Dillard Annie - Państwo Maytree.pdf

(629 KB) Pobierz
913171241.001.png
Annie Dillard
Państwo Maytree
Przełożył MACIEJ ŚWIERKOCKI
Tytuł oryginału The Maytrees
Dla CR. Clevidence
PROLOG
Dawno, dawno temu państwo Maytree byli młodzi.
Mieszkali w miejscu, które jeszcze dziś wydaje się skrywać pod ziemią zamierzchłą
przeszłość - na samym czubku odsłoniętego ze wszystkich stron piaszczystego pasa Cape
Cod. Półwysep był tutaj wąski, a przeciętna wysokość jego wzniesień wynosiła zaledwie
cztery i pół metra. Od strony skarp Truro wił się spiralnie w lewo, po czym opadał nad
wydmami ku portowi Provincetown, leżącemu w samym środku spirali. Przez pewien czas
Provincetown nosiło nazwę
Cape Cod - Przylądek Dorszowy - bo na długo przed założeniem Jamestown, nie
mówiąc już o Plymouth, brytyjscy rybacy napełniali tu ładownie swoich statków
patroszonymi dorszami.
Żadne indiańskie plemię Nausetów, Wampanoagów, ani nawet Pametów nie osiedliło
się na tej jałowej ziemi, wśród karłowatych lasów Provincetown, byli oni bowiem rolnikami.
Nausetowie zajmowali jednak tereny przy ujściach rzek, również daleko na północy, w
okolicach Truro, gdzie budowali wioski gęściej niż na innych terytoriach Nowej Anglii,
albowiem nie brakowało tu małży ani ostryg, a na południowych brzegach strumieni w
Namskaket ziemia nadawała się do uprawy dyni i kukurydzy.
Życie państwa Maytree, podobnie jak życie Nausetów, toczyło się na tle
nieruchomych gwiazd. Świat traktuje ludzi bezdusznie - tak było dawniej i tak jest również
dzisiaj - lecz rzadko bywa okrutny dla jednostek. Powolne obroty sfer niebieskich wyznaczały
upływ czasu, a państwo Maytree spędzali go zwykle pod gołym niebem. Wędrując z jednego
słonowodnego brzegu na drugi, sycili się każdym haustem powietrza, gęstego niczym wata.
Ich piaszczysty cypel był wąziutkim pasem gołej ziemi leżącej między dwiema wodnymi
potęgami, zdradzającymi szczególne upodobanie do efektów specjalnych.
Dwa razy dziennie fala przypływu zalewała piasek za chatką państwa Maytree, a w
ciągu trzystu sześćdziesięciu pięciu dni pora roku zmieniała się czterokrotnie. Podobny tryb
życia jak państwo Maytree prowadzą małże, które jednak znacznie mniej czytają.
Toby Maytree wychował się w Provincetown i spędził tam niemal całe swoje życie.
Jego ojciec był jednym z kilkunastu żołnierzy ochrony wybrzeża, stacjonujących na rubieżach
Stanów Zjednoczonych, na klifach nad Atlantykiem. Jak kilku innych kolegów
Maytree senior wybudował kiedyś dla swojej rodziny prymitywną chatkę na gołej
ziemi w pobliżu strażnicy. Maytree junior i jego matka spędzali więc zwykle lato w
jednoizbowej drewnianej chatce górującej nad ogromną oceaniczną plażą i odwiedzali
żołnierzy, którzy również wpadali czasem do nich. Później, po wojnie, w latach
czterdziestych, pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, Toby Maytree był poetą. Napisał wtedy
cztery długie poematy i trzy tomiki wierszy. Zachował ojcowski domek.
Jego żona, Lou Maytree, była osobą raczej małomówną. Trochę malowała na płótnie i
lnie, ale wszystkie jej prace zaginęły. Łatwo przełamywała barierę intymności. Kochali się.
Chociaż nie zdawali sobie z tego sprawy, oboje wysoko cenili honor. W ich życiu miały
miejsce właściwie tylko dwa wydarzenia - jedno zwyczajne, drugie spektakularne.
Ludzie mówili, i nadal powiadają, że nigdy nie zdobyliby się na to, co później zrobiła
Lou. Historia państwa Maytree stała się głośna i można ją usłyszeć jeszcze dziś.
Lou i Toby często wspominali budynek poczty głównej, gdzie wszyscy miejscowi
spotykali się rankiem i dodawali sobie nawzajem otuchy na cały dzień i najbliższą noc.
Państwo Maytree byli jeszcze młodzi, kiedy do Provincetown zaczęły kursować pociągi
pasażerskie, wypierając powoli składy towarowe. Gdy Toby skończył osiemnaście lat, zaczął
pracować z kilkoma ekipami budowlanymi na półwyspie, który trzeba było posprzątać i
odbudować po wielkim huraganie.
Maytree chętnie ostrzelałby jednego czy drugiego wroga swojego kraju, ale spędził
całą wojnę w San
Francisco, w tamtejszym Biurze Informacji Wojennej, gdzie pisał teksty audycji
radiowych dla żołnierzy walczących na Pacyfiku. Lou była już wtedy na studiach.
Później, kiedy się pobrali, planowali zwiedzać świat, jednak żadne z nich nie chciało
poświęcić pracy na rzecz wolnego czasu.
Toby zarabiał na życie, organizując przeprowadzki dla znajomych oraz imając się
najróżniejszych zajęć, kiedy miał na to ochotę. Oboje brali udział w wyborach, nie byli jednak
zainteresowani problemami społecznymi, w przeciwieństwie do wielu swoich przyjaciół,
zwłaszcza tych wakacyjnych, zjeżdżających na
Cape Cod na lato, którzy żywili się obfitością faktów, opisywanych w gazetach,
niczym myszy żerujące na kolbach kukurydzy. Dlatego państwo Maytree nie zawsze byli na
bieżąco, a ich miastowi znajomi zazdrościli im świętego spokoju.
Dom, w którym mieszkali na co dzień, należał do
Lou. Kupiła go jej matka, kiedy późniejsza pani Maytree była jeszcze dzieckiem. Lou
przeprowadziła się z mamą do Provincetown z Marblehead w stanie
Massachusetts, gdy ojciec, z zawodu adwokat, pewnego dnia wyjechał rano do pracy i
nigdy już nie wrócił.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin