1977 Bractwo strażników ciemności (The Sentinel) Lektor ivo PL.txt

(43 KB) Pobierz
00:01:23:Dla nas nasze przekleństwo przez los dane...
00:01:28:opieki i cisłej straży,
00:01:30:tych szczęliwych miejsc...
00:01:33:gdzie zło nie może, zbliżyć się ani wejć.
00:01:40:O Panie, dajesz nam siłę i pomoc...
00:01:46:by utrzymać ten wiat|w obliczu jego prawdy.
00:01:50:Nie pozwól złu...
00:01:53:zbliżyć się ani wejć.
00:01:59:Jest niebezpieczeństwo.
00:02:28:W kierunku słońca.
00:04:55:Akcja. Dalej dziewczyny.|Potrzšnijcie głowš.
00:04:59:Włóżcie w to uczucie.
00:05:05:Dzięki.
00:05:08:Salon.
00:05:10:Trzy sypialnie, powiadasz?|I toaletka z łazienkš.
00:05:13:}- Możecie przeznaczyć to dla dziecka.|Macie dzieci?|- Nie.
00:05:17:Uhm, jestecie małżeństwem?
00:05:20:Jeszcze nie.
00:05:26:O Jezu, Alison!|Następne nieumeblowane mieszkanie.
00:05:29:Pomyl o tych wszystkich rzeczach, które będzie trzeba kupić.|I nareszcie będę mogła kupić duże lustro.
00:05:33:Co takiego?|Chociaż raz...
00:05:35:chciałabym sprawdzić swoje ubranie|nie cigajšc się z Michaelem do lustra.
00:05:42:- Polubi to.|- Twoja kobieta?
00:05:45:Powiedz, to jedyne szafy w tym pokoju?
00:05:47:Czym się zajmuje,|sprzedażš odzieży męskiej?
00:05:50:- Nie, jest modelkš.|- Ty też zajmujesz się tš branżš?
00:05:53:Modš?
00:05:55:No cóż, wyglšdasz... na dobrze ubranego.
00:05:57:Jestem prawnikiem.
00:05:59:A, prawnicy muszš sporo|wydawać na ciuchy, co?
00:06:03:Ile za to będzie?
00:06:06:600 za miesišc.
00:06:09:Oszczędzaj pienišdze.|Ożeń się z Michaelem.
00:06:14:Na pewno. Jenny,|w końcu jestem z nim od dwóch lat...
00:06:19:nawet odkšd wyszłam ze szpitala.
00:06:21:Po prostu potrzebuję nieco miejsca.
00:06:24:Potrzebuję go w tej chwili.
00:06:29:- 1,000 za miesišc to największa cena, co?|- Ustawiasz ludzi w szyku.
00:06:33:Słuchaj, potrzebuję większych pokoi.|Chcę się ożenić.
00:06:35:Szczęliwe małżeństwa|majš apartamenty za 1000 dolców.
00:06:44:Nie odkurzajš w tym miejscu?
00:06:48:Powiadomię cię o tym.
00:06:51:- Ludzie stojš po to w kolejce.|- Gdzie?
00:06:55:- Nie dzwoń do nas, my zadzwonimy.|- Dziękuję.
00:07:00:Dzięki. Zadzwonię.
00:07:06:Cišgle go kocham, Jenny.|Potrzebuję po prostu swojego miejsca.
00:07:10:Muszę sobie udowodnić,|że sama mogę się sobš zajšć.
00:07:14:Może tylko przez rok albo dwa, wiesz.|Może przez rok.
00:07:23:Czy twoje włosy sš połyskliwe?|Czy sš łatwe w utrzymaniu?
00:07:26:Spróbuj szamponu Glamour.
00:07:29:Przegapiłe mój nalepszy występ.
00:07:31:Ta, złapałem inny ostatniej nocy, dziękuję.
00:07:34:Powiedz mi, co może jeden|człowiek zrobić z 16 kabrioletami.
00:07:38:Mieć dużo wieżego powietrza?
00:07:40:Wszystkie kupione...
00:07:42:za pienišdze zdefraudowane z...
00:07:45:Hudson Bank w Albanie.
00:07:49:Wybronisz go?
00:07:52:Zależy od tego, czy sędzia|ma wira na punkcie samochodów.
00:07:54:Powiedz, co ty na to,|żebymy uczcili jego wyrok naszym lubem?
00:07:58:Och, Michael.|Zapytasz mnie o to drugi raz?
00:08:00:No cóż, jestemy ze sobš...|od Bóg wie jak dawna.
00:08:04:No tak, chcę mieć swoje własne mieszkanie.
00:08:08:Słuchaj, nie musisz mieć swojego mieszkania.|Nadal możemy się spotykać.
00:08:11:O, dziękuję ci bardzo.
00:08:13:Halo.
00:08:15:Tak. Czeć.|Tak, chwileczkę.
00:08:18:To z Baltimore. Twoja mama.
00:08:21:Halo, mamo?
00:08:28:- Co się stało?|- To mój ojciec.
00:08:58:Poważna migrena. Szok.
00:09:02:Chyba powinnimy już jechać, Mary.
00:09:05:Mamo, nie mogę jechać.
00:09:07:We jednš.|Lepiej jedcie bez niej.
00:10:19:Czeć.|Pa-pa.
00:10:22:Na razie, Alison.|Zobaczymy się jutro w szkole.
00:10:54:- Tato!|- Kto tu jest do cholery?
00:10:56:Wyjd stšd!
00:10:58:Mówiłem, żeby nigdy tu nie wchodziła!
00:11:01:Wyno sie stšd! Wynocha!|Precz stšd!
00:11:04:Powiedziałem: nigdy więcej!
00:11:06:Pozbšd się tego!
00:11:10:Wynocha!
00:11:38:- Jezu!|- O mój Boże!
00:12:29:Będzie ci tu lepiej, mamo?
00:12:31:Gorzej na pewno nie.
00:12:33:Więc czemu z nim została?
00:12:36:Nie miałam dokšd pójć.
00:12:44:Witamy z powrotem, Panno Parker.
00:12:51:Musimy się przestać tak spotykać.|Jak było?
00:12:54:- Obrzydliwie.|- Och, hej...
00:12:57:- Każdy prawdziwy agent nieruchomoci|cię obdzwonił.|- To dobrze.
00:13:00:Mówisz poważnie o kupnie mieszkania?
00:13:02:Chcę mieć dokšd pójć w razie czego.
00:13:05:- Co?|- Co takiego powiedziała moja matka.
00:13:09:Wyjeżdżam na kilka dni.|Na tyle, żeby bronić mojego kabrioletowego dziwaka.
00:13:14:Hej!
00:13:16:Prezent.
00:13:18:Żeby pokazać, że cię cišgle kocham.
00:13:22:A ja kocham ciebie.
00:13:25:- Czeć.|- Czeć. Czy panna Logan?
00:13:27:- Tak. Mogę w czym pomóc?|- Tak, przeglšdałam reklamy w dzisiejszej gazecie.
00:13:32:Umeblowane mieszkanie|w starym domu na Brooklynie.
00:13:36:- Widok na panoramę Manhattanu.|Jeszcze nie sprzedane, prawda?|- Nie.
00:13:39:- Dobrze. Mogę wpać?|- Tak, oczywicie.
00:13:41:Dziękuję.
00:13:45:Nasz kwestionariusz.
00:13:47:Poza tym potrzebujemy jeszcze podpisu...|dla naszej komisji.
00:13:51:- Więc mogę zobaczyć mieszkanie?|- Och, nie widzę powodu, żeby nie.
00:13:55:- Mieszka pani sama?|- Tak, od czasu do czasu miewam goci.
00:13:58:- Och, modelka?|- Tak.
00:14:02:Widziałam cię w telewizji?
00:14:04:Czy twoje włosy sš połyskliwe|i łatwe do utrzymania?
00:14:07:A tak.
00:14:09:Potrzšsasz włosami.
00:14:12:Och, to musi być fascynujšcy zawód.
00:14:15:Jestem pewna, że właciciel się zgodzi.
00:14:17:- Z Baltimore?|- Tak.
00:14:19:Jak miło...
00:14:21:Przekonałam się, że Nowojorczycy nie majš|innych zainteresowań niż seks i pienišdze.
00:14:26:Sšdzę, że co za tym przemawia.
00:14:56:To jedno z najprzyjemniejszych|trzyliniowych osiedli w Nowym Yorku...
00:15:00:i tylko 20 minut|od centrum miasta.
00:15:06:Och, i tuż za rogiem jest supermarket i pralnia.
00:15:10:Jestem pewna, że będzie tu pani wygodnie.
00:15:16:Możemy?
00:15:21:O, i może tu pani trzymać rower, jeli zechce.
00:16:00:Meble pasujš idealnie.|Na pewno się pani ze mnš zgodzi.
00:16:03:- Mogę zobaczyć resztę?|- Ależ oczywicie.
00:16:11:Proszę zwrócić uwagę na jakoć|i wykonanie przedmiotów, panno Parker.
00:16:17:I naprawdę podoba mi się widok.
00:16:20:Jest zjawiskowy, prawda?
00:16:23:Ile wynosi czynsz?
00:16:25:- 500$ za miesišc.|- Och, obawiam się, że to trochę za dużo.
00:16:29:400 to nie tak drogo.
00:16:32:Mylałam, że powiedziała pani 500.
00:16:34:400.
00:16:36:50$ depozytu|będzie w sam raz.
00:16:40:- Ma pani długopis?|- Tak.
00:16:44:Dokonała pani wietnego wyboru,|Panno Parker.
00:16:49:- Panno Logan?|- Tak?
00:16:51:Kto na mnie patrzy|z okna na pištym piętrze.
00:16:55:Och, jestem pewna, że często na paniš patrzš.
00:16:57:Tak, ale...
00:17:00:To Ojciec Halliran z 5A.|Mieszka tu od lat.
00:17:05:Jest księdzem.|Jest trochę zniedołężniały.
00:17:07:Siedzi tylko przy oknie.
00:17:11:Jest niewidomy.
00:17:13:Niewidomy?
00:17:16:Więc na co patrzy?
00:17:29:Szybko. Daj tu drugi aparat.|Nie zamierzam tego znów robić w ten sposób.
00:17:33:Alison, przesuń to w lewo.|Trzymaj, na litoć boskš!
00:17:35:- Jack, pomóż mi.|- Tutaj, ptaszku! Tutaj, ptaszku!
00:17:38:O mój Boże!
00:17:41:- Nie puszczaj ich z cementu!|- wracajcie! Wracajcie!
00:17:43:O Chryste!
00:17:52:Dobra ludzie, zaczynamy jeszcze raz.
00:17:56:Jest tu panna Parker?
00:18:00:- Alison!|- Jack, mogę?
00:18:04:Czemu nie? Statek tonie.
00:18:08:Halo? Czeć, Michael!
00:18:11:Och, to się zaczyna robić straszne.
00:18:14:Dwa harty afgańskie próbowały zjeć pawia.
00:18:18:Zobaczymy się o 8:00.
00:18:20:Okay. Pa-pa.
00:18:32:Zaczęło się u podstawy czaszki,|i takie uczucie mrowienia w nogach i rękach...
00:18:37:i zupełnie zdrętwiałam.
00:18:40:- A jak teraz?|- Teraz nic..
00:18:42:To znaczy, położyli mi na głowie torebkę z lodem|i pięć minut póniej było w porzšdku.
00:18:46:- Ten zegar dobrze chodzi?|- Tak, jest 8:00.|- Lepiej już pójdę.
00:18:51:Nie zostaniesz i nie przywitasz się z Michaelem?
00:18:53:- Nigdy nie należy psuć takich chwil.|- Będziemy oddzielnie tylko kilka tygodni.
00:18:58:Proszę.
00:19:00:- Wielkie dzięki za wazę.|- Hej, oby była tu szczęsliwa.
00:19:03:- Okay.|- Pa-pa.
00:19:06:- Wielkie dzięki.|- Och, nie ma za co.
00:19:09:Och, pozdrowienia dla Michaela.
00:19:11:- Okay. Pa.|- Pa-pa.
00:19:25:Chazen mam na imię.|Charles Chazen.
00:19:28:- Jestem sšsiadem z 4B.|- Och.
00:19:31:A to Mortimer.|Jest z Brazylii.
00:19:35:A to, z drugiej strony,|jak to powiedzieć... to jest Jezebel.
00:19:39:Przywitaj się z miłš paniš, Jezebel.
00:19:42:Włanie tak, kochanie.|Ma niestrawnoć.
00:19:47:Czeć, jestem Alison.
00:19:49:Naprawdę?
00:19:51:Możemy, uh...|O, jakie urocze mieszkanie.
00:19:55:- Absolutnie urocze!|- Zastanawiałam się, kiedy poznam swoich nowych sšsiadów.
00:20:00:Ojej, i jeste taka piękna.
00:20:03:Nie widziałem cię już wczeniej|w telewizji?
00:20:06:Nic nie mów.|Wiem. Była w, uh...
00:20:08:Zrobiłam trochę reklam telewizyjnych.
00:20:11:Naprawdę? Mylałem, że jeste aktorkš.|Niech zobaczę.
00:20:15:Herbert Hoover!|Zacny prezydent.
00:20:19:O rany, mój ulubiony.|Nie jest uroczy?
00:20:22:- Nie wyglšda jak on.|- Ależ oczywicie, że tak, kochanie.
00:20:26:Podziwiałem go.|"Pojadę do Korei", powiedział.
00:20:30:- I go wybrali.|- To był Eisenhower.
00:20:33:Naprawdę? No ale Hoover też musiał cos powiedzieć, prawda?
00:20:37:"Dajcie mi wolnoć albo mierć."
00:20:39:O włanie. włanie.|Wielki człowiek!
00:20:42:No, moja droga, gust masz nienaganny!
00:20:46:Chciałbym, żeby kiedy pomogła|udekorować moje skromne mieszkanko.|Mogłaby, co?
00:20:52:Chcesz gdzie wyjć?|Przepraszam.
00:20:54:- Czekam na przyjaciela.|- Ach tak!
00:20:58:Przyjań często zakwita|rozkoszš, jak mówiš.
00:21:02:A skoro mowa o rozkoszy,|Mortimer uwielbia pełny żołšdek. Prawda?
00:21:05:- Znasz wszystkich swoich sšsiadów?|- Tak, znam ich ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin