Calderon de la Barca Pedro - Życie snem.pdf

(363 KB) Pobierz
903077349.001.png
Ta lektura , podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie
Utwór opracowany został w ramach projektu Wolne Lektury przez fun-
PEDRO CALDERÓN DE LA BARCA
Życie snem
   
ł.  
n e en e c urodził się  stycznia  w Madrycie, oddał się za-
wodowi wojskowemu, lat  licząc został księdzem i umarł  maja . Idea religijna
jest głównym motywem jego dramatów, co najwidoczniejsze w jego s scmenes
(sztuki na Boże Ciało), których napisał . Dramatów i tragedii historycznych i roman-
tycznych, sztuk „intrygowych” i komedii bohaterskich napisał ; najsławniejsze z nich,
si niemny i Życie snem . Napisał także  s (prologów) i  enemeses (między-
aktówek), i poezje. Calderon i Lope de Vega są największymi poetami dramatycznymi
Hiszpanii. sici niemne spolszczył Juliusz Słowacki (Biblioteka Powszechna Nr
), Życie snem Józef Szujski (wyszło we Lwowie po raz pierwszy  r.).
Redakcya „Biblioteki Powszechnej”.
:
• BAZYLI (król polski),
• ZYGMUNT (królewicz),
• ASTOLF (książę moskiewski),
• KLOTALD (namiestnik),
• ESTRELLA (infantka),
• ROZAURA,
• KLARYN (błazen),
• PANIE DWORU,
• GWARDIA,
• ŻOŁNIERZE,
• MUZYKANCI I INNA DRUŻYNA.
 
i en i sis ic i s ie eni msim sci
e sise

Gdzie mnie wiedziesz, szybkonogi,
Wiatry z drogi, góry z drogi
903077349.002.png
Rwący w pędzie hipogryfie¹?
Gdzie na nagie gnasz mnie skały,
Błysku ty, bez światła biały
Bez lotnego ptaku pierza,
Bezpłetwiasty mórz powtorze?
Stań! Dzikiego tutaj zwierza
Świetne w blaskach słońca łoże…
Stań! Sił więcej mi nie służy:
Ślepa już i zrozpaczona
Kładę ręce i ramiona
Na szmaragdzie tej pustyni!
Krwawy znaczę ślad stopami
W niegościnnej polskiej ziemi:
Bo któż oczy litośnemi²
Nieszczęśliwych zwykł przyjmować?

Krzywdę mi jegomość czyni:
Skoro trudnim się skargami
I mnie proszęż porachować.
Wszak oboje z domu ciszy
Rżniemy w świat na awantury,
Rozbijamy łeb skałami,
Koziołkujem się oboje
Z każdej parii, z każdej góry:
Czemuż, gdzie boleści twoje,
O Klarynie nikt nie słyszy?

Nie mieściłem cię w mym słowie,
Chcąc zostawić twej wymowie
Skargę na własny rachunek:
Wszakże wedle mędrców zdania
Warto ponosić³ asunek⁴,
By mieć prawo narzekania.

Taki mędrzec, bez wątpienia,
Był nieboże — pijaczyna!
Dałbym mu dla otrzeźwienia
W bok kułaków z pół tuzina!
Niechby radził, co w tej porze
Na pustkowiu, zabłąkani
Czynić mamy w tej otchłani,
Kiedy dzienne gasną zorze.

Smutne, dziwne nasze losy!
Lecz jeśli mnie wzrok nie mami,
Jeśli fantazja nie łudzi,
Widzę tam — chociaż niebiosy
¹ iy — legendarne zwierzę. Przednia część była gryfa (mityczne zwierzę; lew o głowie, przednich
łapach i skrzydłach orła) a tylna konia.
² cy inemi — popr: oczami litościwymi.
³ nsi — tu: znosić.
sne (daw.) — zmartwienie.
     Życie snem
Słabymi tchną już światłami,
Widzę tam — mieszkanie ludzi.

I ja, jeślim nie oślepiał.

Dzikiej mieszkanie budowy:
Zda się, że z olbrzymów głowy,
Które tam sterczą nad nami,
Głaz się po głazie odczepiał
I w dziką złożył strukturę.

Zbadajmyż tedy tę dziurę,
Zamiast się zbytnio dziwować,
Może się znajdzie szczęśliwie,
Kto nas zechce przenocować.

Brama ta, paszczęka raczej,
Ciemnością nocy straszliwie
Zionie ku nam.
yc sc n

A to co znaczy?

Strwożona, struchlała stoję.

Otóż i słychać kajdany.
Galernik jakiś spętany
Siedzi tam… Boję się, boję.

iey
Biedny ja! O! Nieszczęśliwy!

Boże! Jakiż głos straszliwy!

Do pięt przechodzą mnie dreszcze.

Klarynie!

Pani!

Czas jeszcze!
Uciekniem.
     Życie snem

Szczęśliwej drogi!
Nie ruszę nogą od trwogi.

Światło tam błędne migoce:
Gwiazda wilgocią wybladła
Drżąca, niepewna, upadła,
Aby tej otchłani noce
Srożej uczynić czarnymi.
Przecież przy błędnym jej drżeniu
Widać człowieka w pomroce.
O! Trupa raczej na ziemi
Widać w okropnym więzieniu.
Ciężkie okowy go gniotą,
Skóry mu zwierząt odzieniem.
Stańmy, poczekajmy oto,
Niech się wywnętrzy z cierpieniem,
Które przyciska go srożej
Od nocy, od kajdan obroży.

Nędznym ja! O! Nieszczęśliwy!
Nieba! Mówcie, wzywam was,
Mówcie, jaka moja wina,
Skąd los na mnie tak straszliwy,
Na ludzkiego spada syna?
Wiem ja, wiem, że w każdy czas
Los, Kondycja ludzka
Najsmutniejszą dolą człeka
To, że rodzi się na ziemi;
Ale między śmiertelnemi
Poza winą narodzenia
Czemu sroższy los dopieka
Mnie nad inne ziem stworzenia?
Wszystko, wszystko na tym świecie
Los, Cierpienie, Rozpacz
Swych urodzin nosi grzechy:
Lecz wszystkiemu — w życia wątek
Szczęścia wplecion bodaj szczątek,
Tylko moje, moje plecie
Się bez światła i pociechy!…
Ptak się rodzi, kwiat pierzaty⁵,
Zwierzę, Ptak
Bukiet skrzydły⁶ unoszony,
Ponad pola, ponad światy
Rwie go lot w dalekie strony;
Z gniazda szczęśliwy on ruszy
Bujać w niebiosów⁷ światłości,
A ja, co więcej mam duszy,
Czemuż to mniej mam wolności?
Rodzi się zwierzę wśród nory,
Zwierzę
A oto, ledwie natury
Ręka w cudowne mu wzory
Szerść⁸ jędrnej ułoży skóry:
Rwie się w krwiożerczej dzikości
iey — dziś popr.: pierzasty.
syy — dziś popr. forma N. lm: skrzydłami.
nieis — dziś popr.: niebios.
se — dziś: sierść.
     Życie snem
Zgłoś jeśli naruszono regulamin