World.Without.End cz.6.txt

(20 KB) Pobierz
00:00:01:/SubEdit b.4072 (http://subedit.com.pl)/
00:00:00:Kingsbridge należy do opactwa!|Nie do zakonu!
00:00:06:Godwyn?|Co pan tu robi?
00:00:09:- Marilyn zostawiła te pienišdze dla klasztoru.|- Masz to na pimie?
00:00:13:Zaraz.|Ty poznała króla.
00:00:15:/Chcę, aby pojechała|/do niego do Francji.
00:00:19:Jeli jutro nadal będę królem,|to spełnię twojš probę.
00:00:25:Za Anglię!
00:00:37:/JESIEŃ|/ROK 1341
00:01:08:Witajcie w domu, siostry!
00:01:12:- Wróciłycie całe.|- Dobrze jest być z powrotem.
00:01:17:Modliłymy się za was.
00:01:20:Chodcie.|Jakie macie wieci?
00:01:24:Odnalazłymy króla i wojnę.
00:01:27:- Mogę sobie jedynie wyobrazić.|- Oby nie mogła.
00:01:31:To było gorsze,|niż mój umysł mógł ogarnšć.
00:01:34:Bóg dowiadcza nas wszystkich.
00:01:37:Podczas waszej nieobecnoci,|Godwyn rozpoczšł prace przy pałacu.
00:01:41:- Z naszym złotem?|- Tak.
00:01:46:W takim razie nasza podróż|nie odbyła się na marne.
00:01:48:To go powstrzyma.
00:01:51:To jakie bazgroły|na odwrocie starej mapy.
00:01:54:Popiesznie napisane|na polu bitwy.
00:01:57:To rozkaz zwrotu skradzionych|przez ciebie pieniędzy na budowę hospicjum.
00:02:02:Nie widzę tu|królewskiej pieczęci.
00:02:03:Ponieważ ta|znajduje się w Anglii.
00:02:07:Jeli wštpisz w jego autentycznoć,|król to potwierdzi.
00:02:12:Osobicie?
00:02:14:Nawet jeli jest autentyczny, w co wštpię,|on i tak nie przybędzie do Kingsbridge.
00:02:19:Powiedział mi, że przybędzie.
00:02:22:I wtedy stracisz swš pozycję, kuzynie,|a przy odrobinie szczęcia i głowę.
00:02:35:On jest królem.|A ty zakonnicš.
00:02:41:Co musiała uczynić,|aby ci to dał?
00:02:45:Dziękuję, siostro Caris.
00:02:48:Natychmiast wstrzymaj budowę.
00:02:52:/Przez cały czas obserwowałam to,|/co dzieje się w wiecie.
00:02:55:To była wojna.
00:02:57:Mężczyni mordujšcy się|nawzajem dla władzy lub ziemi.
00:03:00:Nie tylko siebie nawzajem...|mordowali kobiety, dzieci, zwierzęta.
00:03:05:Nie potrafię już|nawet udawać, że wierzę.
00:03:09:W co?
00:03:13:Powštpiewałam w obecnoć Boga|na tym wiecie,
00:03:17:a teraz wiem na pewno,|że nie ma go wród nas.
00:03:23:Musisz jeszcze odpoczšć.
00:03:25:- To minie.|- To nigdy nie minie.
00:03:32:WIAT BEZ KOŃCA|1x05 Rook
00:03:38:Tłumaczenie: Malahir|Korekta: moniuska
00:04:02:Moje gratulacje, sir Ralphie.
00:04:06:Król solidnie|wynagradza przestępców.
00:04:09:Król okazuje wdzięcznoć|za lojalnoć i odwagę, sir Rolandzie.
00:04:14:Czynišc niektórych z nas|członkami Izby Lordów.
00:04:16:Niby jak? Przywracajšc|własnoć w Wigleigh?
00:04:22:To jedynie ułamek tego,|co ja posiadam.
00:04:25:Obdarzył mnie również|włociami w Tench.
00:04:31:Posiadłociš niemal|tak dużš jak Shiring.
00:04:34:- Hrabstwo Tench?|- Tak.
00:04:41:Wybacz nam spónienie.|Odila nalegała...
00:04:46:- Lady Philippa.|- Minęło sporo czasu.
00:04:52:Owszem.|Nic się nie zmieniła.
00:05:01:- Czy to twoja córka?|- Tak.
00:05:03:- Jestem lord Ralph. Jak ci na imię?|- Odila.
00:05:11:Chod, Odilo.|Twoja niania czeka na nas.
00:05:18:Pomarańcz w twej sukni|został wzięty z mojej.
00:05:20:- Podoba ci się?|- Tak.
00:05:23:Lady Philippo?|Mogę cię prosić na słówko?
00:05:28:Id, dogonię cię.
00:05:33:O co chodzi?
00:05:37:Chcę cię prosić o rękę.
00:05:42:Od tak dawna|czekałem na tę chwilę.
00:05:46:Odkšd ujrzałem cię wtedy|na jarmarku...
00:05:50:jako młody mężczyzna,|a teraz jako członek Izby Lordów...
00:05:55:Wiedz, że cię uwielbiam.|Oddałbym za ciebie życie.
00:05:59:Dzieliłbym się|z tobš mojš fortunš.
00:06:02:I wiem, że tobie|również na mnie zależy...
00:06:04:Nigdy mi na tobie|nie zależało!
00:06:06:Było mi ciebie żal,|gdy pozbawiono cię dziedzictwa.
00:06:10:Ale od tamtego czasu|stałe się gwałcicielem i mordercš.
00:06:16:Prędzej umrę,|niż za ciebie wyjdę.
00:06:25:/Wojna odebrała życie|/wielu Anglikom
00:06:28:i posiadaczom ziemskim|z Wigleigh.
00:06:31:Ich ziemie leżały odłogiem|przez lata i nadszedł czas,
00:06:34:abymy przekazali te ziemie tym,|którzy mogliby je uprawiać.
00:06:37:Dlatego zdecydowalimy się|przekazać te ziemie Georgowi Perkinowi.
00:06:47:Dlaczego jemu?|Dlaczego nie nam?
00:06:52:On jest ziemianinem.|Wy jestecie robotnikami.
00:06:54:Co z tego? Nawet teraz|nie płaci pracownikom.
00:06:56:Płacę wam, ile mogę.
00:06:58:Płacisz nam jedzeniem,|a my i tak głodujemy!
00:07:03:Dajcie tę ziemię chłopom.|Będziemy jš uprawiać.
00:07:07:A jestecie|w stanie wnieć opłatę?
00:07:12:Moglibymy płacić w ratach!
00:07:14:Będziemy ciężej pracować,|jeżeli ziemia będzie nasza!
00:07:18:Waszym celem jest wyżywić i utrzymać|biskupów i lordów.
00:07:23:Którzy nakładajš na nas podatki,|abymy znali swoje miejsce!
00:07:27:Podtrzymuję swojš decyzję!
00:07:35:Słowem się nie odezwałe.
00:07:37:Niebezpiecznie mówić|w ten sposób.
00:07:39:- Wolisz być okradany?|- Wolę być biedny niż zawisnšć jako zdrajca.
00:07:43:Kto musi bronić,|tego co nasze!
00:07:45:- Ale nie ty!|- Dlaczego?
00:07:46:Bo jeste kobietš!|Czuję sie jak wałach, gdy tak mówisz!
00:07:48:Dlaczego nie bronisz siebie,|swoich synów i kobiety?!
00:07:52:Nikt cię nie obroni!
00:07:54:Masz większe jaja,|niż jakikolwiek facet w Wigleigh!
00:08:01:- Mamo! Nie!|- Przestańcie!
00:08:05:Nie bijcie się!|Proszę!
00:08:19:Nie! Mamo!
00:08:27:Id!
00:08:29:Wyno się z mego życia!
00:08:33:Nic ci się nie stało, mamo?
00:09:20:Matka Cecilia włanie mi powiedziała,|że piszesz ksišżkę.
00:09:26:Dostała mój list?
00:09:39:Nie sšdziłam,|że kiedykolwiek wrócisz...
00:09:45:Przyjechałe z rodzinš?
00:09:49:Nawiedziła nas mierć.|Moja żona i córka zmarły.
00:09:55:Ja też zachorowałem,|ale Bóg był okrutny i pozwolił mi żyć.
00:10:04:Tak mi przykro.
00:10:08:- A co u ciebie?|- Zajmuję się leczeniem.
00:10:14:Wcišż się uczę.
00:10:18:Wróciłe,|czy to tylko przystanek?
00:10:26:To zależy od ciebie.
00:10:29:Caris, wysłuchaj mnie.|Proszę, wiele mylałem...
00:10:31:Jeli odejdę z zakonu,|powieszš mnie.
00:10:34:Nikt już nie wierzy,|że jeste wiedmš.
00:10:37:Godwyn wierzy.
00:10:39:Więc ucieknij|i wyjedmy do Włoch.
00:10:42:Abym zastšpiła,|to co straciłe?
00:10:44:Moje uczucia sš prawdziwe,|dlaczego w nie wštpisz?
00:10:48:Nie można przez lata|zaniedbywać uprawę,
00:10:50:a następnie wrócić|i oczekiwać na plony!
00:10:53:Zmieniłam się|i jestem pewna, że ty także!
00:10:58:Pokochałem cię|w chwili, gdy cię ujrzałem.
00:11:03:I nigdy nie przestałem|cię kochać.
00:11:06:Módl się za mnie,|ale mnie nie kochaj.
00:11:11:Odejd, proszę.
00:11:39:/Inny rodzaj...
00:12:20:Zaczynam zastanawiać się,|czy powinnimy prowadzić tę wojnę.
00:12:24:Francuzów dziesištkuje|czarna mierć.
00:12:29:Zaraza walczy za ciebie|w tej wojnie.
00:12:33:To idealny moment|do ataku, a nie odwrotu.
00:12:39:A kogo mam posłać do walki?|Ciebie?
00:12:47:Bóg dał ci znak,|mówišcy o słusznoci tej wojny.
00:12:51:Dlaczego miałby|teraz cię zawieć?
00:12:53:Czy to naprawdę znak od Boga,|czy sztuczka zachłannego posłańca?
00:13:00:Powstanie zdetronizowało|mego ojca.
00:13:03:Tajemniczy rozkaz|nakazał jego zabicie.
00:13:05:Wojna została ogłoszona,|a wszystko to po co?
00:13:15:Aby znalazła się|u władzy, matko.
00:13:17:A teraz nadeszła|czarna mierć,
00:13:21:która jest znakiem,|że Bóg nie jest zadowolony.
00:13:32:Szach-mat.
00:13:37:Powinna odejć.
00:13:40:Ale to moje komnaty,|mój drogi.
00:13:43:Miałem na myli Londyn.
00:13:45:Nie chcę cię więcej|widzieć na moim dworze.
00:13:48:Edwardzie.
00:13:56:Edwardzie, wysłuchaj mnie.
00:13:58:Edward!
00:14:06:Byłem przy twym synu|na polu bitwy,
00:14:09:jednak tym razem jest w błędzie.|Zasłużyła na chwałę, nie wygnanie.
00:14:17:To będzie wygnanie|tylko wtedy, jeli nie powrócę.
00:14:36:/WIĘTO PRZESILENIA ZIMOWEGO
00:14:48:Merthin, chłopcze,|jeste geniuszem!
00:14:51:Twe włoskie projekty|czyniš cuda.
00:14:55:Szybkoć, jakoć...
00:14:57:Daj Merthinowi spokój, mężu.|Usišd.
00:15:01:- Chętnie zrobiłbym co więcej.|- Zachowuj się!
00:15:51:Petranilla.
00:15:52:Urocza Petranilla.
00:15:55:- Czy zechcesz zatańczyć?|- Zatańczyć?
00:15:57:Nie opieraj się.
00:15:59:Jestem lordem, a ty|najpiękniejszš kobietš w Kingsbridge.
00:16:05:Często mylę, że byłem głupi|rezygnujšc z ciebie.
00:16:12:Mylisz, że mamy|jeszcze szansę?
00:16:15:Po tylu latach?
00:16:18:To moje...|najgorętsze pragnienie.
00:16:22:Wspaniale.|Cudownie.
00:16:25:Ze wszystkich mych dzierlatek,|ty była najsłodsza.
00:16:29:Panie?
00:16:31:Wyskoczmy na szybkie igraszki,|zachowajmy taniec na póniej.
00:16:35:Jestem szanujšcš się|kobietš, mój panie.
00:16:37:Nie proszę cię o rękę!|Jestem hrabiš, chod!
00:16:42:Nie!
00:16:44:Uważasz się za lepszš?
00:16:48:Były czasy...
00:16:51:...kiedy robiła wszystko,|o co cię prosiłem.
00:16:57:Były czasy...
00:16:59:...kiedy o co takiego|nigdy by nie poprosił.
00:17:04:Będziesz miała szczęcie, jeli zaliczysz|kogokolwiek w twoim wieku.
00:17:43:- Czego chcesz?|- Podarunku. Ziemi.
00:17:51:Chcę być dzierżawcš,|a nie tylko zwykłš chłopkš.
00:17:57:Już kiedy o to prosiła.|Płaszczenie się nic nie da.
00:18:01:To daj jš memu synowi.|Najstarszemu.
00:18:06:Niby dlaczego|miałbym to zrobić?
00:18:09:Ponieważ jest twój.
00:18:13:Spadaj.
00:18:23:Chciałbym wznieć toast!
00:18:26:Niech zima|szybko się skończy!
00:18:29:Niech wiosna|wkrótce nastanie!
00:18:31:Niech powrócš nasze plony!
00:18:33:I niech cycki mojej żony|nigdy nie obwisnš!
00:19:01:- Co mu jest?|- Nie jestem pewna.
00:19:11:Co to?
00:19:16:Uspokój go.|Ja za chwilę wrócę.
00:19:19:Siostro Katrino.|Musimy porozmawiać.
00:19:31:- Czy to to, o czym mylę?|- Tak.
00:19:34:Co mamy robić?
00:19:36:Jedynie izolacja|może to powstrzymać.
00:19:38:Niektórzy uważajš,|że można się zarazić na sam widok.
00:19:40:Niemożliwe. Może przez wia...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin