KRESY.doc

(60 KB) Pobierz
"Teoria E

"Teoria E. W. Saida a nowa opowieść w polskiej humanistyce"


Najnowsza praca Marii Janion wpisuje się w poszukiwania nowego sposobu opowieści w polskiej humanistyce. Autorka uważa, że mówienie o Polsce w kontekście martyrologii i mesjanizmu jest już nieaktualne i musi ulec transformacji jak cała otaczająca nas rzeczywistość. W Niesamowitej Słowiańszczyźnie zwraca się ku metodologii i praktyce badawczej zaproponowanej przez E. W. Saida, który w Orientalizmie analizuje na wpół mityczny obraz Orientu, wykreowany przez badaczy na użytek Zachodu. Jej wybór nie jest przypadkowy, o czym świadczy opinia Normana Davisa, który „trafnie zwraca uwagę, że powstające na Zachodzie studia na temat Europy Wschodniej podlegają często podobnym do »Orientu« uprzedzeniom i wypaczeniom" (s. 10). Maria Janion stawia więc sobie pytanie: czy można zbudować nową opowieść o Słowiańszczyźnie i o Polsce na bazie krytyki postkolonialnej?

Said w swojej pracy dowodzi, że Orient (czyli Wschód) tak naprawdę jest wytworem przedstawicieli różnych dziedzin, którzy wykreowali jego obraz, niemówiący nam nic o rzeczywistości, a ustalający jedynie „wartościującą ramę", wypełnioną faktami dostosowanymi do odgórnego założenia. Tym założeniem jest przekonanie o wyższości jednej z kultur (dominującej w jakikolwiek sposób na danym terenie) i usuwanie z dyskursu głosu Innego pochodzącego z kultury niemającej dążeń emancypacyjnych. Orientalizm odwołuje się do teorii Foucaulta o wzajemnej zależności władzy i wiedzy. Z jednej strony tak skonstruowana wiedza uzasadniała dążenia imperialne władzy, potwierdzając istnienie narodu, nad którym należy roztoczyć opiekę - kontrolę. Z drugiej zaś wiedza ta powstawała na zamówienie tejże władzy. Said zwraca także uwagę na aspekt płciowy, który występuje w relacji kolonizator - kolonizowany, słabszemu bowiem przypisuje się cechy kobiece, silniejszemu zaś, męskie. Mieścić się tu będzie cała grupa pojęć odwołująca się do: zapładniania, obowiązku rodzenia, uległości i gwałtu. Inność jednak przez swoją tajemniczość fascynowała i zachwycała, stawała się więc często atrakcyjnym tłem w literaturze czy idealnym pretekstem do podjęcia podróży i dalszego „poznawania". Literatura w badaniach postkolonialnych jest narzędziem opresji, wspomagającym politykę imperialną, utrwala bowiem w zbiorowej świadomości stereotypy dotyczące krajów kolonizowanych (A. Burzyńska, M. P. Markowski, Teorie literatury XX wieku. Podręcznik, Kraków 2006, s. 551-560).

Kłopotliwe położenie Polski na granicy Wschodu i Zachodu, zawsze niosło groźne konsekwencje polityczne i nie sposób się z tym nie zgodzić, jednak Maria Janion zwraca uwagę także na inne konsekwencje zakorzenione głęboko w naszej świadomości. Rozpoczyna rozważania od, jak to nazywa, „paradoksalnej polskiej mentalności postkolonialnej" (s. 12), która przejawia się w poczuciu klęski i niższości naszej kultury wobec rozwiniętego Zachodu. Na drugim biegunie trzeba jednak umieścić mesjanistyczne poczucie wyższości, poparte przeświadczeniem o naszych wielkich i niezasłużonych cierpieniach, o naszej misji chronienia Europy przed barbarzyńskim Wschodem. W ten zgrabny sposób autorka połączyła opowieść dotychczasową z postulowaną.

Badaczka przytacza opinie panujące na Zachodzie Europy o Słowiańszczyźnie, które w myśl teorii Saida można uznać za ewidentny przykład myślenia imperialnego. Jedną z przyczyn niezasłużonej pogardy wobec prymitywności tej grupy etnicznej może być zupełne zniknięcie mitologii słowiańskiej, które nastąpiło podczas chrystianizacji. Nie pozostawiono żadnych zapisów świadczących o jej istnieniu. Gdyby jednak przyjąć, że takiej mitologii nie było, to byłby to ewenement na skalę światową. Dobitnym przejawem pogardy wobec ludów słowiańskich jest także list arcybiskupa magdeburskiego Adelgoza z 1108 roku. Wzywał w nim do zdobywania ziem na wschodzie Europy. Zajęte są one bowiem przez „najgorsze ludy" o charakterze niewolników, które należałoby schrystianizować, a przy okazji zająć ich bardzo żyzne ziemie. Można by było sądzić, iż ten wizerunek niemający nic wspólnego z prawdą zniknie ze świadomości europejskiej, jednak głosy na temat naszego niewolniczego przeznaczenia nie ucichły aż do współczesności. Wywodzono to z etymologii słowa Sławianie - od der Slawe - der Sklawe, co oznaczało niewolnika. Po 1918 wzywano w Trzeciej Rzeszy do powrotu do hasła Drang nach Osten. Ruszyła wtedy silna propaganda antyslawistyczna, by upomnieć się o należną Niemcom przestrzeń życiową. Natomiast Leopold von Ranke przypisywał Słowianom rolę niemych statystów, przyglądających się „tworzeniu" dziejów przez narody germańskie i romańskie. Słowianie dostali więc w jego historiozofii status Innego pozbawionego głosu. Także koncepcja Jahana Gottfrieda Herdera, mimo iż jest pochwałą Słowiańszczyzny, jej pierwotności, gościnności, rzekomo pokojowego nastawienia, uległości itd., to jednak wynika ona z fascynacji Innością, która także łączy się z dyskursem postkolonialnym. Nie ulega też wątpliwości, że obraz Słowian wyłaniający się z tej koncepcji jest kreacją daleko odbiegającą od rzeczywistości, potrzebną jedynie teorii powrotu do pierwotności.

Maria Janion zwraca jednak uwagę, że Słowiańszczyzna, a co za tym idzie Polska, nie tylko była ofiarą zachodnioeuropejskiego myślenia w kategoriach imperialnych. Myślenie postkolonialne jest obecne także w naszej kulturze, a dotyczy terenów niegdyś przez nas skolonizowanych: Litwy, Białorusi i Ukrainy. Autorka nazywa to zjawisko „kompleksem mityczno-symbolicznym", który w naszej literaturze nosi nazwę Kresów (s. 166). Janion zarysowuje proces wchłaniania tych ziem, ich zakorzeniania się w naszej świadomości. Od stanowisk wojskowych na wschodnich rubieżach, przez luźne pogranicze Polski i Ukrainy, po mityczną krainę będącą esencją polskości. Podstawą mitu kresowego jest poczucie polskiej wyższości na Wschodzie oraz przekonanie o posłannictwie religijnym i cywilizacyjnym. Autorka przywołuje pracę Trójkąt ukraiński francuskiego historyka Beauvoisa, który wolny od polonocentryzmu, jednak „mający za sobą [...] doświadczenie ‘nostalgerii' (nostalgii za utraconą Algierią)" (s. 172), jest w stanie zmienić historię z sentymentalnej na dokumentalną. Zwraca uwagę, że stosunki pomiędzy Polakami a Ukraińcami przebiegały zawsze w relacji: Pan - niewolnik, za poświadczenie takiego stanu rzeczy służą słowa Józefa Ignacego Kraszewskiego, który we Wspomnieniach Wołynia, Polesia i Litwy z 1840 roku ubolewał nad uciemiężonym ludem Ukraińskim i po części rozumiał ich dążenia, których efektem było choćby powstanie Chmielnickiego. Musiało do niego dojść, gdyż wciąż nakładane daniny, pobory do wojska, stacjonowanie armii stały się po prostu nie do zniesienia. Konflikt na Kresach przebiegał zwłaszcza na liniach klasowej, ekonomicznej i oczywiście religijnej. Polacy bowiem, zwłaszcza od unii brzeskiej, uważani byli (zresztą słusznie) za wrogów prawosławia. Jednak Beauvois zwraca uwagę na fakt, iż w polskiej świadomości ziemiańskie sumienia są czyste, nie dopuszcza się bowiem myśli, że i my byliśmy kolonizatorami (ziemie te należały nam się po prostu przez zasiedzenie). Nie ulega też wątpliwości przekonanie panujące w zbiorowej świadomości o polskości tych ziem i kulturotwórczym charakterze naszej obecności na Kresach. Janion zwraca uwagę także na fakt, iż po 1989 roku mity kresowe powróciły z dawną siłą wraz z tęsknotą za ziemiami utraconymi i żalem za odebranym fragmentem naszej tożsamości narodowej. Autorka pokazuje pewną sprzeczność w naszym myśleniu. Polska bowiem uznała niezależność wschodnich sąsiadów, jednak nie wiąże się to ze zmianą myślenia o nich jako o właścicielach terenów, które niegdyś należały do Rzeczpospolitej.

Maria Janion odwołuje się także do świadectw polskiej myśli imperialnej, znajdujących się w literaturze polskiej. Krytykę postawy Polaków wobec Ukraińców znaleźć możemy, poza wspomnianym wcześniej Kraszewskim, także u Stanisława Ignacego Witkiewicza, który w Niemytych duszach mówi otwarcie o bezsensie mitologii kresowej i zwraca uwagę na aspekt moralny obecności Polaków na Ukrainie, którzy będąc tam warstwą posiadającą ciemiężyli tamtejszą ludność w jeszcze większym stopniu niż w Polsce. Z zupełnie innej pozycji występuje Zofia Kossak-Szczucka, utrwalająca w Pożodze przekonanie, że przewaga gospodarcza daje prawo panowania nad tymi ziemiami. Janion przywołuje także opinię Beauvoisa na temat pisarki, iż szerzyła ona rasizm wobec Ukraińców, głosząc, że tylko Polacy mogą być panami w kraju, ponieważ po ich stronie stoją fakty, religia i kultura. Znaczącym przykładem będą tu także takie utwory, jak Maria Malczewskiego czy Zamek kaniowski Goszczyńskiego, które utrwalają stereotypową wizję Ukraińca (np. Nebaba z Zamku...), a także posługują się Ukraińskim stepem jako malowniczym tłem wydarzeń opisanych w utworze. Said zwracał uwagę również na podobne praktyki stosowane w literaturze i uważał je za efekt myślenia imperialnego (s. 165-176). Na specyficzny charakter polskiego dyskursu postkolonialnego będzie miał wpływ również fakt, iż nasz kraj też padł ofiarą kolonizacji. Chodzi tu o rozbiory Polski i zniknięcie jej z mapy Europy. Między innymi przez to w naszej świadomości narodowej dokonaliśmy orientalizacji jednego z zaborców, w powszechnej opinii najgroźniejszego - Rosji. Jest to o tyle istotne, gdyż uświadomienie sobie i zrozumienie „polskich kompleksów postkolonialnych i kolonialnych mogłoby się przyczynić między innymi do oczyszczenia obecnych stosunków z Rosją i ukształtowania wobec niej nowej postawy" (s. 323). Stąd też zarzut do Saida, że w swoich rozważaniach ograniczył się tylko do krajów „Pierwszego" i „Trzeciego" świata, pomijając państwa z byłego bloku wschodniego (sformułowany m.in. przez Clare Cavanagh). Moim zdaniem jest to jednak zarzut bezpodstawny, gdyż Said wyraźnie zaznaczył, jakie relacje są przedmiotem jego zainteresowania. Nie można jednak odmówić wagi temu zjawisku, które zaszło w naszej świadomości. „Jesteśmy krajem postkolonialnym, który jednocześnie [...] odczuwa wyższość wobec swojego kolonizatora - Rosji. W tym punkcie czuliśmy się i czujemy Europą zmagającą się z azjatyckim barbarzyństwem" (s. 328).

Jak zatem prezentuje się ta zorientalizowana Rosja? Polacy konsekwentnie tworzyli jej obraz, opisując ją jako: bezwładną, nieruchomą, zapóźnioną, zacofaną, irracjonalną i tyrańską, uważając, że są najlepszymi jej znawcami i najlepiej wiedzą, jaka ona jest naprawdę, stale kładąc nacisk na to, iż nie należy ona do Europy. Budowanemu wizerunkowi groźnej Rosji, czyhającej na Europę, towarzyszyło stałe poczucie wyższości przede wszystkim religijnej, a także kulturowej, związane z naszą przynależnością do kultury Zachodu. Rosja jawi się jako polityczny szatan, który planuje podporządkować sobie resztę świata, dlatego właśnie despotyzm panujący tam, traktowany jest jako wyjątkowo groźny. Sposób widzenia Rosji na Zachodzie utrwalił się przede wszystkim dzięki Markizowi de Custine, który w Rosji w 1839 roku ustalił sposób myślenia o niej europejskiego podróżnika. Polega to głównie na przeciwstawianiu jej Europie, niby w lustrzanym odbiciu. Polak-Europejczyk był więc zmuszony wciąż zmagać się z brutalnym Azjatą - Moskalem, chamskim i dzikim przedstawicielem antycywilizacji (s. 227). Wizerunek ten był konsekwentnie podtrzymywany przez przedstawicieli Wielkiej Emigracji, np. przez Mickiewicza w jego paryskich prelekcjach. Przyczynę niższości Rosji upatrywano m.in. w religii i zamknięciu na sprawy europejskie. Uważano, iż jest to kraj stojący w miejscu, nierozwijający się i bez większych perspektyw rozwoju. W przeciwieństwie do dynamicznie zmieniającej się Europy, a co za tym idzie Polski, która wspaniale parła do przodu od momentu chrztu do zajęcia jej terenów przez zaborców. Jest to zdanie polskiego historyka Karola Potkańskiego, który przyznaje w swojej pracy z 1905 roku Konstantyn i Metodyusz Rosji, jako spadkobierczyni kultury Bizancjum, starszeństwo, jednak zaznacza jej zastój. Uważa, że nawet greckie dziedzictwo, na którym jest oparta, lepiej zostało wykorzystane przez europejską kulturę łacińską (s. 213-215).

Podobnie jak w przypadku myśli postkolonialnej odnoszącej się do Kresów, tak i w przypadku Rosji Maria Janion potwierdza swoje rozważania przykładami z literatury. Przywołuje trzy przykłady z prozy najnowszej. Pierwsza z książek to Imperium Ryszarda Kapuścińskiego (1993), w którym można bez problemu śledzić przykłady myślenia o Rosji w kategoriach orientalnych. Obraz imperium stworzony z perspektywy mieszkańca jednej z niedawnych półkolonii ZSRR nosi znamiona wyższości intelektualnej i moralnej nad byłym oprawcą. W swoich opisach autor przyjmuje postawę obserwatora z zewnątrz - europejskiego podróżnika, który nie jest w stanie pewnych zjawisk pojąć. Janion zwraca uwagę na swoistą nienaturalność takiego poglądu, gdyż mimo wszystko należymy przecież do Słowiańszczyzny i nie może być mowy o tak wielkiej przepaści kulturowej, zwłaszcza w momencie, który opisuje Kapuściński (rozpad ZSRR). To było naturalne w opisie Francuza, wspomnianego już, Markiza de Custine'a, ale nie w tym przypadku. „Kapuściński odczuwa jednak potrzebę wizualizacji podróżnika jako cudzoziemca, gdyż - w procesie tworzenia tożsamości środkowoeuropejskiej - musi przedstawić Rosję jako inną, obcą cywilizację" (s. 323). Jest to cywilizacja zdeterminowana przez fatalizm despotyzmu przyjmowany bezmyślnie niczym kolejna siła natury, na którą nic poradzić nie można. Najsilniej odczuwane jest to na Syberii. Jej bezruch i niezmienność stają się ucieleśnieniem najważniejszej cechy Rosji w opozycji do Zachodu, podlegającego ciągłym przemianom. Wiele tu powielonych stereotypów na temat ludzi, miejsc czy wiary rzekomo utożsamiającej postać władcy z Bogiem. Za Waldsteinem (M. K. Waldstein, Nowyj markiz de Kiustin, ili polskij trawiełog o Rossiji w postkołonialnom procztienii, „Nowoje Litieraturnoje Obozrienije" 2003, nr 60.) Janion przyjmuje, że Kapuściński powtarza jako wiarygodne „samoorientalizujące się" wypowiedzi jego miejscowych informatorów. Europeizacja Europy Wschodniej przebiega dzięki utrwaleniu obrazu Rosji jako kolektywistycznej, autorytarnej, nacjonalistycznej i znieruchomiałej, która jest oczywiście lustrzanym odbiciem Zachodu (s. 230-235). Zupełnie inaczej opowieść o Rosji prowadzona jest w obu książkach Mariusza Wilka [tj. w Wilczym Notesie (1998) i Wołoce (2006)], korespondenta, który na stałe osiadł na Sołowkach. Według Janion postawa przyjęta przez Wilka w jego twórczości, jest niezwykle istotna, ponieważ odrzucił chęć orientalizowania Rosji. Jest to łamanie stereotypów (choć osobiście uważam, że nie zawsze), ale na pewno jego narracja wypełniona jest fascynacją w równym stopniu krajem, ludźmi i językiem. Wilk podejmuje próbę oswojenia tego „azjatyckiego potwora", chce zmienić jego obraz, podając dekonstrukcji pewne powszechne przekonania (s. 235-242). Natomiast trzeci z przykładów zaproponowany przez Janion jest ciekawy, gdyż na pozór pozbawiony obrazu Rosji. Pokazuje jednak pewne sformułowania, które żyją utrwalone w naszym języku i sposobie postrzegania świata. Jest to powieść Doroty Masłowskiej Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną (2002). W języku nienawistnym pełnym przemocy królują „Ruscy". Są to wrogowie naszej tożsamości narodowej, naszych interesów zarówno politycznych, jak i ekonomicznych, język odzwierciedla ich jeszcze większą „wtórność", a jednocześnie przekonanie, że jest to jakaś niebezpieczna, zagrażająca nam siła - Ruska trzeba po prostu nienawidzić. Ta nienawiść bywa przedstawiana w sposób, który łączy niechęć do Rosjan z niechęcią do kobiet. W ten sposób dochodzimy do płciowego aspektu teorii Saida (s. 242-243).

Jak już wspomniałam, język zależności i dominacji politycznej łączył się z językiem pochodzącym z zakresu seksualności. Pokonany był kobietą, zwycięzca zaś zapładniającym mężczyzną. Jaka rola przypada w takim ujęciu Polsce? Kiedy mówimy o naszej dominacji na Kresach, to z pewnością można powiedzieć o Polsce, że była mężczyzną w stosunku do Litwy, Białorusi czy Ukrainy. Nie jest to jednak wizerunek utrwalony w naszej kulturze, co nie dziwi, zwłaszcza gdy przypomnimy sobie, o tym, iż w powszechnym przekonaniu, nigdy nie skolonizowaliśmy tych ziem. Powszechne są natomiast (zwłaszcza w malarstwie) przedstawienia Polonii jako umęczonej kobiety, nad którą pastwią się  zaborcy. Janion zauważa w większości tych prac, na których-oprawcy -  często widnieje wizerunek skrępowanej kobiety, w rozdartej odzieży, otoczonej zawsze przez brutalnych mężczyzn, aspekt erotyczny, a właściwie erotyczną zależność pomiędzy zwycięzcą a pokonanym (s. 283-288).

Maria Janion w swojej pracy poza tropieniem elementów dyskursu postkolonialnego próbuje też odbudować tożsamość narodową. Nie posługuje się tu jednak uwznioślaniem naszej historii, pełnej wytartych mitów, stara się raczej odszukać w naszej literaturze i kulturze tę zagubioną słowiańską i wschodnią tożsamość, której wyparcie miało dla nas fatalne skutki. Stąd między innymi bierze się przekonanie o naszej niższości w stosunku do Zachodu, pewnego niedokończenia w formowaniu się tożsamości. Autorka zwraca uwagę zwłaszcza na twórczość romantyków, w której, jak twierdzi, odezwała się trauma utraconej słowiańskości, poczucie rozdarcia pomiędzy tym czego pragniemy, ale nie jest nasze, a tym czym pogardzamy, ale jest dla nas naturalne. W romantycznych obrazach pełnych frenezji, tajemniczości, w odwołaniach do ludowych wierzeń, ludowej mistyki, przeczuciu, że musiała w przeszłości wydarzyć się jakaś klęska Janion widzi wyraz tej traumy.

Autorka skupia się więc już nie na martyrologicznej i sentymentalnej, wypełnionej wytartymi sienkiewiczowskimi mitami opowieści, ale poszukuje śladów naszej utraconej słowiańskości i relacji jakie nas z nią wiążą (tu wykorzystuje metodologię Siada), aby stworzyć nowy język polskiej humanistyki, pokazać, w jakim kierunku powinny przebiegać w niej zmiany. Warto wspomnieć, iż nie jest w tych poszukiwaniach odosobniona, zwłaszcza w ostatnim czasie, powstają prace w podobny sposób weryfikujące naszą kulturę. Wystarczy przytoczyć chociażby szkic Bogusława Bakuły (Bogusław Bakuła, Kolonialne i postkolonialne aspekty polskiego dyskursu kresoznawczego [zarys problematyki], „Teksty Drugie" 2006, nr 6), w którym proponuje dyskurs postkolonialny jako wskazany w opisywaniu Kresów właśnie po to, by nie pisać prac wypełnionych żalem i sentymentami, a także pracę Kresy. Dekonstrukcja (Kresy. Dekonstrukcja, red. K. Trybuś, J. Kałążny, R. Okulicz-Kozaryn, Poznań 2007), której autorzy zadają sobie pytanie, w jaki sposób mówić dziś o Kresach i gdzie tak naprawdę one się znajdują.


 

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin