Neurobik.doc

(177 KB) Pobierz

Neurobik, czyli fitness umysłu

Wiosna to czas, kiedy budzi się w nas chęć zadbania o własne ciało. Zapisujemy się na aerobik, na pływalnię, postanawiamy biegać albo chociaż więcej chodzić pieszo. Tymczasem ta pora roku to też czas, w którym odczuwamy większe zmęczenie, spadek nastroju. Warto zadbać o to, by mózg czuł się równie wypoczęty i sprawny jak ciało. Jak rozgrzać go tak, by był w dobrej kondycji, a nasze szare komórki pracowały lepiej?

Jednym ze sposobów jest neurobik, czyli aerobik umysłu. W przeciwieństwie do fitnessu ciała, tu nie chodzi o powtarzanie w równym tempie tych samych czynności, lecz wręcz odwrotnie – o to, by wciąż robić coś nowego.

Mózg nie znosi rutyny. By się rozwijać, potrzebuje świeżych bodźców. Można mu ich dostarczać, robiąc rzeczy, do których nie jest przyzwyczajony, a więc np. zjeść posiłek z zamkniętymi oczami, umyć zęby lewą ręką (jeśli na co dzień myjemy prawą) czy pojechać do pracy inną drogą (warto wypróbować nawet tę dłuższą!). Takich pomysłów jest całe mnóstwo. Warto też od czasu do czasu przeczytać gazetę, której normalnie nie kupujemy (np. jakąś branżową) albo posłuchać muzyki, która nie należy do naszego ulubionego gatunku.

Zaskakujące może być to, jak nasz mózg się otworzy w obliczu tych nowych, z pozoru zupełnie banalnych doświadczeń. Wiele dowodzi też, że każde obcowanie z kulturą korzystnie wpływa na umysł. Wizyta w teatrze, w galerii sztuki, udział w koncercie – wszystko to inspiruje mózg do działania.

W życiu zawodowym z reguły ważna jest determinacja, konsekwentne podążanie obranym szlakiem. W sferze, dotyczącej wolnego czasu, taka stałość niekoniecznie musi być pożądana. Na umysł dobrze działa częste zmienianie hobby. Jeśli przez kilka miesięcy trzy razy w tygodniu chodzimy na basen, może pomyślmy o zastąpieniu tej formy aktywności  inną (tańcem, jogą, fitnessem). Oczywiście, ta zasada dotyczy tylko  „luźnych” zainteresowań. Jeśli bowiem ktoś uczy się grać na jakimś instrumencie muzycznym, rezygnacja z niego po to, by spróbować czegoś nowego, zupełnie nie miałaby sensu. Poza tym, jeśli pasja jest naprawdę duża, to nawet oddawanie się tej samej rzeczy przez bardzo długi czas nigdy nie będzie miało nic wspólnego z rutyną i zawsze będzie rozbudzało naszą kreatywność.

Mnóstwo korzyści przynosi umysłowi podróżowanie. Jest nawet powiedzenie „Podróże poszerzają horyzonty”. To prawda. I nieważne, czy polecimy do Chin, na Sri Lankę, czy na wycieczkę rowerową za miasto. Podróżując, dajemy naszemu mózgowi szansę znalezienia się w innych okolicznościach, przeżycia nowych rzeczy.

Siedząc w domu także możemy zafundować mu kilka rozwijających ćwiczeń. Zamiast oglądać telewizję, weźmy krzyżówki, sudoku czy gry edukacyjne.

Bardzo ciekawym sposobem na rozwijanie mózgu, związanym z programowaniem neurolingwistycznym, jest układanie historyjek o jakimś przypadkowo obranym przedmiocie. Załóżmy, że idziemy ulicą i widzimy tramwaj. Przez pięć minut bez przerwy mówmy o tym środku transportu wszystko, co nam przyjdzie na myśl, np. „Tramwaje są zatłoczone codziennie rano. Ale mimo wszystko to najwygodniejszy sposób poruszania się dla mnie po mieście. Tramwaje jeżdżą co 10 minut. Ten, którym jechałam wczoraj, był strasznie odrapany, itd.” Te zdania nie muszą mieć dużego sensu. Ważne, by skupić myśli na jednym, konkretnym przedmiocie (lub abstrakcyjnym pojęciu) i zmusić mózg do znajdowania z nim jak największej liczby skojarzeń.

To nie tylko doskonałe ćwiczenie na rozgrzanie umysłu, ale też np. na przezwyciężenie nieśmiałości i małomówności. Jeśli opanujemy sztukę mówienia o dowolnej rzeczy przez 5 minut, nie będziemy mieli żadnych problemów z nawiązaniem rozmowy w towarzystwie.

Podobnym ćwiczeniem jest wybranie dwóch słów (najlepiej przypadkowych), wokół których będziemy wymyślać historię, np. piekarz i rów. Należy ułożyć taką opowieść, by te dwa słowa były jej główną osią i oczywiście, by wystąpiły w niej więcej niż raz.

Wreszcie warta wypróbowania jako sposób na dostarczanie mózgowi inspiracji i ćwiczenie jego kreatywności, jest technika przypadkowego bodźca. Przydaje się wówczas, kiedy musimy rozwiązać jakiś problem albo brakuje nam ciekawych pomysłów.

- W tej technice szukamy pewnego bodźca, jakiegoś elementu, który będzie pobudzał naszą wyobraźnię do znajdowania nowych skojarzeń – mówi Andrzej Bubrowiecki, autor książek i publikacji, trener biznesu. – Rolę bodźca może spełniać zarówno jedno słowo (najlepiej, by był to rzeczownik), dowolny przedmiot, obraz lub grafika.

Jak wygląda sama technika w praktyce? Załóżmy, że mamy jakiś problem, nad czymś się zastanawiamy. Zapisujemy pytanie bądź hasło na kartce. Następnie otwieramy książkę na przypadkowej stronie albo np. zerkamy w gazetę. Pierwsze słowo, jakie nam się rzuci w oczy, notujemy na kartce. Następnie wymyślamy do niego skojarzenia. Musi ich być co najmniej 15. Kiedy zapełnimy listę, przyglądamy się jej i w zapisanych wyrazach szukamy pomysłów na rozwiązanie naszego problemu. Ta technika może wydawać się dość absurdalna, ale warto ją wypróbować – działa!

Nad własnym mózgiem bez wątpienia należy pracować, tak samo, jak nad ciałem. Co najważniejsze, przedstawione wyżej sposoby na neurobik są ciekawymi eksperymentami, nie wymagają wiele wysiłku ani wyrzeczeń, a rezultaty, jakie przynoszą, mogą być ogromne. Niejedna osoba, uprawiająca jakiś sport, mogłaby sobie życzyć, by podejmowany przez nią wysiłek fizyczny dawał takie same wyniki jak fitness umysłu.

 

Izabela O'Sullivan

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin