00:00:01:Wilfred [02x02]|/Odpuszczenie 00:00:04:Według niektórych wzmacnia nas trzymanie się|czego, lecz czasem lepiej odpucić. 00:00:09:Tłumaczenie: Yungar|Korekta: jot 00:00:16:www.NapiProjekt.pl - nowa jakoć napisów.|Napisy zostały specjalnie dopasowane do Twojej wersji filmu. 00:00:20:Przepraszam!|Zazwyczaj taki nie jest. 00:00:23:Buntuje się przeciw smyczy.|Chod. 00:00:27:Ryan!|O Boże. 00:00:29:Kopę czasu. 00:00:30:No.|Nowa praca jest doć wymagajšca. 00:00:33:Pracuję do póna. 00:00:34:Włanie tam jechałem,|ale chciałem wpać i się przywitać. 00:00:41:Cieszę się,|że to zrobiłe. 00:00:47:Chcesz wejć? 00:00:49:Tak. 00:00:52:Wilfred wrócił z Wisconsin, co? 00:00:55:Czyli pewnie Drew... 00:00:56:Ryanowe pole ronie wokół mnie! 00:01:00:Co słuchać, stary? 00:01:02:- Witaj z powrotem, Drew.|- Dobrze cię widzieć. 00:01:05:Słyszałe nowinę? 00:01:06:Przeprowadzam się do LA. 00:01:08:Tym razem na serio! 00:01:11:W końcu dam się zaobršczkować. 00:01:14:To wietnie. 00:01:17:Nie mogę uwierzyć,|że nie widziałem Wilfreda trzy miesišce. 00:01:20:Ale się ucieszy. 00:01:22:Wilfred! 00:01:24:Wilfy! 00:01:25:Zgadnij, kto wpadł! 00:01:29:Drew-be-do-be-do! 00:01:30:Co słychać, ziom? 00:01:34:W końcu nauczyłem Wilfy'ego,|jak podawać łapę. 00:01:40:Czeć, kolego. 00:01:42:Przyniosłem twojš piłkę. 00:01:46:Drew, widziałe to? 00:01:47:Skręcenie stawu skokowego|u Jordy'ego Nelsona nie jest takie złe. 00:01:50:Może nawet wystšpi w niedzielę.|Dzięki Bogu. 00:01:53:Nelson naprawdę|jest wietny w obronie. 00:01:58:Chyba mnie nie pamięta. 00:01:59:Pewnie, że pamięta. 00:02:00:Daj mu tylko chwilę.|Chcesz kawy? 00:02:03:Uważaj, stary. 00:02:04:Bezkofeinowa. 00:02:06:Ostatnio wolno pić tylko takš. 00:02:07:Jeli tyle to dla ciebie znaczy,|może pić sobie, co chcesz. 00:02:11:Wilfy, chcesz porzucać piłkš? 00:02:14:Dawaj! 00:02:14:Pewnie, kurna! 00:02:15:Baseball to kozak! 00:02:20:Tak się cieszę, że wpadłe. 00:02:23:Już mylałam,|że może mnie unikasz. 00:02:28:Miałem kocioł w pracy. 00:02:30:Tęskniłam za tobš. 00:02:32:Przy okazji na pewno zauważyłe,|że nie jestem w cišży. 00:02:35:Fałszywy alarm. 00:02:37:Przykro mi. 00:02:39:Nic się nie stało. 00:02:40:To przez to|zaręczyłam się z Drew, ale... 00:02:43:wcišż nie możemy|doczekać się lubu. 00:02:51:Dawaj!|Zapodaj jš! 00:02:52:Pokaż swój zamach, mistrzu! 00:02:57:Moja wina. 00:02:59:Jest gdzie pod krzakiem. 00:03:00:Zajmę się tym,|jak Drew-żyna A. 00:03:03:Chciałem się pożegnać. 00:03:04:Muszę spadać do biura. 00:03:06:Przykro mi, że musiałe|być wiadkiem tamtej sprzeczki. 00:03:09:Ostatnio nie układa się między nami. 00:03:11:Serio? 00:03:13:Nie zauważyłem. 00:03:14:Wczoraj przeglšdała mój bagaż 00:03:16:i znalazła buteleczkę|tego Maxtanolu. 00:03:19:Sš dostępne bez recepty,|ale okazało się, że to praktycznie sterydy. 00:03:24:Nie miałem pojęcia.|Goć z siłowni 00:03:27:nakręcił mnie na to,|żebym maksymalnie przyrzebił. 00:03:30:Oczywicie Jenna|założyła najgorsze. 00:03:32:Mam jš! 00:03:34:wietnie, Wilfy! 00:03:35:Przynie jš. 00:03:37:Trzymaj, stary. 00:03:38:Tu masz piłkę. 00:03:39:Tam, gdzie chciałe. 00:03:40:Do mnie. 00:03:43:No tak, tak. 00:03:44:Oczywicie. 00:03:46:Dobry chłopiec. 00:03:47:Puć. 00:03:48:Puć... jš. 00:03:49:Wilfy, puszczaj! 00:03:51:Ty chciałe piłkę. 00:03:53:No tak.|Wybacz. 00:03:54:Nie wiem, czemu to robię. 00:03:56:No we, Wilfred,|skup się! 00:03:59:Wyglšda na to,|że naprawdę wkręcił się w rzucanie. 00:04:01:Po wypadku zabrałem go|do domku moich rodziców nad jeziorem. 00:04:04:Mocno się zżylimy. 00:04:05:Wilfy jest w najlepszej formie w życiu. 00:04:08:Nic tak nie stawia na nogi|jak wieże powietrze w Wisconsin. 00:04:12:Dobra, tę złapię! 00:04:13:Lecimy!|Drew! 00:04:17:Kurna! 00:04:18:Chociaż bšdmy szczerzy, 00:04:21:nigdy nie będzie mistrzem. 00:04:24:/Jezu, Drew! 00:04:25:/Już pišty raz dzisiaj|/potknęłam się o twojš walizkę! 00:04:28:/Możesz się w końcu rozpakować?! 00:04:30:Idę, skarbie! 00:04:44:Wilfred, wiem, że ciężko ci|przypomnieć sobie, kim jestem, 00:04:48:ale mam nadzieję,|że z czasem... 00:04:50:Pamiętam cię, Ryan. 00:04:53:Pamięć jest jak Packersi, 00:04:55:kiedy sš dwa przyłożenia|w plecy w czwartej kwarcie. 00:04:59:Ona wraca. 00:05:01:To... 00:05:03:Co u ciebie słychać? 00:05:04:W Wisconsin było wyršbicie. 00:05:07:Jest tam piękne jezioro. 00:05:08:Złamałem się w nim 37 razy. 00:05:10:Ale zawsze miałe Drew za złamasa. 00:05:15:Drew wzišł pęk połamanych koci, 00:05:18:który nazywałem ciałem po wypadku. 00:05:22:Pomógł stworzyć to,|co teraz widzisz. 00:05:26:Bralimy razem prysznic. 00:05:29:- Już więcej nie powiem o nim złego słowa.|- Byłbym wdzięczny. 00:05:32:/Słuchaj, naprawdę chcę, żeby... 00:05:35:Jezu. 00:05:37:Najwyraniej majš problemy. 00:05:40:- Powinienem co powiedzieć?|- Na przykład co, Ryan? 00:05:44:Drew i Jenna biorš lub.|Pogód się z tym. 00:05:46:Tak, ale biorš go tylko dlatego,|że Jenna sšdziła, iż jest w cišży. 00:05:50:A sšdziła tak dlatego,|że podmieniłem jej mocz przed badaniem. 00:05:54:Nie uważasz,|że muszę postšpić słusznie i... 00:05:58:Spędzenie tych kilku miesięcy z Drew, 00:05:59:siedzenie na kanapie,|oglšdanie jak Aaron Rodgers nawleka igły, 00:06:03:wtorki z klatš i plecami, 00:06:04:czwartki z łapami i kondycjš, 00:06:06:przerwa od rozwišzywania głębokich,|emocjonalnych problemów, 00:06:10:pomogły mi zrozumieć, że ten nasz|zwišzek był bardzo jednostronny. 00:06:14:Co masz na myli? 00:06:16:Że jeste samolubny. 00:06:18:Od teraz jak będziesz miał problem, 00:06:21:sam go rozwišż. 00:06:24:Czekaj, Wilfred,|potrzebuję cię. 00:06:25:A ja ciebie nie,|cztery Ryany i pies. 00:06:30:Jeste zdany na siebie. 00:06:43:Tak sobie mylałam,|że zamiast co zamawiać, 00:06:46:moglibymy skoczyć na co do Cestone? 00:06:49:W sumie przyniosłem swój lunch. 00:06:51:Dobra. 00:06:56:Wiesz co, nie czaję tego. 00:06:58:Obliczyłam proporcje mojej twarzy|i jestem symetryczna w 94%. 00:07:02:Co według indeksu|podpada pod "seksowna". 00:07:06:I wpinam w ten nudny,|laboratoryjny płaszcz 00:07:08:miesznego japońskiego robocika,|żeby wiedział, że jestem zabawna. 00:07:11:I wszyscy w biurze już wiedzš, 00:07:13:- że jestem seksoholiczkš.|- Co? 00:07:15:I mam to skrzywione poczucie humoru, 00:07:17:które czasem przekracza granicę... 00:07:21:jak na przykład w tej chwili. 00:07:25:Boże, bankowo masz dziewczynę, co? 00:07:28:Nie do końca. 00:07:30:- Amanda, wydajesz się być wietna...|- Ale niezręcznie. 00:07:34:Pójdę przespać się z kimkolwiek,|kto jest w męskiej łazience. 00:07:39:Znowu to skrzywione|poczucie humoru, więc... 00:07:41:miło było. 00:07:51:Czeć. 00:07:52:Niezły garnitur.|Ładnie wyglšdasz. 00:07:54:- Ty też.|- W dresach poplamionych musztardš? 00:07:57:Plamy musztardy to krzyk mody. 00:08:02:- Wszystko gra?|- Tak, tylko... 00:08:09:Zwišzki potrafiš być ciężkie. 00:08:14:Zawsze możesz to odwołać. 00:08:18:Co odwołać?|Mój 8-letni zwišzek? 00:08:21:To był żart. 00:08:24:Kiepski żart. 00:08:26:Wybacz. 00:08:27:Nie, to moja wina. 00:08:30:Ostatnio kiepsko u mnie|z poczuciem humoru. 00:08:35:Na razie. 00:08:37:Czeć. 00:08:46:Hej!|Mały ten wiat. 00:08:48:Biegasz, co? 00:08:50:Jest czwartek, Ryan.|Mówiłem ci, łapy i kondycja. 00:08:53:O co chodziło rano z Drew? 00:08:55:Wstałem o 6.00, kiedy trzasnšł drzwiami|od auta i odjechał z piskiem opon. 00:08:58:Wkurzył się na co? 00:08:59:Drew jedzi na kozaku. 00:09:00:Goć jest pewny za kółkiem. 00:09:02:Znowu pokłócił się z Jennš? 00:09:05:Spokojnie, nie proszę o radę. 00:09:08:Próbuję tylko zagadać. 00:09:10:A ja próbuję|skupić się na moim tempie. 00:09:12:Mila w siedem minut...|Słyszałe o tym? 00:09:14:- Mylisz, że Jenna może...|- Cišgle się nad tym spinasz? 00:09:17:Mówiłem ci, to koniec.|Odpuć. 00:09:19:Tak, ale... 00:09:21:Możemy zwolnić na chwilę? 00:09:23:Po co? 00:09:24:Żebymy mogli cały dzień gadać|o twoich problemach, samolubny fiucie? 00:09:27:Nie jestem doktor Phil, jasne? 00:09:29:Jestem doktor Wilfred. 00:09:30:I mówię tak na siebie tylko,|gdy jestem DJ-em. 00:09:33:Co mam ci powiedzieć? 00:09:35:- Potrzebuję twojej pomocy.|- A co z moimi problemami?! 00:09:38:Nie sšdzisz,|że teraz umieram wewnštrz, 00:09:40:bo Drew ma mnie za frajera?! 00:09:43:Chyba nigdy o tym nie pomylałem. 00:09:46:Jeli ta męska miłoć ma wypalić, 00:09:49:musimy mieć równorzędny zwišzek. 00:09:51:Jak tamtych dwóch goci. 00:09:54:Ci... gocie? 00:09:56:Tak.|Widzisz tego gocia? 00:09:58:Drapie drugiego gocia za uchem. 00:10:00:I pierwszy goć się cieszy, 00:10:01:bo pomaga drugiemu gociowi,|który jest jego przyjacielem. 00:10:05:Pierwszy goć rzuca tę piłkę, 00:10:07:a drugi goć,|nagi i włochaty goć, 00:10:09:biegnie po niš i przynosi jš z powrotem,|bo to włanie robiš dla siebie kumple. 00:10:13:To działa w obie strony, Ryanair. 00:10:20:Biegnij. 00:10:21:Dobrze, biegnij. 00:10:23:Tunel! 00:10:25:No już, do góry. 00:10:26:Zostań. 00:10:31:Niezły chwyt, ziom. 00:10:33:Uroczy psiak. 00:10:35:- Jakiej jest rasy?|- To... 00:10:37:- Czas się wykazać.|- Nie wiem do końca. 00:10:39:Nawet tego nie mogłe|dla mnie zrobić, co? 00:10:42:Cišgle każe zgadywać, co? 00:10:44:Nawet sobie nie wyobrażasz. 00:10:46:Jellybeans, co? 00:10:48:Co słychać, ziom? 00:10:49:Niele tam wyglšdałe. 00:10:51:Na trzy każdy z nas mówi,|ile wyciska na klatę. 00:10:54:Raz, dwa, trzy... 00:10:55:16 kilo. 00:10:56:Nie powiedziałe. 00:10:59:Co?|Teraz mnie ignorujesz? 00:11:01:Jeste lepszy ode mnie,|ty piękny, złotowłosy fiucie? 00:11:03:Jellybeans trenował 00:11:04:cały miesišc na Mistrzostwa|Niezwykłego Psa Health Kibble. 00:11:07:Fajne zajęcie na sobotę. 00:11:09:Co nie, mały? 00:11:10:Włanie tak! 00:11:12...
loch69