kampanie na kp.docx

(22 KB) Pobierz

Portret fotograficzny. Analiza wybranego przykładu.

Sztuka portretu wywodzi się już od czasów starożytnych, kiedy głównie wykonywano ją za pomocą dłuta. Zbiegiem lat rzeźbiarstwo zostało zastąpione przez malarstwo. W połowie XIX wieku, gdy pojawiła się dagerotypia sądzono, że będzie to kontynuacja malarstwa. Jednak wynalazek ten przyniósł możliwość oglądania wizerunków ludzi w bardzo wyszukanych pozach. Wykonanie „takiego obrazu” nie zajmowało już tyle czasu, jak w przypadku między innymi rzeźbiarstwa. Wadą tego „zwiastunu fotografii” – jak określa Roman Burzyński dagerotypię w swojej książce Portret fotograficzny było to, że modele musieli pozować nieruchomo przez kilkanaście minut. Co dawało wrażenie ludzkich twarzy „napuszonych” oraz sztucznych. Ludzie nie byli już tak upiększani  na swych portretach jak w przypadku malarstwa. Współcześnie fotografia ma oddawać bowiem przede wszystkim prawdę.  Jest to zasługa obiektywu fotograficznego, który rejestruję  rzeczywistość. Dzięki temu wiemy, że jeśli portret nie był retuszowany jest przez to obiektywny i rzetelny.

W dzisiejszej dobie, na co dzień otaczają nas dziesiątki, setki, tysiące portretów fotograficznych. Każdy człowiek posiada przynajmniej jedną kopię swojego portretu fotograficznego umieszczonego na przykład na dowodzie osobistym czy prawo jazdy.  Idąc do kina widzimy plakaty przedstawiające portrety gwiazd filmowych. W gazetach znajdujemy natomiast przeróżne fotografie polityków czy innych osób w jakiś sposób znanych lub zasłużonych. Portrety takie są w większości jednak retuszowane. Bo kto z nas wykonując zdjęcia  u fotografa np. do indeksu czy legitymacji studenckiej nie poprosił o choćby małą poprawkę?

Najpiękniejsze portrety fotograficzne moim zdaniem to takie, które zawarły w sobie to co prawdziwe i przez to są perfekcyjne. Największe wrażenie zrobił na mnie portret wykonany przez szkockiego fotografa, tworzącego w Stanach Zjednoczonych. Znanego z bycia jednym z fotografów pierwszej najbardziej udokumentowanej wojny XIX wieku - „Wojny secesyjnej”. Alexander Gardner (1821-1882), był również fotografem prezydenta Abrahama Lincolna jednocześnie twórcą jego ostatniego portretu fotograficznego, a także zdjęcia martwego prezydenta USA. Gardner w swoim dorobku zgromadził również fotografie spiskowców na życie Lincolna. Portret Lewisa Thorntona Powella (1844-1865), znanego bardziej jako Lewisa Payne czy Paine, który wykonał gdy ten po nieudanym zamachu na życie amerykańskiego sekretarza stanu Williama Sewarda został aresztowany i siedział w swojej celi.

Portret Lewisa Payne’a, 1865

Dead and Going to Die

Na zdjęciu widzimy młodego, przystojnego chłopaka. Najważniejszym punktem na fotografii są jego oczy. Mamy wrażenie, że Powell patrzy na nas, przenika przez nasze ciało swoim wzrokiem, przeszywa nas. Zastanawiamy się przez chwilę co czuje i co chce nam przekazać. Można powiedzieć, że widać na jego twarzy jakiś dramat. Kiedy przestajemy patrzeć na niego, wciąż nie chce zniknąć z naszej pamięci. Wtedy staramy się wpatrzeć w niego jeszcze bardziej – poznać jego historię. Spostrzegamy dopiero w jakiej pozycji się znajduje. Siedzi, jego ręce oparte są na nadgarstkach. Na nadgarstkach widzimy umieszczone kajdany. Tło, na którym znajduje się chłopak jest coraz bardziej wyraźne dla naszych oczu. Pasuje do żelaznych kajdanków. Kiedy patrzymy na ten obraz z daleka, mamy wrażenie, że młody mężczyzna przybiera tutaj pozę kamiennego posągu. Mimo tego dramatu wypisanego na jego twarzy widzimy również powagę i spokój. Nie jest to tylko zasługa czarno-białego zdjęcia, bo w Internecie można znaleźć dziesiątki wersji tego samego portretu w kolorze. Dzięki barwom, Powell staje się bardziej żywy, ale gdy dowiadujemy się więcej o życiu tego człowieka i o sytuacji, w której się znajduje na tej fotografii wiemy, że to życie jest już dla niego jedynie krótką i ulotną chwilą.

Roman Barthes w swojej książce Światło obrazu umieścił pod fotografia wykonaną przez Alexandra Gardnera podpis: „Już nie żyje i wkrótce umrze”. Można powiedzieć, że zdanie to na pierwszy rzut oka jest wewnętrznie sprzeczne. Nic bardziej mylnego, bowiem Barthes zna dobrze historię tego mężczyzny. Wie, że fotografia ta wykonana została w celi śmierci, w krej Lewis Powell czeka na egzekucję. Warto wspomnieć, że ten sam los czeka również innych. Na tej samej szubienicy, w tym samym czasie życie mają stracić również Mary Surratt, David Herold i George Atzerodt. Wszystkie te postaci są w pewien sposób tragiczne, ale dzięki fotografii Alexandra Gardnera, los Lewisa Payne’a wydaje się tutaj najtragiczniejszy.

Osobiście patrząc w jego oczy, nie widzę w nim mordercy, który przecież wraz ze sowimi współtowarzyszami, krok po kroku planował zabójstwo Abrahama Lincolna i między innymi Williama Sewarda. Współczuje mu i staram się znaleźć jakieś usprawiedliwienie dla tego niewątpliwie haniebnego czynu. 

Barthes wspomina o swoim przywiązaniu do pewnych zdjęć i pewnie dlatego na kartach swojej książki umieszcza również fotografię Lewisa Payne’a. Mówi o wyróżnieniu dwóch pól. Jedno z nich o charakterze kulturowym – studium i drugie punctum. Jego studium jest sam Powell, a punctum to: on niedługo umrze.

Według Romana Barthesa fotografia ta nie mówi o śmierci w czasie przyszłym, ponieważ Powella można uznać za martwego już za życia. 

Czy przedmiot zdjęcia jest już martwy, czy nie, każde zdjęcie jest taką katastrofą – napisał i trudno się nie zgodzić z tym francuskim uczonym. Najprościej jest wytłumaczyć to tak, że nasi potomni oglądając nasze dzisiejsze fotografie, pomyślą być może o nas to samo, co myślał Barthes i inni o fotografii wykonanej przez Alexandra Gardnera.

Patrząc na to zdjęcie i widząc Powella zakutego w kajdanki, wiemy, że nie mógł on uciec od obiektywu. Pogodził się z tym, iż fotograf i tak zrobi mu zdjęcie. Jednak to jak wypadnie na tym zdjęciu zależało już tylko od niego. Lewis Payne przybrał więc minę obojętności. Dziki temu stał się niewątpliwą „gwiazdą” swoich czasów. Chociaż zapewne w duchu nie mógł się nie bać własnej śmierci. Oglądając jednak zdjęcia jego współtowarzyszy, wykonanych przecież w podobnych okolicznościach, również przez Alexandra Gardnera, nie można oprzeć się wrażenie, że na zdjęciach sprawiali wrażenie głupich. Tempo wgapiali się w obiektyw, czy też grali kogoś zupełnie innego. Jednego Powellowi na pewno nie można zarzucić - nie fotogeniczności. Nie lada sztuką jest wypaść tak dobrze na zdjęciu, jednocześnie będąc w tak ciężkiej sytuacji życiowej.

7 lipca 1985 roku Lewis Powell został powieszony wraz z trójką konspiratorów. Alexander Gardner uwiecznił sceną egzekucji. W tym przypadku zdjęcie było wykonane z okna jednego z budynków. Widać na nim plac, szubienicę, katów oraz zgromadzonych gapiów. Można więc powiedzieć, że fotograf był ze „swoim” najlepszym modelem do samego końca.

Kiedyś zastanawiałam się czy, to moralne by robić zdjęcia ludziom skazanym na śmierć, czy też wykonywać portrety pośmiertne. Dzisiaj już wiem, że to jeden z niewielu sposobów na udokumentowanie czyjegoś wizerunku. Wątpię, że kiedykolwiek poznałabym historię Lewisa Powella gdyby nie jego portret. Ucząc się historii w szkole, nie ma przecież tyle czasu, by dobrze poznać wszystkich królów, prezydentów a tym bardziej spiskowców.

Niewątpliwie każdy fotograf dzięki portretom fotograficznym. Potrafi okryć sławą nie tylko siebie, ale przede wszystkim osobę fotografowaną. Współcześnie zdjęcia nie ma ją już tak wielkiej mocy. Przede wszystkim dlatego, że praktycznie każdy może być fotografem. Najzwyklejsze telefony komórkowe mają wbudowane aparaty fotograficzne. Tysiące ludzi wykonuje codziennie ogromne ilości zdjęć. Problem leży w przekazie, bo takie zdjęcia z reguły nie przedstawiają nic. Na pewno, mają one jakąś wartość dla niektórych ludzi, jednak w większości nie pokazują niczego ważnego.

Dzisiaj portrety fotograficzne, bardzo różnią się od tych robionych na przykład w XIX wieku. Kiedyś takie zdjęcia uznane byłyby po prostu za głupie. Nikt nie traciłby czasu na ich upowszechnianie. Teraz jesteśmy po prostu zalewani, przez lepsze i gorsze zdjęcia w gazetach, Internecie w tym na portalach społecznościowych. Chyba musimy się z tym pogodzić. Wszelkie technologie są nieustannie modernizowane. Tak samo było przecież w przypadku malarstwa czy rzeźby. 

Również portret Lewisa Powella ma w sobie dużo z nowoczesności, nie jest to jednak w żaden sposób głupie. Jest to po prostu piękne zdjęcie zrobione w bardzo dramatycznych okolicznościach.

Rozważając jednak sytuację tego mężczyzny. Przypomniała mi się postać Neda Kelly’ego, australijskiego bandyty, irlandzkiego pochodzenia. Podobnie jak Payne został on skazany na śmierć po przez powieszenie. Egzekucja miała miejsce w 1880 roku, a więc tylko 15 lat po śmierci Powella. Do wszystkich zarzucanych czynów Kelly’ego zmusił los. Przed jego wykonaniem egzekucji zebrano 32 tysiące podpisów. Był to protest ludzi, którzy uważali go za „ofiarę systemu” czy nawet bohatera narodowego. Wyrok został jednak wykonany. Dochodzenie toczące się po jego śmierci wyłoniło niezliczone błędy policji. Ned Kelly, niesłusznie został zabity. W porównaniu do Powella jest to więc postać tragiczniejsza. Jednak jego portret, nieznanego autora, wykonany na dzień przed straceniem, nie zapada nam tak głęboko w pamięci, jak zdjęcie Alexandra Powella. Myślę, że to właśnie jest jakaś magia portretów fotograficznych. Dzięki temu są wciąż tak popularne jak w przeszłości.

 

Literatura:

1.      Budzyński Roman: Portret fotograficzny,Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1985

2.      Barthes Roland: Światło obrazu, Uwagi o fotografii, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2008

3.      http://thenewinquiry.com/essays/dead-and-going-to-die/

4.      http://pl.wikipedia.org/wiki/Alexander_Gardner

5.      http://pl.wikipedia.org/wiki/Ned_Kelly

6.      http://en.wikipedia.org/wiki/Lewis_Powell_%28conspirator%29

 

 

 

 

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin