teksty.doc

(37 KB) Pobierz

De ja vu drugoklasistki”

Pierwszy dzwonek w tym roku szkolnym już za nami. Przyszło wrócić w dobrze znane szkolne mury. Podpis na początku zeszytu ma dodatkową kreskę, która w magiczny sposób zamienia rzymską jedynkę w dwójkę. Jestem o rok starsza i mądrzejsza. Wróciłam do miejsca, które zdążyłam dobrze poznać; do klasy, której bez problemu wymienię listę obecności od pierwszego do ostatniego numeru bez przekręcenia żadnego nazwiska. Tyle, że przecież nie zawsze tak było…

Gdy widzę zdezorientowanych pierwszoklasistów przypomina mi się ubiegłoroczny wrzesień. Wszystko było zupełnie nowe- otoczenie, autobus, szatnia i kawiarenka.  Nieznajome twarze na korytarzach.  Klasa, z której znałam tylko dwie osoby, bo chodziłam z nimi do gimnazjum. A inni? Jacy będą? Czy zaakceptujemy siebie nawzajem?  Czy okażemy się zgrani? Jacy będą nasi nauczyciele? Czy poradzę sobie jako uczennica liceum? Mnóstwo pytań bez odpowiedzi.  Z jednej strony strach, z drugiej ciekawość.

Gubiłam się w labiryncie schodów i korytarzy.  Starsze klasy służyły jednak pomocą. Na pewno pomogły się zaklimatyzować, w końcu każdy kiedyś przeżywał to samo. Przestałam się bać, że nie zdążę na lekcje. To, co na początku spędzało sen z powiek , z biegiem czasu przestało straszyć niczym koszmar z dzieciństwa. Szybko nauczyłam korzystać z katalogu w bibliotece, z ksera w kawiarence, trafiać do sali nr 42.

A teraz, gdy widzę pierwszoklasistę, przypomina mi się moja historia, z perspektywy czasu dziecinna i śmieszna, wtedy wcale nią nie była. Morze pytań zostało zastąpione jednym- czy ja też miałam taką przerażoną minę?

 

 

„Nowy rok szkolny czas zacząć”

Wakacje zawsze kończą się za szybko. Każdy wie, że trwają one dwa miesiące i kilka dni, a kończą się 31 sierpnia. Jednak to tak jak z zadaniem z fizyki- teorię można zapamiętać, z wykorzystaniem jej w praktyce bywa gorzej. Po zasłużonym odpoczynku od szkoły, trzeba było w końcu do niej wrócić, z czym nie było łatwo się pogodzić. 1 września nadszedł tak szybko jak wieczorna burza. Autobusy pełne odświętnie ubranej młodzieży zmierzały w stronę dworca PKS i nic nie można było z tym zrobić.

Tego dnia padało. Chmury wisiały nisko nad ziemią nie pozwalając słońcu zobaczyć ziemi. Tradycję trzeba jednak uszanować, wyruszyliśmy więc w maciejówkach spod szkoły na uroczystą mszę świętą. Jak bardzo stęskniliśmy się za szkolnymi znajomymi, dostrzegliśmy właśnie tego dnia. Rozmowy nie cichły, jakby każdy w ciągu kilku dni chciał streścić całe wakacje. Po mszy wróciliśmy do szkoły, by uroczyście powitać w jej murach kolejny rok pełen sprawdzianów, odpytywań, smutków i radości. Nowe twarze sugerowały, że i po wakacjach nie zabrakło chętnych „na Długą”. Grono pedagogiczne również zostało poszerzone o nowych nauczycieli, m.in. chemii, fizyki, matematyki.

Spotkanie z wychowawcą i klasą było zakończeniem uroczystości. Przyjemnie było wrócić wypoczętym w miejsce, które już się zdążyło poznać, do ludzi, z którymi w tamtym roku pisało się ściągi. I tylko trochę wakacji szkoda…

 

 

 

„Kup pan książkę!”

Używane podręczniki od zawsze cieszyły się dużym zainteresowaniem. Są znacznie tańsze od nowych, poza tym zdarzają się w nich ciekawe notatki. Uczniowie naszej szkoły z niecierpliwością czekali więc na kiermasz książek, na którym nie tylko mogli zaopatrzyć się w niezbędne pozycje, ale sami sprzedali niepotrzebne podręczniki.

Przed trzy dni- 8, 9 i 13 września hol na górze przypominał prawdziwe targowisko, jednak pierwsi ubiegłoroczni maturzyści nieśmiało sprzedawali książki już kilka dni wcześniej. Poprzynoszono dodatkowe ławki i krzesła. Od samego rana można było zaopatrzyć się nie tylko w niezbędne podręczniki, ale również różnego rodzaju pomoce naukowe i repetytoria. Osobiście bardzo lubię kiermasze i ich klimat. Ludzi, którzy zachęcają do kupienia akurat ich książek (jakby sąsiad miał gorsze), proponując różne promocje. To polowanie na długo wyszukiwaną książkę i radość, kiedy uda się ją kupić przed innymi.– A widzieliście matematykę? Gdzie leży chemia? Daria, tu jest biologia!”- takie dialogi dało się usłyszeć pośród naprawdę imponujących tłumów, a ich tupot i targowanie się chociażby o jedną złotówkę niosły się echem po całej szkole.

 

 

„W tym roku się uczę, czyli wrześniowe postanowienia”

Po wakacjach każdy ma mnóstwo planów na nowy rok szkolny. Wypoczęci jesteśmy w stanie spojrzeć bardziej krytycznie na swoje postępowanie, po to, by w przyszłości wystrzegać się starych błędów. Mam wrażenie, że we wrześniowych postanowieniach (nawet jeśli nie dotyczą one szkoły) łatwiej wytrwać, chociażby dlatego, że odpoczęliśmy, a pogoda zachęca jeszcze do wycieczek rowerowych. Jednym z najpopularniejszym na pewno jest „będę się więcej uczyć”. Rodzice nie mają cierpliwości przypominać Ci o odrabianiu lekcji i mają nadzieję, że jesteś na tyle dorosły, aby tego nie musieli robić na okrągło. Co gorsza, paskudny głosik w głowie już po pierwszych miesiącach ubiegłego roku szkolnego zgadzał się z rodzicami, i gdybyś tylko otworzył ten zeszyt i solidnie odrobił pracę domową, twoje oceny byłby lepsze.

Właśnie… Zeszyt. Zaczniesz go starannie prowadzić. W tym roku na pewno. Tak samo, jak systematycznie będziesz się uczyć i odrabiać lekcje tuż po powrocie ze szkoły. A przy okazji obiecujesz sobie, że na pewno będziesz chodził wcześniej spać. Ile wytrwasz? Tydzień czy miesiąc? Być może za szybko się poddajesz i brak Ci motywacji. Potem zostają wyrzuty sumienia, że znowu nie wyszło. Może warto bardziej uwierzyć w siebie?

 

 

O sobie

Podziwiam ludzi, którzy potrafią napisać autobiografię, a tym bardziej, gdy potrafią nią zainteresować innych. Mają pomysł na siebie i o sobie. A ja? Ja mam marzenia na przyszłość. Pasję, którą jest muzyka. Pokaźną kolekcję książek w domu. Bernardyna. Gitarę, bez której trudno mi wyobrazić sobie dzień. Ołówek, pióro, pędzel. Najbliższych i przyjaciół, których kocham najbardziej na świecie, i którzy cenią mnie za to kim jestem, a nie za to, kim mogłabym być. Ale dalej nie mam pomysłu od czego tu zacząć…

 

Agnieszka Ragus             

2

Zgłoś jeśli naruszono regulamin