Tom 2 - Dom we mgle - CZĘŚĆ II Rozdział 19.pdf

(123 KB) Pobierz
<!DOCTYPE html PUBLIC "-//W3C//DTD HTML 4.01//EN" "http://www.w3.org/TR/html4/strict.dtd">
Rozdział dziewiętnasty
Kamil
1
K amil siedział w kuchni popijając zimną herbatę i widocznie w ogóle się tym nie
przejmując. Nie potrafił przestać myśleć o Natalii, a gdyby coś się jej stało to już by sobie
tego nie wybaczył. Nie wiadomo, jakby zareagował na wiadomość o jej śmierci. Żeby jej
się nic nie stało, myślał niemal bez przerwy, ale nawet ta prosta myśl nie podnosiła go na
duchu. Wręcz przeciwnie - bardziej dołowała. Nic nie skutkowało. Po prostu nie potrafił o
tym nie myśleć.
Dzisiaj rano przypomniał sobie zdarzenie, kiedy był jeszcze chłopcem (powoli
wkraczającym w wiek młodzieńczy). Był z kolegami na łowach. Dziwne stwierdzenie dla
zajęcia, które polegało na podglądaniu dziewcząt. Wyruszyli jak zwykle - parę minut po
jedenastej przed południem. Sami nie zdawali sobie sprawy z tego, że to była ich ostatnia
wyprawa zwana łowami. To, co zobaczyli sprawiło, że na dobre im się odechciało. Szli
powoli, jak zawsze gotowi na zabawę. No niezupełnie zabawę - nie potrafili racjonalnie
określić tego i woleli tego nie robić. Żadne słowo nie oddałoby tego, co zobaczyli...
Minęli krzaki i przeszli krętą, wydeptaną ścieżką znajdującą się między drzewami.
Prowadziła w dół zbocza. Było wtedy zimno i wilgotno. Zanosiło się na deszcz, ale
Kamila i kumpli nie zmusiło to do powrotu. Zeskoczyli na drewniany podest, który był
czymś w rodzaju domku na drzewie - tylko, że bez dachu. Dwie lupy skierowane były na
dom stojący na dole.
Mieszkały tam dziewczyny. Chłopaki nazywali go "Domek Jakiś tam" i skierowali
lupę w kierunku okna, w którym paliło się światło. Stały tam dziewczyny - brunetka i
ruda. Rozmawiały ze sobą, kiedy nagle jedna z nich złapała się za gardło i po chwili
upadła bezwładnie na podłogę. Została ruda. Chłopaki zauważyli jeszcze coś, jakby za nią
stał jakiś cień. Zbliżyli obraz. Nie... - to nie był cień - to był DUCH. Tylko... jak on się
tam znalazł? Początkowo chłopaki myśleli, że to jakieś urojenie. Potrząsnęli głowami,
przetarli oczy i znowu spojrzeli na dom. DUCH nie zniknął - stał się prawdziwy, zupełnie
jak menel z butelka piwa w ręce, leżący na ziemi pod drzwiami sklepu monopolowego.
Potem stało się coś niesamowitego, a zarazem przerażającego. Nie wiadomo jakim
cudem, ale głowa rudej upadła odcięta od ciała, które postało przez kilka sekund, po czym
także runęło na ziemię.
Teraz mogli zobaczyć kim był duch. Jakiś czarnoksiężnik, czy ktoś taki. Długa
siwa broda sięgała niemal do nóg i silnie kontrastowała z jego łysą głową. Narzucona na
niego purpurowa szata przyprawiała o zgrozę. Po chwili w domu rozległ się wrzask
dziewcząt. Umilkł jak ucięty nożem, światło w pokoju, w którym przed chwilą były
dziewczyny przygasło, a potem ponownie rozbłysło. DUCH zniknął, ale pozostawił po
sobie ślad (tak widocznie myśleli ci chłopcy, którzy podglądali dziewczyny) w postaci
napisu. A napis ten widniał na ścianie, która jako jedyna była widoczna dla chłopaków -
podglądaczy. Napis był wykonany krwią (prawdopodobnie jednej z dziewcząt) i głosił:
"TU BYŁEM - PELOGRAS LAVEY"
Chłopcy ujrzeli jeszcze coś. Krajobraz diametralnie się zmienił. Liście z drzew
znajdujących się w pobliżu opadły. A z ziemi wychodziła mgła. Biała i gęsta niczym
mleko... Światło w oknie zgasło i dom pogrążył się w grobowej ciszy.
Byli wtedy świadkami narodzin domu we mgle, późniejszej posesji dziedzica oraz
świadkami jednego z wielu morderstw w jego historii. Bądź co bądź - już w tamtej chwili
został osławiony złą reputacją, pomyślał Kamil, siedząc i obracając w dłoniach kubek z
herbatą.
- Oby nic nie stało się mojej Natalii - powiedział do domu, który odpowiedział mu
ciszą. - Oby nic jej się nie stało.
Dopił herbatę i pogrążył się w milczeniu.
Miał złe przeczucia...
2
G odzinę później wstał i udał się na kanapę. Westchnął i nagle poczuł, że przeszedł
go dreszcz. Było popołudnie, czyli moment, kiedy Natalia wyszła od staruszki i ruszyła w
kierunku domu we mgle. Poczuł się zmęczony i natychmiast zasnął. Nic mu się nie śniło -
nawet jeśli próbował przywołać jakiś sen. Przebudził się i powtórzył to samo, co przed
godziną, kiedy siedział w kuchni:
- Oby nic nie stało się mojej Natalii. Oby nic jej się nie stało.
Zaraz potem pogrążył się we śnie. Początkowo nic nie śnił, ale po jakimś czasie
obraz zaczął mu się wyostrzać.
Zapowiadało się na przyjemny sen.
To prawda - nie był to koszmar.
Umysł Kamila przyjął to widocznie z wyraźna ulgą. Nic w tym dziwnego - w
końcu to był jedyny i pierwszy przyjemny sen, którego doświadczał od momentu, gdy
rozstał się z Natalią.
Na jego twarzy zagościł lekki uśmiech.
Kamil śnił swoje sny, a Natalia podążała w stronę domu we mgle.
Zaczynało się dziać coś więcej.
I nie oznaczało to, że będzie obfitowało w przyjemne rzeczy.
Dla Natalii na pewno nie.
Natomiast Kamil - on również będzie przezywał to równie mocno jak Natalia.
Oczywiście z tą świadomością, że znajduje się w miejscu bezpiecznym. Mimo to
nie czuł się dobrze. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę...
Natalia chyba też...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin