Ballada o walizce Autor: Andrzej Sikorowski Pewnego razu rozstać się przyszło Na jakim dworcu, może nad Wisłš Komu kto w życiu widział już wszystko Z własnš walizkš Zjechali razem chyba pół wiata Siekły ich mrozy, grzały ich lata On na walizce rany wcišż łatał Za łatš łata Nosił w niej rady jeszcze od matki Były tam wiersze i polne kwiatki Lecz nie pojadš w swój rejs ostatni Takie manatki Bo przyszedł pocišg prosto do nieba Powiedział stary kochana przebacz Po co mam w niebie chodzić z walizkš Tam majš wszystko
Kerk57