Kipling Rudyard - ŚWIATŁO KTÓRE ZGASŁO.rtf

(1441 KB) Pobierz

RUDYARD KIPLING

ŚWIATŁO KTÓRE ZAGASŁO

 

KIPLING i „ŚWIATŁO“.

Rok 1891, iv którym ukazała się poivicść „The Light that failed,“ jest ważną datą iv życiu i tivórczości Kiplinga. Niedługo przedtem zdobył on sobie nareszcie — po kilku latach niedocenienia i niezrozumienia — rozgłos i uznanie wśród publiczności angielskiej, został ■— jak to się zwykło matviać — przez nią odkryty. Myśl o tym rozgłosie nie­wątpliwie bardzo go tvótvczas zaprzątała, skoro stała się jednym z głównych molyivóiv rzeczonej pomieści.

Miał wtedy Kipling dwudziesty siódmy rok życia, a więc mniejwięcej tyle, ile mógł mieć Dick Heldar w chwili, gdy po swych artystycznych studjach, po włóczęgach i atrnn- turach, wrócił nakoniec do Anglji, by rozpocząć pracę za­krojoną na większe rozmiary i o znacznie większych ambicjach. Włóczęgi te były odbiciem studjóu' artystycznych i podróży samego autora, który ivszak jako „literacki inspektor generalny“ (taki mu nadawano żartobliwy przy­domek), ziciedził był całe imperjum brytyjskie, ba, i kraje inne, jak Amerykę i Japonję. Dzisiejsi młodzi poeci, którzy za ostatni krzyk mody, postępoivości, swych tęsknot, a pono i genjuszu poetyckiego, uivażają „Podróż do Bom­bajuwinni ze smutkiem raz ivreszcie się przekonać, że nie poiviedzieli nic noivego, ani oryginalnego; kilkadziesiąt lat temu ivyprzedzil ich w tem późniejszy autor „Kima,“ który niedość, że obaczył Bombaj już w chivili urodzenia (1865 r.), ale ponadto zczasem został niezrównanym

              po dziś dzień nieprześcignionym — piewcą egzotyzmu i podróżnictwa.

Refleksami tych egzotycznych podróży — budzących w sercu Kiplinga takąż nostalgję, jaka się zbudziła w sercu Dicka na głos sygnałów „Barralonga“ — znaczyły się nietylko wcześniejsze opoiviesci, jak „Under the Deodars“ lub „The Phantom Rikshatvale przedewszystkiem fejle- tony dziennikarskie nieco zbliżone do Sienkiewiczow­skich „Listów z podróży“ —wydane później razem (1900) w jednym zbiorze p. t. „From Sea to Sea “1) Albowiem od 19-go roku życia przez dość długi czas pośtvięcał się Kipling publicystyce — stąd to tak świetnie umiał przedstawiać zaróimo zakulisoive stosuneczki prasy, jako też dolę i nie­dolę dziennikarzy. Jedno i drugie spotykamy i w powieści niniejszej: w chytrych kalkulacjach ,,Syndykatu“ oraz iv szczerych poufałościach „braci po piórze“; w bractwie tem zaś wyraziście rysują się dwie postaci: szlachetnego Torpenhoiva i komicznego Nilghai.

Główny bohater powieści, Dick lleldar, choć wiąże się dość ściśle z gronem korespondentoiv wojennych, sam nie jest dziennikarzem — atoli i tutaj Kipling nie ivyszedt, że tak potviem, poza obręb stvych specjalności. Ten tvielki poeta obdarzony był przecie jednocześnie oryginalnym i ivy- bitnym talentem malarskim, a przynajmniej rysowniczym

              o czem świadczą choćby jego śivietne ilustracje do prze­miłej książki (1902) ,,Just so Stories for little Children“2).

Wspomniałem, że rok 1891 miał być dla Kiplinga

              jak dla Dicka Heldara po powrocie do Anglji — erą noivych dzieł, na tviększą zakrojonych miarę, dziel o glębszem założeniu i rozleglejszej treści.

x) Druga ich serja, z lat i8q2-iqi3, nosi tytuł ten sam, co u Sienkiewicza ,.Letters of travel."

2)              Rzecz ta wkrótce ukaże się po raz pierwszy w przekładzie ■polskim (nakl. Wydawnictwa Polskiego). Dotychczas istniały tylko mocno skrócone i niedokładne przeróbki. Z kilkunastu powiasteh 'brano pod uwagę jedynie kilka najłatwiejszych, da­jąc im mylny tytuł ,,Takie sobie bajeczki"

Tak się też stało istotnie. ■— Zivracano niejednokrotnie uwagę na to, że najwięksi powieściopisarze (u nas Sien­kiewicz, Reymont, Żeromski) zaczynali swą działalność pisarską zazwyczaj od form drobniejszych, a więc od no­weli, nierzadko zaś od ivierszy: z tych dwu rodzajoiv lite­rackich pienvszy ivdrażal ich do spoistego konslrumvania fabuły, drugi do melodyjności lub precyzyjności słowa. Powiedzieć to należy i o Kiplingu, tylko dodać trzeba że pisarz ten do dni sędziivych nie tvziął rozbratu ani z noivelą, ani z wierszami; wszak jeszcze iv ivydanym niedatmo jego tomie „Debits and Credits“ (1927) spotykamy ivśród „prozy“ szereg poezyj, między innemi rzekome przekłady... piątej (!!) księgi „Pieśni“ Horacjusza s); zbiorki nowel („Mine Own People“ 1891, „Many Inventions“ 1893), oraz poezyj (wśród nich śuielne ballady koszarowe — „Barrack-Room Ballads“ 1892, „The Seven Seas 1896, „Five Nations“, 1906) ukazywały się i po wspomnianej dacie. Ponadto imerszami — bądź w postaci motta, bądź przelotnej cytaty, bądź okolicznościowej śpiewki czy rzeko­mego przysłowia — usiał Kipling wszystkie niemal swe dzieła, co można stwierdzić, choćby w tekście niniejszej powieści. Atoli na pienvsze lata twórczości przypada u Kiplinga —poza działalnością publicystyczną ■— wy­łącznie upraiva poezyj („Departmental Ditties,“ 1886, tak oryginalne treścią) i nouełislyki („Plain Tales from the Hills“, 1887, ,,Soldiers Three“). Rok 1891 rozpo­czyna się utivorem dłuższym, poimeścią; jest to tvłaśnie, jak moivilismy, „The Light that failed“ „Śiviatło, które za­gasło.“ Odtąd iuż lista dzieł Kiplinga raz wraz obejmuje

3)              Zamiłowanie do literatury łacińskiej, znajdujące niejedno­krotnie wyraz i w innych dziełach, wyniósł Kipling ze szkoły średniej, z takim humorem opisanej powieści ,,Stalky <S* Co" a wycisnęło ono na jego dziełach wyraźne piętno, zarówno w stylu (gra słów, budowa okresów) jak i technice utworów.

tytuły powieści. Wymienimy tu najpierw słynne dwie „Księgi Dżunglili — pierwsza wydana w roku 1894, druga w r. 1895 — genjalne i najwięcej czytane dzieło Kiplinga, mające dotychczas 230 tysięcy egzemplarzy nakładu w ję­zyku angielskim oraz tłumaczone na ivszystkie języki świata (polski przekład w 5 i 15 tomie B. L. N.); dzieło to jednak — ze iczględu na ivtrącone luźne opoioiadania — możnaby w peivnej mierze poczytać raczej za zbiór noivel. Dalej idą „Captains Courageous“ 1897 (wkrótce wyjdzie przeltład polski), ,,Stalky & Co.“ 1899 (ivydane w 19-ym numerze B. L. N.), „Kim“ 1901, (nr. 46 B. L. N.) itd. 4)

Mógłby więc iv r. 1891 Kipling powiedzieć o sobie sło­wami naszego wieszcza, że mu się bania z poezją nad głową rozbiła. Przyszły laureat nagrody Nobla miał wów­czas w duszy nietylko dumę z uzyskanej już sławy, ałe i świadomość, że potrafi cały świat zadziwić wielkiemi dziełami, tworzącemi się właśnie lub mającemi dopiero powstać. Jednakże pyszałkiem Kipling nigdy nie był, nie kusił „zazdrości bogów.^ Zmysł moralizatorski, który nieraz będzie przychodził do głosu w jego poimeściach (w „Kapitanach“ najsilniej) kazał mu raz po raz prze­strzegać Dicka przed grzechem pychy; przestrogi te, prze­chodząc od łagodnych do coraz mocniejszych, wyrażają się najpierw pijackim frasunkiem Binala, potem ojcoivskiemi niemal upomnieniami Torpenhowa i druinami Nilghai- ego, potem zakamieniałą nieczułością Maisie, wreszcie — co dla każdego wielce bolesne, lecz dla malarza najokropniej­sze — utratą wzroku.. .

4)              Co się tyczy tytułu ,,Stalky &• Co", uważam, że może na­leżało go w przekładzie spolszczyć. „Stalky" nie jest to nazwisko, ale przezwisko smukłego urwisza- sztubaka (właściwe nazwisko: Corkran), a znaczy tyle co ,,badylasty", ,,tyczkowaty“ (od ,,the stalk" — badyl, szypułka).

To stopniowania przestróg icobec ludzkiej,, hybris a wreszcie i sam rodzaj katastrofy, mocno przypomina '¡{'strząsającą arcytragedję grecką — Sofoklasowago „Króla Edypa.“ ^4Ze obok tej tragedji starożytnej można w czasie lektury „Siviatlail mieć mimotcoli w pamięci niemniej wstrząsającą tragedję nowożytną. Móivię o „Upiorach“ Ibsena.

Podobieństwo zasadniczego motywu obu dzieł jest ude­rzające. Jak u Kiplinga Dick Heldar, tak u Ibsena Oswald Allen jest młodym malarzem, rokującym wielkw nadzieje

              niestety, tak jeden jak i drugi nagle w przededniu naj­większych triumfów staje się całkondcie niezdolnym do wszelkiej pracy twórczej. Jak Dick, tak i Oswald zrazu nie zdaje sobie sprawy ze swej choroby i bagatelizuje ją -—• aż dopiero z ust lekarza dowiaduje się strasznej prawdy: „Dostałem silnego bólu głowy, zwłaszcza za ciemieniem; (mówi w II-gim akcie dramatu) bolało to, jakby mi ktoś głowę ściskał w Żelaznem imadle. .. Początkowo wziąłem to za zwykły ból głowy, na który cierpiałem od lat dzie­cinnych... Niebawem jednak przekonałem się, że się mylę. Nie mogłem myśleć o jakiemkolwiek zajęciu. Miałem wła­śnie rozpocząć nowy, wielki obraz... ale byłem jak sparali­żowany .. . czułem się zupełnie bezsilny. .. niezdolny do stworzenia sobie jasnego pojęcia o czemkohmek. W głowie mi kotłoimło... przed oczyma kręciło się wszystko... Cierpiałem strasznie. Wezwałem lekarza... i on mi po­wiedział wszystko bez osłonek“...

Znana jest powszechnie ta scena, której urywek przy­toczyłem umyślnie, by unaocznić wspomniane podobień­stwo. Czy więc mamy do czynienia — u Kiplinga — ze świadomą lub podśiviadomą reminescencją? Być może. W czasie, gdy Kipling dopiero zdobyivał sobie uznanie, cały świat rozbrzmiewał sławą wielkiego Norwega, a „Upio­

ry“ właśnie odbywały pochód triumfalny po wszystkich niemal scenach europejskich; niepodobna, by autor „Światła“- nie miał się z niemi zetknąć. Może nawet trafne byłoby przy­puszczenie, że umyślnie wybrał temat pokrewny, by rywa­lizować — choć w innym rodzaju literackim —ze sławnym i głośnym pisarzem. Czy tak było, czy inaczej, w każdym razie dopuszczalne jest chyba — nie dla jakichś celów filologicznych, ale dla lepszego uwypuklenia cech twórczych Kiplinga — porównanie dzieł obu.

Różnią się one przedewszystkiem iv i n ą dr a m a- tyczną; Oswald cierpi nie z winy własnej, ale z a grzechy rodziców, natomiast Dick s a m w znacznej części jest odpowiedzialny za to, co go wkońcu spotkało. Oba te założenia idą — tui tam — ściśle w parze z charakterami bohaterów. Oswald jest naturą miękką, czułą, w każdym razie mało stanowczą; natomiast Dick jedynie wobec Maisie staje się potulny, a pozatem cechuje go temperament energiczny, żywiołowy, bujny, nierzadko brutalny, wprost dziki czasami; w każdym razie widzimy w nim zawsze człowieka żywego, o fizjognomji wyrazistej, czego o Oswaldzie powiedzieć nie można. Bohater dra­matu Ibsena to naogół tylko obdarzona ciałem idea, bez żadnych cech osobniczych — boć zresztą Ibsenowi pewno nawet o to nie chodziło, by stwarzać jakiś typ indywidu­alny; sławny okrzyk bólu, tak zawsze elektryzujący słu­chaczów w teatrze: „Zgubiony jestem bez ratunku... na cale życie— wszystkie piękne i potężne dzieła, któremi świat zadziwić miałem... nie mnie o nich marzyć... nie mnie myśleć“—sławny ten okrzyk, powtarzam, wydziera się poprostu z piersi bolejącego człowieka, obojętne, czy zwie się on Oswald, czy inaczej, choćby nawet Henryk Ibsen, bo to tvłaściwie on sam, autor, własnemi słowami swojemi, pełnemi silnego patosu, sugeruje słuchaczom

odczuwaną przez nicli litość i trwogę. Inaczej u Kiplinga, któremu słynny „horror of self-expresssiontt nie pozwala na tego rodzaju subjektywne traktowanie przed­miotu. Widząc zachoicanie się Dicka tui przed ośle­pnięciem, a ■ zwłaszcza już po utracie wzroku, zdajemy sobie dość jasno sprawę, że w ten sposób do swego bólu i do klęski nie może się odnosić nikt inny, tylko on sam, Dick Heldar; po eksperymencie głodówkowym stać go było na szalone wymysły podczas malowania „Melancholji,1,1' a warjacka eskapada przedśmiertna do Sudanu jest zgoła naturalną niejako konkluzją wszystkich dążeń i postępków jego życia.

Tak więc — ku wielkiemu zgorszeniu tych malkonten- tów-krytyków, którzy pomawiali ,,Światło“ o brak „po­głębienia psychologicznego“ — gotów jestem twierdzić, że w zestawieniu z „Upiorami“ właśnie na punkcie ujęcia psychologicznego ma dzieło Kiplinga, icolne od retorycznego patosu, nawet z tego patosu niekiedy podrwiwające, sta- noicczą przewagę. Dodam wreszcie, że co w treści dra­matu Ibsena jest piękną i efektowną cyzelaturą, to Kipling pogłębia twardym i ostrym rylcem istotnego przeżycia. Kipling miał już w dzieciństwie wzrok osłabiony; prze­konać się o tem można choćby z powieści ,.Stallcy & Co,“ gdzie niejednokrotnie w sposób humorystyczno-dosadny wspomniane są okulary, „zdobiące“ nos Kiplingouego sobowtóra, Beetłe,a. Podróże i uporczywa praca jeszcze bardziej wzrok ten nadwyrężyły, to też był czas, gdy autor „Światła“ mógł istotnie mieć na tym punkcie poicażniejsze obawy. Polskiemu czy telnikoim, znającemu dzieje swej litera­tury, może się rzucić w oczy przypadkowa analogja z genezą postaci Orcia w ..Nieboskiej komedji“ Krasińskiego...

Ostatnią, przedśmiertną icyprawę Dicka nazwałem ..zgoła naturalną niejako konkluzją wszystkich dążności i po­

stępków jego życia“. Zdanie to muszę podkreślić ze względu na pewien fakt dość osobliwy. Oto peiena część wydań angielskich niniejszej powieści ma zakończenie od­mienne, zgoła banalne, a mało uzasadnione: Maisie w po­czuciu swej winy sprowadza się w dom Dicka i zostaje jego żoną.. . Uczynił to Kipling na żądanie publiczności, nawykłej do konwencjonalnego zakończenia powieści:

,,W waszych miłosnych romansach,

Gdy się młodzi pobiorą, kończy trubadur piosenkę...

Tylko dodaje, że żyli długo i byli szczęśliwi..."

Słowem, autor „Światła“ postąpił tak, jak był postąpił Dick Heldar, gdy obraz żołnierza, pełnego dzikości bojowej i temperamentu, „ucyivilizował“ i wyglansował celem do­godzenia gustom publiczności. Ale jak Dicka przywiodło do upamiętania kopnięcie i rozdarcie obrazu przez Torpen- howa, tak samo i Kiplinga sprowadziły zpowrotem na właściwą drogę głosy rozsądniejszej krytyki, a przede- wszystkiem zdrowy rozsądek i gust własny. Obecny prze­kład opiera się na oryginalnym tekście „nieprzefasono- wanym,“ co zresztą stwierdza lapidarna przedmowa autora.

Jeden jednakże wzgląd zdawał się przemawiać za słu­sznością wspomnianej przeróbki: — osoba Maisie. Wielu czytelników i krytyków uznało za rzecz niepodobną do praivdy, by ta „szara myszka,“ jak Kipling nazywa Maisie, ta szara myszka, gryząca okruchy jadła i życia, albo wytrwale skrobiąca (szpachtlą) swe obrazy, mogła stać się Harpją czy Meduzą, przynoszącą zgubę silnej naturze Dicka, i żeby ta kobieta wogóle mogła aż do tego stopnia być bezlito­sną, by nie n-zruszyć się katuszą bliskiego jej człowieka, a przytem jej dobroczyńcy... Przecież iv cudnej bajce Fedrusa

'') Ogółem wszystkich wydań angielskich ,,The Light that failed“ było dotychczas bezmała 40.

właśnie szara myszka wywdzięcza się ryczącemu z bólu hm pustynnemu, darząc go życiem, i wolnością... Wszystko to być może. .. jednakże podobno psychologiczną właści­wością myszki jest raczej uciekać do nory nietylko na ryk lwa, ale nawet na odgłos cichego stąpania mniej strasznych zwierząt... Nie iciem, czy było winą Maisie, że pomimo pedagogicznych sposobów pani Jennett — nie była myszką oswojoną i ivytresowaną. . . Nie będę się też zastanawiał nad tem, czy Maisie miała żywy prototyp w rzeczywi­stości; napewno zajmie się lem kiedyś (o ile nie zajął się dotychczas) jakiś Hoesick angielski.

Wiele jeszcze szczegółów powieści zasługiwałoby na omówienie. Tak np. możnaby rzec parę słów o tak często przez Kiplinga poruszanem zagadnieniu: stosunku wy­chowania w latach dziecięcych do postępowania iv latach dojrzalszych. Na dokładniejsze zajęcie się tem zagadnie­niem będzie wszakże miejsce raczej w przedmowie do prze­kładu „Kapitanówwięc narazie rozwijać tej spraivy nie będę. Pozostaje mi do powiedzenia parę słów o przekładzie. Daleki jestem od przechwałki (mam w pamięci owe prze­strogi, jakie znaczyły karjerę artystycznąDicka Heldara!)je- dnakże w imię miłości mej dla twórczości Kiplinga i iv imię ścisłości informatorskiej stwierdzić muszę, że daję oto w ręce czytelników pierwszy w o g ó l e przekład pol­ski niniejszej powieści. Ci, którzy przede mną spolszczyć ją usiłowali, okazywali wprost furjacką pasję znęcania się nad — i tak już zbolałym do ostateczności — Dickiem Heldarem; jak ci ludzie „znali“ angielszczyznę, dowodem chociażby fakt, że już sam tytuł tłumaczyli iv sposób naj­dziwaczniejszy i najniedorzeczniejszy, np. „Światło z od­dali„Zwodne światło„Błędne światło“ itp. Oczy­wiście „błędne“ i „zwodne“ było tu nie „światłolecz ivłaśnie nie o świecenie tych oprawców, którzy nie-

dość, że przez niezrozumienie poszczególnych wyrazów lub składni fałszowali hurtownie tekst utworu, ale ponadto do krańca ostatniej nędzy zubożali jego fabułę, opuszczając bez skrupułu całe zdania i ustępy, ba nawet całe stronice, które im się wydały „trudne“; że na tem traciła wartość utworu, a nawet zdrowy sens, to nie obchodziło ani ich samych, ani (niestety!) polskich czytelników, ba, nawet niektórych krytyków, którzy na podstawie tych parodyj jeszcze niezbyt dawno wygłaszali czasami apodyktyczne sądy... o dziele oryginalnem. Do reguły (i to niemal we wszystkich „przedwojennych‘ i ,,wojennych“ tłumacze­niach Kiplinga) należało usutcanie wierszy, które u Kiplinga stanowią nietylko ozdobę, ale część integralną powieści. Jak np. można rozumieć „The Light that fai- ledgdy się z tekstu usunie pieśni żeglarskie, a nade- wszystko urywki „The City of Dreadful Nightil G) — jest dla mnie rzeczą niepojętą.

J. B.

6) Poemat pod tym tytułem wyszedł w r. 1874, z pod pióra Jamesa Thomsona (pseud. B. V. = Bysshe Vanolis), a za­miera szereg wizyj symbolicznych, przedstawiających miasto fantastyczne, zamieszkane przez ludzi, co pobzawieni na­dziei, odbudowują wciąż na nowo miasto ze swych marzeń. Kipling tak przejął się tym poematem, że od niego dał nazwę jednej ze swych książek.

DEDYKACJA.

Jeżeli mnie powieszą na najwyższej górze.

Matulu moja, o matulu moja! Wiem w czyich oczach jeszcze na miłość zasłużę. Matulu moja, o matulu moja!

Jeżeli mnie utopią w najgłębszej mórz toni,

Matulu moja, o matulu moja! Wiem czyja słona łezka i tam mnie dogoni.

Matulu moja, o matulu moja!

Jeśli będę potępion na ciele i duszy,

Wiem, czyj pacierz mnie zbawi i niebiosa wzruszy. Matulu moja, o matulu moja!

PRZEDMOWA

Oto jest powieść o Świetle, które zagasło tak jak była pierwotnie obmyślana przez pisarza.

RUDYARD KIPLING.

ROZDZIAŁ I.

Gdy burza minęła, my dalejże w radę I wszystko ułożym jak z płatka:

Więc ja, moi drodzy, zostałem w stodole,

Bo miałem dopiero trzy latka,

A Tadzik chciał pobiec pod tęczy podnoże —

Pięć lat miał i nie był już chłystkiem...

I tak, moi mili, się wszystko zaczęło I tak było dalej z tem wszystkiem.

(Powiastki o dużej stodole).

Jak sądzisz, coby zrobiła ona, gdyby nas tu przy­łapała? Wiesz, że nam tego mieć nie wolno, — mó­wiła Maisie.

—■ Wybiłaby mnie, a ciebie za karę zamknęłaby w sypialni — odrzekł bez namysłu Dick. — Czy do­stałaś naboje?

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin