Bajka o leniwej królewnie.doc

(37 KB) Pobierz
Bajka o leniwej królewnie

                                       Bajka o leniwej królewnie

 

     Nie za siedmioma, a za trzema górami, nie za siedmioma, a za sześcioma morzami było królestwo, którym władał mądry król Filip z równie mądrą a zarazem piękną królową Penelopą. Ich królestwo było rozległe, a ludzie w nim mieszkający bogaci i szczęśliwi. A wszystko to dzięki temu, że mieszkańcy tego królestwa bardzo cenili sobie wiedzę i naukę. Uczyli się wszyscy: dorośli i dzieci, chłopcy i dziewczęta, nawet staruszkowie spędzali długie godziny nad studiowaniem mądrych ksiąg. Król wybudował w swoim królestwie wiele szkół, ale nauka odbywała się nie tylko w szkołach. Ludzie bardzo często spotykali się, aby nawzajem przekazać sobie wiedzę, rodzice uczyli swe dzieci, ale często i odwrotnie – dzieci przekazywały matce i ojcu to, czego same się dowiedziały. Dzięki temu wszyscy rozsądnie gospodarowali swymi bogactwami, pomnażali je, kupcy dokonywali dobrych transakcji, królestwo kwitło i rosło w siłę.

    Król Filip i królowa Penelopa mieli córeczkę – śliczną królewnę Katarzynkę. Bardzo chcieli, aby ich jedynaczka wyrosła nie tylko na piękną, ale i na mądrą i rozsądną królową. Sprowadzali więc z zamorskich krain najznakomitszych nauczycieli, profesorów, którzy mieli nauczać młodziutką władczynię wszystkiego, czego sami się nauczyli w najlepszych na świecie uczelniach. Ale Katarzynka wcale nie była z tego zadowolona. Najbardziej ze wszystkich rzeczy na świecie nie lubiła się uczyć! Wolała spędzać czas bawiąc się ze swoimi dworkami, biegając po pałacowych ogrodach albo po prostu leżeć i patrzeć na płynące po niebie obłoki. Każda lekcja stawała się dla niej udręką nie do zniesienia. I nie miało znaczenia czy była to matematyka, przyroda, czy literatura. Król i królowa bardzo ubolewali nad postępowaniem swojej jedynaczki, bo mimo, że królewna skończyła już dziesięć lat nie umiała ani czytać ani pisać, nie mówiąc już o trudnych rachunkach. Podczas lekcji siedziała wprawdzie grzecznie i patrzyła swoimi wielkimi, zielonymi oczami na wykładowców, ale zupełnie nie rozumiała albo raczej nie chciał rozumieć, tego co do niej mówili. Za to jedna z jej dworek – miła Małgorzatka, chłonęła słowa profesorów, słuchała jak urzeczona wykładów i wkrótce wiedziała i umiała niewiele mniej niż sami nauczyciele. Małgorzatka uwielbiała czytać książki. W królewskiej bibliotece było ich całe mnóstwo. Królewna kazała swojej ulubionej dworce czytać na głos najpiękniejsze baśnie i to były dla Małgorzatki najwspanialsze chwile.

     Lata płynęły, królewna Katarzynka wyrosła na piękną, choć niezbyt rozgarniętą dziewczynę, a dworka Małgorzatka na wprawdzie niezbyt piękną, ale bardzo mądrą i niebywale rozumną dzieweczkę.

     Pewnego dnia do królewskiego pałacu przyjechali posłowie z zamorskiego królestwa z ofertą zamążpójścia dla pięknej królewny. Książę Malkolm ujrzawszy portret Katarzynki zakochał się w niej bez pamięci i chciał się z nią ożenić, pod warunkiem, że królewna okaże  się tak mądrą jak i piękną dziewczyną. Poseł przekazał królewnie kopertę, w której miała się znajdować prośba księcia, dotycząca ich pierwszego spotkania.

    Królewna z zażenowaniem otworzyła kopertę, udała, że z zainteresowaniem czyta list,  a potem powiedziała do posła:

-         Przekaż swemu księciu, że wszystko, o co mnie prosi z radością wypełnię i oczkuję na jego przybycie.

     Uradowany poseł odjechał do swego zamorskiego królestwa, a Katarzynka chwyciła list, złapała Małgorzatkę za rękę i pociągnęła do pałacowego ogrodu.

-         Szybko, czytaj, czego chce książę na naszym pierwszym spotkaniu – wysapała, kiedy były już daleko od pałacu.

    Dworka wyjęła z koperty starannie złożony, pachnący liścik i zaczęła czytać:

-         Gdy się nasze dłonie splotą miej na sobie suknię złotą,

Rozpuść włosy, a na głowę włóż diademy diamentowe.

Niech się Tobą świat zachwyca tak jak pełna twarz księżyca.

    Katarzynka zamyśliła się przez chwilę.

-         No, dobrze – mruknęła wreszcie – wiem, jak mam wyglądać na pierwszym spotkaniu z księciem, ale skąd mam wiedzieć, kiedy to nastąpi!? Zapomniał napisać w liście, kiedy mnie odwiedzi...

    Małgorzatka uśmiechnęła się  pobłażliwie:

-         Ależ oczywiście, że napisał! Przecież księżyc z pełną twarzą jest podczas pełni, a ta właśnie za tydzień nastąpi! Musimy przygotować się do tej wizyty.

    W pałacu rozgorzały przygotowania do wizyty zamorskiego księcia. Szwaczki królewskie szykowały dla królewny złotą suknię, złotnicy pracowali w pocie czoła nad diamentowymi diademami, a kucharze nie spali po nocach szykując najwykwintniejsze potrawy na uroczyste przyjęcia. Wreszcie nadszedł upragniony dzień. Po zmroku zadęły trąby królewskie oznajmiające przyjazd zamorskiego księcia. Królewna wraz z rodzicami oczekiwała w sali tronowej na przybycie oblubieńca. Kiedy otworzyły się drzwi i wkroczył książę Malkolm wszystkie obecne w sali dziewczęta a nawet starsze damy dworu westchnęły z zachwytu. Tak przystojnego młodzieńca można było rzeczywiście spotkać tylko w zamorskich krajach. Królewna Katarzynka omal nie podskoczyła z radości na swym tronie, gdy ujrzała jak pięknego będzie miała męża.

   Książę Malkolm pewnym krokiem podszedł do króla i królowej, ukłonił im się nisko i powiedział:

-         Wasza Wysokość i Ty Czcigodna Królowo, chylę czoło przed Wami i urodą Waszej córki, która jest o wiele piękniejsza niż jej wizerunek, który dane mi było widzieć. Cieszę się, że królewna spełniła moją prośbę dotyczącą naszego pierwszego spotkania, ale chciałbym zadać jej jeszcze jedno pytanie zanim uklęknę przed Wami i poproszę o jej rękę.

    Król Filip i Królowa Penelopa skinęli twierdząco głową, co oczywiście oznaczało, że zgadzają się na to, aby książę ostatecznie przekonał się, czy Katarzynka jest właściwą kandydatką na żonę.

Książę stanął więc przed królewną, która wpatrywała się w niego jak urzeczona i skłoniwszy się powiedział:

-         Królewno, Twoja uroda olśniewa najpiękniejsze gwiazdy na niebie. Nie wątpię, że Twa mądrość dorównuje, a może nawet przewyższa piękno twego oblicza. Pozwól więc, że zadam zagadkę, której rozwiązanie z pewnością nie sprawi Ci najmniejszej trudności. Proszę, oto ona.

   I wręczył Katarzynce kartkę tak samo śliczną i pachnącą, jak poprzedni list, na której zapisana była zagadka. Królewna wzięła papierek, zaczęła się jej przyglądać, ale jak sami wiecie nie mogła nic odczytać, bo przecież nie znała literek. Pokręciła więc głową i powiedziała:

-         Wolę, żeby moja dworka przeczytała tę zagadkę. Zresztą, każdy na pewno chce się dowiedzieć, o co mnie pytasz książę.

    To mówiąc podała Małgorzatce kartkę i mrugnęła do niej okiem. Zdenerwowana dziewczyna zaczęła czytać:

-         Szły kaczuszki polną dróżką, szły jedna za drugą,

Szło się ich szesnastu nóżkom na łąkę nad strugą.

Trzy zmęczyły się po drodze, dalej iść nie chciały,

Ale jeszcze dwie kaczuszki do nich przydreptały.

Teraz Ty szybciutko policz, nie każ czekać długo

Ile tych kaczuszek doszło na łąkę nad strugą?

  Królewna Katarzynka zmarszczyła czoło, tak jakby liczyła w pamięci owe nieszczęsne kaczuszki, ale jak sami wiecie królewna zupełnie nie potrafiła liczyć. W sali tronowej zapanowała taka cisza, że można było usłyszeć przelatującą muszkę, więc Małgorzatce nie udało się bezkarnie podpowiedzieć królewnie „siedem”, bo jej szept usłyszeli wszyscy, wszyscy oprócz królewny, która rozzłoszczona zawołała:

-         Co za głupia zagadka!? Co mnie obchodzą jakieś kaczki!? A poza tym skąd mam wiedzieć, ile ich doszło, skoro nie powiedziałeś mi książę, ile ich poszło na tę łąkę....

   Książę uśmiechnął się smutno i pokręcił głową:

-         Każdy wie, że szesnaście nóżek, to osiem kaczuszek. Każdy, tylko nie Ty, królewno. Przykro, ale nie możesz zostać moją żoną, bo w moim zamorskim królestwie potrzebna jest nie tylko piękna, ale też i mądra królowa. Królowa, która przede wszystkim umie czytać i liczyć – a Ty tego nie potrafisz, jak zdążyłem się przekonać. Ale za to doskonale potrafi to Twoja dama dworu.

    To mówiąc podszedł do Małgorzatki, skłonił się pięknie i zapytał:

-         O, mądra i roztropna dzieweczko, czy zostaniesz moją żoną?

    Małgorzatka wyszła za mąż za księcia i wyjechała z nim do jego dalekiego, zamorskiego królestwa.

    A królewna Katarzynka, zapytacie? Królewna z wielkim zapałem zabrała się do nauki. Nie trzeba jej było już nawet zachęcać, ani sprowadzać najmądrzejszych profesorów. Kiedy tylko nauczyła się literek zaczęła sama czytać wielkie, mądre księgi z królewskiej biblioteki. Bo cóż by się stało, gdyby znowu w królestwie pojawił się cudny książę i uznał, że Katarzynka jest za głupia na jego żonę?!!! Nie, na to już nigdy więcej królewna nie pozwoli!

Król Filip i królowa Penelopa ze zdumieniem patrzyli na przemianę swojej jedynaczki i w głębi duszy bardzo się z tego cieszyli. Bo tak naprawdę na naukę nigdy nie jest za późno!

 

 

Elżbieta Janikowska

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin