Faworki
§ 50 dag mąki
§ 8 żółtek
§ 5 dag masła
§ 3 łyżki gęstej śmietany
§ 2 łyżki spirytusu lub octu 6-proc.
§ szczyptę soli oraz
§ 15 dag cukru pudru i opakowanie cukru waniliowego do posypywania faworków
§ 60 dag smalcu (albo po 30 dag smalcu i oleju) do smażenia.
Będą ci też potrzebne: naczynie z grubym dnem - duży płaski rondel lub głęboka patelnia, spora miska, stolnica, wałek do ciasta, nóż, dwa widelce lub jeden widelec i metalowa dziurkowana łopatka oraz papierowe ręczniki, bawełniane lub lniane ściereczki, sitko i duże talerze lub patera na gotowe faworki.
Nie zaprzeczam, ze z chrustem jest trochę zachodu, ale warto nieco się potrudzić, żeby podtrzymać karnawałowe tradycje i sprawić frajdę domownikom i gościom. A robota okaże się o wiele prostsza, jeśli poprosisz o pomoc męża.
Najpierw przesiej mąkę do miski, odsyp troszkę na spodek -przyda ci się za chwilę do posypywania stolnicy i ciasta. Do miski włóż masło i posiekaj je z mąką. Dodaj żółtka, śmietanę, odrobinę soli i - aby faworki były pulchne i nie wchłaniały zbyt dużo tłuszczu podczas smażenia
- spirytus lub ocet. Wszystkie składniki posiekaj, a potem starannie zagnieć ciasto dłońmi. Powinno być dość ścisłe, jak na makaron. Gdy zacznie odstawać od miski, przełóż je na stolnicę skąpo oproszoną mąką.
Przed tobą pierwszy etap bardzo ważnej i wymagającej trochę wysiłku pracy. Właśnie teraz przydałaby ci się pomoc męża. Na pewno zechce na kwadrans oderwać się od swoich zajęć, jeśli mu powiesz, że los waszych faworków jest w jego rękach. I nie będzie w tym żadnej przesady! Wręcz mu wałek i poproś, aby zbijał nim dość mocno i starannie, raz koło razu, zagniecione ciasto. Rozpłaszczającą się pod wpływem uderzeń kulę ciasta niech zwija lub składa i znów zbija. To „znęcanie się" nad ciastem powinno trwać mniej więcej 15 minut, ale dzięki tym torturom faworki będą pyszne:
• kruchutkie i usiane bąbelkami. Jeśli zdarzyło ci się kiedyś jeść gumowate faworki, to możesz być pewna, że były zrobione z ciasta za krótko wyrabianego i nie ubijanego. Włóż ciasto do miski, przykryj lekko wilgotną ściereczką, by nie wysychało, i odstaw na godzinę w chłodne (8-10°C) miejsce. Musi odpocząć. A ty możesz zająć się czymś innym. Po upływie tego czasu wyjmij schłodzone ciasto i pokrój je na 4-5 porcji; jedną przełóż na stolnicę, a pozostałe zostaw w misce i znowu starannie przykryj ściereczką.
Ponownie poproś męża o pomoc, tym razem w rozwałkowywaniu. (Szczerze mówiąc, pomoc przydałaby ci się także przy następnych czynnościach, zwłaszcza że trzeba je będzie wykonywać niemal jednocześnie).
Musisz wiedzieć, że od stopnia rozwałkowania ciasta w dużej mierze zależy smak chrustu. Jedno jest pewne: im cieniej rozwałkowane ciasto, tym wykwintniej szy chrust. Idealnie rozwałkowane ma nie więcej niż milimetr grubości. I jeszcze jedna bardzo ważna rada. Stolnicę i placek (lub wałek) posypuj mą- ' ką, ale jak najoszczędniej (możesz po prostu przecierać je umączoną dłonią) i tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne, gdyż podczas smażenia nadmiar mąki opada na dno rondla i tłuszcz i szybko zacznie się przypalać.
W czasie gdy mąż rozwałkowuje pierwszy placek, ty rozłóż, gdzie się da, czyste ściereczki: będziesz na nich układała cieniuteńkie placki, a potem - uformowane, gotowe do smażenia l faworki. Kiedy mąż skończy rozwałkowywanie, starannie pokrój cieniutkie płaty ciasta na paski szerokości 3 cm i długości 9-10 cm. W środku każdego kawałka zrób 3^4-centymetrowe nacięcie wzdłuż i przełóż przez nie jeden koniec paska. Na pewno mąż chętnie włączy się do tej przyjemnej pracy. W ten sposób uformujcie wszystkie faworki i ułóżcie je na czystych ściereczkach - niech czekają na smażenie. Prawda, że „wespół w zespół" robota poszła wam szybko i sprawnie?
Jeśli jednak okaże się, że nikt nie będzie mógł ci pomóc w rozwałkowywaniu ciasta, każdy gotowy cieniutki placek ułóż na lekko zwilżonej ściereczce i przykryj drugą, żeby za bardzo nie obsechł, czekając na pokrojenie.
Zbliżasz się do finału. Do rondla lub patelni włóż (wlej) tłuszcz, mocno go rozgrzej do temperatury 160-180°C. To naprawdę ważne, bo faworki włożone do za słabo rozgrzanej frytury nasiąkną tłuszczem, a jeśli będziesz je smażyła w zbyt wysokiej temperaturze, szybko się przypalą. Zanim zaczniesz smażenie, sprawdź, czy tłuszcz jest dobrze rozgrzany. Wrzuć do rondla odrobinę ciasta; jeśli natychmiast wypłynie, możesz być pewna, że frytura jest akurat. Jeśli natomiast ciasto błyskawicznie zbrązowieje, musisz trochę przestudzić tłuszcz, zestawiając go na moment z ognia lub wkładając do niego na kilka minut 2-3 kawałki surowego obranego ziemniaka. W pobliżu naczynia do smażenia postaw duży talerz lub paterę, wyściel trzema warstwami papierowego ręcznika, a obok - półmisek na gotowe faworki. Przygotuj też sobie w osobnej miseczce cukier puder starannie wymieszany z cukrem waniliowym. Teraz już ani na moment nie wolno ci odejść od kuchni; musisz stale i dokładnie wszystko kontrolować.
Wkładaj faworki partiami, po kilka, do rondla lub patelni - muszą swobodnie pływać w gorącym tłuszczu. Po chwili przekręć je na drugą stronę, niech się leciutko zrumienią. Gdy będą jasnozłote z obu stron, szybko wyjmij je dwoma widelcami lub metalową dziurkowaną łopatką i połóż na papierowych ręcznikach. Osaczone z tłuszczu układaj warstwami na dużych talerzach i oprószaj przez sitko cukrem z miseczki. Jesteś trochę zmęczona staniem nad gorącą patelnią i podekscytowana, bo cały czas musiałaś się spieszyć, ale zobacz, jak cudnie wyglądają sterty twojego chrustu! Mąż też na pewno będzie dumny i zachwycony waszym wspólnym dziełem.
bakawojtek