Tears of Despair 0 - 5 poprawione.pdf

(1234 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
Tears of Despair
„Skłamałabym, twierdząc, że o nim nie myślę. Myślę. Czasami są takie dni, gdy jest w każdej godzinie, i
takie godziny, gdy jest w każdej minucie.
Wciąż jeszcze zdarza mi się zasypiać i budzić z jego imieniem na ustach.
Często łapię się również na tym, że wypatruję jego twarzy w ulicznym tłumie...”
Straciła siłę, nadzieję, życie i jego…
Umysł upojony wypitymi łzami
Już nie był w stanie myśleć…
Ona straciła zmysły.
Zapominając o wszystkim, co jeszcze mogło się liczyć
Wciąż żyła nim..
859255918.002.png
Prolog
Patrzyłam jak odchodzi i nawet nie starałam się Go zatrzymać. A teraz Go nie ma. Teraz tak bardzo
tego żałowałam. Łzy spływały mi po policzkach, a nogi się pode mną ugięły. Upadłam na twardą
nawierzchnie przed moim domem.
Gdybym mogła cofnąć czas to na pewno nie dałabym Mu teraz odejść. Zatrzymałabym Go siłą, byle
tylko ze ma został.
Dlaczego jestem taka głupia i powiedziałam mu największe kłamstwo, jakie wypłynęło z moich ust?
Kocham Go!
Jest całym moim życiem, moim światem. Wszystkim, co miałam, do póki nie dałam mu odejść.
Już na zawsze zostanę tutaj a On Nidy się nie dowie jak bardzo mi na nim zależy.
Ale nie żałuje tego czasu, który był mi dany. Nie zmieniłabym w tych kilku miesiącach nic.
Dał mi szczęście, którego nie doświadczyłam przez całe swoje życie i nic podobnego już mnie nie
spotka.
Najciężej będzie, gdy będzie przechodził obok mnie z obojętnością. Gdy zobaczę koło niego inną
dziewczynę, którą mogłam być. Ale wszystko zepsułam. Nie dałam nam szans i wszystko zniszczyłam.
Nigdy nie zapomnę Jego pocałunków w moje włosy, jego dotyku na mojej skórze, który sprawiał, że
powstawała gęsia skórka, jego cudownego śmiechu… to pozostanie na zawsze ze mną, a pamięć o nim
będę pielęgnować, bo to jedyne, co mi zostało.
859255918.003.png
Rozdział 1
Obudziły mnie jasne promienie wdzierające się do pokoju przez okno. Spróbowałam się
uśmiechnąć, że w tym ohydnym małym miasteczku, w którym mieszkam, zagościło słońce,
ale zamiast radosnego uśmiechy zapewne wyszła jakaś marna imitacja, która znikła tak samo
szybko jak się pojawiła. W Forks słońce świeci wyjątkowo rzadko, a opady deszczu znacznie
przekraczają normę. Ale tym częstym deszczom można zawdzięczać niesamowicie
intensywną zieleń miejscowych lasów, które bardzo często stawały się miejscem pieszych
wycieczek i obserwatorium dla miłośników przyrody. W tej okolicy można było podziwiać
różne gatunki zwierząt objęte szczególną ochroną ze względu na ich rzadkie wstępowanie.
Podniosłam obolałą rękę do twarzy, aby uchronić oczy przed rażącym światłem słonecznym.
Z wielkim trudem przewróciłam się na drugi bok i zakryłam kołdrą. Tak bardzo nie miałam
ochoty wstawać i iść na to głupie rozpoczęcie roku. Kogo może obchodzić czy się pojawię
czy taż nie. Nikogo nie obchodzi nawet czy umarłam czy taż żyję dalej.
Popatrzyłam na zegarek stojący przy łóżku, który wskazywał 7: 13, a do szkoły miałam na
8:00. Zrzuciłam z siebie kołdrę i zaczęłam biegiem pędzić do łazienki, co było wielkim
wyczynem zważywszy na moje potłuczone ciało, całe w siniakach i niezwykle wielkim
problem było przejście, choć 20 m. bez nie potknięcia o gładką podłogę. Gdyby były zawody
w to, kto potknie się o nic byłabym mistrzem. Jakimś cudem dotarłam do łazienki bez
większych uszkodzeń na ciele. W szybkim tempie zaczęłam wykonywać poranne czynności
starając się robić to jak najciszej. Po jakiś dziesięciu minutach cicho wymknęłam się z
łazienki i wślizgnęłam do mojego pokoju. Nie był on, choć w połowie tak pięknie urządzony
jak reszta domu, ale przynajmniej był mój i nie czułam się tutaj tak obco. Na pewno nie
miałam zamiaru ubierać się tak jak powinna się ubrać dziewczyna na pierwszy dzień do
szkoły. Po pierwsze krótka spódniczka, biała bluzeczka i dwudziesto centymetrowe szpilki to
nie na tą trasę, co mam do przebycia i nie na tą pogodę, jaka panuje na zewnątrz. Co z tego,
że jest słońce, jeżeli temperatura wynosi nie więcej niż piętnaście stopni? Z szafy
wyciągnęłam czarne jeansowe rurki białą bawełnianą bluzkę, skurzaną kurtkę i czarne
trampki. Włosy zostawiłam rozpuszczone, bo wtedy czuje się bezpieczniej. Zawsze mogę
schować się za włosami, które sięgają mi do pasa.
Rozejrzałam się po pokoju w poszukiwaniu mojej torby, która leżała rzucona pod
biurkiem. Podniosłam ją i zawiesiłam przez ramie. Jeszcze ostatni raz spojrzałam na
pomieszczenie i zamknęłam drzwi. Cichutko przeszłam koło sypialni rodziców i dotarłam do
859255918.004.png
schodów. Popatrzyłam na nie i przełknęłam ślinę. Ostrożnie postawiłam stopę na pierwszym
schodku starając się, aby nie zaskrzypiały.
Gdy przeszłam po polu minowym, czyli tak zwanych schodach, odetchnęłam z ulgą
dziękując Bogu, że się nie obudzili. Już o wiele spokojniejsza skierowałam się do drzwi
frontowych. Zaburczało mi w brzuchu, ale nie zmieniłam kierunku. Chciałam się wydostać z
tego obcego miejsca, które jest moim domem. Gdy wreszcie znalazłam się na zewnątrz na
podjeździe wyłożonym kostką brukową ułożoną w różne kształty. Po obu stronach były
ustawione lampki oświetlające wieczorem drogę. Równo wystrzyżony trawnik był obsiany
krzakami obciętymi w dziwaczne kształty. To był głównie pomysł Renee, która, muszę
przyznać, jest trochę ekscentryczna. Była osobą, która przechodzi w skrajności. Jeżeli jest
wściekła to tak, że należy uciekać, a gdy jest smutna to cały czas płacze i mówi, jaka to jest
nieszczęśliwa. Oprócz tego cechuje ją autorytarność, nieczułość i oschłość. Jedyne pozytywne
uczucia kieruje do swojej wielkiej kolekcji biżuterii i butów jakby były jej dziećmi. Z ojcem
dobrała się świetnie, mimo to, że różnią się od siebie. Mój tata jest cyniczny, arogancki i
bardzo porywczy.
Spojrzałam w niebo, które, aktualnie, było bezchmurne, co w niewielkim stopniu
poprawiło mój podły humor. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i od razu oprzytomniałam.
Jeżeli się zaraz nie ruszę to się spóźnię.
Nawet nie starałam się biec, bo to by tylko pogorszyło sytuacje. Wyszłam na drogę i
zaczęłam iść poboczem w kierunku szkoły, która znajdowała się pięć kilometrów od domu.
Nie mogę nawet powiedzieć, że mieszkałam w Forks, bo tak właściwe to nasz dom był
zbudowany poza granicami miasteczka.
Nałożyłam słuchawki na uszy i puściłam swoją ulubioną, playliste. Wiedziałam, że nie ma
szans abym dotarła na czas, ale na początku jest tylko paplanina dyrektora jak to się cieszy i
tego typu, a tego i tak nie chce słuchać. Za ten czas już na pewno dojdę.
Już któryś raz leci tak sama piosenka a słońce operuje coraz to wyżej. Nawet fajnie jest tak
sobie iść w rytmie swojej ulubionej muzyki i nie przejmować się ludźmi patrzącymi na ciebie
jak na dziwadło i śmiecia. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam, że już dochodzę do
parkingu, który był zapełniony samochodami. Starając się odgonić czarne myśli i obrazy z
tamtego roku poszłam w kierunku budynku.
859255918.005.png
Na sali gimnastycznej zawsze odbywają się takie uroczystości, więc tam skierowałam
swoje kroki. I nie pomyliłam się, wszyscy uczniowie siedzieli na krzesełkach i bili brawo
dyrektorowi. Ukryła się w kącie i czekałam na zakończenie tego paskudnego dnia.
- Chciałem wam przedstawić nowych uczniów, którzy będą uczęszczać do naszej szkoły. –
mówił Pan Bear. Ja nie mogła niczego dostrzec z mojego miejsca, ale niespecjalnie mnie to
obchodziło, kto to jest. – Przedstawcie się.
- Edward Cullen i przyjechałem z Seattle – przedstawiło się jedno z nich.
- Alice Brandon, również przyjechałam z Seattle.
- Emmett McCarty także przyjechałem ze Seattle.
- Bardzo się… - Pan Bear ponownie zaczął swój wywód.
Jakiś najazd robią czy jak? – zastanawiałam się podgłaśniając wydobywającą się z
słuchawek muzykę, aby zagłuszyć to idiotyczne przedstawianie się na forum całej szkoły. To
mógł wymyślić tylko nasz głupi dyrektorek. Prychnęłam. Po co się tu przeprowadzali,
znudziło im się tak gdzie byli, że musieli się przeprowadzić akurat tutaj?!
Do moich uszy doszedł głośny krzyk, gwizdanie, więc uznałam, że to koniec
przedstawienia. Zaraz potem z sali wybiegła gromada nastolatków, a zaraz potem następna.
Wolałam to przeczekać, aby nie natknąć się na moje „kochane koleżanki. Po jakichś
dziesięciu minutach zostało kilku uczniów z samorządu, którzy zgłosili się do posprzątania, i
pani sekretarka z dyrektorem, który bezczelnie gapił się w jej biust, a ona uśmiechała się
jakby niczego nie widziała. Poczułam obrzydzenie do tych ludzi. Nie dość, że ten grubas ma
żonę to jego syn chodzi do tej szkoły.
Właściwie muszę powiedzieć, że jego nazwisko pasuje do jego wyglądu, który naprawdę
przypomina budowę ciała miśka. Jego koszula ledwo opinała jego brzuszek piwosza. Twarz
jest pulchna i zawsze trochę zaróżowiona. Ma cienki brązowe włosy odstające we wszystkich
kierunkach, a głos ma bardzo piskliwy. Nie wiem jak można kogoś takiego zrobić
dyrektorem, chyba, że jest po to, aby było nim łatwo sterować i się nie sprzeciwiał.
Gdy opuściłam budynek na parkingu stało tylko kilka aut. Rozejrzałam się, aby się
upewnić, że niema nikogo w pobliżu. Już miała iść, gdy z tyłu doszedł mnie ten piskliwy głos,
a na moim ramieniu poczułam szarpnięcie. Skuliłam się wewnątrz siebie i odwróciłam się
powoli w stronę napastnika. Przede mną stała wysoka dziewczyna o krótkich blond włosach i
błękitnych oczach. Za nią stała jej świta: jej brat Alec, przyjaciółki Lily i Lauren.
859255918.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin