[I.] Obrońcy słabych ludzi milczš w chwili zagrożenia Już przestałem się łudzić, a marzenia to pandemia Co infekuje mózgi, a tu zagarnięcie mienia Uwertura to strzał w pysk telefon - bzdura - stróża nie ma Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że wierzysz w ten ich schemat Ja też czasem mam dylemat przed kim czuć większy respekt Bezpieczne miasto - powrót do domu, co za bezczel Kłamstwo o sile gromu - ej masz co dla mnie jeszcze? Nikt nie mówi nic nikomu o bojkocie ciszy nocnej Pod numerem telefonu nie znajdziesz pomocnej Dłoni, a but przy skroni znów próbuje się bronić Kiedy Adam Ewę goni, złapie - więc nic tu po nich A ja czasem lubię sam, podróżować po pętli Atakujš mnie dwięki, piękny soniczny mętlik Sš chętni na zabawę ci co zazwyczaj drętwi A zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo tępi Zdajš się być pasażerowie nocnych chłodnych vanów Niebieski - to mróz, a biały kolorem baranów Uprawnionych do przemocy, ta, w majestacie stanu Za sympatie do stanów kiedy zmysły czujš więcej Nie przeszkadzam nikomu, a i tak patrzš na ręce Muszę chyba przyspieszyć bo się kurwa nie wykręcę I tak cišgle się męczę ze strachu boli głowa Orzeł dziobie swoim dziobem bo obce sš mu słowa Poligon dowiadczalny pisarzy futurystów Czarno-białych purystów z armiš własnych robotów Nie wychod lepiej z domu jeli boisz się kłopotów W sumie same Cię znajdš natrętne jak atak spam-botów Otóż, żyjesz na wiecie gdzie wolnoć się zamiecie Pod najtańszy dywan, tak wiem zapomniałem przecież Że będš w kółko mówić, "to ludzie nas wybrali" W skowronkach cali, a Twój mały wiat się zawalił Dzień tylko ukrywa prawdę którš niosš gwiazdy A w tłumie co dziennych spraw każdy zapomina O co ta spina, dlaczego rozkminiam? Chcę by wyszedł na prostš, a Ty znowu zaczynasz Prawda przygnieciona przez milionowe nakłady Pokryte lady słowem piętnujšcym nasze wady Metoda kija i marchewki, nie od parady Tutaj system jest krewki więc nadstawmy swoje zady Mówiš, że każdy bunt to gównażeria i głupota Czy widzisz wolnoć gdzie uległoć to cnota Idiota, wiem, że moje słowa znów na opak Rozumiesz, a jak nie to chyba dałem Ci kopa
RockMiguel