Zamach na Stalina.doc

(80 KB) Pobierz
Zapadał zmierzch 6 września 1944, gdy major Fiodor Sawrin zdecydował się opuścić leśną kryjówkę, w której razem z żoną Sonią p

Zapadał zmierzch 6 września 1944, gdy major Fiodor Sawrin zdecydował się opuścić leśną kryjówkę, w której razem z żoną Sonią przeczekał dzień i wyjechał na drogę prowadzącą do Moskwy. Nie obawiał się przypadkowej kontroli. Wszystko zostało przygotowane perfekcyjnie. Nawet benzyna w baku jego motocykla M-72 była radziecka, a sekretne schowki w bocznym wózku można było odkryć dopiero po długotrwałych poszukiwaniach. Sawrin i jego żona byli przygotowani przez niemiecki wywiad do wypełnienia wielkiego zadania: zabicia Stalina.

Projekt o kryptonimie "Szach Czerwonemu Królowi" powstał w październiku 1943, a realizacja mogłaby całkowicie odmienić bieg wojny, którą Niemcy przegrywali.

Jednakże zamach na Stalina wydawał się niemalże nieprawdopodobny. Radzieckiego dyktatora otaczały nadzwyczajne środki ostrożności. W oknach jego gabinetu na drugim piętrze wstawiono pancerne szyby, a i tak przedostanie się człowieka z karabinem poza mury nadzwyczaj pilnie strzeżonego Kremla było niemożliwe. Stalin nie wyjeżdżał na front, nie wizytował fabryk, a nawet nie wychodził poza Kreml. Jego trzypokojowe mieszkanie mieściło się nieopodal gabinetu, w którym spędzał większość doby. W czasie rocznicowych obchodów na trybunie na Placu Czerwonym do tłumów machał jeden z jego licznych sobowtórów.

W planie dyktatora był jednak jeden słaby punkt, który dawał możliwość przeprowadzenia zamachu. W soboty dyktator zwykł wyjeżdżać do swojej daczy w Kuncewie, oddalonej od Moskwy o 35 kilometrów. Nie było to jednak łatwe. Zazwyczaj spod kremlowskiego gmachu odjeżdżały dwie identyczne limuzyny i nie sposób było ustalić, w której jest Stalin, a w której jego sobowtór. Otaczała je liczna eskorta. Cała droga do Kuncewa była obstawiona żołnierzami NKWD tak gęsto, że ukrycie się strzelca na tej trasie było praktycznie niemożliwe. Tym bardziej, że ze wszystkich okolicznych domów dawno już wysiedlono mieszkańców.

Mimo tych wszystkich okoliczności, które zdawałyby się wykluczać możliwość zabicia Stalina, Niemcy postanowili podjąć taką próbę.

SS-Brigadeführer Walter Schellenberg, szef wywiadu, w lipcu 1944 roku został wezwany do ministra spraw zagranicznych Joachima von Ribbentropa, przebywającego w swym zamku w Fuschl.

Ribbentrop: Chciałbym przedyskutować z panem, Brigadeführer szczególnie ważny problem. Zastrzegam, że nikt w partii, z wyjątkiem Hitlera, Bormanna i Himmlera nic o tym nie wiem, a więc nasza rozmowa musi pozostać w tajemnicy.

 

Nazwiska, które wymienił von Ribbentrop wskazywały, że sprawa jest nadzwyczaj ważna. Martin Bormann był sekretarzem Hitlera i jego prawą ręką. Heinrich Himmler- ministrem spraw wewnętrznych, skupiającym całą władzę policyjną, którą uzupełniała kontrola nad armią SS-Waffen SS. Von Ribbentrop mówił dalej:

 

Ribbentrop: Najbardziej niebezpieczny wróg Rzeszy, Stalin, musi zastać wyeliminowany! Dokonać tego może tylko ktoś, kto spotka się ze Stalinem na konferencji. Musimy więc ustanowić nowe kontakty z Kremlem przez Sztokholm i wtedy zobaczymy…

 

Teoretycznie było to możliwe. Niemcy i Związek Radziecki przez całą wojnę utrzymywały tajne kontakty dyplomatyczne. W Sztokholmie ambasador ZSRR Aleksandra Kołłontaj spotykała się z wysłannikami rządu niemieckiego, ale nie można było nawet marzyć, że któryś z nich dotrze do Stalina! Schellenberg wiedział jednak, że nie może zaprotestować. Zapytał więc:

 

Schellenberg: Czy myśli pan o sobie, panie ministrze?

 

Ribbentrop: Nie wykluczam takiej możliwości. Poświęcenie dla Niemiec jest naszym najwyższym obowiązkiem!

Schellenberg: Obawiam się jednak, że führer nie zechce przyjąć pana ofiary. Ja uważam, że zamach powinien zostać przeprowadzony przez Rosjanina. To ma większe szanse powodzenia.

Ribbentrop: Pozostawiam panu techniczną stronę tego problemu. O wykonaniu będzie decydować führer i ja!

Schellenberg nie przejął się gniewnymi słowami ministra. Wybrał człowieka, który miał zabić Stalina. Był to porucznik Armii Czerwonej Fiodor Sawrin.

Ten oficer 31 maja 1942 trafił do niemieckiej niewoli, gdy patrol, którym dowodził, wpadł w niemiecką zasadzkę. Jednakże dwaj żołnierze, choć ciężko ranni w tej potyczce, umknęli Niemcom i zdołali dotrzeć do radzieckich linii. W szpitalu złożyli zeznania, które zwróciły uwagę NKWD na Swarina. Jego nazwisko znalazło się na specjalnych listach podejrzanych - z dopiskiem, że gdyby wrócił do swojego oddziału, ma być natychmiast aresztowany i przekazany do NKWD.

W niewoli Sawrin miał szczęście. Niemcy przystąpili do operacji "Druczina", polegającej na wybraniu 30 tysięcy radzieckich jeńców deklarujących chęć walki z bolszewizmem i przerzuceniu ich poza linię frontu. Wracając do ojczyzny mieli utworzyć oddziały antykomunistycznej partyzantki.

Sawrin zgłosił się do tego oddziału, ale nie został wysłany poza linię frontu. Oddelegowano go do 647 Grupy Policji Polowej w Kodymie pod Rygą, gdzie w istocie mieścił się ośrodek szkolenia agentów. Tam poznał Sonię, piękną Rosjankę o rudych włosach, w której zakochał się ze wzajemnością i wkrótce, po uzyskaniu zgody niemieckich władz, ożenił się z nią.

 

Na początku 1944 Sawrin był już całkowicie przygotowany do wykonania zadania.
 

1 sierpnia 1944 do gabinetu Schellenberga przyszedł SS-Sturmbannführer Otto Skorzeny, którego nazwisko Niemcy niepoprawnie wymawiali "Skorceny". Wsławił się on akcją uwolnienia włoskiego dyktatora Benito Mussoliniego w 1943. Nie było więc nic dziwnego, że Schellenberg jego wybrał do dowodzenia zamachem na Stalina. Skorzeny był wyraźnie zaniepokojony.

 

Skorzeny: Doszły do mnie wieści, że tajemnica operacji została naruszona i kilku ministrów dowiedziało się o akcji. Opracowali nawet listę najważniejszych osób w Rosji, które trzeba wyeliminować. Na pierwszym miejscu jest marszałek Żukow. Inni wskazują na Stalina.

 

Zaniepokojenie możliwością zdrady było bardzo uzasadnione, ale żaden z ludzi planujących operację zabicia Stalina nie zdawał sobie sprawy jak wiele szczegółów dotarło do radzieckiego wywiadu za sprawą tajemniczego szpiega "Justusa".

 

Schellenberg: Jestem pewny, Otto, że nikt z tych, którzy wymieniają Stalina nie ma pojęcia o naszym planie. Aczkolwiek fakt, że wymieniają to nazwisko, jest alarmujący.

Skorzeny: Musimy działać tak szybko, jak tylko możliwe, w przeciwnym razie Moskwa pozna nasz plan, zanim przystąpimy do jego realizacji. Zastanawiam się, czy już o tym nie wiedzą…

Schellenberg: Czy możemy działać natychmiast?

 

Skorzeny: Sawrin jest już przeszkolony. Przygotowaliśmy sprzęt i broń. Jest jeden problem: Rosjanie zmienili wzór zaświadczenia medycznego dla oficerów. Musimy więc zmienić dokumenty Sawrina, gdyż musi mieć zaśw...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin