Koło Orffyreusa – polska siłownia.pdf

(444 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
Koło Orffyreusa – polska siłownia
Fundujemy dziś Państwu iście wybuchowa mieszankę, jaka stanowią dwie publikacje
powstałe niezależnie od siebie. Ich autorami są Polacy, tyle ze jeden z nich, mgr inż. Zygmunt
Wójcik, niedawno wrócił z USA, gdzie pracował przez dwadzieścia kilka lat w poważnych
firmach oraz instytucjach o profilu, (tak to umownie nazwijmy) technicznym, drugi zaś, Jan
Rutkowski, mieszka nadal w Australii, gdzie zajmuje się, jak sam to określa, konstruowaniem
urządzeń wolnej energii. Obaj ci ludzie nie znają się nawzajem, a ich publikacje wpłynęły do
nas niezależnie od siebie i – ciekawa rzecz – prawie w tym samym czasie (w takich
sytuacjach zawsze powraca niezmiennie, uprawnione szczególnie w kontekście problemów,
jakimi zajmuje się na co dzień "Nieznany Świat", pytanie o to, czy zbieżność pewnych faktów
i wydarzeń, aby na pewno stanowi jedynie element przypadku, zbiegu okolicznooci itp. – jak
kto woli).
Zapoznanie panów Rutkowskiego i Wójcika (wraz ze współautorem pierwszej publikacji,
inżynierem Zbigniewem Tańskim) następuje więc właśnie za pośrednictwem redakcji
"Nieznany Świat".
Wydaje nam się to tym ważniejsze (ach, te przypadki!), ze wszystkie wymienione tu osoby
wydają się bardzo ciekawymi ludźmi i, niezależnie od siebie, samotnie lub w poszerzonym
gronie, prowadza badania z grubsza nad tym samym, co Z. Wójcik i Z. Tański określają
mianem silnika grawitacyjnego, Jan Rutkowski zaś perpetuum mobile (autorzy pierwszej
publikacji od nazwy tej na wszelki wypadek usilnie się odżegnują). Konfrontacja na lamach
ich spostrzeżeń – nawet przy założeniu, ze zainteresuje jedynie część Czytelników – jest także
istotna dlatego, ze rzucają one nowe światło na pewne fakty historyczne, których
prawdziwość poddawana jest w wątpliwość. Nawiasem mówiąc informacje dotyczące tych
faktów, a zwłaszcza maszyny Orffyreusa postanowiliśmy w obu publikacjach świadomie
powtórzyć, gdyż jak Państwo łatwo zauważa, w pewnych szczegółach różnią się one między
sobą, co wynika z korzystania przez autorów z odmiennych źródeł i zapisków. Tak zatem i ta
konfrontacja okazuje się pouczająca.
Parę słów jeszcze o bohaterach dnia. Mgr inż. Zygmunt Wójcik ukończył studia na Akademii
Górniczo-Hutniczej w Krakowie.
Potem pracował przez kilkanaście lat w Instytucie Metalurgii w Gliwicach, a jeszcze później
w przemyśle okrętowym (był m.in. głównym metalurgiem Stoczni Gdańskiej). W 1967 r. z
powodu dyskryminacyjnych praktyk, jakich doświadczył ze strony ówczesnych władz,
wyjechał do USA, gdzie został zatrudniony w Institute of Aeronautics and Astronautics
(instytucja pracująca na rzecz NASA) oraz w innych firmach, a następnie założył w Stanach
Zjednoczonych własne przedsiębiorstwo. Do kraju wrócił w 1994 r. Mieszka w Debiu nad
Nerem, gdzie wspólnie z innymi powołał do życia Society for Ecological Energy –
Energetyka Ekologiczna Towarzystwo Naukowo-Badawcze (adres tej placówki podajemy na
końcu publikacji).
W liście, który poprzedziła wizyta w naszej redakcji, napisał: "Cenię bardzo "Nieznany
Świat", przede wszystkim za jego uczciwość w wielu kontrowersyjnych sprawach. Ja mam
właśnie taka kontrowersyjna sprawę z dziedziny techniki (…). Mając wykształcenie
techniczne, wielkie doświadczenie naukowe, znajomość wielu języków, rozporządzając
własnym czasem i pieniędzmi, zająłem się niezmiernie ważna, ale kontrowersyjna w oczach
całego establishmentu naukowego kwestia, za jaka uważa się możliwość wykorzystania dla
celów ludzkości niewyczerpalnego, wszędobylskiego oceanu czystej energii, którym jest pole
grawitacyjne Ziemi. Chodzi o urządzenie mechaniczne dostarczające użytecznej energii i
poruszane siłą grawitacji. Byłby to, według mojej nazwy, silnik grawitacyjny, a według
oponentów perpetuum mobile, które właśnie uważane jest za całkowicie niemożliwe… Mając
dostęp do najlepszych na świecie bibliotek, przekonałem się, ze twierdzenie to nie ma
podstaw fizycznych i ze taki silnik został wynaleziony już w 1712 roku. Moje prace nad tym
zagadnieniem trwały kilkanaście lat i są absolutnie nie do przyjęcia przez akademicki świat
naukowy, który, jak zwykle, jest oporny w porzucaniu dogmatów. Sekret silnika był znany
dwóm osobom, które zabrały jego tajemnicę do grobu. Jego rekonstrukcja wymaga
systematycznych i kosztownych prac doświadczalnych, a przydzielanie takich funduszy
zależy od opinii tych właśnie akademików, którzy nie chcą nawet o takich eksperymentach
słyszeć. (…) Zaznaczam, ze nasz projekt jest w pełni oparty na ogólnie znanych i przyjętych
prawach mechaniki teoretycznej, tak jak ona działa w naszym trójwymiarowym świecie".
Współautor "Dziwacznie ukrytej tajemnicy Natury", Zbigniew Tański jest inżynierem
mechanikiem, absolwentem Politechniki Gdańskiej, długoletnim pracownikiem Instytutu
Maszyn Przepływowych PAN w Gdańsku.
Natomiast Jan Rutkowski z australijskiej Adelajdy pisze, co następuje: "Określenia
perpetuum mobile używamy zazwyczaj tylko dlatego, ze nie możemy znaleźć odpowiedniej
nazwy dla maszyn, które mogą produkować dodatkowa energię wbrew prawom fizyki. Czy
jednak na pewno wbrew ich prawom? W końcu XX wieku jest to ciągle temat tabu zarówno
dla naukowców, jak i ludzi obeznanych z mechanika. Tymczasem maszyny takie występują w
naturze. Dowodem tego jest nieustanny ruch powietrza wynikający z różnicy temperatur.
Zdolni ludzie, aby uzyskać dzięki temu energię, budują wiatraki, ale są i tacy, którzy do
otrzymania tego samego efektu wykorzystują sztuczne metody. Przykładem może być
kaczka-zabawka, która pije wodę, kiwając się nieustannie i co jakiś czas zanurza głowę w
misce z woda. Dopóki woda jest w zbiorniku, kaczka nie przestanie się kiwać. Jest to właśnie
bardzo proste urządzenie, które wykorzystuje różnice temperatury, generując nieustanny ruch
zabawki ".
Jan Rutkowski dodaje tez, ze to, co chce opowiedzieć jest streszczeniem faktów, jakie zostały
opisane w książce A. Forda The Perpetual Motion Mystery A Continuing Quest. "Zaskoczony
materiałem, jaki znalazłem w tej książce, postanowiłem wyciągnąć z nich wnioski."
Resztę znajdziecie już państwo w obu publikacjach.
Między kołem Orffyreusa a dziecięca huśtawką
Jan Rutkowski
Prowadząc badania na temat wolnej energii natrafiłem m. in. na artykuł, który utwierdził mnie
w przekonaniu, że perpetuum mobile istnieje, a przynajmniej istniało w XVIII wieku.
Potwierdzenie tego faktu znalazłem w Encyclopedia Britannica pod hasłem “perpetuum
mobile". Wynikało z niej, że w XVIII wieku żył ktoś, kto zbudował koło, które obracało się
przez kilka miesięcy. Książka R. A. Ford “The Perpetual Motion-Mystery a Contimang
Quest" historię tę szczegółowo dokumentuje i rozwija. A oto jak – w ogromnym skrócie –
wygląda ten temat.
851694905.001.png
Zamknięta sala, zakryty środek
Niejaki Elie Bessler – ORFFYREUS (ur. 1680 r. w Zittau w Saksonii), studiował teologię,
medycynę, mechaniką i malarstwo, pracował też jako zegarmistrz. Mając 34 lata zbudował
swoje pierwsze koło, które obracało się bez żadnego napędu z zewnątrz. Podnosiło ono
ciężary do paru kilogramów na wysokość kilku stóp. Można je było zastosować do napędu
szlifierki w warsztacie.
W 1712 r. w prowincji Gera Orfyreus zaprezentował swoje pierwsze koło. Opracował
również książkę, w której opisał jego działanie, ilustrując całą rzecz rysunkami. W książce
była też mowa o innych urządzeniach wolnej energii. Tytułowa, strona zaopatrzona została
dedykacją: “Ku Chwale Boga – Ludzi pracy – Luda nauki – i jego samego jako odkrywcy".
Na marginesie: wszystkie materiały do jakich udało mi się dotrzeć, mówią o zakrywaniu
środka koła, aby nie zdradzić tajemnicy. Nasuwa się pytanie: po co. Wszak skoro wydaje się
książkę, tłumacząc w niej jak pracuje owo koło, jego zakrywanie wydaje się sprzeczne z
logiką, tym bardziej w świetle tak wyrazistej dedykacji. Doszedłem do wniosku, że ktoś tu nie
mówi prawdy.
Rok później, tj. w 1713 r. Orffyreus przedstawił większe koło o średnicy 14 m i na 15 cm
grube. Obracało się ono z prędkością 50 obrotów na minutę : podnosiło około 18 kg. Było
wystawione w Draschwitz koło Lipska.
W Encyklopedii Britannica podano następującą definicję perpetuum mobile: "Jest to
maszyna, która, raz puszczona w ruch będzie pracowała non stop wykonując użyteczną pracę
bez użycia siły lub energii z zewnątrz". Dlatego aby wspomniane koło mogło zasłużyć na
takie miano musiało podnosić jakiś ciężar. I czyniło to.
Trzecie koło zostało wystawione w Merseburgu i miało 2 m średnicy oraz 30 cm grubości.
Orffyreus stał się znany i sprawił, że kilku sławnych ludzi nauki – po komisyjnym zbadaniu,
nazwało je właśnie perpetuum mobile.
Od tego momentu historia kół Orffyreusa przybiera nieoczekiwany obrót. Oburzone raportem
komisji władze miejskie zarzucają wynalazcy “występowania przeciwko prawom natury", za
to, ich zdaniem, powinien zostać ukarany. Orffyreus ląduje w więzieniu za pobicie mnicha
Prince Karl, który zarządza tym rejonem Saksonii wykupuje go jednak z więzienia i oferuje
kwaterę w swoim zamku.
Orffyreus pracuje nad nowym kołem; ma warsztat, narzędzia oraz bogatego sponsora. I tutaj
zaczynają się kłopoty. Na zamek nałożono bardzo duży podatek, ponieważ stał się atrakcją
turystyczną. Zjeżdżali do niego goście z całej Europy, chcący obejrzeć pracę koła, noszącego
nazwę Perpetuum Mobile. Jego środek był jednak zakryty tak, że nikt nie mógł zobaczyć co i
w jaki sposób kołem tym obraca.
Aby wybrnąć z kłopotów finansowych Orffyreus i Prince Karl postanowili sprzedać tajemnicę
koła. Wiele wskazuje na to, że dopiero od tego momentu zaczęto przykrywać jego wnętrze.
Wcześniej było ono znane ze swej prostoty. Takiej treści notatkę pozostawił Prince Karl,
który napisał, że “Jest to tak proste, że jest to w stanie wykonać uczeń cieśli"
Zaczęto powadzić pertraktacje z Anglią, gdzie Orffyreus zażądał za udostępnienie tajemnicy
25 tys. funtów, co było sumą na tamte czasy niewiarygodnie dużą.
Orffyreus wierzył, że wcześniej czy później fortuna będzie jego. Uważał, że należy tylko
przekonać tych, co rządzą, naukowców oraz bankierów, że to, co posiada, jest naprawdę
Perpetuum mobile.
Pomiędzy naukowcami i bankierami tymczasem toczył się zaciekły spór, w którym
wyszydzano możliwość istnienia tego rodzaju maszyny. W końcu powołano komisje dla jego
rozstrzygnięcia.
W 1717 roku w odizolowanej sak na zamku zamknięto komisyjnie nowe koło Orffyreusa.
Pozycję koła komisja ustawiła sama, co oznacza, że nie było możliwości przeniesienia napędu
z zewnątrz. Drzwi zalano woskiem i zapieczętowano.
Kiedy po 20 dniach otworzono je, aby sprawdzić co dzieje się w środku koło nadal się
kręciło. Zatrzymano je, dokładnie zbadano, puszczono w ruch i ponownie zamknięto na
następnych kilka tygodni. Po tym czasie znów otworzono drzwi stwierdzając, że koło kręci
się, tak jak przedtem z tą samą regularnością. Ci, którzy przegrali zakłady (a stawka była w
nich olbrzymia) nie chcieli zapłacić, twierdząc, że wszystko to jest przeciwne prawom natury
i narusza prawa fizyki, w myśl których taka maszyna nie może pracować. Po raz kolejny
Orfryreusa posądzono o oszustwo. Stało się tak, mimo iż wynalazca dotrzymał wszystkich
warunków, jakie mu narzucono i tym samym wygrał umowną sumę. Nigdy nie zobaczył jej
na oczy.
O istnieniu koła Orffyreusa można znaleźć wzmiankę w kronikach Cara Rosji, PIOTRA
Wielkiego, który za ujawnienie jego tajemnicy zaoferował 100 tys. rubli. Nosił się również z
zamiarem podróży do Saksonii, ale nim doszło do wyjazdu – zmarł.
Orffyreus został bez grosza przy duszy z długiem wdzięczności wobec swego sponsora, ten
zaś z długiem podatkowym. Uczeni, którzy brali udział w egzaminowaniu koła, próbowali
zaglądać do jego środka. Rozwścieczyło to wynalazcę, który porąbał całą konstrukcję
siekierą.
Tak czy inaczej dla świata fizyki rodzi się dylemat Oto bowiem maszyna, której odmawia się
prawa bytu, jest zarejestrowana w dokumentach historycznych. Chodzi tu m. in. o listy do
Newtona, kronikarza M. Crousaz i kroniki Cara Piotra Wielkiego. Faktem jest również
dokument przyznający kołu Orffyreusa tytuł “perpetuum mobile" przez wykształconych ludzi
nauki –naocznych świadków jej pracy.
Sensacyjne listy
Zebrałem wszystkie opisy dotyczące koła. W starej publikacji wyszukałem rysunki
Orffyreusa, sprawdziłem kilka fizycznych teorii i powoli wszystko zaczęło się układać w
jedną całość,
W tym miejscu pora na przekazanie treści listu profesora W. J. Gravesande, znanego
matematyka z Leyden w Holandii, skierowanego do Isaaca Newtona. Wynika z niego, że
“Koło jest puste, coś jak bęben około 14 cali (35 cm) grube i ma 12 stóp (3, 5 m) Średnicy.
Jest bardzo lekkie, jako że zostało skonstruowane z kilku skrzyżowanych względnie
obramowanych poprzeczek Wszystko jest pokryte brezentem, aby środek byt niewidoczny. W
środku koła lub (bębna) znajduje się oś około 6 cali. (15 cm) Średnicy, ucięta z obu stron
(końcy), ale zakończona żelazną osią około cala (2 cm) gruba i na niej maszyna się obraca.
Egzaminowałem te ośki i jestem przekonany, że nic i zewnątrz nie powoduje obrotu kotem, a
kiedy, zabrałem rękę, też stało, ale kiedy nadałem mu rozbieg, musiałem użyć siły, aby je
zatrzymać i kiedy pozwoliłem się kręcić, po dwóch do trzech obrotów osiągało szybkość 25-
26 obrotów na minutę".
Opis układu podnoszenia
Kula nr 4 wpada do gniazda na kole (linia przerywana – ruchoma część maszyny) i cale koło
pracuje jako dźwignia do podnoszenia kul 1, 2, 3. Kiedy nr 4 jest w ruchu po obwodzie koła
aż do równi pochyłej ustawionej ok. 90 stopni od górnego punktu kota. Nr 4 opuszcza
gniazdo spadając na równię. Cala równia jest pod kątem 2-4 stopni spadku w kierunku środka
koła. Kula nr 4 zajmuje pozycję kuli nr 1, jako że kule 1, 2, 3 zostały podniesione do góry.
Zapadka zabezpiecza je przed opadaniem.
A oto następny list tymczasem do barona Fischera, który był architektem w Cesarstwie
Austrii skierowany do J. T. Desaquliersa:
“Jestem przekonany, że nie istnieją żadne przeszkody, aby tej maszynie nadać tytuł
“perpetuum mobile" i mam powody, by wierzyć w to, co piszę, powołując się na
eksperymenty, które mogłem przeprowadzić dzięki zezwoleniu Jego Wysokości, który był
obecny przy tym i bardzo cierpliwy, jako że zajęto to około 2 godz.. Jest to koło o średnicy 12
stóp (3 m), zakryte brezentem. Za każdym obrotem mogłem słyszeć 8 uderzeń, jakby coś
ciężkiego spadało po stronie koła w kierunku obrotu. Koło obracało się 25 razy na minutę,
kiedy było bez obciążenia. Gdy podłączono linę do śruby Archimedesa, która podnosiła wodę
da góry, obroty koła spadły do 26 obrotów na minutę. Zauważyłem to kilka razy, patrząc na
mój zegarek i zawsze z tą samą regularnością. Później zatrzymałem koło z wielką trudnością,
trzymając dwoma rękami za jego obwód. Przy próbie zatrzymania natychmiast podnosiło
dorosłego mężczyznę z ziemi. Kiedy zatrzymałem – stało. I teraz następuje największy
dowód, jakiego nie oczekiwałem. Puściłem koło w ruch bardzo delikatnie, obserwując czy
osiągnie poprzednią prędkość – w co z góry wątpiłem. Wierząc w to, co mówią w Londynie,
że otrzyma tyle siły, z jaką zostało popchnięte i po jakimś czasie zwolni. Wielkie było moje
zaskoczenie, kiedy koło zaczęło powoli się obracać przyspieszając do dwóch pełnych
obrotów, a później osiągnęło 26 obrotów na minutę. 20 obrotów na minutę przy podłączeniu
851694905.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin