarne, proste, męż­czyźni mają słaby zarost. Nadal zachowali wiel­ką siłę fizyczną i imponującą odporność psy­chiczną. Obecnie czysty lapoński typ antropolo­giczny już nie istnieje. Istotne różnice wystę­pują również w sferze kultury. Wyraźnie wyodręb­niają się grupy północne i południowe z licznymi odmianami lokalnymi. Podobnie w języku za­liczanym do grupy ugrofińskiej. Różnice dialek-

oi

tyczne są tak duże, że Lapończycy z różnych stron nie zawsze potrafią się w swoim ojczystym języ­ku porozumieć. Wspólne słownictwo, zresztą bardzo ubogie, zachowało się jedynie w odnie­sieniu do hodowli reniferów i spraw z nią zwią­zanych. Nadal bowiem ci Lapończycy, którzy nie wyemigrowali do miast — a we współczesnym pokoleniu emigrantów jest niewielu — żyją jak przed wiekami, zajmując się hodowlą, łowie­ctwem, rybołówstwem. Ich półkoczowniczy tryb życia nadal regulowany jest następującymi po sobie porami roku.

W życiu Lapończyków ogromną rolę dawniej

              w czasach polowań na dzikie renifery i póź­niej — już w okresie hodowli renów oswojo­nych odgrywała strefa, w której kończą się lasy, a zaczyna tundra. Renifery mają stałe miejsca, gdzie łączą się w pary, a miejsca te znajdują się właśnie tuż poza granicą lasu. Tam też przycho­dzą łanie na czas cielenia się. Lapończycy za­kładają na granicy lasów obozy wiosenno-jesien-

nie granica lasów, za którymi zaczynają się pu stfcowia tundry.

Słowo tundra pochodzi od fińskiego słowa tunturi. Takich terenów tundrowych jest w Lapo­nii kilka, najrozleglejsze ciągną się wzdłuż linii | kolejowej LuleS — Narvik. Pod tundrą zalega wie­czna zmarzlina. W ciągu krótkiego polarnego la- I ta rozmarza jedynie cienka warstwa gleby, zdol­na wyżywić tylko mniejsze krzewy, zioła i tra- I wy. Z powodu zmarzliny woda nie wsiąka w zie- I mię. co powoduje, że teren jest rozmokły, two- I ną się bagna, powstaje wiele jezior i strumieni. I świat zwierzęcy Laponii jest ubogi pod wzglę- I :iem liczby gatunków. Oprócz reniferów żyją tu górskie lisy. borsuki, gronostaje, kuny i zające, I w lasach łosie, na które polowanie zabronione jest tytko w okresach ochronnych. W tundrze zaś i w lasach są niedźwiedzie, które na tych tere- J

nach uważane były od wieków za zwierzęta świę­te. Oprócz tych zwierząt spotyka się jeszcze wil­ki, ale jest ich już bardzo mało.

Eilen, młoda Laponka, słuchaczka lapońskie- go uniwersytetu ludowego w Jokkmokk, Jedy­nej tego rodzaju uczelni lapońskiej, jedzie ze mną do Jukkasjarvi, kilkanaście kilometrów od Kiru- ny. Na terenie parafii Jukkasjdrvi są cztery duże osady lapońskie, a w samym miasteczku lapoń- skim skansen i muzeum: jurty zbudowane na planie koła z żerdzi I skór reniferowych, drewnia­ne szałasy przeniesione z osad zimowych, sa­nie, sprzęt pasterski i sameslójd — rękodzieło. Nieoczekiwanie, wśród prymitywizmu nie wy­prawionych skór i powyginanych gałęzi karło­watych brzóz — małe dzieła sztuki, śliczne, de­likatnie rzeźbione przedmioty z rogu i kości. Skóra, korzenie drzew i brzozowa kora. Pięknie zdobione sprzęty domowe. Teraz czas i zdolnoś­ci artystów wykorzystuje „Sameslójd” —- coś w rodzaju naszej „Cepelii". Piękne i barwne stro­je lapońskie też mają już prawie wyłącznie wyj­

ściowy charakter. Najwięcej widać Ich na ulicy w Kirunie czy TromM. Przewodniczka w skanse­nie Jukkasj3rvl ma na sobie dżinsy. Eilen takie.

Ellen po skończeniu szkoły zostania instruktor­ką robót ręcznych i uczyć będzie dzieci ludowe* go rękodzieła, a starszym udzielać porad, jak zachować czystość stylu I najlepsze tradycje. Będzie także pośredniczką między twórcami a organizacją zajmującą się handlem Ich wyro­bami. Do jej obowiązków należeć też będzie zbie­ranie zabytków lapońskiej kultury i sztuki, gro­madzenie wiedzy o twórcach, Ich stylach i tech­nikach oraz udzielanie Im pomocy. Ellen pod­chodzi do nauki i swego przyszłego zawodu z nie­słychanym zapałem.

Lapończycy jak wszystkie ludy pasterskie ży­jące w grupach wykształcili oryginalne formy or­ganizacji społecznej. Podstawą tej organizacji jest sita. Jest to termin niezwykle pojemny, ma wiele odcieni znaczeniowych, ale przede wszy­stkim oznacza coś w rodzaju grupy plemien* nej, złożonej z kilku czy kilkunastu dużych rodzin.

S/ta oznaczać tez może osadę, gdy grupa zakła­da półstałe osiedle. Jednym z najpopularniej­szych znaczeń jest jednak obóz przenośny, two­rzony przez kilka rodzin wraz z ich reniferami. Jest to najstarsze pojęcie społecznej organi­zacji lapońskiej. Sita dysponuje wyodrębnionymi terenami łowieckimi, wodami rybnymi i pastwi­skami dla reniferów. Organem decydującym

o              sprawach całej społeczności jest rada — każ­da rodzina ma w radzie swój głos, przysługujący ojcu, najstarszemu synowi bądź — rzadziej — wdowie po ojcu. Rada przydziela poszczegól­nym rodzinom, stosownie do ich liczebności, te­reny łowieckie, miejsca połowu ryb i pastwiska, występuje jako arbiter w wewnętrznych spo­rach i sprawach o kradzieże, reprezentuje na zewnątrz interesy osady.

Członkowie grupy plemiennej wspólnie pra­cują, np. przy wielkich łowach, wspólnie koczują. Dawniej mieli wspólne miejsca kultu, który­

mi opiekowali się szamani, lew/ La^JuHiJ/yHy należą do kościoła ewangelickiego.

Pierwsze próby ochrzczenia Lapończyków podejmowano już w średniowieczu. Zdecydo­wane działanie w tym kierunku zaczęło się w XVI w. za czasów Gustawa Wazy, ale zmiana reli- gii nastąpiła dopiero pod koniec wieku XVII, choć do naszych czasów przetrwały elementy szamanizmu. Była to religia ekstatyczna, w której Istotną rolę odgrywały czary i gusła. Wywarła ona głęboki wpływ na postawy reli­gijne wszystkich mieszkańców Północy, którzy do niedawna jeszcze żywili głęboki respekt dla magicznych umiejętności Lapończyków.

Obrządki kultowe były ważnymi wydarzenia­mi w życiu koczowników. Podczas obrzędów szaman wprowadzał się w trans w rytm ude­rzeń bębna. Wierzono, iż w stanie nieświado­mości jego dusza mogła opuścić ciało i wędro­wać po krainie zmarłych, dowiadywać się

o              przyszłość, w Której szczególnie interesujące były rezultaty łowów. Święte miejsca, w któ­rych nie mogły bywać kobiety, dochowały się do naszych czasów, a obrządki kultowe były prakty­kowane jeszcze w latach międzywojennych, szczególnie w okresach epidemii tzw. „renifero­we] dżumy", która była najstraszniejszą plagą Laponii i unicestwiała całe stada.

U progu ostatniego ćwierćwiecza rozpoczął się w Laponii proces głębokich przemian spo­łecznych, ekonomicznych i kulturowych. Jeszcze pod koniec lat pięćdziesiątych wśród uczonych i działaczy lapońskich powszechny był pogląd, że najważniejszym zadaniem jest walka o zacho­wanie narodowej kultury w stanie jak najmniej naruszonym. Przez wieki była to kultura związa­na z hodowlą reniferów, tak więc wszelkie zmia­ny także i w tej dziedzinie były przez nich poj­mowane jako zagrożenie. Industrializacja i urba­nizacja Laponii, nieuniknione przemiany cywili­

zacyjne, mechanizacja nuw«« pu^uuuwaty jednak emigrację ludności lapońsklej do mlest i odchodzenie od narodowej tradycji. Hasła i apele działaczy o zachowanie kultury przod­ków nie były w stanie zahamować rozpoczętych procesów, zwłaszcza że i polityka państw skan­dynawskich wobec Lapończyków temu nie sprzy­ja. Żadne z tych pań8tw nie zaproponowało pro­gramu ochrony kultury lapońsklej, żądania zaś samych Lapończyków realizowane są co naj­mniej opieszale. Poza tym w ówczesnym mło­dym pokoleniu Lapończyków dominowało prze­świadczenie. że prawdziwy awans uzyśkuje się poprzez emigrację do miasta, Inny zawód i nowy styl życia.

W ciągu ostatniego ćwierćwiecza niektórym procesom udało się zapobiec lub przynajmniej je odroczyć, pojawiły się też nowe elementy w procesie przemian społecznych. Otóż młode pokolenie, do którego należy Ellen, nie chce re­zygnować ani ze swej narodowej odrębności, ani z podstawowych zdobyczy cywilizacji. Sądzą oni, a jest to obecnie bardzo powszechne, że walczyć trzeba nie o zachowanie kultury naro­dowej w jakiejś muzealnej postaci, lecz o two­rzenie warunków dla jej pełnego rozwoju w ra­mach nowoczesnego społeczeństwa. Coraz częściej młodzież lapońska kończy szkoły i wra­ca do rodzinnych osad, aby zająć się hodowlą i sprawami z nią związanymi. Kultywuje narodo­we tradycje i obyczaje, w sferze politycznej zaś walczy o prawa mniejszościowe i o przyznanie Nordyckiemu Zwią*zkowi Lapończyków miejsca w Radzie Nordyckiej, co pozwoliłoby zjednoczyć wysiłki, a przede wszystkim połączyć środki na rozwój lapońskiej kultury.

W pierwszych dniach października jedziemy do osady Saarivuoma na północ od jeziora Tor- ne oglądać lapońskie żniwa, czyli jesienne li­czenie reniferów, największe bodaj w ciągu roku przedsięwzięcie hodowców. Chodzi o to, żeby policzyć zwierzęta, dokonać selekcji, ocenić, które zwierzęta nadają się do hodowli, a które mają pójść na ubój.

Ceremoniał liczenia stada przypomina rodeo. Zwierzęta zapędza się do ogromnego pomiesz-

czenla podzielonego na zagrody. Pracuje tam kil­kunastu mężczyzn, którzy łapię zwierzęta na las­so, sprawdzaję oznakowanie — każdy właści­ciel reniferów ma swój znak, który wypala się zwierzętom ha uszach —, i odprowadzaję do od­powiedniej zagrody. Do hodowli przeznacza się przede wszystkim łanie i sztuki młode, reszta idzie na ubój.

Z hodowli reniferów utrzymuje się kilka tysię­cy Lapończyków. Obecnie hoduje się około trzy­

stu tysięcy zwierząt, z czego mniej więcej jedna trzecia idzie co roku na ubój. Daje to zyski kilku milionów dolarów. Mięso reniferowe jest na Północy bardzo popularnym daniem, sma­kuje podobnie jak mięso samy. Jedna rodzina, chcąc zapewnić sobie środki do życia oraz zgro­madzić odpowiednią liczbę skór na ubranie, po­słania, namioty itp., musi ubić co najmniej sto reniferów. Najlepsze na ubrania są skóry cieląt zabijanych w połowie sierpnia. Ich futro jest

wtedy już dostatecznie gęste, ale jeszcze bardzo miękkie. Ubrania ze skór reniferowych zszywa­...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin